Lola tylko na niego spojrzała, uśmiechając się... diabelsko.
Słuchała ze spuszczoną głową, kiwając od czasu do czasu głową. Było jej ciężko. No cóż. Czasem miała takie momenty. W sumie... często. Zdarzało się to przynajmniej raz w tygodniu. Niekiedy kilka razy dziennie miała takie smutne refleksje.
Spojrzała na niego.
-Porozmawiać? Ale...-odsunęła się od jego dłoni, patrząc gdzieś w bok.-No ale... co jej powiem? Wiesz, naszywki na naszych ciuchach wcale nie znikną jak zaczniemy ze sobą gadać...-zauważyła.
Były podzielone. I rozdzierało ją to.
Potem jednak się uśmiechnęła, nieco smutno, ale zawsze!
-Jeju, Jon, czemu ty jesteś gejem!-pisnęła, wyciągając do niego ręce, by uchwycić jego szyję niczym drapieżca i następnie zaatakować go ustami, by skraść niewinnego buziaka.
Wstała, najwyraźniej jakby z nową energią.
-Chodź, muszę wyciągnąć Coopera na parkiet zanim nogi mu odmówią posłuszeństwa.-zarządziła, ciągnąc go z powrotem.