Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione dawno wygryzioną przez insekty gąbką, chyba od wieków nie widziały porządnej izolacji. Domostwo to może się pochwalić dodatkowym zasilaniem wodnym, bowiem dach podziurawiony jak szwajcarski ser, w trakcie ulew działa jak ponadprogramowy spływ wodny. W czasie upałów wewnątrz zwykle nie ma żywej duszy; klimatyzacja działa tak wątpliwie, że nikt nie chciałby podjąć tego ryzyka kosztem udaru. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno, trzeba ratować się piecykiem elektrycznym czy bardziej domowymi metodami – ciocia Indy poleca: mężczyznę u boku. Budynek ma tylko jedno piętro, na którym znajduje się salon z aneksem kuchennym oraz średniej wielkości pokój z łazienką. Z czterech stron pomalowany na piaskowy kolor doprowadza właścicielkę do szaleństwa, nie mniej niż podjazd przed nim, którego jedyną ozdobę stanowi wysłużony, zardzewiały już dawno pickup, niosący na sobie piżmo wielu ciężkich lat, i jeszcze cięższych miesięcy w posiadaniu Indii. Bo o nieprzystrzyżonych, suchych krzakach przyozdabiających teren pod oknami nie warto nawet wspominać.
Ostatnio zmieniony przez Indiana Jane-Morrison dnia Nie 03 Sie 2014, 20:10, w całości zmieniany 1 raz