<--- biuro
Gabrielle jeździła po mieście, nie mając żadnych specjalnych planów. Miała być w terenie, to była. Byle tylko tego idiotę Swarka nie musiała oglądać. Była wściekła a złość nie chciała puścić. Złość na mężczyznę i na siebie, że poczuła wyrzuty i wyszła na kretynkę.
Zatrzymała się w końcu na poboczu i niespokojnie zawierciła na fotelu.
Nienawidziła bezczynności.
Dlatego z nadzieją spojrzała na radio, gdy te zatrzeszczało.
Centrala do oficer Ramirez. Jak już tam jesteś w terenie to mogłabyś przywieźć jakiś obiad. Powtarzam, obiad.
Serio? W pierwszej chwili Gabrielle pokręciła głową i parsknęła śmiechem, ale w drugiej znowu, nie zamierzała sobie wchodzić na głowę. Dlatego złapała za słuchawkę i odezwała się surowo.
- No chyba Cię matka nie kocha. Sam sobie rusz dupsko.
Uśmiechnęła się do siebie, czekając na odpowiedź.
Oficerze Ramirez, to sprawa wagi lokalnej. Jeśli zawalisz to zadanie, to czeka nas albo niezadowolenie pracowników spowodowane pustym żołądkiem albo kolejka do toalety. Pamiętaj, nie wszyscy dobrze trawią chili czy ananasa na pizzy, Powtarzam - mało kto lubi ananasa na pizzy.
Policjantka wybuchnęła śmiechem i tak długo nie odpowiadała, póki się nie uspokoiła. Odetchnęła i nacisnęła guzik na słuchawce, znowu przybierając surowy, zły i ostrzegawczy ton głosu.
- Radzę Ci Cooper już zaklepywać sobie miejsce w kolejce. Tylko uważaj na Lolę, bo tymi swoimi tipsikami wydrapie Ci oczy, gdy bardzo jej się będzie chciało.
Szybko wyłączyła nadawanie i zaśmiała się sama do siebie.
Oficerze Ramirez, zmiana planów. Twoim zadaniem jest wyśledzić Turka by przygotował nam kebab.
Gabrielle uniosła brew i popukała się w czoło, które zaraz zmarszczyła, zastanawiając się jak zgasić detektywa. Nie, wyłączenie radia było pójściem na łatwiznę.
- Jak już tak wspólnie składacie mi zamówienia, to spytajcie szeryfa czy się dorzuci do pizzy.
Uwaga, do wszystkich jednostek oficer Ramirez! Powtarzam, do oficer Ramirez! Pilne! Obiad u koronera! Powtarzam - obiad u koronera Harpera dziś wieczorem. Obowiązuje przystrojenie się w dobry nastrój.
I ładną sukienkę. Bez odbioru!
Gabrielle wybuchnęła śmiechem i odłożyła słuchawkę, by już w lepszym humorze pojechać dalej.
zt