Pokój #6

/hol

Uśmiechnęla się na jego słowa i spojrzała jak się oddala. Tyłem. Już podniosła rękę do ust chcąc go ostrzec, bo przecież zaraz się przewróci.. Ale mu się udało. Pokręciła głową rozbawiona i wsadziła klucz w drzwi, a potem weszła do środka. Spojrzała po swoich torbach i wywaliła z nich wszystko na łóżko.
Potem weszła do łazienki i pierwsze co zrobiła to wpakowała się pod prysznic. Potem wyszła owinięta ręcznikiem i wybrała jakieś ubrania z walizki. I tak, trochę się pomalowała! Oczy mascarą, trochę jakiegoś lekkiego kremu bb na twarz czy coś.. i tyle. No i jakaś pomadka ochronna na usta, żeby się troszkę świeciły. I w sumie tyle. Dalej zabrała się za wieszanie wszystkiego w szafie, w oczekiwaniu na Sashę.

/z holu

Zapukał. Chętnie by częściej pukał do Liluye. No ale cóż.
- To ja, Sasha. Gotowa? Na pewno wyglądasz super. Idziemy?

Otwarła dość szybko i spojrzała na blondyna. Miała wybinie dobry humor jak na siebie.
- Już, już. Idziemy, jasne. Will jest w pokoju ósmym - zamknęła drzwi za sobą na klucz i skierowala się do ósemki.
- Masz już wolne?

zt-will

/hol

W pokoju ściagnęła z siebie mokre ubrania, odwieszajac je by wyschły. Sama poszłą się umyć i spać. Wbrew pozorom taka podróż, którą dzisiaj odbyli była wykańczająca.

/ z plaży

Eva dostała esemesa i przyszła jak Lilu prosiła, mimo, że nadal się dąsała. Zapukała do drzwi.

/pokój willa

Przyszła, a Eva stała juz pod drzwiami.
- Nie wiedziałam, że tak szybko bedziesz! - otwarła drzwi i ją wpuściła.
- Dasz mi sie tylko przebrać? - zapytała wchodząc za nią do środka i zamykajac drzwi, a klucz zostawiajac w zamku, bo go pewnie inaczej zgubi.

- No... szybko - bo nie chciało jej się siedzieć już na plaży a nic innego nie miała w planach.
Siadła w swojej pięknej sukience po męsu na łóżku, rozstawiając nogi szeroko i czekała.

Przebrała sie i wyszła. Zerknęła na Evę.
- Złóż nogi, co? Mam nadzieję, że tak nie siedziałaś na plaży. I że masz bieliznę - przeczesałą włosy palcami i usiadła na łóżku też. W końcu było duże!
- Will będzie chcial pewnie i tak z tobą pogadać. Chyba mi nie wierzy, ja nie wiem.. - nie wiedziała, że Eva ma focha.
- No więc krótko mówiąc, to jest tu chyba sporo Buendii.

Zrobiła minę, pokazała jej języ i ani jej się śniło zkładać nóg.
- Buendii? - zaintersowała się - Znaczy kto? - zmarszczyła się i próbowała przypomniać kto z nimi jechał.
- Przyjechało całe schronisko, to wiem.

Klepnęłą ją w udo, wcale nie lekko.
- Nogi złóż! Bo ci pozabieram te sukienki - usmiechnela sie zlosliwie.
- Koks. Smithowe dzieci. A jak dzieci to i rodzice. I ochrona. I cholera wie kto jeszcze, ale do dziesieciu osob?

No to złożyła. Ale nie była z tego faktu zadowolona.
- Ale majtek nie mam - zrobiła minę. Kłamstwo szkaradne ale chciała zobaczyć reakcję.
- Koks? Znaczy ten, którego rozpierdoliłam w siatkę.... ON SIE PODWALA DO CARMY! ZAJEBIE! - aż podskoczyła na łóżku. Jej siora i jakiś kartelowy pionek??? Po jej trupie!
- Smithówny... ja nie wiem jak one wyglądają nawet... No dobra, ale co z tego? Bo w sumie chuj możemy zrobić z tym w trójkę no nie?

- No to nie chcę zobaczyć min ludzi naokoło jak ci sukienkę podwieje - stwierdziła. - Znaczy pewnie męska część by była zachwycona.. - a Eva wtedy mniej.
- Tak ten - pokiwała głową - Do Carmy? A ona do niego? - zapytala i rzucila się w tył, kładąc na łóżko, z nogami na ziemi.
- Takie blond.. mlode.. Starsza ma wredną mordę - wyjaśniła machajac nogami.
- Will mówi, i cytuję.. mniej wiecej, że masz się nie sadzić i uważać co robisz. - podniosla sie po chwili.
- Dobra. Chodźmy na doł na ten bankiet czy co to tam jest - stwierdziła.
zt

/pokój 1

Usiadła w pokoju w ciszy nie wiedząc że przyjechała policja

/ <- ogród

- Jestem - dobiegło z pokoju. Może ciut niewyraźnie.
Jeśli Will wszedł to Lil siedziała na łóżku z butelką którą przewoziła dla niego.
- Ohydne - spojrzała na niego - jak ty to możesz pić?

Zdziwiła by się gdyby usiadł kolo niej.
- kupie ci nową. Czemu nie powinnam? - spojrzała na niego.
- Dos nie żyje.. ta Indianka

To on sfriendzonowal Lil.
- Nie ma smakować - stwierdziła -tak. Ta - przypominała sobie ze Parker ja zna.
- Victor to jej mąż. Ja i Sasha znaleźliśmy ją w pokoju...

Nawet na niego nie spojrzała gdy wstał.
- chyba tak. O ile nie ma kogoś jeszcze - zabrała butelkę i napila się.
- Sasha chciał mi coś pokazać. Poszłam z nim i w holu usłyszeliśmy huk? I jakby coś spadło. Poszliśmy do pokoju i zobaczyliśmy Dos. .. - zamilkla na chwile. Napila się. - Cała we krwi.

- Skapisz mi? - spojrzała jak kurczowo trzyma butelkę.
- Nie. Poszłam do pokoju zanim przyjechali - wyjaśniła. - Ale pewnie Jon albo Sasha im o mnie powiedzieli.