/ początek, 25.01.2014 r., godziny pracy
Przydział obowiązków czekał, trzeba było pracę wykonać. A że brygada więzienna pracująca została przydzielona do gabinetów, Will się nie sprzeciwiał. Pod czujnym wzrokiem strażników, odebrali wszystkie potrzebne przedmioty i narzędzia, podpisali odebrane rzeczy i wzięli się do roboty.
Z tego, co zdążył wywnioskować, trzeba było zająć się wymianą drzwi prowadzących do gabineciku lekarskiego i wymalowanie ścian oddzielających pomieszczenie od korytarza głównego.
Parker najpierw przymierzył się do wykręcenia zniszczonej pleksi i odłożenia z innym więźniem w przestrzeni, na którą nie włazili, więc nie będzie im przeszkadzać. Następnie wybił zawiasy ze ściany, bo te już jakieś zużyte były.
Trzeba było teraz wyrównać wnękę, żeby można było wymienić całą obudowę drzwi. Will przykucnął, by przy samej podłodze zacząć całą robociznę, co szło mu dość sprawnie, choć nie tak prędko. Jako perfekcjonista, nie mógł sobie pozwolić na spieprzenie tego i owego. No i nie chciał. Nie miał problemu z wykonywania tego, co mu przypisano, choć najchętniej to zapaliłby w tym momencie papierosa. Musiał jednak poczekać na godzinę na spacerniaku, żeby wtedy pozwolić na relaks dla jego płuc.
Wracając do pracy, Parker zdążył ogarnąć bok i górę wnęki, jako że był jedną z wyższych osób. Wyrównane przy pomocy więźnia nie trwało długo. Dowiedzieli się przy okazji, że później tutaj przyjdą, byle teraz drzwi zamontować przed przybyciem elektrotechnika z zewnątrz.
Wzięli się więc za montowanie framugi, a następnie przymocowanie zawiasów, żeby to wszystko jakoś się trzymało. Potem zajęli się drzwiami, wypełnieniem pianką, a klawisz, który ciągle ich pilnował, poinformował o tym, że koniec pracy i później to ogarną.
Zebrali się więc, zdając sprzęt. Po sprawdzeniu, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, mogli się zebrać do cel.
/zt