Consuela była w połowie swojego monologu, kiedy to Lionel padł na ziemię jak długi. Dziewczyna zamrugała kilkukrotnie, patrząc na bezwładne ciało dresika.
Podniosła tyłek i z lekkim zaniepokojeniem podeszła do mężczyzny, trącając go lekko stopą.
- No kurwa, no nie.. - jęknęła żałośnie. Była dupą w udzielaniu pierwszej pomocy. Nawet nie chodziła na PO!
Podrapała się po policzku, rozważając swoje opcje. Uklękła przy nim, kładąc mu rękę na pierś, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie stanęła mu pikawa. Potem spojrzała w okolice jego pasa. Z kieszeni wystawał studolarowy banknot.
Jej wnętrzem ścisnęła nieopisana pokusa podpier... przywłaszczenia sobie należnej zapłaty za ratowanie mu życia. Sięgnęła więc mu w kieszeń, zabierając stówkę. Ścisnęło ją jednak w środku, kiedy zorientowała się, że w jego kieszeni urzędują jeszcze dwie samotne stówki, spragnione kobiecej ręki Consueli.
Zerknęła w kierunku nieprzytomnego Koksia. Kiedy stanęła przed nią wizja zrobienia mu usta-usta, uznała że 100$ to zbyt mała zapłata. Tak więc całe trzy stówki wpadły do jej kieszonki. To i tak mało za ratowanie życia, nie?
Potem zacisnęła palce na jego nozdrzach i krzywiąc się niemiłosiernie rozpoczęła reanimacje.
Usta Lionela pewnie po raz pierwszy zaznały na sobie ust kobiety. To moment warty zapamiętania.