Czujność Jonathana została uśpiona przez sprytne zagranie Loli. Cóż, wyrastała z niej mała manipulantka najwyraźniej. Ale musiała bronić swojego... eee, przyjaciela? Mężczyznę? Kolejne dziecko? Nieważne. Ważne było, że Damon to dupek, co wielokrotnie powtarzał sam Harper. A Lola uwierzyła. I nie miała zamiaru zostawić tego samemu sobie. Ale jeśli koroner chciał, by nie robiła draki... to mogła mu pomóc w posiadaniu takiego wyobrażenia, prawda? Ale ona sobie już weźmie Damona na boczek...!
Oczywiście prawie podbiegła do pary młodej, ściskając ich mocno, życząc im wszystkiego dobrego i ZERO DZIECI. Pewnie zostawiła im w prezencie jakąś sokowirówkę i komplet bielizny czy dodatkowych pornoli do kolekcji, czy coś.
Ściągnęła brwi na widok córki jednego ze Świętych i Liluye. Przeniosła wzrok na Consuelę, która... chyba postanowiła udawać, że jej nie zna.
Westchnęła.
W sumie ona sama też chyba przyjmowała podobną strategię, bo konfrontacja byłaby dla ich obu (?) dosyc trudna.
-Ej, Jon, myślisz, że możemy zabrać kawałek tortu i pójść na tygrysy?-zapytała jak dziecko.
No ale co! Nie pamiętała kiedy ostatni raz była w zoo~!