Sally Anderson

LIST, 25.01.2014 r. napisał:
Sally,
mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w jak najlepszym porządku? I że na razie nie ma większych problemów, oprócz tych, które bezpośrednio (czy też nie) powiązane są z klubem? W tej sprawie to napiszę do Twojej matki czy też Briana.
Słyszałem też, że ostatnio nie tylko byłaś na widzeniu, ale i zmieniłaś nazwisko, więc oficjalnie można Ciebie nazywać córką naszego szefa, huh? Dość interesujące.
Prócz tego, coś się dzieje u Ciebie? I jak mała, rośnie zdrowo?
Nie spodziewaj się szybkich odpisów. Na razie wracamy do tradycyjnych listów. Jak Amisze.

William

LIST, 29.01.14 r. napisał:
/27.01.14 r./

Sarah,
skoro już mamy zwracać się oficjalnie... Niech też tak będzie.
Wiesz, prędzej musiałabyś się od Bakera dowiedzieć - lub cholera wie jak to nazwać, niechaj będzie nawet i uzyskać zgodę - czy możesz jednak co nieco więcej wiedzieć o tym, co się dzieje. Jest irytujące, rodziny nie zmienisz (choć na upartego zawsze masz szansę), w to nie wątpię. Tym bardziej, że z grupy został tylko Brian, więc wypadałoby, żebyś coś wiedziała.
To dobrze, że masz takie postanowienie.
Szybko mija ten czas, ale dopiero teraz zauważysz, po dziecku, jak to leci. O ile masz kontakt na co dzień, rzecz jasna. Świetna sprawa, że możesz liczyć na pomoc Liluye czy Howahkana, skoro wszyscy jesteście zajęci. Z kolei do niego - może i dobry, ale nie jestem szczególnie przekonany do jego osoby.
Jeszcze trochę, a zacznę pisać poezje finansowe i ody do kont bankowych. W każdym razie - tutaj bez zmian, na ten moment.

William