// 19.05.2013, koło 10 rano
Cooper siedział w biurze już od wczesnych godzin rannych. Z nosem w aktach i notatkach, swoich rozprawkach i zdjęciach. Nic nowego do głowy mu nie przychodziło. Poznał numer buta agenta Ramirez, jego wszystkie odznaki i nagany a jednak... nic, nic!
Może by i coś w rozumie się poruszyło, gdyby nie to, że tak naprawdę Cooper myślał innym człowieku o tym nazwisku.
Myślał o uśmiechu Gabrielle. O tym jak zaciska wargi, gdy się złości, jak marszczy nos jak jest niezadowolona, jak brzmi, gdy przeklina po hiszpańsku.
Nagle ta kobieta przestała być tylko i wyłącznie atrakcyjną latynoską, która podniecała Cooper – przestała być ta piękną Gabrielle, a stała się TĄ Gabrielle. Tą, której mu brakowało na tyle, że nie potrafił przeczytać ze zrozumieniem instrukcji na proszku do prania.
I takim oto sposobem, Cooper ma wszystkie podkoszulki w kolorze różu zamiast bieli.
Nie przejął się tym. Nagle ten kolor przypominał mu rumieńce Ramirez.
Czuł się jak w liceum, gdy pierwszy raz zapraszał koleżankę na randkę.
Problem w tym, że to wszystko szło nie „po bożemu”. Najpierw seks, kłótnie, zerwanie a potem zakochanie po uszy.
Babcia mówiła, że to inaczej idzie.
- Hej, Nathan!
Nad głową Coopera rozległ się kobiecy głos. Mężczyzna spojrzał na wysoką brunetkę, która stała przy jego biurku.
- Coś taki niemrawy?
-Nic...
- Problemy ze sprawą?
- Coś jakby.
- Ej, hej! - kobieta klepnęła go w ramię – dasz rade, zawsze dajesz! Jesteś przecież, hah, Nathaniel Cooper, ten, co wyjdzie z każdej sytuacji!
- Amy... - Nathan spojrzał na młodą policjantkę wzrokiem pełnym politowania – na naszej pierwszej randce, powiedziałaś mi, że jestem popierdolonym fagasem.
Chwila milczenia.
- Miałeś brzoskwiniową koszulę, kamizelkę i po pijaku śpiewałeś Bee Gees na cale gardło.
- Twój brak stylu i poszanowania dla muzyki mnie obrzydza, zejdź mi z oczu.
Był bezczelny, owszem – ale czuł satysfakcję. Ach, szacunek, niech zapracuje na niego, tak? Zresztą, gdzie te wszystkie temperamentne, pewne siebie policjantki, które nie muszą sprzedawać ci fałszywych komplementów po nieudanych pierwszych razach?
Ach tak, w Old Whiskey.
Nazywają się Gabrielle Rosita Ramirez.
Cooper zebrał wszystkie swoje notatki, wrzucił je niedbale do torby i wyszedł, mijając przy drzwiach Amy. Ta zaś pokazała mu środkowy palec, na co on odpowiedział tym samym.
/zt