Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

31.08, późny wieczór, Cath - Smif

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

131.08, późny wieczór, Cath - Smif Empty 31.08, późny wieczór, Cath - Smif Wto 26 Maj 2015, 14:50

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Zajęło jej to trochę czasu, by w końcu wybrać numer, który ją interesował.
Przytknęła słuchawkę do ucha, kołysząc się na boki. Z rozbawieniem stwierdziła, że pewnie nawet nie odbierze mając ją w dupie. Albo jak usłyszy, że jest pijana to się rozłączy wkurwiony. Taaaakie śmieszne, wkurwi Smifa. Bo niby była wielce przekonana, że sobie zasłużył.

Pan Smith

Pan Smith
Po kilku sygnałach Smith odebrał. 
- Tak? - zapytał, zdyszany. Gdzieś w tle jakaś osoba mówiła coś z przejęciem po hiszpańsku.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
- Ty! Ty bezczelny człowieku! Ja wszystko wiem! Nic sobie nie ubzdurałam. O nie. Na pewno nie! - w słuchawce odezwał się przejęty choć lekko bełkotliwy głos Cath. - Nie oszukasz mnie!

Pan Smith

Pan Smith
- Och, Hernandez - mruknął, wywracając oczami. Szkoda tylko, ze sama Cath tego nie widziała.
- A co wiesz, kwiatuszku?

Catherine Hernández

Catherine Hernández
- Że jesteś mordercą, właśnie tak. - wyrzuciła z siebie. - Mordercą! Zabijasz mnie codziennie po kawałku. Kazałeś mu wyjechać! Ja to wiem! Rozwaliłeś rodzinę, brawo, gratuluję!
A po chwili w oddali, jakby odsunęła na moment telefon - cicho tam bądźcie!

Pan Smith

Pan Smith
Smith ciężko westchnął i przeczekał, aż Cath skończy swoją tyradę. Odszedł kilka kroków, a głosy za jego plecami cichły. Teraz skupiał się tylko na tym co krzyczy kobieta po drugiej stornie. 
- Nie Cath, nie rozwaliłem rodziny. Przyjąłem cię do swojej.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Prychnęła, choć już z nieco mniejszą pretensją niż, gdy wystartowała.
- Czyli to prawda?! Jak mogłeś! To jest chore! - reakcja jakoś nie pasowała, bo po prostu się roześmiała. - Rodzina! Jakoś tego nie czuję! Jestem człowiekiem, nie przedmiotem. Nie możesz sterować moim życiem. Nie możesz!
Rzucała dalej, bez ładu i składu.

Pan Smith

Pan Smith
- Co jest prawdą? - zapytał - że się troszczę o ciebie? Tak, faktycznie, temu ejstme winny.
Zacisnął zęby i przymknął powieki.
Tylko spokojnie, powtarzał sobie. Głupia, zalana pizda. Musi trzymać nerwy na wodzy.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Przeciągłe westchnienie w słuchawce i chwila ciszy. Pewnie próbowała ogarnąć kręcenie się w głowie.
- Okazujesz to w dziwny sposób, Smith. Troszczysz się, choć mną gardzisz. Czemu. Bo jestem użyteczna! Bosze jaka ja naiwna!
- Nie zasłużyłam sobie na to wszystko. - ściszyła głos.

Pan Smith

Pan Smith
- Czy jakbym gardził, to słuchałbym teraz twoich żalów? - zapytał. 
- Uwierz mi, jakbym miał cię w dupie, to być wiedziała. Zresztą, Catherine... jak bardzo ci na mnie zależy? Bo mnie na tobie bardzo.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Może by słuchał, może by nie słuchał. Może zależało, może nie. Już sama nie wiedziała w co ma wierzyć, ale alkohol i tak robił swoje, że paplała co jej się podobało. W sumie prawie jak na trzeźwo.
- Za bardzo. I to jest mój cholerny problem.

Pan Smith

Pan Smith
- Oj, Hernandez - westchnął - gdybyś teraz była mniej spita, to może bym ci coś powiedział. A teraz wracaj do domu.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
- Oj, Smith. - odpowiedziała. - Chyba wolę być jednak spita na to co masz mi do powiedzenia.
Po chwili dodała tonem, w którym dało się usłyszeć uśmiech. - A noc jeszcze zbyt młoda na dom.
I się rozłączyła.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach