Klub BLOOPERS

First topic message reminder :

BLOOPERS to klub niesamowicie popularny wśród młodzieży Appaloosa City. Jeśli ktoś chce uchodzić za osobę modną, na czasie i „oceniającą życie ironicznie” - musi chociaż raz odwiedzić to miejsce. Tutaj kształtuje się hipsterska kultura miasta, to tu rodzą się alternatywy i „undeground” który już dawno wyszedł z podziemia.
Klub jest mniejszy niż Słodka Brzoskwinka i łatwiej jest się tu dostać – nie ma selekcji. Lecz często odbywają się tu imprezy zamknięte, na które nie wejdziesz bez zaproszenia.

Gdy już wejdziesz do klubu, wpierw musisz przejść przez długi, ciemny korytarz, który wypełniają basy dochodzące z głównej sali. Tam zaś twoje oczy zaatakują fioletowe światła, a uszy muzyka, którą mało kto zna, ale i tak wszyscy udają, ze dobrze się bawią.
Bar schowany się w kącie sali – za kontuarem siedzi znudzony barman, która może ci coś naleje o ile to będzie piwo. Nic innego tu nie sprzedają. Zjeść można organiczne czipsy, a jak ktoś jest abstynentem, to zapewne zamówi świeżo wyciskany sok z pomarańczy.

Na parkiecie ludzie dosłownie się „bujają”, bo tańcem tego nazwać nie można. Komunikują się między sobą dziwnym językiem migowym, a do toalety, która znajduje się po prawej stornie baru- zawsze chodzą grupkami.

- Ty suko, ja ci pokażę, zapłacisz za te hejty na pejsbuku! - wołała dziewczyna do Reginy
- Świruska, pierdolona dziwka! Puszczalska!
- Odszczekaj to!
- Dziwka!
- Suka!
Dobrze ze Ron rozdzielił dziewczyny, bo by rozszarpały sobie gardła. W końcu do drugiej dziewczyny pobiegł jakiś mężczyzna i odciągnął ją na bok. Regina chwilę stała jeszcze, po czym... zaczęła się śmiać i nagadywać na tę drugą.
- Zazdrośnicaaaa!

Kostki dla Cath na znalezienie Sabriny - mnożnik, próg 32. Jeśli przekroczysz, znajdujesz ją przy stoliku, całującą się z kolesiem z rudymi wąsami. 

25 ._. < 32

No Ron ogarnął kłótnię, z tego co widziała blondynka. Poprawiła nerdowe okulary i chyba za bardzo zapatrzyła się na Rona, bo nie mogła nigdzie dojrzeć Sabriny. W toalecie jej nie było, więc wróciła na salę. Stanęła niedaleko parkietu i szukała na nim dziewczyny. Bezskutecznie.
- Cholera. Gdzie ona jest... - nie spodziewała się, że pilnowanie będzie takie... zajmujące. Liczyła na odrobinę zabawy z Ronem.

-Wszystko ok ?-zapytał się dziewczyny. Gdyby coś było jej, to już mógłby kupować bilet do Holandi i zbierać tam truskawki. Potomstwo, to rzecz święta dla mężczyzny, zwłaszcza córka. Oczywiście nie rozumiał problemów współczesnych dzieciaków i to z pierwszego świata, ale co ma poradzić - trzeba żyć dalej. Przy okazji szukał Cath, bo był ciekaw jak sobie radzi.

- Och, boże, boże, żal taki, ze ja pierdolę. - Westchnęła Regina. Spojrzała po Ronie, zmierzyła go od stóp do głów i dodała:
- Kupisz mi drinka, słońce, to będzie w porządku. Geez, niech no tylko tatuś się dowie, on już znajdzie jej starych, boszeeeeee!
Wyciągnęła telefon i zaczęła stukać sms.

-Jasne.-powiedział spokojnie i zamówił drinka - czego się nie robi, dla córki Smitha.
-A kim jest twój tata, że znajdzie jej rodziców ? Policjant ? Detektyw ?-zaczął zagajać, aby jakoś wyglądało normalnie. Nie chciał, aby zczaiła się, że jest jej stalkerem na tą imprezę.

- Mój tatuś, wyobraź sobie, jest MEGA ważnym człowiekiem. Ale tak ważnym, ze NIE MOGĘ mówić co robi. Bo to MEGA tajne i ważne. Geez. Totalnie.
Chwyciła kieliszek z kolorowym drinkiem i wypiła szybko. 
- Boże, ale siki tu dają, wszystko na piwie. Co za bzdura... - znowu wyklikała kolejnego sms-a. - A ty, co pijesz? Hm? Sam jesteś, z dziewczyną? W ogóle wcześniej nigdy cię tu nie widziałam...

40 > 32

W końcu znalazła dziewczynę, ale nie na parkiecie, a przy jednym ze stolików. Obściskiwała się z jakimś bezdomnym z rudym wąsem. Cath skrzywiła się i westchnęła. Nie zbliżała się na razie. Nie za bardzo wiedziała co ma robić. Poszukała wzrokiem Rona, nie tracąc na czujności w sprawie Sabriny. Czuła się jak niańka.

-W takim razie nie wnikam, a jeśli chodzi o moje picie - mam drinka z domu.-powiedział i upił z piersiówki. Trzeźwiał powoli-Dobrze, że mi przypomniałaś - muszę znaleźć swoją dziewczynę-odparł szybko, widząc doktorkę w tłumie. Poszedł do niej i widział tylko gdzie się ona patrzy.
-Ojciec powiedział, że mogą się całować, ale nic więcej.-powiedział do niej i pił dalej.

- Jezu, co za palant... totalnie... - Mruknęła Regina i wykręciła numer na taksówkę. Znudziłą ją ta impreza, wiec miała ochotę wracać do domu.
Znalazła Sabrinę, oznajmiła jej, ze wraca.Młodsza Smithówna jednak chciała zostać, starsza więc machnęła na nią ręką.
- To jadę sama.
Regina skierowała się do wyjścia, Sabrina wróciła do całowania.

Cath westchnęła z ulgą, gdy zobaczyła jak Ron do niej podchodzi. Starała się nie gapić ciągle w kierunku młodych Smitha. Do tego chyba jedna się zwijała.
- Jasne, niech się liże z rudym. Co mi do tego. - wzruszyła ramionami i skrzywiła się. Miała ochotę wypić i pobawić się przy normalnej muzyce. Wskazała gestem głowy na wychodzącą Reginę. - Wypada sprawdzić czy wsiądzie do taksówki... Zamiana?
Zaproponowała i uśmiechnęła się do Rona, by go trochę pocieszyć.

-Jasne. Jakby co daj znać-odparł i usiadł w jakimś miejscu, by widzieć całującą się parkę. Teraz siedział i rozmyślał nad swoim drinkiem. Słaby, mętny i bez smaku - trochę jak życie informatyka, ale co poradzić, nie da się wszystkiego zmienić.
Był już na tyle wstawiony, że jak wszystko się skończy to spotka się ze Smithem i skończą swoją współpracę. Nie da się całe życie robić u kogoś na nielegalu, trzeba w końcu ogarnąć normalne życie.

Więc Cath poklepała po ramieniu Rona i ruszyła do wyjścia udając, że ktoś do niej dzwoni i niczego nie słyszy. Gdy już wybiegła na zewnątrz. Zatrzymała się i rozejrzała w poszukiwaniu blondynki. Komórkę miała ściszoną i przy uchu. Coś do niej gadała, udając rozmowę.

Pod klub przyjechała taksówka. Regina wsiadła do niej grzecznie i już miała odjeżdżać gdy...
Nagle do samochodu podbiegły dwie osoby. Mężczyzna otworzył drzwi kierowcy i wyciągnął biednego, starszego taksówkarza, a sam zasiadł za kółko. Na siedzenie pasażera z tyłu, tuż obok Reginy, siadła dokładnie ta dziewczyna, która wcześniej się z nią pobiła.
Pisk opon i samochód odjechał.

