Janssen Street

Ron machnął na pożegnanie Smithowi, po czym siadł do auta. Z jednej strony nie chciało mu się zajmować bachorami cudzej osoby, ale cena za zajęcie się nimi była wysoka.
Informatyk usiadł za sterami swojego auta i ruszył w świat.

z/t

Klub BLOOPERS >

Taksówka zniknęła za zakrętem, ale Cath trzymała się za nią nadal (chyba). Jechała niestrudzenie, by nie zgubić. Wtedy to na pewno by zginęła marnie.

1

Cath miała mega pecha, nie dość, że auto wciąż się nie zatrzymywało, to do tego usłyszała w oddali policję. Kierowca w kradzionej taksówce przyspieszył. Blondynka zrobiła to samo w miarę dyskretnie. Miała nadzieję, że nie zgubi tego auta, a do tego, że Ron niedługo ją znajdzie.

Klub BLOOPERS ->

Niczym Mad Gibson mknął drogą w kradzionym aucie. Papierowa torba szeleściła dalej na jego głowię, bo lepiej by nikt nie widział kim był złodziej auta. Wyglądał jak kretyn, ale jak ktoś będzie opisywał kolesia w hipsterkich ciuchach i z torbą na głowię, to brzmi naprawdę głupio oraz niewiarygodnie.
Gnał tak po ulicy szukając owej taksówki lub znaków o kobiety. Nagle usłyszał policyjne koguty, ale w sumie nie wiedział czy są za nim czy gonią kogoś innego. Tak czy siak dalej jechał przed siebie szukają śladów dziewczyny.

1!

To była kwestia czasu, by policja znalazła taksówkę. W końcu została ona przez nich zatrzymana. Cath zjechała za taksówką, kawałek za nią. Zaraz wysiadła z auta i zbliżyła się do auta.
- Ta dwójka porwała dziewczynę! - rzuciła do policjanta pełna emocji. Ręce się jej trzęsły z nerwów.

36,3

Znalazł w końcu pościg, ale widział, że policja dojechała do taksówki. Zwolnił i skręcił w jeden z zaułków, starając się by policja go nie zauważyła. Jeśli mu się uda to ściągnie torbę i pójdzie do Cath.

Jeden z policjantów wyszedł z radiowozu i kazał Cath się odsunąć. lepiej by go posłuchała, bo za chwile to ją mogą aresztować.
- Proszę się dosunąć, to pierwsze ostrzeżenie! - rzucił, sięgając po broń.
W czasie, gdy Cath odwróciła uwagę policjanta... taksówka z psikiem opon zaczęła uciekać!!

Już miał skręcać w uliczkę, gdy nagle zauważył, że taksa odjechała dalej.
-Nosz kurwa !- powiedział do siebie Ron i wrócił znów na drogę. Dodał gazu i wymijając innych stojących, ruszył dalej w pościg za małolatami. Musieli teraz zgubić policje, by później zakończyć ten pościg w odpowiedni, brutalny sposób.

Cofnęła się mimowolnie i dopiero, gdy taksówka ruszyła z piskiem opon, zdała sobie sprawę z tego jak bezmyślnie się zachowała. Ah, ta spontaniczność!
Stwierdziła, że co będzie stała jak kołek. Wróciła do auta i ruszyła za Ronem.

Jechałam początkowo za Ronem, ale zobaczyłam w lusterku wstecznym, że policja na sygnale podąża za mną. Przeklęłam pod nosem i skręciłam gdzie indziej, by mężczyzna mógł w spokoju gonić taksówkę. Nie była mistrzem kierownicy, ale starała się skręcać jak tylko mogła i przycisnąć gaz do dechy.
- Co robić? Co robić? Co robić?! - gadała sama do siebie.

4

Muzyka w tle

Dalej ścigał taksówkę. Nie miał jak wyprzedzić pojazdu, więc musiał mieć ich dalej na oku. Mijali światła, ulice, ludzi, którzy patrzyli się na cały ten cyrk. Sprawa zaczęła nabierać wydźwięku osobistego, bowiem mężczyzna nie lubił person, które w takim dniu psują mu dzień oraz osobie towarzyszącej z powodu jakiejś gównianej kłótni. Na dodatek cały ten majdan rozpoczęła para jakiś gówniarzy, którzy pewnie mają za dużo hajsu od rodziców i myślą, że wszystko mogą zrobić.

Otworzą ogień? O kurwa... Sprawa przybrała zbyt poważny obrót i lekarka zahamowała i zjechała do chodnika. Zgasiła silnik i czekała. Wolała nie wyskakiwać z samochodu, bo jeszcze ją zastrzelą. Brakowało jeszcze helikoptera policyjnego. Ale to nie tyle gwiazdek. Ale mi Walentynki... A mogła zostać w Old Whiskey i kręcić piruety z Samem.

Tuż za samochodem Cath zatrzymał się radiowóz. Jeden z policjantow wysiadł i odezwał się przez megafon:
- Proszę wysiąść z samochodu. Ręce za głowę.
Zdaje się, że miał broń w zanadrzu, gdyby Catherine nie współpracowała.

Blondynka odchyliła głowę, opierając ją o zagłówek i zamknęła na moment oczy. Niemalże podskoczyła, gdy usłyszała megafon. Otworzyła drzwi i wysiadła. Stanęła przodem do radiowozu i podniosła ręce, biorąc je za głowę. Cóż, w tym hipsterskim stroju mogła uchodzić za przestępcę... nieletniego chyba. Stała po tym w bezruchu.

Policjant podszedł do kobiety, złapał ją za jedną rękę i odwrócił do siebie plecami, ściągając ją w tył. Potem drugą. Zakuł ją w kajdanki.
- Jest pani aresztowana za łamanie przepisów drogowych i utrudnianie pracy policji.
Obwieścił jej i poprowadził do radiowozu. Posadził ją na tylnym siedzeniu i przez krótkofalówkę wezwał samochód holowniczy, żeby zabrali stąd auto Hernandez. Catherine została odwieziona na posterunek.

---> http://www.oldwhiskey.pl/t539-komenda-glowna-policji#12174

2
Ron wjechał za nimi w jakiś zakręt, a później... zgubił ich.
-Kurwa!-ryknął i walną w kierownicę, ale jechał dalej szukając tego przeklętego auta. Jeśli mu się to nie uda, to będzie mógł już kupić sobie rewolwer i strzelić w głowę. Smith mu tego nie daruje.

2

Widział jakąś taksówkę, podjechał bliżej myśląc, że to ta - pudło. Koleś za kółkiem był zdziwiony papierogłowym kierowcą, ale Ron dodał gazu i zniknął.
-O Boże, Boże, Boże-gadał do siebie, modląc się, by znaleźć tą przeklętą taksówkę. Tylko on mógł teraz pomóc.

3

-Dzięki ci !-powiedział do Tego Na Górze, gdy zobaczył taksówkę ze Smithową. Dał gazu, wyminą rzędy aut i siedział na ogonie porywaczy. Jadąc za nimi, nabuzowany adrenaliną jak wstrząśnięta cola gazem. Wręcz tchu zabrakło mu, więc szybko zaciągnął się inhalatorem i dojechał razem z nimi do jakiegoś zaułka.

z/t - > http://www.oldwhiskey.pl/t91-zaulek-przy-barze-kin

Z --> http://www.oldwhiskey.pl/t120p285-slodka-brzoskwinka#23424
Dojechali do mniej popularnej części miasta, ale tutaj krył się sklep muzyczny ze starymi płytami oraz innymi szpargałami, które ludzie uznają dziś za po prostu śmieci. Brody zaparkował koło ceglanego kloca, który był budynkiem sklepu "Old School". W środku nie było nikogo, jedynie poczciwy, stary Henry ubrany niczym hipis spod Waszyngtonu, kiedy był czas protestów związanych z wojną w Wietnamie. Sam muzyczny przybytek nie był wielki - na jego środku stał rząd stołów, na których stały kartony czy inne pudełka z posortowanymi winylami oraz starymi CD. Wokół niego stały ciasno ustawione półki, zawalone jakimiś gratami z lat 70 i 80, tworzące w ten sposób przejście dla dwóch osób obok siebie.
Ron przywitał się ruchem dłoni ze sprzedawcą i zaczął przeglądać płyty pod B. Oczywiście szukał Żuków z Liverpoolu, których płyty zawsze były mu zabierane spod nosa, przez co miał tylko jakiś nędzny singiel z lat 60. Polował również na inne zespoły, ale oni byli priorytetem.