Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Niewielkie, stare gospodarstwo

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 2 z 6]

1Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Niewielkie, stare gospodarstwo Nie 21 Gru 2014, 01:03

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Niewielkie gospodarstwo znajdujące się niedaleko jednej z byłych górniczych osad. Od lat nieużywane – co jakiś czas pomieszkują tu różne grupy młodych ludzi, którzy nie zostają jednak na długo w okolicy. Głównie młodzież używa tego miejsca do imprez i picia lewego alkoholu.
Z budynków gospodarczych mało co już zostało. Jest tu niewielki domek mieszkalny, szopa i część obory. Wszystko ogrodzone metalową siatką.
Gospodarstwo znajduje się na północ od gór Dragoon – można tu dojechać samochodem z Old Whiskey, droga zajmuję godzinę jazdy.


26Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Sro 11 Mar 2015, 00:21

William Parker

William Parker
Pewnie mogła się napatrzeć jak księgowy tutaj haruje, kopiąc i przerzucając piasek na jedną stronę, jak niekiedy mięśnie się napinają.
Księgowy kiwnął do Trish, kiedy ta mu podała kanister. Odstawił go na bok, przeciągając ciało truposza do środka. Po to, by rozwinąć zasłonę i z japy wyciągnąć materiał koszulki, który mu wcisnął przed wyjazdem z zajazdu. Naderwał kolejny i wylał na niego benzynę, wciskając mokry materiał znowu w gardło Buendii. Zaraz zaczął też polewać ciało mężczyzny tak, by każdy skrawek był naznaczony benzyną i ogień szybko go strawił. Podobnie zrobił z zasłoną, którą polał, odsuwając się od dziury i polewając drobną ścieżkę benzyny.
Księgowy wyciągnął pudełko zapałek i kiwnął do Trish, aby ta się odsunęła, choć i tak nie powinno jej to zagrozić (w sensie - stała dosyć daleko). Odpalił zapałkę, ba nawet dwie i przytknął ją do benzynowej ścieżki, która zaraz rozświetliła się nieznacznie, a potem coraz wyraźniej by trafić do dołu, płomieniami przesłaniając ciało nieżyjącego już od paru ładnych godzin trupa.
Zapewne William w milczeniu pomyślał sobie, że z prochu (hehe) powstał to w proch się obrócił. Gdyby miał koloratkę to może by powiedział coś na głos, ale nie, nie miał nic do dodania od siebie. Spoglądał obojętnie jak ogień zmienia ciało w nicość, w niewiele wyróżniający się pył, który można by było rozsypać tu i ówdzie.
Gdy to się skończyło, Parker zaczął dokopywać większy dół, by na niektórych wysokościach zakopać i zasypać szczątki. Nie zapowiadało się na to, by można było od razu stwierdzić, co to jest. Zaklepanie ziemi nie dawało wrażenia, że coś tutaj jest.
- Możemy się powoli zbierać - mruknął Parker, wycierając swoje rękawiczki i jeszcze chwilę "pomemłał" łopatą, by to jakoś wyglądało naturalniej. Zaraz jednak wziął kanister i to, co należało do nich, by schować do karawanu. Zastanowił się jeszcze, bo widział wał siatki od ogrodzenia, który leżał, by przenieść. I spojrzał na Trish z niemym pytaniem.

27Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Sro 11 Mar 2015, 00:45

Trish Levy

Trish Levy
Trish przejęta całym wydarzeniem najpierw schowała się za samochodem, po czym wyszła i stanęła obok Williama. Chwyciła go za ramię, oparła o nie głowę i patrzyła z niemym zachwytem na płonoące zwłoki. To było takie obrzydliwe i takie niesamowite jednocześnie - wiedziała też, że w kościele był taki cytat o prochach, ale nie mogła go sobie przypomnieć w tym momencie. Kurczę, a czuła, ze pasowałby idealnie!
Wpadła w chwilową nostalgię. Jesteś na tym świecie i nagle Cię nie ma. Balujesz, a potem już nie możesz. Bo nie żyjesz. Nigdy nie wiesz, kiedy to tak naprawdę się stanie...! Trish miała nadzieję, że nikt nie zastanie kiedyś jej ciała w jakiejś niefajnej pozycji. Albo w brudnych ciuchach. Albo na kiblu jak Elvisa Presleya!
- Hm? - Trish odpowiedziała równie pytajacym wzrokiem, bo nie miała pojęcia, o co mu chodziło.

28Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Sro 11 Mar 2015, 01:01

William Parker

William Parker
Z pewnością obraz przytulającej się do ramienia Parkera, Trish, którzy stali na tle płomieni pożerających zgrabnie i całkowicie ciała mężczyzny - był uroczy, może nawet wzruszający. Will nie zwrócił większej uwagi na to, jak kobieta się zachowuje. Wyczerpany fizycznie czy psychicznie, może też jakoś poważniejszy przez to, co robił, cokolwiek.
Pewnie i jego, na ułamek sekundy, tknęły refleksji o istnieniu i zaniknięciu czasem w tak niewdzięczny sposób.
- Zastanawiałem się czy przenieść tę siatkę - mruknął. - Żeby to przykryć, ale stwierdzam, że bardziej to zwróci na siebie uwagę - powiedział po chwili i podrapał się po szczęce okalanej dwudniowym zarostem. - Jest dobrze - ocenił, spoglądając na podłoże w okolicy. Obora oborą, ale Will zdążył machnął jeszcze kilka razy tu i ówdzie, jakby coś chciał przysypać. Dobrze, że to było głęboko zakopane.
- Ogarnij się i wracamy - mruknął, wszystko powoli chowając do karawanu, by stanąć przy drzwiach kierowcy w oczekiwaniu aż Trish się ogarnie.

29Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Sro 11 Mar 2015, 02:14

Trish Levy

Trish Levy
To wyczerpanie mogła zrozumieć, chociaż sama nie czuła się świeża i wypoczęta. Mimo tego, że nie rwała nikomu zębów, nie przenosiła umarlaka, nie przeciągała nigdzie jego ciała i nie kopała dołu w ziemi.
A mogłaby, tylko buty by zdjęła, eheheh.
- Aha... - Trish podrapała się po głowie. - Nie, masz rację, totalnie to zostawmy. Zaczną po tym jeździć, chodzić... Nie będzie widać żadnej różnicy. - Powiedziała i spakowała to, co zostało, do karawanu. - Mhm, okej. - Kiwnęła głową i podeszła do samochodu. - Wiesz, Willy. Dzięki za dzisiaj. Ale chciałam tylko zaznaczyć, że to totalnie nie moja wina i nie Baby. Jak przyszłyśmy to oni już tam byli. - Powiedziała, patrząc na Parkera wzrokiem zbitego szczeniaka. Rozczochrana, w zmiętych i przybrudzonych ubraniach, ze smutnymi resztkami makijażu na twarzu wyglądała jak cycaty obraz nędzy i rozpaczy. No, może nie aż tak źle, musiałaby się bardziej postarać, żeby wyglądać naprawdę źle.
- A mogę mieć jeszcze jedną prośbę? - Zapytała po chwili znużonym głosem. - Mogę użyć twojej łazienki? - Zapytała bez cienia wstydu. Jej własna pozostawiała do życzenia wiele, zaczynając od rozmiaru, na ciśnieniu i temperaturze wody kończąc. - Umyję ci plecy, jak chcesz. I wymasuję, totalnie umiem masować. - Uśmiechnęła się zadziornie i ziewnęła. - Okej, lepiej stąd spierdalajmy. - Dodała. - Zaraz zbierze się tu impreza. - Kiwnęła głową na niebo, którego barwa robiła się coraz ciemniejsza.

30Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Sro 11 Mar 2015, 17:05

William Parker

William Parker
No, jakoś Parker nie pomyślał, żeby trochę pogonić Trish do pracy. Najwidoczniej uznał, że jak sam to zrobi to będzie lepiej, a dziewczyna niech donosi w międzyczasie coś, co także było potrzebne. Kłamstwem jednak byłoby, gdyby powiedział, że Levy nic nie zrobiła i była zbędna, bo przecież się przydała.
Spojrzał na nią i kiwnął lekko.
- Nie obwiniam - odparł. - Tu akurat jest wina Ramirez, bo powinna się w końcu nauczyć, że robienie imprez to u niej kończy się zawsze katastrofą - powiedział, nie czując się zobowiązany do tego, aby dalej wyjaśniać swoje podejście. A to czy na niego zadziałało spojrzenie zbitego szczeniaka czy nie, to pozostawię sobie, o!
Gdy zwróciła się do niego z prośbą, spojrzał na blondynkę i... jakoś się nie zdziwił tej prośby. Nie wiedział jednak, co ma dokładnie o tym pomyśleć, czy coś się za tym kryje, czy też nie. Nie miał w tym momencie głowy na to, ażeby się zastanawiać.
- Nie rób ze mnie niedołężnego - powiedział po usłyszeniu o tym, że mogłaby mu umyć plecy. Och, może i miał te swoje lata, ale to nie sprawiało, że miał kiepską kondycję, nie przesadzajmy! Na jogę przecież chodzi, choć nie wiadomo czy faktycznie ćwiczy, czy obserwuje inne panie. - Ale nie będzie z tym problemu - dodał.
W końcu wsiedli do karawanu i po chwili mogli ruszyć w stronę Old Whiskey ze wszystkim, co należało do nich, ale już bez ciała.

2x Dom Parkera ->

31Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Pon 06 Kwi 2015, 20:18

Sam Swarek

Sam Swarek
<---- Sugar Hll

Ocknął się w jakimś miejscu.
Nie miał pojęcia gdzie jest. Rozejrzał się po pomieszczeniu. To raczej nie był miejscowa przychodnia.
Kolano napierdalało mu bólem.

32Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Pon 06 Kwi 2015, 20:29

Pan Smith

Pan Smith
// z drogi do Sugar Hill, godzina 21:30, 20.07.2013

Sam został wytargany przez jednego z Latynosów z samochodu. Rzucono nim o ziemie i w tym momencie z auta wyszedł Smith. 
Wszystko działo się szybko, zbyt szybko... Sam poczuł jak zaczyna go boleć głowa, żołądek, a nogi... nogi już prawie nie czuje.
Wszędzie było ciemno, jedynie źródło światła - reflektory samochodu obok. 
Anthony podszedł do sama i kopnął go miedzy żebra.
- No i co, gnoju, co myślałeś pierdoląc laskę kartelu, co?

33Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Pon 06 Kwi 2015, 20:32

Sam Swarek

Sam Swarek
Poczuł jak zabrakło mu tchu, kiedy zarobił z buta w między żebra. Instynktownie się zwinął w kulkę, chociaż słowa Smitha dotarły do jego umysłu
- Pierdol się.- wycharczał choć kosztowało go to sporo wysiłku.

34Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Pon 06 Kwi 2015, 20:39

Pan Smith

Pan Smith
Sięgnął po pistolet. Przeładował go.
W końcu strzelił Samowi między oczy.
- Sam się pierdol.
Schował broń za pas i kazał sowim gorylom posprzątać. Chwycili ciało Swarka i wpakowali go do bagażnika.
- Wywieźcie go nad Rio Grande - rzucił Smith, zapalając papierosa - benzyna na mój koszt.
Spojrzał na dokumenty Sama, które trzymał w portfelu. Na prawo jazdy i odznakę. Trzeba będzie podrobić pismo i podesłać na komisariat wypowiedzenie z pracy. potem, przelać Cath odpowiednią sumę alimentów. 
Schował portfel do swojej kieszeni, sięgnął po telefon policjanta by zniszczyć kartę sim. 
- Nech się sam pierdoli - mruknął, gdy w końcu mógł wsiąść do jednego z aut.

/zt

35Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Sro 17 Cze 2015, 22:55

Ghost Basterds

Ghost Basterds
// 13.09.2013, środek nocy, początek

Stara ferma, która już od kilku miesięcy była tylko i wyłącznie pożogą – strasząca przejezdnych swoim czarnym, zwęglonym szkieletem. Co noc ogarniała ją ciemność, lecz dziś ktoś, po coś – oświetlił i ożywił na chwilę jej resztki.
Przy oborze (która jako jedyna z budynków gospodarczych, miała dach) zaparkował jeden pick up i dwa motocykle. W potłuczonych szybach odbijało się słabe światło a zza ścian dobiegały ludzkie głosy.
W środku siedziała niewielka grupka. Siedem, może osiem osób. Wszyscy w bluzach z kapturami, czapkach naciągniętych na głowę, bandanami na szyjach. Puste butelki po piwo sturlały się po suchej ziemi, pełne zaś – trzymane były w dłoniach. Co jakiś czas ktoś klął, a dyskusja z każdą chwilą stawała się coraz bardziej głośna i żywsza.
- Teraz to, kurwa, co? - zagrzmiała jakaś dziewczyna, która stała na środku i z założonymi rękoma, spoglądała na resztę zebranych. Była wysoka, szczupła, lecz swoją zgrabną figurę kryła pod szerokimi, męskimi ubraniami.
- Nie mamy nic, nie mamy nic! - zaśpiewał ktoś i zaśmiał się głośno, zamykając gębę dopiero przy łyku piwa.
- Och, więc jest ci tak wesoło, co? - warknęła dziewczyna, kopiąc jakiś kamyk przed sobą. Ten trafił w piszczel innego Duszka, który tylko splunął w stronę towarzyszki.
- Ludzie się z klubu wypisują, bo i nie ma po co w nim być!
- No... a teraz bez Skittlesa...
- Dobrze, że go nie ma – krzyknął ktoś w kącie – tylko problemów robił. Tyle razy mu dupę Naiche ratował!.. a teraz... nie ma go, nie ma grupy!
- Ja pierdolę – westchnęła kobieta, pocierając swoją zmęczoną twarz – ale wiecie, kurwa, że tak to my sobie wroga narobiliśmy?
- Prędzej on ma wroga w nas niż my w nim – prychnął ktoś,a reszta mu przytaknęła – zresztą, gówno go powinno obchodzić, co teraz robimy!
Każdy zaczął siebie wzajemnie przekrzykiwać, a dziewczyna, by uciszyć resztę, roztrzaskała butelkę piwa o ścianę.
- Cisza, kurwa, cisza! Może ktoś w końcu zaproponuje jakiś logiczny pomysł? Byśmy, kurwa, nie skończyli z kulkami we łbie? Nie mam ochoty dostać po mordzie od dilera Buendiów. Ani żeby psiarnia nas zgarnęła. Bo prędzej czy później tak się skończy... koniec Duszków! A tyle, sobie nasza zabawę możemy w dupę wsadzić!

36Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Sro 17 Cze 2015, 22:56

Noah Houser

Noah Houser
/ 13.09.2013, środek nocy

- No chyba, że znajdywać sobie ochronę.
Dziewczyna spojrzała w kąt, gdzie siedział najniższy z chłopaków.
- Och, Nemo, ochronę chcesz sobie wynająć?
- Boże, Zo, to głupie przezwisko – fiuknął.
- Będę cię nazywać jak chcę – warknęła i naciskała – to jak, jaką ochronę, geniuszu? W co ty się chcesz bawić, co?
- Może w końcu byśmy załatwili... kto nas chroni, żebyśmy mogli dalej... działać.
- Co? - zaśmiała się – Słuchaj, ja nie chcę się w żadną wojnę gangów bawić, ochrony, haracze i protekcje! O chore! Nie na to się umawialiśmy!
- Dobra, ale myślisz, że damy radę dalej się bawić w Duszki wiedząc, że w mieście jest kartel, gang motocyklowy i psiarnia?! Może... wreszcie pomyślimy jak...
- Jak co?
- Jak dbać o własną dupę i mieć kogoś, kto w razie czego nam tę dupę uratuje. Bo widocznie my już sobie rady nie damy. Mało nas. Po tym jak Jacob zginął... wszystko się rozsypało. Ludzie odeszli a inni gryza piach. To już nie jest bieganie po mieście z farbą w puszce i rysowanie kutasów po murach! Jeśli chcemy kiedyś jeszcze ze spokojem sobie śmietniki podpalać, to..
- No?
- To może załatwmy sobie protekcję. Kartel odpada więc..
Znowu zawrzało. Głosy się podniosły i roztrzaskano kolejną butelkę.
- Święci mogą pomóc. Zresztą... Jacob zawsze mówił, że woli ich towarzystwo. A oni... szanowali Jacoba – Noah rozejrzał się po twarzach zebranych w szopie.
- Jeśli się z nimi dogadamy, to dalej będziemy mogli robić, to co robimy. Będziemy mieć ochronę, kogoś, kto nam pomoże.
- A jesteś pewien, że się zgodzą? - zapytał ktoś w cieniu.
- Mam kogoś w gangu. Może się uda.
- Może – Zo się zaśmiała – no dobra, powiedzmy, ze plan ma sens, ale z tego co wiem... chyba w ostatnim czasie Święci maja problem z innym gangiem i dilerami. Może będą nas mieć w dupie, co?
- Ktoś musi w końcu się dowiedzieć, co się dzieje w mieście – kilku Duszków przytaknęło.
- Potrzebny nam ktoś, kto będzie z nimi gadał w naszym imieniu – odezwali się kolejni.
- No... bo teraz to mają nas tylko za kilku chuliganów, a nie... kogoś z kim można gadać. Nie ma Jacoba, dla Świętych nie ma Duszków!
Co racja to racja, nawet Zo się z tym zgodziła.
- Potrzebna nam więc głowa rodziny! - rzuciła z przekąsem. - No, to co? Może... nasz kochany Nemo, jeśli jest taki wygadany i pomysłowy?
- Co?
Noah spojrzał na nią z przestrachem. Nim zdążył zareagować, rozwiązała się dyskusja na temat jego kandydatury.
- No, ale powiedzcie mi, co Noah może zrobić?! – krzyknął jedne z młodszych chłopaków – No, co osiągniesz u świętych? To, że pukasz Ramirez nie znaczy, ze ci Baker pogratuluje! No co patrzysz? Wszyscy widzieli filmik!
- Nikogo nie pukam!
- A no to jeszcze gorzej!..
Noah zrobił kilka kroków do przodu i nagle rozwiązała się wilka hiszpańskojęzyczna pyskówka. Jeszcze chwilę, a rzuciliby się na siebie z pięściami.
- Cisza! - krzyknęła jedyna dziewczyna w klubie – głosowanie! Kto za tym, by Noah był... „szefem” i się wykazał?
Wielu podniosło rękę. Nim Noah się zorientował, na swoich barkach niósł ciężar bycia „przywódcą”. A przynajmniej rzecznikiem. Tak, to tera zon miał iść na ewentualne ścięcie i starcie z Bakerem.



/zt

37Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Czw 02 Lip 2015, 11:21

Noah Houser

Noah Houser
// 22.09.2013, nad ranem, z domu Cosnueli

Świtało i okolica powoli zalewała się czerwienią. Lecz jak to na pustyni - cisza i miało się wrażenie, ze wszystko wciąż śpi. Szczególnie, gdy wjeżdżało się na teren starego, spalonego rancza.
Gdy wyszli z auta, Howahkan jednak mógł zauważyć, ze gospodarstwo wcale nie jest takie wyludnione... w oborze ktoś siedział. Odgłosy rozmów, śmiechów... a za budynkiem pick up i dwa motocykle.
Weszli do budynku - w środku, na suchym piasku, siedziała grupka ludzi w bluzach z kapturami i bandanami pod szyją. Wokoło butelki z piwem. Jedyna dziewczyna w towarzystwie, widza Noah i Howiego, wstała, unosząc flaszkę.
- Brawo!

38Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Czw 02 Lip 2015, 11:44

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Miał wrażenie początkowo, że Noah zabiera go na jakąs kolejną akcję i już miał się sprzeciwić, bo poczuł wreszcie zmęczenie i zachciało mu się tak spać, że prawie przysnął w samochodzie. Jednak, gdy wyszli, zauważył co naprawdę się działo. Oho, jakieś zebranie czy coś.
Spojrzał na dziewczynę, która krzyknęła w ich stronę i na jego zmęczonej twarzy pojawił się cień uśmiechu. Ruszył do grupki i pomachał ręką na przywitanie.
- Dzięki, dzięki, było ciężko, ale jak widać. - rzucił i przeczesał dłonią swoje krótkie włosy, jak zwykle to robił, gdy czuł się niezręcznie. No bo tak się czuł. Nie znał ich wciąż i nie wiedział czego od niego oczekują. I co on oczekuje sam od siebie. Spojrzał po chwili na Noah, którego uważał za szefa jeśli chodzi o te konspiracyjne rzeczy.

39Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Czw 02 Lip 2015, 12:04

Noah Houser

Noah Houser
- Ale się tak nie chwal!
- Bo się zachłyśniesz!
- To się dopiero okaże, że dasz radę!
Cóż, jak widać, reszta była sceptyczna. Lec z i tak ich uwagi okraszone były śmiechem.
szybko więc podali Howahkanowi piwo.
- No, siadaj -0 Noah pchnął go do przodu, by ten nie stał jak ciołek. 
- To Zo - wskazał na dziewczynę - Shaun, Aron, Thomas, Eddie i Victor.

40Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Czw 02 Lip 2015, 12:14

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Nie mówił wcale, że dał radę. W sumie był niepewny czy do końca dobrze wykonał zadanie. Dlatego tak powiedział jak widać, przez co mógł się dowiedzieć - co widać. Bo to miały już określić Duszki.
Wziął piwo i chętnie upił kilka sporych łyków, mimo tego, że godzina już zaczynała robić się bardziej poranna, niż późna.
Gdy Noah przedstawił wszystkich to Howahkan pokiwał głową i powtórzył, dla zapamiętania. Ale pamięć do imion miał, niestety. W wojsku trzeba było umieć imiona. Najbardziej tych co odchodzili, by ich nigdy nie zapomnieć.
Ale wracając do tematu.
- Howahkan. - przedstawił się i przysiadł. Znów upił trochę piwa. W sumie to nie wiedział, co ma mówić. Czy uprzedzić, że on tu tylko sprząta bez większych przekonań? Nie, średnio tak na starcie.
- No mam nadzieję, że dam... Szczerze to jakoś sam w to nie wierzę... Noah chyba wierzy bardziej ode mnie. - spojrzał na kolegę i się uśmiechnął. Pesymista jeden.

41Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Czw 02 Lip 2015, 12:21

Noah Houser

Noah Houser
Zo podeszła do Howahkana i uderzyła go w ramię. Dosyć mocno.
- Nie pierdol, Hołk. Wiara to jedyne co zostało, co nie? Ale nie taka, wiesz, kościelna, dla dewotek i księży.
- No, nie, nie - zaśmiał się Aaron, który bł chyba najwyższy z nich wszystkich. Chudy jak szczypiorek, z długimi, żylastymi nogami - No ale nie rób mu tu KAZANIA!
Noah ledwo zdusił śmiech.
- Ej, słyszałem, ze ty wojskowy co? Ale... normalny jesteś, czy tobie tez odbiło? - zapytał bezczelnie Thomas, który jako jedyny nosił okulary. Poprawił je i uparcie wpatrywał się w Howahkana.

42Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Czw 02 Lip 2015, 12:29

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Spoglądał po Duszkach, którzy nagle skupili się na nim. Zmierzył Zo uważnym spojrzeniem, gdy rypnęła go w ramię. Kurde bele, takiej to lepiej nie podskakiwać, szybko zanotował.
- Hm, no dobra. - odparł na to KAZANIE o wierze i dewotkach. Upił trochę piwa, ale prawie wypluł wzięty łyk, gdy usłyszał Thomasa, który świdrował go spojrzeniem. Rozejrzał się, a potem spuścił wzrok, milcząc.

43Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Czw 02 Lip 2015, 12:47

Noah Houser

Noah Houser
- Howahkan - kontynuował Thomas - no to jak to z tobą jest?
No i on też dostał od Zo w ramię.
- Czy to ważne?! Póki nas nie zabija to spoko!
- No ja chcę wiedzieć czy nas pozabija! Howahkan, czy jesteś normalny?
- Ja, ja wam powiem czy jest! - wrzasnął Aaron, kompletnie pijany. Zachwiał się an swoich chudych nóżkach i roztrzaskał pusta butelkę o ziemię. Potem kolejną.
- Ja wam zaraz powiem! Tłuczcie szkło!
Rozbawiony Victor wraz z Shaunem zaczęli mu wtórować. Po chwili zaczęli układać ścieżkę z rozbitych butelek. Zo zrozumiała o co chodzi i... pisnęła ze szczęścia.
- Zaraz wam powiem czy jest normalny! - krzyczał Aron, a dziewczyna szarpnęła Oldwoodem by ten wstał.
- Ściągaj buty!

44Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Czw 02 Lip 2015, 13:05

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Nie chciał na toodpowiadać. Skąd wiedział czy jest normalny?! Nie był! Uderzył siostrę. Nie kontrolował się wtedy też jak był z Baby. Zatłukł by gościa, gdyby tylko sam nie dostał w papę. Nie ogarniał, gdy gniew nadchodził.
Ale teraz był spokojny, jedynie zawstydzony i z rezerwą. A Duszki sobie popiły, było widać wyraźnie. Obserwował z uniesionymi brwiami jak tłuczą szkło.
- Co do... - nie zdążył dokończyć, gdy chcieli, by wstał i ściągał buty. - Co to za jakieś rytuały?! Mam sobie stopy porozwalać całe? Nie dzięki, za bardzo lubię biegać, by siedzieć potem z opatrunkami!
Wyszarpnął się dziewczynie, by go nim nie szarpała, a tymbardziej nie pchała na ten stos szkła. Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc. Niczym Chappy obrzucany butelkami przez czarnych gówniarzy w najsmutniejszej scenie evur.

45Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Czw 02 Lip 2015, 13:09

Noah Houser

Noah Houser
- Cyka się! Cyka się! Wojownik za dwa centy! - Zo nie czuła hamulców i zaczęła się śmiać. 
- No, dajesz! Dajesz! - potem podbiegła do Noah, szarpnęła nim i jemu tez kazała ściągać buty.
- Pokaż wodzu, na co cię stać!
Jako, ze Noah tez już miał w czubie, zdjął buty. Chyba chciał zrobić co każą, byleby Howahkan nie musiał.
- A ty, cykorze, patrz! - wołała wciąż, pijana Zo.

46Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Czw 02 Lip 2015, 13:15

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Gdy się tak śmiali i go wyzywali, zaraz przypomniało mu się jak kiedyś inne dzieciaki śmiały się z niego i jego długich włosów oraz ciemniejszej skóry. Poprzysiągł wtedy, że już nigdy nie będzie miał dłuższych włosów i nie da tak sobą pomiatać. To było kiedyś, jeszcze przed depresją i takimi innymi.
Ale to mu się nie podobało. Miał wyobrażenie ich jako fajną, zgraną grupę, które jakieś te swoje wymuskane ideologie. Ale to co się działo? Alkohol.
Dopił swoje piwo i rzucił butelkę na bok, która się roztrzaskała. Widząc jak każą Noah robić to, by zachęcić jego to już w ogóle się wkurzył. Zacisnął dłoń w pięść i zrobił krok do przodu.
- Kurwa, pojebało?! Tak się bawicie? Nie sądziłem, że z was taka zgraja! - złapał za ramię Noah i stanął przed nim. O nie, nikt nie będzie zamiast niego właził na szkło. Nie był cykorem. Męska duma się w nim odezwała. Zrezygnowany, ściągnął buty.
- Noah nie musi mi tego pokazywać, nie będzie właził na szkło, bo nie jestem cykorem!

47Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Czw 02 Lip 2015, 13:28

Noah Houser

Noah Houser
- O, nie jesteś, nie jesteś? To czemuś zgolił włosy? Co? - kontynuowała Zo - ściąłeś włosy bo ci białas kazał. A może ty jesteś białas, co? Co? 
- Dobra, dosyć tego - wtrącił się Noah, szarpiąc Zo za ramię.
- No, to niej udowodni, że się nie cyka!
- No udowodnił!
- Nie, nie mnie! Może wam, chłopaki, ale ja widzę cykora! Dobra, niech nie chodzi po szkle, ale niech pokaże, ze ciągle jest Apaczem. A nie, ze się tego wstydzi!
Pchnęła go, ale Noah znowu wkroczył.
- Bieg. Niech przebiegnie!
- Tak, tak, bieg! Bieg! - zawołał Thomas, rozumiejąc o co chodzi Houserowi.
Noah odciągnął Oldwooda od szkła.
- Bieg apacki. Będziesz biegł za motocyklem... z wodą w ustach. Nie możesz jej wypić, nim nie dobiegniesz do końca...

48Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Czw 02 Lip 2015, 13:40

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Tematu włosów nie skomentował. Tak, białasy sprawiły, że nie chciał mieć długich.
- Nie wiedziałem, że wymogiem są długie włosy! Zresztą co za różnica jak ktoś wygląda. Brzmicie tak samo jak ci wszyscy, na których tak naskakujecie. Wiem, że macie powody, ale... Bądźcie ponad to. - cofnął się od szkła, gdy zaczęli ględzić o innej próbie.
- Myślałam, że to co zrobiłem w nocy było próbą. Nie macie dość? - i umilkł. Bieg apacki... Apacze... Indianie... Znów wrócił do tego wszystkiego. Gdy każdy tylko beblał o pochodzeniu, wyglądzie. Zapragnął nagle wrócić na misje. Z ludźmi, których to nie obchodziło. Których obchodziło jedynie życie, swoje i innych...
- Bieg apacki? Nie... - wyprostował się i stał, wpatrując się w resztę. Nie będzie pokazywał jakim to jest wspaniałym Apaczem. Bo nim nie był. Nie czuł się.
- Mogę udowodnić swoją przydatność, ale bez skupiania się na moim pochodzeniu...

49Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Czw 02 Lip 2015, 13:56

Noah Houser

Noah Houser
- Nie unikniesz tego, Howahkan, odparł poważnie Noah - Możesz się wypierać, ale jesteś Apaczem. Ty, twoja siostra, twoi przyjaciele. Zabijając w sobie Apacza zabijasz siebie. Bez tego cię nie ma. Jeśli nie możesz być dumny z niczego innego - spojrzał na niego srogo, wciąż pamiętając co zrobił Liluye - to przynajmniej spróbuj z tego. 
Ściągnął czerwoną bandanę, którą miał zawiązaną pod szyją i przewiązał ją na głowie Howahkana.
- Ręczę za ciebie, Howahkan. Zrób to dla mnie.

50Niewielkie, stare gospodarstwo - Page 2 Empty Re: Niewielkie, stare gospodarstwo Czw 02 Lip 2015, 16:17

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Wypieral sie jak cholera. Nie chcial byc tak nazywany. Chcial od tego uciec. Dlatego cofnal sie o krok z jakby sploszonym spojrzeniem, choc nie wygladal na przestraszoinego.
Westchnal. Nie mial nic madrego do powiedzenia. A zaraz potem otworzyl szerzej oczy, gdy Noah zawiazal swoja bandane na jego glowie. Ja w tym momencie ocieram lzy wzruszenia, a Howie dotknal chustki i pokiwal glowa.
- Bieg sprawdzajacy moja wytrzymalosc... - mruknal pod nosem, wciaz nie do konca sie godzac z taka nazwa. Jakby sam sobie chcial to wmowic. - Zrobie to dla ciebie Noah, za bycie najlepszym i jedynym kumplem w tej miescinie... W ramach wdziecznosci.
Spojrzal po innych, bardziej zdecydowanie.
- Dawajcie!

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 6]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Similar topics

-

» Stare Dęby
» Stare magazyny JTC

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach