Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Wieczór Halloween - zachodnia dzielnica, dom Betty Jou

Idź do strony : 1, 2  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 1 z 2]

Sarah "Sally" Baker

Sarah
// 31.10.2013, wieczór

Minął ponad tydzień od aresztowania Sue Bakera i reszty świętych. Betty Jou chodziła jak struta, nie umiała znaleźć sobie miejsca i zajęcia. Sally usiłowała jej pomóc jak tylko mogła. Zajmowała się barem, domem, może pogadała z dziewczynami z Heaven's usiłując je uspokoić i zapanować nad ich histeriami. Nie było łatwo, ale ktoś tu musiał być twardym, prawda?
Dziś się jednak Betty uparła, ze zajmie się klubem wraz z Brianem, a potem pojedzie odwiedzić chłopaków więzieniu i spotka się z Harrym. Sally została sama w domu z małą Sue, która miał obchodzić swoje pierwsze Halloween. Cóż, szkoda tylko, że tego nie zapamięta.
Jednak Sally przebrała dziewczynkę za małego motocyklistę, ogarnęła kilka dyń i porobiła dziecku zdjęcia, by wysłać ojcu do wiezienia. Potem miała ochotę otworzyć wino... ale tak przy dziecku?
Zamiast tego wysłała sms-a i biła się z myślami, czy dobrze robi.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
// 31.10.2013, wieczór

Sms dotarł, a nawet była odpowiedź. I po jakimś czasie także pojawiła się osoba, która tę odpowiedź napisała. Howie nie miał zbyt wielu znajomych w Old Whiskey, mimo upływu kolejnych miesięcy. A nawet gdyby miał to możliwe, że odwołałby spotkania, skoro Sally napisała.
Zawsze bowiem miał banana na twarzy gdy widział ją oraz małą Sue.
Zatem stanął pod drzwiami w kostiumie martwego pirata i zapukał, pewnie robiąc po otwarciu jakieś Uuuuuu! czy coś. W sumie był tak kreatywny jak ziemniak, że powinien przebrać się za Indianina. Na szczęście miał siostrę, która wymyśliła mu co innego.

Sarah "Sally" Baker

Sarah
Gdy zobaczyła przed sobą martwego pirata, który robił "Uuu" to aż podskoczyła i pisnęła. Ona sama wykazała się mega kreatywnością i była pielęgniarką. 
- Kurwa! Nie strasz tak! - walnęła go w ramię. 
- No bo to ty, Howie, co nie?

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Zaśmiał się gardłowo jak dres pod sklepem, a potem odchrząknął, zdając sobie sprawę z tego jak brzmiał.
- Khm. Nie znam żadnego Howiego. To ja! Kapitan Jacek Wróbel! Przybyłem po moją Czerwoną Muszlę. - uniósł ręce i zatrzęsł się, strasząc dalej. Ale potem sobie odpuścił. Chyba obawiał się, że go Sally zaraz może zastrzelić, czy zasadzić kopniaka, po którym nie spłodzi już żadnych ślicznych dzieci. Ściągnął maskę z twarzy i posłał jej szeroki uśmiech jak z avka na skajpaju.
- Cześć, piękna.

Sarah "Sally" Baker

Sarah
No, niech się Howie ma na baczności, bo Sally ma strzelbę i wie jak z niej korzystać. Pokręciła tylko głową.
- Co dobrze wybaczam ci za ten komplement. Cześć, piękny - rzuciła. Może nie prezentowała się ani strasznie, ani seksownie w zwykłym uniformie pielęgniarki publicznego szpitala. Wyblakły błękit to nie był jej kolor.
- Gotowy na słodycze?

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Wszedł do środka i miał nadzieję, że nie wystraszy na śmierć Sue. Z nią też się przywitał oczywiście. Ze swoim ulubionym dzieckiem. To znaczy nie swoim, of cors.
- Wybaczasz? Co? A... O jezu... - przejechał dłonią po twarzy. Jak zwykle musiał coś chlapnąć. - Wybacz.
Nie omieszkał też zmierzyć wzrokiem stroju Sally. O nie, przez głowę mu nie przeszło, że może ona się przebrać za seksowną pielęgniarkę. Ona była po prostu urocza.
- Patrząc na twój strój, to ja jednak powinienem przywdziać pióropusz. Byśmy wygrali nagrodę za oryginalność. - rzucił i załadował uśmiechem numer dwa, niezwykłe rozbawienie. Nieświadom, że trochę jej pocisnął chyba.
- Na słodycze? Zawsze!

