Cóż, najwyżej odbiją się Joolsowi pośladki pani psycholog na masce. Ale to raczej trofeum jak powód do złości, prawda?
Ciężko było uwierzyć, że ktoś tak pozytywny jak Reynolds mógł dopuszczać się rzeczy, których, cóż, zakazywały na przykład przykazania. A także moralność. Wiadomo, każdy miał inną, podobnie z religią, ale założenia były mniej więcej podobne. Czy Foxtail ze względu na swój zawód i osobowość była bardziej liberalna? A może właśnie przez pryzmat tego, co robiła, by zarabiać na chleb, byłaby bardziej zaintrygowana osobą, z którą przyszło jej spędzić dzisiejszy wieczór? Cóż, z pewnością się nie spodziewała, że mężczyzna maskował coś takiego. Oczywistym było, że każdy miał jakieś sekrety. Ale coś takiego? Nie, nie podejrzewałaby. Może słaby był z niej analityk, a może zbyt zaślepiony.
-Wypocząć patrząc na pęd?-dopytała, unosząc brwi.-Lubisz takie tempo czy bardziej relaksuje cię fakt, że możesz na to patrzeć z boku, a sam zwalniasz?-zmrużyła lekko oczy, zastanawiając się jak mógłby jej odpowiedzieć.
-O, och.-wydała z siebie.-To już jakieś alibi. Może uwierzę, że nie spędzasz wieczorów na wysuszaniu ciał z krwi.-zażartowała.
Policzki ją prawie parzyły, ale na szczęście nie było tego zbytnio widać. Nawet księżyc ze wszystkimi gwiazdami na niebie nie dawał na tyle światła.
Gdy już trochę ochłonęła, była w stanie przypomnieć sobie Johnsona.
-To chyba policjant?-upewniła się.-Ale faktycznie... roztaczał taką aurę.-zachichotała, ciągle przejęta tym, że jej tożsamość wyszła na jaw.
Lekko uniosła ramiona do góry.
-Aż tak.-zgodziła się, trochę na przekór temu, co podpowiadała jej głowa.-Sądzę, że nie jedyną.-odezwała się, nawiązując z nim kontakt wzrokowy po raz pierwszy odkąd obnażył ją z anonimowości i odważyła się nawet uśmiechnąć.
Może nie taki diabeł straszny?
No i może tylko nieco psycho. Odrobinkę. No... ale każdy ma tą ciemniejszą stronę, nie?