/z domu
Pewnie było niedługo po południu, ale nie patrzyła na zegarek, bo najpierw musiala wyjść z Moirą. Potem zosatawiła ją z Betty w domu i poprosila by ta nie dokarmiała psa żadnymi pierdołami ze stołu i jeśli Lil nie wróci do szesnastej to w lodowce jest mięso i można je dać psu do miski, bo to mielone. Juz sobie darowłąa tłumaczenie, ze pies powinien usiasc przed jedzeniem zeby się nie pchać, bo miała wrażenie, że Moirą bedzie w dupie miala co mówi do niej Jou i uda kompletną idiotkę, jakby w życiu nie poznała takiej komendy.
Przyszła więc, a był to kawał spaceru, na miejsce spotkania i wyciągnęla z torebki butelkę jakiegoś soku, którego się napiła. Już czuła się zmęczona, a nic się nawet nie zaczęło.