/początek, 23.07.2013
Po zejściu z budki ratownika na Jeremy'ego czekała Casa Dorinda. Mężczyzna z cierpliwością i spokojnym zadowoleniem wykonywał kolejne zabiegi i prowadził zajęcia. Do bungalowu wracał zmęczony, jednak to zmęczenie dawało mu siły na kolejny dzień. Miał poczucie, że jego czas się nie marnował i komuś się przysłużył. Przy swojej całej skromności zdecydował, że zasługuje na nagrodę, dlatego zaopatrzył się w parę butelek bezglutenowego piwa i pieczonego bez tłuszczu kurczaka z farm ekologicznych.
- Policja! Wszyscy na ziemię! - Jeremy wskoczył do pokoju, chcąc przestraszyć przyaciela, choć pewnie zdradził go wcześniej szelest papierowej torby. - Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Współlokatora! - Powiedział po zakończeniu swojego suprśmiesznego żartu i rzucił się na kanapę. Rozsiadł wygodnie, po czym wyjął z ekotorby dwie butelki piwa i otworzył je breloczkiem od kluczy. - Oto twój prezent. Pij odpowiedzialnie. - Podał butelkę i sięgnął po pudełko z kurczakiem, którego zaczął jeść, wybierając kawałki palcami. Nie wziął plastikowych sztućców, a nie chciało wstawać mu się do kuchni.
- To głupota. Niebezpieczne. - Skomentował program, który oglądał Kenny. Jak zwykle musiał pozwolić głosowi rozsądku przemówić.