Sarah "Sally" Baker

Sarah
Machnęła ręką.
- Już mi wystarczy, że mam nienormalne życie, to już w czasie Halloween poudaje, ze wieje nudą - skwitowała. Podeszła do małej Sue i wzięła ja na ręce. Podała Hawahkanowi. Dziewczyna, jak zwykle, raczej olewała wszystko co miałoby ją wystraszyć.
- Ale najpierw się pewnie czegoś napijesz co? - zapytała Sally, przechodząc do kuchni. 
- Kawa, herbata, rumianek czy wino?

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Jeśli dobrze zrozumiałam to Howie wziął dziewczynkę na ręce. Już umiał. Już miał małą nie raz na rękach, oboje się wprost uwielbiali. Uśmiechnął się do niej i ruszył za mamusią małej Sue.
- Piwo? A masz piwo? Jak nie to wino może być. - odparł. - Ale tylko wtedy, kiedy ty też. W granicach rozsądku, z wiadomych przyczyn.
Uniósł małą i zakołysał ją w swoich silnych ramionach.
- I o czym ty mówisz? Jakie nienormalne życie? No, oprócz jednego.

Sarah "Sally" Baker

Sarah
Podeszła do lodówki i wyciągnęła dwie butelki piwa. Otworzyła je, a kapsle podskoczyły i uderzyły o kuchenny blat.
- Mam dziecko z pastorem, miałam trzech przyszywanych tatusiów, biologiczny siedzi w ciupie,a moja matka prowadzi teraz burdel. No, to tyle jeśli chodzi o moje życie, co u ciebie?
Postawiła butelki na stoliku.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Obserwował Sally z rozdziawioną miną japą, gdy podsumowała swoje życiowe problemy w jednym zdaniu.
- No to... Wypijmy za to. Albo za spokojniejszy okres. Bo jest spokojniejszy? - wziął butelkę i uniósł ją. Spokojnie dawał radę trzymać Sue w jednej.
- Ale przynajmniej nie jest nudno. No i jesteście zdrowi. - uśmiechnął się. - Boże, ale ja pie... gadam i filozofuję.
Zaśmiał się, zawstydzony lekko.

Sarah "Sally" Baker

Sarah
E tam!
Nim jednak Howie przyłożył butelkę do ust, odebrała mu małą Sue. Wolała ją ułożyć w kojcu, nim sama chwyciła szkło.
- Nie, nie pierdolisz. Hej, w tym domu nie musisz się hamować, co nie? - zaśmiała się i odgarnęła swoje włosy.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Podrapał się po głowie.
- No, wiesz. Nie chciałem tak przy małej. Nawet jeśli nie rozumie... - upił trochę piwa. - Będziemy chodzić z cukierkami? Jak dwa dzieciaki? Jak myślisz ile dostaniemy? Czy zostajemy, bo mała idzie spać? Właśnie... Co planujesz, że do mnie napisałaś? Myślałem, że grubsza impreza będzie. A my tu, no. Hm.
Mistrz konwersacji z kobietą. Ale jak to niektóre panie mówiły - nadrabiał wyglądem.

Sarah "Sally" Baker

Sarah
Upiła piwo.
- Nieco się napijemy i możemy z nią iść na godzinkę pospacerować po ulicach. Pooglądać kostiumy, porozdawać cukierki. Albo... możemy zostać tutaj i czekać na dzieciaki, które przyjdą po słodycze.
Przysiadła na kanapie.
- Ach, nie ma co robić imprezy. Nie będę matce głowy tym zawracać. A sama tez siedzieć nie chciałam. Hej, nie martw się, nie zaciągnę cię do łóżka!

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Ruszył za nią jak automat. I też przysiadł na kanapie, popijając piwo. To tak, wizja rozkrzyczanych dzieciaków, biegających po ulicach czy spokojny wieczór z Sally na tej oto kanapie. Trudna decyzja.
- Zrobimy na co tylko masz ochotę. - rzucił z przekonaniem, a potem się zgarbił. - To znaczy. Obojętnie mi, które z tych dwóch wersji.
Kurwa - przeklną w myślach. Jak dziecko we mgle. Musi totalnie o tym porozmawiać z panią doktor na następnej wizycie.
- Co? Zacią... Jakie tam zaciągnąć. Dzięki. To znaczy, nie żebym nie chciał. Ale nie chcę. To znaczy chcę, ale nie chcę. Ło jezu. No wiesz... Nie wiesz? Dobra, nieważne. - zaplątał się, a potem opuścił głowę i pokręcił nią.
- Wojsko w żaden sposób nie przygotowuje do życia. - westchnął.