- O kurwa! - Catherine nie należała do tych osób, które przeklinały, ale teraz obecna scena po prostu zmusiła ją do bluźnierczego okrzyku. To co zrobiła było silniejsze od niej. Niewiele się zastanawiając wybrała numer Rona w biegu do własnego auta.
- Reginę porwał jakiś koleś i laska! Chyba ta sama co wcześniej się kłóciła! Jadę za nimi. Weź ogarnij drugą! Może Smitha! Cokolwiek. - krzyknęła do słuchawki, szukając drugą ręką kluczy. Wpadła do auta i odpaliła silnik. Ruszyła zaraz za taksówką.

50 > 35

Może nie była jakaś wybitna w jeździe samochodem, raczej miewała problemy z chorobą lokomocyjną, ale adrenalina skoczyła jej pod sufit, że nawet nie zgubiła taksówki. Jechała za nią jakiś kawałek i skręcała tam, gdzie ona. Modliła się w duchu, by nie skapnęli się, że są śledzeni. A jak ich dopadnie, to co dalej? Co ona sama zdziała? Miała nadzieję na szybką reakcję Rona, gdy wyśle mu miejsce.

Ron odebrał telefon i jedyne co powiedział to:
-O kurwa !-potem wykręcił numer na taxi, zamówił auto i podszedł do drugiej siostry.
-Sorki, ty jesteś siostrą Reginy ? Jeśli tak, to idź na zewnątrz, bo padła jej komórka, a ma jakąś sprawę do ciebie-musiał w miarę dyskretnie to zrobić. Gdy wyjdą, to powiedział do niej:
-Ok, teraz słuchaj mnie - twoja siorka ma problemy, ale ją z niej wyciągnę, więc wsiadaj do tej taksy i wracaj do domu. Nie pytaj o co chodzi, bo tracisz tylko czas-powiedział szybko i stanowczo, po czym dał jej hajs na taksówkę. Teraz nie mógł bawić się w ninja, bo sprawa była grubsza.

1

Auto jechało szybko i w sumie blondynka (tak, tak, za kierownicą!) miała problemy, by nadążyć. Gdy taksówka zniknęła za rogiem, Impala była dość daleko i na chwilę Cath zgubiła ją z oczu.
- Żebyś tam nadal była, bo cię ukatrupię... - mówiła o samochodzie, który goniła, przez zaciśnięte zęby. I na co jej to było?! I czemu pojechali jej autem? I po co zaproponowała zmianę pilnowania dziewczyn. Wjechała w przecznicę, gdzie zniknęła taksówka. Nieco wolniej niż ona.

Widząc numer na jej komórce zczaił, że dzwoni do ojca, a gdy już nacisnęła zieloną słuchawkę, zabrał jej telefon i czekał na połączenie ze Smithem. Gdyby mógł zrobiłby pod siebie, ale musiał spiąć się i działać. W głowie powoli układał znośny opis całości.
-Oddam twojemu ojcu później, a teraz z łaski swojej wypierdalaj do tej taksówki i wracaj prościutko do domu !-powiedział wskazując na auto. Musiał ją odesłać do domu.

45 > 35

Zauważa taksówkę i naciska gaz do dechy, by ją jakoś podgonić. Jednak nie chce też zwracać zbytniej uwagi na siebie, dlatego nie trzyma się na ogonie. Serce bije jej z prędkością światła, ale dzielnie jedzie dalej. W końcu odznacza się zimną krwią. Przygryzła wargę i skupiła się, by ich nie zgubić. No jak daleko zajadą!

-Fuck!-Ron powiedział, po czym rozłączył się i złapał okładającą go dziewczynę za nadgarstki.
-Spokój ! Jeśli nie przestaniesz wariować, to nie będę mógł jej pomóc, a tego chyba nie chcesz ?-zapytał się jej patrząc prosto w oczy. Na mężczyznę zawsze działał ten trik wujka.

Cath:
1 - auto szybko skręca w przecznicę i na chwilę gubisz je z oczu
2,5- Auto się zatrzymuje i Regina zostaje wypchnięta na jezdnię, cała poobijana!
3,4 - dalej jedziesz za taksówką
6 - samochód wpada w poślizg i... zderza się z samochodem osobowym, który jechał z naprzeciwka


Ron:
Mnożnik na charyzmę, 40, jeśli przekroczysz, dziewczyna się uspokaja. Jeśli nie - Sabrina dalej się wyrywa i krzyczy, czym zwraca na siebie uwagę ochrony.