Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

28.01.2013, Smith z nieznanego numeru - Ron Brody

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Pan Smith

Pan Smith
Wieczór, koło godziny 21. 
Smith po raz kolejny zadzwonił do Rona z nieznanego numeru; ten mężczyzna musiał mieć całą szafę nieużywanych kart i telefonów, by móc sobie na to pozwolić...

Ron Brody

Ron Brody
Ron zasnął przy stole podczas pracy, ale dźwięk dzwonka szybko go wybudził. Szukał telefonu na biurku zawalonym papierami. W końcu odnalazł urządzenie z wyświetlonym nieznanym numerem.
-Tak, słucham ?-zapytał się normalnym tonem.

Pan Smith

Pan Smith
- Dobry wieczór. Obiecałem zadzwonić, pamiętasz? - Smith zdawał się być znudzony. W tle słychać było odgłosy telewizora i kłótnię dwóch młodych kobiet.
- W sprawie roboty w banku.

Ron Brody

Ron Brody
-Rozumiem.-powiedział spokojnie, w tle sączył się winyl z Cranberries, a konkretnie teraz leciało "Zombi".
-Mam kilka opcji, jednak muszę zapytać pana o kilka rzeczy, jeśli można.- w tle słychać było szelest papierowego notatnika, który Ron kartkował w pośpiechu.
-Czy bank pańskich pociech ma tzw. e-konto, czyli możliwość wejścia na konto klienta z komputera ?- chwycił teraz ołówek w dłoń, aby notować.

Pan Smith

Pan Smith
- Regina, masz natychmiast przeprosić siostrę! Nie, nie obchodzi mnie to, ze podkradła ci buty, na litość boską, nie wyzywaj jej od szmat!
Dopiero po chwili Smith mógł zwrócić się do Rona.
- Co? Tak, tak, jest taka możliwość. - Odpowiedział.

Ron Brody

Ron Brody
-Ok...-zrobił ptaszka w notatkach-Czy pańskie córki mają takie e-konto ? Jeśli tak, to czy korzystają z niego na domowych komputerach lub telefonach ?-brzmiał trochę jak ankieter z telekomunikacji.

Pan Smith

Pan Smith
- One ciągle w tych telefonach siedzą... chwila.. Sabrina! Tak, do ciebie mówię, księżniczko. Daj telefon. Natychmiast. Dziękuję... Sabrina, co to za facet na tapecie? Tak, jasne, aktor... chwila!
Smith musiał odejść kilka kroków. Zanim jednak odezwał się znowu, musiał pogrzebać w telefonie córki.
- Tak, jest aplikacja.

Ron Brody

Ron Brody
-Mhm... Myślę, że dam radę w miarę szybko wszystkie sprawy ogarnąć w jakieś 5-7 dni. Ewentualnie będę informował o problemach technicznych.- nie miał zamiaru okłamać tak wpływowego człowieka. Po za tym pokładał duże nadzieje w jego pomoc w pewnej sprawie, która wykiełkowała po wielu przemyśleniach.

Pan Smith

Pan Smith
W tle znowu zaczęła krzyczeć kobieta. Jednak nie była to ani Regina ani Sabrina. To pani Smith, oburzająca się, ze ktoś zjadł jej ostatniego grejpfruta i wypił mleko sojowe.
- Mam nadzieję, że nie będzie problemów. - Odparł Smith, usiłując ignorować awanturę za swoimi plecami.
- Ile?

Ron Brody

Ron Brody
-W pewnym sensie za darmo-powiedział spokojnie-Tym razem będę miał do pana prośbę. Podejrzewam, że persona, która obraca niemałymi pieniędzmi z wielu źródeł potrafi sprawić, że pewna kwota stanie się jak najbardziej legalna względem amerykańskiego prawa. Teraz pytanie brzmi - jaka to może być kwota ? Zacznijmy może od równowartości ostatniego wynagrodzenia od pana- Ron grał trochę ostro, ale jak nie ten koleś, to kto będzie umiał wyprać 30 kafli.

Pan Smith

Pan Smith
Smith milczał, a jedyne co Ron słyszał to pani Smith, która głośno dyskutowała z córkami o tym, by pilnowały się i nie wypijały jej mleka sojowego, by potem zgrabnie przejść do tematu wykradania jej pigułek antykoncepcyjnych.
- Ma pan galoty do wyprania?

Ron Brody

Ron Brody
Ron był rozbity w tym momencie jak atomy w zderzaczu hadronów. Słuchał tych bredni w tle, a potem sam rozmówca walnął coś o gaciach. W tle teraz leciało "Odd to the family". W końcu przemówił monotonnym tonem, który ćwiczył dalej na spotkania biznesowe. Brak okazania emocji świadczy o stabilności, a przy okazji stresuje niewiedzącego na czym stoi rozmówcę.
-Nie znam wszystkich metafor, ale jeśli to sprawi, że gotówka znikąd stanie się jak najbardziej prawdziwa i legalna - to tak

Pan Smith

Pan Smith
- Ta forsa zawsze była legalna. - powiedział. - Przecież podpisaliśmy umowę na wykładanie kafelek, prawda? 
Smith wziął głęboki oddech.
- Mogę ci pomóc zainwestować.

Ron Brody

Ron Brody
Szurał kartkami jakby coś szukał.
-Faktycznie, bałem się, że zgubiłem to już-powiedział po czym dodał-W co takiego miałbym zainwestować ?-podniósł notes oraz kartki, będąc gotowym do notowania.

Pan Smith

Pan Smith
- Zależy w czym się dobry czujesz. - Mruknął. - W coś co się w twoim miasteczku przyda, społeczności, tak? Byś miał dobre imię i dobrą sławę...

Ron Brody

Ron Brody
-Pomyśle o tym...-powiedział by skończyć rozmowę, bowiem wyczuwał, że jak teraz coś powie to rozmówca do końca opanuje jego finanse. Nie miał zamiaru uzależniać się od kogoś - chciał być wolnym strzelcem.
-Do tego czasu będę pracował i czekał na pański telefon- dodał, aby zgrabnie zakończyć rozmowę.

Pan Smith

Pan Smith
- Zadzwonię za kilka dni. - Odpowiedział, odkładając słuchawkę. Musiał wrócić do szarej rzeczywistości, czyli córek, które lały się po twarzach, i żony, która właśnie ubierała ciasne legginsy do joggingu.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach