Mieszkania przy Eaton Street

First topic message reminder :

Przy zachodniej Eaton Street znajduje się wiele budynków mieszkalnych – są to głównie kamienice, które powstały tutaj podczas pierwszego rozrostu gospodarczego Appaloosa. Początek XX wieku obfitował w takie budowle – przybysze ze wschodniego wybrzeża bardzo chętnie wynajmowali tutaj mieszkania, mimo iż nie były one zbyt obszernie i nawet wygodne.
Do dziś wielu młodych ludzi decyduje się na stancje w takim budynku – jest to tańsze rozwiązanie niż własny dom na przedmieściach, ale trzeba się liczyć, ze w takim lokalu zamieszkać może co najwyżej para.

Mieszkania składają się tu głównie z salonu połączonego z kuchnią, łazienki i sypialni. W zależności od ceny można gnieździć się w malutkim pokoiku z wąskim łóżkiem lub pozwolić sobie na odrobinę luksusu. Mimo to, trudno szukać tutaj luksusów a i trzeba się liczyć z obecnością sąsiadów gatunku przeróżnego.

/25.02, z motelu Rosie, OW

Lionel nie lubił dostawać rozkazów od Morgan. Nawet zwykłe: "facet spod trójki chciał bekon z jajkiem" wzbudzało w nim szewską pasję i gonił rudą murzynkę (jakże fałszywą, bo teraz kryje się pod innym kolorem włosów!!) z wałkiem w ręku po całym budynku. Oczywiście tylko, jeśli zachowywała jakiś instynkt samozachowawczy. A to było rzadkością.
Stawił się jednak na miejscu. Choćby po to, by jej wpierdolić.
Zaszedł ją od tyłu.
-A ty co?

Morgan siedziała w świętym spokoju. Nie wiedziała, że Koksiu jest na tyle kreatywny. Spokojnie gaasiła kolejnego papierosa, gdy nagle pojawił się za nią. Przestraszyła się, aż podskoczyła w miejscu.
- Pojebało Cię? - spytała, gdy uspakajała swoje szybko bijące serce. Po chwili, gdy juz złapała oddech niczym po maratonie spojrzała z jakaś nutką nienawiści na łysola.
- Spotkałam się wcześniej z szefem. Mamy wyprostować blachy w jednym samochodzie. - powiedziała po czym wskazała na kij bejsbolowy.

Zarechotał, zadowolony z efektu. Chyba pierwszy raz przestraszył Morgan!
Zmarszczył brwi i słuchał jej uważnie. Kurwa. Czemu Skittles miałby się spotykać z rudą kitą w Appaloosa? Bez sensu. Ale nie dyskutował z tym. Zaraz jednak zabrzmiał kolejny dysonans z jej ust.
-Chcesz prostować blachy kijem bejsbolowym? Pojebało cię?
Nie. Metafora to zbyt trudne zjawisko jak na dziewięć punktów inteligencji.

Fuck.. Fuck.. Fuck... to jedyne trzy słowa, które zabrzmiały w myślach Angielki. Spotykała mało inteligentnych, ale kurde ten to się do jakiegoś rekordu Guinnessa nadaje.
- To była metafora. Miałam na myśli odwrotną rzecz. - powiedziała wzdychając. Podała mu kij i sama zaczęła szukać samochodu.
- Jak znajdę samochód to ci dam znać. - powiedziała do niego po czym ruszyła. Zaczęła sprawdzać numery rejestracyjne. Ale tez znała markę i kolor bryki.

Zamrugał. Jaka kurwa metafora...?!
-To na chuj mnie oszukujesz!-burknął i capnął ją przez łeb, niech sobie nie myśli, lisiczka, że może z nim tak pogrywać!
Lazł za nią krok w krok, zły, że robi z niego głupiego barana. Metafora, a phi!

Zadzwoniła w uszach, ale odwróciła się na pięcie od Lionela i ruszyła na poszukiwania.
- Rozpraszasz mnie. Przydaj się szukamy samochodu z [tutaj powinny być numer blach i opis samochodu]. - powiedziała, gdy po pewnym czasie nie mogła go znaleźć [15]. Za capnięcie w łeb odda mu w motelu. A może po prostu zafundować mu jakąś edukację? Jakiś obóz "bądź bardziej inteligentny"?

41

-To ten?-zapytał, łapiąc Morgan za kołnierz bluzki, by ją zatrzymać i wskazał jej palcem.

Morgan ruszyła, by zacząć poszukiwania z innej strony. Gdy nagle Lionel ją zatrzymał. Ten cżlowiek ewidentnie miał za dużo siły. Strzepnęła jego łapę z kołnierza i skinęła głową. Po czym przyjrzała się samochodowi, faktycznie to było te.
- Tak to ten. - powiedziała. - Poczekaj. - dodała po chwili po czym rozejrzała się dookoła by się upewnić, czy nikogo nie ma oprócz nich.

Lionel podszedł do auta. W czasie, gdy Morgan się rozglądała, Koksu zaczął je obchodzić. Z wyciągniętym kluczykiem. Który to rysował karoserię. Z obrzydliwym, okropnym dla ucha dźwiękiem.
-I co?-zapytał obojętnie, gdy już skończył.

Morgan nie zauważyła nikogo [6]. Po czym skinęła głową do Koksia. Sama zaś zaczęła spuszczać z kół powietrze. Musieli zrobić to szybko. Jeszcze tylko koksiu dopucuje kijem i są w domciu. Sama zaś z pomocą kamienia wybiła boczne lusterka. Cały czas jednak była czujna i gotowa zwiewać, gdy ktoś się pojawi.

W tym czasie Koksiu wziął od Morgan kij bejsbolowy i zaczął wgniatać maskę samochodu do środka. Nie spodziewał się, że to będzie tak wyzwalające doświadczenie! Nawet, jeśli nie miał pojęcia po co to właściwie robią. A szkoda, bo tak to mógł sobie pokrzyczeć na tych skurczysynów. Bezcześcić tak owoc zrodzony spomiędzy cudownych nóg pani Smith... skandal!

Morgan w czasie, gdy Koksiu wyżywał się na masce samochodu przebiła opony [43]. Po czym zaczęła wybijać szyby samochodu znalezionymi kamieniami. Była wkurwiona i było to po niej widać, dobrze tak skur*synowi..

80

Wgniecenia prawdopodobnie były więcej jak efektowne. Zaraz potem przeniósł swoje uderzenia na drzwi od kierowcy. Od biedy szybę.

Niestety mimo prób nie uąło jej się wybić szyb [18]. Przeklęła w duchu, ale dała pole popisu Koksiowi. Sama zaś dalej próbowała wybić okna.

Koksiu wybił bez problemu okno od kierowcy. I już zamachiwał się na następne, i chyba nawet opuścił na nie kij, a nawet chyba coś trzasnęło, gdy nagle ktoś zaczął w ich stronę biec. Lionel napuszył się jak kogut i stanął przed autem.
-Masz problem?!-warknął do szczyla.

Morgan olała już szyby [28]. Spojrzała się na biegnącego w ich stronę chłopaczka. Stanęła zaraz zanim kiedy Koksiu tak się o niego martwił i zadał problemowe pytanie.
- Ten pan ma wielkie problemy. - powiedziała do Koksia. Po czym spojrzała na chłopaka.

Chłopak zaczął grozić, że wezwie policję. Po czym drżąca ręka sięgnął po telefon.

-No, pewnie, że ma!-fuknął.
A potem się wkurwił, że szczypior będzie po psy dzwonił. Toteż postanowił go złapać (przypieprzyć pałką przez łeb?), wytrącić telefon z ręki i następnie - w miarę możliwości - kopnąć na bok.