Szpital i pogotowie

First topic message reminder :

Szpital w Appaloosa City to potężny kompleks. Murowany, trzypiętrowy i mocno rozbudowany. Ma wiele wejść, duży parking, na tyłach znajduje się plac, na którym stoją kontenery na śmieci i którędy podaje się wszelkiego rodzaju dostawy. Tędy także wywożone są zwłoki.

Szpital ma wiele oddziałów specjalistycznych (położniczo-ginekologiczny, chorób zakaźnych, chorób wewnętrznych, chirurgiczny, onkologiczny, intensywnej terapii i inne), laboratorium analityczne, stołówkę, aptekę. Na wyższe piętra można dostać się windami lub klatką schodową.

Osobne skrzydło szpitala stanowi pogotowie ratunkowe, gdzie można udać się z nagłymi przypadkami. Stąd blisko na oddział intensywnej terapii.

Należy oczywiście pamiętać, że koszty pojedynczej wizyty są wysokie. Jeśli nie posiada się ubezpieczenia, są horrendalnie wysokie, zaś przeleżenie tygodnia na jakimś oddziale prawdopodobnie może doprowadzić na skraj bankructwa.

/z domu

Autumn z Maro zajechali w końcu do szpitala w Appaloosa by zrobić USG, dowiedzieć się plci dziecka i może jakiś ważnych informacji. I chyba obydwoje nie mieli humoru.

---> z warsztatu

Wszedłem trochę niepewnie, wyglądaliśmy trochę jak rodzina, och miałem nadzieję że nie wpadnę na Consule gdzieś na mieście.
- Jak się czujesz...? - zapytałem wchodząc do środka.

cvxxvcxvc

3

- Dobrze - stwierdzila wzruszając ramionami. - Względnie - dodała zaraz.
Położyła się na leżance i odsłoniła brzuch, czekając na badanie i patrząc w sufit. Oczywiście, że trochę się stresowała. Niby nie miała czym, ale kto wie?
Gdy usłyszała, że to chłopiec uśmiechnęła się lekko i zerknęła na Maro.

Nic nie mówiłem, obserwowałem tylko Autumn i lekarza, dobrze że nie pytali kto ja.
- Chłopiec - rozszerzyły mi się źrenice, podszedłem bliżej ekranu, nachyliłem się i wpatrywałem sie w monitor.
- I gdzie pan widzi tego nooo siusiaka - rzuciłem, uśmiechając się przy tym lekko, jak mój syn to pewnie od razu dostrzegł pokaźne przyrodzenie.

Podparła się na łokciach, sama tez chcąc zerknąć w monitor. Nawet nie pytała czy to na pewno pojedyńcza ciąża, bo nie wpadła na to, że może być ich tam więcej!
- Może nam pan to wydrukować? W dwóch kopiach? - poprosiła patrząc na szarobiałe plamy na ekranie.

Lekarz pokręcił głową i wskazał długopisem na fragment obrazu na ekranie. Dla Maro mogła być to zwykłą plamka.
- Tak, wydrukuję i dam nagranie - powiedział i odszedł do komputera by przygotować kopię. 
- Zdecydowała się pani, jak będzie rodzić? Czy chce pani jakieś dodatkowe badania?

- Aaa ten tu hmmm - no tak nie domyślił bym się w życiu, widziałem coś takiego pierwszy raz na własne oczy. Potem spojrzałem na Autumn jakby czekał co ona powie. Mi tam było wszystko jedno.
- Może w Apploosa?

- Myślałam o cesarskim cięciu - stwierdziła. Akurat nie wyobrażała sobie inaczej! Nie ma opcji, fuj fuj fuj.
- Tak, w Appaloosa.. - przytaknęła Maro.
- A jakieś badania pan rekomenduje? - na ojcostwo, cholera.

Lekarz coś zapisał w swojej kartotece.
- Jeśli pani chce, można zrobić badania prenatalne. Nie ma ku temu przesłanek, ale to pani wybór - dodał.
- Ale niestety, to może trochę kosztować.

- Jest jakieś ryzyko przy takich badaniach? Warto je robić? - uniosla brew pytajaco.

- Yyyy Penetralne? - czy to ma coś wspólnego z penetracją.... No Maro znał sie na mechanice jak mało kto, ale w temacie ojcostwa i bycia tatą to miał pojecie jak garbaty o staniu na baczność.
Pokręcił głową i dał kilka kroków do tyłu. Kosztować, jeszcze ojcem nie została już same wydatki... Eh.

Lekarz przytaknął.
- Tak, jest ryzyko, jak wszędzie. W pani przypadku nie ma konieczności, by je robić... - odparł.
- USG i inne badania nie wykazały nieprawidłowości.

Zerknęła kontrolnie na Maro. Ale on wygladał jakby rozmawiali właśnie o fizyce kwantowej.
- W takim razie ten wydatek sobie darujemy.. - w końcu mieli, a raczej Maro miał kupić samochód. Zagryzła jednak wargę i zerknęła na ekran..
- A... ile to kosztuje? - zapytała w razie czego.

- Czyli co wszystko w porządku, chłopiec i czekamy na narodziny - zapytał jakby chciał się upewnić.

- Zależy od tego czy i ile kosztów pokrywa pani ubezpieczenie . Może to być 200 albo 2000 dolarów - powiedział lekarza.
Spojrzał na Maro.
- Tak, wszystko w porządku. Kolejne USG za miesiąc... a teraz pani przepiszę parę witamin...
Sięgnął po bloczek i wypisał kilka recept.

Ubezpieczenie nie pokrywa niczego, bo Autumn dopiero zatrudnili! Chyba.
Pokiwała więc głową izebrała się z leżanki, wycierajac i zakrywajac brzuch. Potem wstała i poczekała na recepty.

- Ubezpieczenie? - zmarszczyłem brwi - a czyje ubezpieczenie dziecka?

- Ubezpieczenie pani Seymour... o ile nie jest mężatką, to... badania w czasie ciąży pokrywa jej ubezpieczenie - zauważył, spoglądając na Maro i Autumn.

- Nie jestem - zaprzeczyła od razu - Mam ubezpieczenie.. moglby pan wyliczyć kwotę takiego badania? - zaczęła grzebać w torebce i w koncu podala odpowiedni kwitek lekarzowi.

Uf chociaż tyle, stałem w bezruchu, miałem mętlik w głowie co ja do kurwy nędzy tu robię...? A dzieciak, chłopak mój syn. Kurwa ale to zakręcone. Jak pępowina!
- No jak ubezpieczenie to chyba nic, zwykłe badania tak?

- Przykro mi, to nie ja wyliczam, tylko pani ubezpieczyciel. Pani musi się z nim skontaktować i zapytać o to, czy pokrywa taki koszt.
Wyprostował się i podał wszelakie recepty i notatki z dawkami.
- Jak mówiłem, USG, badania krwi, wszystko w normie.

- Jasne - miala nadzieje, ze chociaz orientacyjnie jej cholera powie. ale nie to nie, musi o tych badaniach poczytać i najwyzej cos wymysli i pojdzie do tego ubezpieczyciela.
- Więc to wszystko - odebrala recepty i cala reszte.
- Dziekuje - usmiechnela sie i pewnie wyszli z gabinetu. Tam wyciągnęła jeden komplet zdjęć i podała go Maro.

- Dzięki - mruknąłem sięgając po USG.
- Kupiłem ci samochód - dodałem mimochodem, nie patrząc na Autumn a wpatrując sie w zdjęcie - porobię przy nim i ci go podstawie jutro.
- Dobrze że zdrowy.

Schowała wszystko do torebki i polozyla reke na brzuchu.
- Tak, tez sie ciesze.. i Dzięki, że ze mną poszedłeś - usmiechnęłą się.
- Jak z Consuelą..? - zapytała trochę niepewnie czy to dobry temat. Albo raczej pewna, ze niedobry sekunde po tym jak skonczyla pytanie.