Sarah "Sally" Baker

Sarah
- To jak ci to nie przeszkadza, to wyjdziemy na chwilkę - zaśmiała się. Wstała i podeszła do mężczyzny. Przyjrzała się jego bliźnie. Ale nic nie powiedziała. 
- Ha, spokojnie, wiem o co ci chodzi. Podobam ci się, ale jesteś dżentelmenem - sprostowała. 
Odsunęła się i poszła do pokoju po Sally. 
- To co, idziemy?

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Pokiwał głową i dopił piwo.
- Nooo... - odpowiedział elokwentnie, gdy podsumowała jego zakręcony wywód. Wiedziała, ale nie wszystko. Oj, jak bardzo to było krępujące dla mężczyzny w tym wieku. To on powinien ogarniać i zakręcić kobietą, a nie być taką fajtłapą jak siedmiolatek ciągnący koleżankę za warkocze.
Gdy wróciła z małą to odebrał jej dziecko, a sam wręczył siatkę na cuksy.
- Ty więcej zbierzesz, jako urocza pielęgniarka. - rzucił i się lekko uśmiechnął, jakby niepewnie. Zaraz potem ruszyli do wyjścia po smakołyki.

zt

Sarah "Sally" Baker

Sarah
// ten sam dzień, późniejszy wieczór, koło 21:30

Nie zabawili zbyt długo na spacerze. Sue zasnęła na rękach, toteż Sally uznała, że wróci do domu. Howie ją zapewne odprowadził, ale ona nie naciskała i nie zapraszała na siłę do środka. zresztą, za moment miała wrócić Betty.
Ułożyła małą Sue spać...

Liluye

Liluye
/tak samo, jakoś po 10 minutach

Lil zapukała do drzwi, było Halloween, a ona nigdy na nie nie miała planów. Norma. Dlatego chciała zapytać czy potrzebują jej w czymś pomocy, skoro byli w takiej a nie innej sytuacji.

Sarah "Sally" Baker

Sarah
Sally otworzyła drzwi, ale zaskoczona była, ze widzi Liluye zamiast swojej matki.
- Ach, właź! Co jest? O... chcesz mnie na imprezę wyciągnąć? Odpadam. Ehehe, a raczej padam. Z nóg. Ale mogę ci wino zaproponować!

Liluye

Liluye
- Hej. Nie, no co ty.Raczej na imprezy nie chodzę- pokrecila glowa i weszla.
- Chcialam twoja mame zapytac czy cos nie trzeba pomoc w Vivie.

Sarah "Sally" Baker

Sarah
- No jak widzisz, matki nie ma - odpowiedziała, rozkładając ręce. Ale mimo to zaprosiła Liluye do kuchni i nie pytając, nalała jej wina. 
- Zresztą, nawet jakby była, to nie wiem czy by miała siły i ochotę z kimś rozmawiać, ale musisz zrozumieć - dodała szybko, wyciągając z szafki nad zlewem drugi kieliszek. chwilę potem napełniła i dla siebie szkło.

Liluye

Liluye
- Jakbyś mogła mi nalać wodę.. - znów wróciła do nie picia alkoholu, a przynajmniej nie bez powodu. Poszła za Sally.
- Wiem, domyślam się, dlatego chciałam pytać jak mam pomóc albo czy mogę q ogóle - wzruszyła ramionami. Spojrzała na Sally.
- A co u ciebie? - zapytała.

Sarah "Sally" Baker

Sarah
Wzruszyła ramionami, ale i tak przysunęła sobie dwa kieliszki z zamiarem ich opróżnienia. Liluye chciała wodę to ją dostała.
- Dobrze. Był u mnie twój brat - dodała bez krępacji. 
- On się w przeciwieństwie do ciebie przebrał - wycelowała w nią palcem, nieco oskarżycielsko.

Liluye

Liluye
- Tak, za co? - uniosła brwi pytająco, nie wyobrażając sobie tego. Ona się trzymała z dala od amerykańskiej części tej zabawy.

Sarah "Sally" Baker

Sarah
- Ee... martwy pirat. taki jak w tym filmie o Piratach z Majorki. No ja się kreatywnością nie popisałam i byłam w swoim stroju pielęgniarki.
Upiła wina.
- Żeby nie było, nie seksownej wersji. No ale... powiedz mi, jak tam między wami. Uspokoił się?

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 2]

Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach