Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Trening policyjny - wspinaczka po linie - sala gimnastyczna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Wspinaczka po linie



  1. Rywalizacja indywidualna


  2. Najpierw gracz wybiera wysokość. Każda z odległości ma wyznaczona ilość płotków, które należy przeskoczyć.
    WysokośćIlość mnożników
    5 metrów3
    7 metrów5

  3. Każdy etap (jedne mnożnik) ma swój próg, który należy przekroczyć. Wzór mnożnika na pokonanie etapów:(Kondycja+siła+ew. Umiejętność) + k6*5

    EtapPróg
    120
    230
    340
    4 (7 metrów)45
    5 (7 metrów)60


  4. Ewentualna umiejętnością jest Sport – lekkoatletyka

  5. Jeśli gracz przekroczy próg etapu – wspina się o kolejne centymetry. Jeśli nie – spada/zsuwa się. Żeby wspiąć się na sam szczyt trzeba przekroczyć wszystkie progi. 

Vincent Vega

Vincent Vega
5: 55, 45, 70
7: 70, 60, 45, 60, 50

Vincent wszedł na salę i stanął przy jednej z lin. Potarł ręce, rozgrzał stawy i zaczął wspinaczkę. Krótsza lina, jak się okazało, nie była dla niego żadnym wyzwaniem. Wlazł na sama górę, po czym zsunął się, by chwilę odpocząć. Potem wziął się za drugą, dłuższą linę. Zaczął z kopyta, ale będąc już prawie u góry złapał go jakiś skurcz i zsunął się w dół. Musiał więc zleźć na dół i przeczekać, nim powziął kolejne próby wspięcia na szczyt.

Sam Swarek

Sam Swarek
---> Bieg przez płotki

1,2-bez kostek, 3-61, 4-66, 5-56
Sam spojrzał w górę na zwisającą linę. Wiadomo, że wybrał tą siedmiometrową. Trzeba przed sobą stawiać wyzwania. Pierwsze dwa etapy pokonał bez przeszkód pnąc się w górę. Z trzecim poszło mu też całkiem nieźle. Przy czwartym już go trochę bolały ręce nie poddawał się jednak. Zacisnął żeby i posuwał się w górę w końcu jednak mięśnie odmówiły posłuszeństwa i nie kończąc piątego etapu zsunął się w dół.

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
/boisko - biegi

Lola pojawiła się również tutaj. Zaczęła od niższej wysokości - dla rozgrzewki. Autorka nie musiała rzucać kośćmi, także podejrzewa, że blondynce, mimo sporego wysiłku i trudu, ewidentnie bez większych pośliźnięć udało się dotrzeć na szczyt. Wyszczerzyła się głupio, po czym po zrobieniu oddechu - ruszyła w kierunku tej wyższej.
Cholera, to wysoko...!
Przełknęła ślinę i złapała się mocno liny. Powtórzenie sukcesu do poprzedniej wysokości - 5 m nie było problem, jeśli nie liczyć faktu, że pewnie nabawi się pęcherzów, poprzeciera skórę na dłoniach i będzie cierpieć. Kolejne centymetry zostały zdobyte spokojnie (73) i - może zbyt pewnie siebie, a może zwyczajnie zużyła zbyt dużo siły wcześniej, ale zsunęła się (58), by ostatecznie dosyć niezgrabnie wylądować na ziemi.
Pisnęła z płaczem, czując ból w dłoniach.
-Nienawidzę tego.-poskarżyła się.
Jednak jak Lola się na coś uprze...!
Spojrzała na kolegów, którzy także nie dali rady na półmetku. Musi im pokazać!

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
<--- płotki

Gabrielle weszła do środka sali z opóźnieniem. Pierwsi przybyli mieli już próby za sobą, a Ramirez nie potrzebowała rozgrzewki, dopiero co kończąc nieplanowany bieg. Najpierw podeszła do pierwszej, krótszej liny, by podobnie jak Lola wspiąć się na nią bez problemu.
Potem przeszła do tej dłuższej (47 | 57 | 67 | 67 | 52 ), by zgrabnie wspiąć się na cztery pierwsze wysokości, nie utrzymując się na piątej.
Jedna rękę jej się zsunęła, co zmusiło ją do zejścia na dół. Z sykiem zacisnęła dłonie, które bolały po spotkaniu z szorstką, twardą liną.

Vincent Vega

Vincent Vega
Spojrzał na swoich kolegów. Trochę lepiej się poczuł kiedy okazało się, że w tej dyscyplinie wszyscy mieli dość wyrównany poziom.
Odpoczął chwilę i spróbował raz jeszcze wspiąć się na dłuższą linę.

45, 45, 45, 55, 45

Niestety, i tym razem nie udało mu się dotrzeć na samą górę. Ech, słabo wycofywać się tuż przed końcem, ale co zrobić. Ręce mu osłabły, stopy ześlizgnęły i zjechał na podłogę. Dłonie go paliły, aż się krzywił.

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
47|47|57|47|47

Gabrielle wymasowała sobie dłonie, obserwując Vegę, któremu znowu się nie udało pokonać linę. Potem sama spróbowała jeszcze raz. Niestety historia lubi się powtarzać, i mimo udanego pokonania pierwszych czterech etapów, na ostatnim Ramirez znowu poległa.
- No kur...
Powstrzymała się i padła na podłogę, kładąc się na plecach.

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola spojrzała na kolegów, którzy... nie dawali rady.
-Dobra, lino. Ty i ja.-mruknęła do niej, mierząc w nią palcem.-Pamiętaj, że mogę skądś zabrac zapalniczkę i zrobić z ciebie proch. Więc nie utrudniaj tego.-warknęła, po czym złapała się jej mocno.
Pięć metrów nie było problemem. I może lina zaczęła współpracować, bo już po chwili pięła się dalej (68), by w końcu... dosięgnąć szczytu! (73)
Z dzikim piskiem zaczęła zsuwać się z góry, szczerząc się głupio.
-No, skoro ja dałam radę, to wy też!-zachęciła ich, zadowolona.

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
62|52|52|62|47

Gabrielle podeszła do trzeciej próby i kolejny raz musiała odpuścić niemal na szczycie.
- Pas!
Załamała się z powodu porażki, opadając na podłogę i chowając głowę w ramionach. Dobrze, że Cooper tego nie widział!

Vincent Vega

Vincent Vega
50, 60, 45, 65, 50

Loli się udało, więc i on spróbował po raz trzeci. Ale znów ta przeklęta lina z nim wygrała i Vincent zjechał na podłogę jako przegrany.
- Ech. To jakieś fatum! - rzekł z przekonaniem i spojrzał na Gabrielle, która również bezowocnie walczyła z liną.

Joan Wharton

Joan Wharton
/z biegów

Siedziała sobie gdzieś z boku i obserwowała zmagania innych. Nie czuła się na siłach, bo poważnie jej górne kończyny przypomniały prędzej patyki z ścięgnami, tyle. Jednak się zdecydowała, gdy wszyscy starali co prawda wspiąć na te nieszczęsne siedem metrów, ona postanowiła zaliczyć pięć. Jedno podejście, może się uda, ale więcej na pewno nie zniesie.
56, 31, 46
Początek poszedł jej pięknie, w połowie miała chwilę słabości, ale udało jej się zaliczyć te pięć metrów. Zsunęła się, skrzywiła się na te zaczerwienione ręce. Ok, tyle jej zaangażowana na dziś.
Usiadła sobie z boku, była cholernie zmęczona i może nie ćwiczyła, ale i tak czuła się gorzej, niż na to wszystko, co zrobiła.

Sam Swarek

Sam Swarek
1,2- bez kostek 56, 41, 46
Samowi nie pozostało nic innego jak też ponownie się wspiąć tym razem jednak ześlizgnął się z liny przy czwartym poziomie. Dłonie miał całe czerwone od przejechania po nich ostrą liną.
-Trudno.- stwierdził z uśmiechem. Nie był typem, który by jakoś fatalnie porażki znosił. Podszedł do Joan i usiadł sobie koło niej.
- Męczarnia co nie?- odezwał się do niej.

Vincent Vega

Vincent Vega
70, 70, 65, 50, 60
czemu nie odwrotna kolejność ;_;

Vincent się uparł. Ale ni cholery. Mimo, że zdawało mu się, że odpoczął i da radę, to nie. Ręce albo nogi mu wysiadały na półmetku i dupa, poddawał się. W takim razie uznał, że chyba koniec na dziś. Poszedł zebrać swoje rzeczy i się zmył.

zt

Joan Wharton

Joan Wharton
Posiedziała, jak już była pewna, że gdy wstanie, to przed oczami nie pojawią się powidoki. Nogi miała trochę miękkie. Pomachała pozostałym kolegom i wróciła do domu.

/zt, dom, przychodnia

Sam Swarek

Sam Swarek
Poszedł do domu.

zt

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
Dźwignęła się z maty i też opuściła salę.

zt

Aldo Iadanza

Aldo Iadanza
57/67/60/60/52

Wszedłem do sali by się po wspinać na linie, wybrałem tą dłuższą, siedmiometrową.
Trzeba było spróbować swoich sił. Objąłem linę dwoma dłońmi i zacząłem się wspinać, pierwsze etapy szły mi dość dobrze aż do ostatniego. Zabrakło siły albo chwila dekoncentracji. Może z góry było lepiej widać cycki Loli. Powoli zsunąłem się na ziemię. Nie ale skoro ona dała rade.

72/42/42/67/47
Kolejne podejście również zakończyłem na ostatnim etapie.
Skrzywiłem się i spróbowałem jeszcze raz. Do trzech razy sztuka.

47/42/42/67/72

Za trzecim podejściem udało mi się osiągnąć szczyt, no jak mogłem być gorszy od Loli, trochę wstyd. Co prawda za trzecim razem ale jednak.

ZT

Jonathan Harper

Jonathan Harper
<-- bieg z przeszkodami

No to jeszcze ta cholerna lina. Gdyby tylko Jon miał siłę w rękach to byłoby prościej, w końcu nie ma wiele do podnoszenia.
Na początek 5 metrów.
38/23/48
Zaczął się wspinać i szło nieźle, w połowie się zsunął spory kawałek ale jakoś jakoś dał radę. Spróbował jeszcze raz 5 metrów.
33/48/23
Tym razem szło lepiej, o wiele lepiej. Niestety Jon był z siebie taki dumny, że zapomniał się na samej górze i momentalnie zjechał prosto na matę. I obtarł sobie dłonie, tak jak się tego bał.
Po kilkunasto minutowej przerwie postanowił podjąć ostatnią próbę...
48/38/23
...co było złym pomysłem po zmęczenie dawało o sobie już znać. Ale to była dobra próba.
I tak z obitym tyłkiem i obtartymi dłońmi poszedł szukać czegoś do picia.

zt



Ostatnio zmieniony przez Jonathan Harper dnia Sro 07 Sty 2015, 13:46, w całości zmieniany 1 raz

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola obserwowała potyczki kolegów i uśmiechnęła się szeroko do Aldo, który dał radę osiągnąć szczyt. Przybiła mu pewnie piątkę.
A potem sobie poszła, bo co będzie robić...?!

/zt

Landon Quinally

Landon Quinally
----->

Landon przyszedł na salę, jak już prawie cała opustoszała. ODetchnęł głęboko, podszedł do liny, chwycił ją jedną ręką, po czym...
Odwrócił się i szybciutko umknął do szatni. Nieee, nie będziemy się tak bawić. Wystarczy, że jeden koszmar z młodości powrócił w formie bęcków od Swarka. Linę postanowił sobie więc odpuścić zawczasu, a płotki? Miał astmę wysiłkową! Może i jego długie, patykowate nogi przeskoczyłyby przeszkody, ale daleko by go nie poniosły.

----> zt

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach