Blondyn nieźle zabalował. Był na imprezie u kumpla, przez pół imprezy przesiedział na kanapie, zapijając pałę i odpychając wszystkich niezbyt przychylnymi komentarzami. Potem się obudził, zaczął tańczyć (co przy jego stanie upojenia była zgubne), a skończyło się na tym, że rozbił szklany stolik, wpadł do basenu i jeszcze narzygał jakiejś lasce na buty. Nie przeszkadzało mu to w tym, by kontynuować picie. Tylko w innym miejscu. A konkretniej swoim pokoju w akademiku. Do którego dostał się... właściwie nie miał pojęcia jak. Nie miało to znaczenia.
Aktualnie dał sobie spokój z próbami usunięcia smsa do Reginy. Nie dało się. Jego telefon leżał pod ścianą, w częściach. A on sam siedział na podłodze, oparty o łóżko i próbował wlewać w siebie kolejne procenty. Gdy usłyszał pukanie, ten dźwięk wydawał mu się tak irytujący, że aż rzucił w drzwi kubkiem. Plastikowym. Spróbował się zakryć łokciem i zniknąć. Nie czuł się dobrze.
Skrzywił się, widząc, że cień pod drzwiami ciągle nie znikał. Przeklął pod nosem i dźwignął się na nogi, po drodze potykając się o kołdrę, która leżała na ziemi, kopnął pudełko po pizzy i wpadł na drzwi, łapiąc równowagę, naciskając na klamkę. Nie przeszkadzało mu to, by z gracją warknąć:
-Czego?-mrużąc oczy na światło, jakie rozlegało się na korytarzu. Bo w pokoju jego okna były zasłonięte kocem. Westchnął, zrezygnowany, widząc Reginę, machnął lekceważąco ręką i cofnął się wgłęb pokoju, dosyć charakterystycznym zygzakiem, nie zamykając drzwi. Z niezadowoloną miną uniósł do twarzy pustą już butelkę i rozpoczął przekopywanie się przez bajzel w poszukiwaniu czegoś podobnego.