Czytelnia

First topic message reminder :

Dosyć sporych rozmiarów pomieszczenie wyłożone wykładziną dywanową w ziemistym kolorze, o jasnych barwach. Pewnie na ścianach wisiały obrazy więźniów - w końcu panował tu niski rygor, to pozwalali się niektórym wykazać (bądź też wyżyć - bo lepiej artystycznie jak na współwięźniach, nie?). Znajduje się kilka rzędów regałów z książkami z odzysków. Zainteresowani mogą się zapoznać z literaturą dla dzieci, działem z harlekinami (które są najbardziej oblegane!), romansami, literaturą obcą oraz specjalistyczną (książki prawnicze lub lekarskie są bardzo popularne). Część książek została zakupiona przez byłych więźniów.
Przy ścianie znajdują się długie stoły wyposażone w lampki biurkowe oraz dosunięte krzesło z wystrzępioną gąbką do siedzenia.

Obejrzał książkę ze wszystkich stron- była zniszczona bez wątpienia i chyba tylko to ją wyróżniała spośród innych, chciał wybadać ją na wszystkie możliwe sposoby. Nim da ją kmiotowi, będzie musiał się upewnić czy znajdzie jeszcze 1 sztukę dla siebie, a jak nie będzie musiał kombinować jak zjeść ciastko i nie mieć problemów.

Książka miała obwolutę, też zniszczoną. Kartki były lekko pożółkłe, ale jak w reszcie egzemplarzy. Ani nie poplamiona ani nie popisana - na pierwszy rzut oka. 
Mark znalazł jeszcze jeden egzemplarz, nowszy i niezniszczony. Też z obwolutą.

Mark chwycił jeszcze 1 wspomniany egzemplarz i kilka innych dzieł (w obwolutach) z wózka.
-Tylko je poukładam.-odparł do jego "opiekuna w pracy", biorąc tomiki ze swojego mobilu, gdy nagle okazało się, że taka ilość książek naraz to za dużo i większość z nich wysunęła się z luźno trzymanych obwolut [oczywiście], w tym badany tom. Raban nie mały, ale Irlandczyk wiedział, który jego zniszczone dzieło.
-Sorki, już ogarniam to.-rzekł do strażnika, który się na niego lampił udając, że patrzy na tytuł i datę, by dobrze ułożyć tomiki. Starą książkę, schował do obwoluty po poradnika dotyczących alimentów, poradnik okryty został twarzą telewizyjnej gwiazdy, a młodszy tytuł Marthy poszedł do zniszczonej użytkowaniem okładki. Reszta książek została dopasowana do odpowiednich "okryć" oraz ułożone na półce.
Dał podmieniony tytuł grabowi licząc na IQ równe wadzę modelki. Choć kto wie, może to tylko złe 1 wrażenie.

Kmiot przyjął książkę i odszedł do stolika. Zaczął szybko ją przeglądać i... podniósł raban, ze to nie ta książka! 
Odszukał wzrokiem Marka i... zaczął iść w jego stronę. oj, chyba wkurwiony!

Irlandczyk rzucił książkę pomiędzy inne tytuły i w momencie rabanu udawał, że pracuję - widocznie dziś nie da rady przetuptać spokojnie przez dzień, bo jego oponent umie czytać. Udając, że nie widzi co się dzieje, poszedł do działu porad prawnych i odłożył swoją ukrytą książkę oraz inne podobne tytuły.
-Co jest ?-zapytał się spokojnie jakby nic, gdy skazaniec coraz bliżej podchodził do niego.

- Skurwielu jebany, cioto jebana w tyłek przez własną matkę! Zajebałeś mi książkę! 

Kostki na Ślepy los dla Marka:
1,3 - Kmiot rzuca się na ciebie, strażnicy reagują i go odciągają
2,5 - Kmiot się rzuca na ciebie, nie ma w pobliżu strażnika
4,6 - Kmiot podchodzi i cię wyzywa i opluwa

4
Na razie się tylko na niego pluł, ale wjechał na jego matkę - zapamięta to sobie, ale na razie chciał spokojnie przejrzeć książkę.
-Kurwa zluzuj zwieracze i sklej wary frajerze ! Jak miałem ci cokolwiek zajebać ? Na chuj mi twoja książka o tej babce z TV ? Dałem ci to co chciałeś, więc daj mi pracować.-wrócił do układania książek. Może da mu spokój i poczeka z kosą, na później.

3

W końcu owy frajer rzucił się na Marka, a że nasz bohater palcem nie był robiony to bronił się. Na szczęście dla oponenta przyszedł strażnik i obezwładnił atakującego. Pewnie będą pytania, więc będzie się wypierał, że nic nie wie, a koleś ma jakieś paranoję. Jeśli wyjdzie z tego obronną ręką, to zabierze sobie książkę i gdy będzie miał trochę przerwy poczyta sobie tą pożądaną lekturę.

Mimo, że mężczyzna został wyprowadzony przez strażników, to i tak to nie był koniec kłopotów... a raczej początek. Chyba ktoś będzie musiał spać z jednym okiem otwartym!
Strażnik kazał wrócić Markowi do pracy...

Wrócił do układania książek, lecz zdał sobie sprawę, że za jakiś czas wpadną jego koledzy tutaj, gdy ten będzie kiblował w izolatce - takie życie.Irlandczyk będzie musiał odwiedzić siłownię po robocie.
Gdy w końcu skończy rozwodzić tomiszcza, to znajdzie spokojniejszy kącik i pod pretekstem czytania jak wywinąć się z alimentów, przeanalizuję dzieło pani Steward- kto wie co tam jest. Pamiętnik ? Mapa ? Porady ćwiczeń mięśni bicka ?

W końcu Mark miał chwilę wolnego. Mógł wykorzystać ją na przestudiowanie książki...

Mnożnik na spostrzegawczość, próg 40. Jak przekroczysz to zauważasz coś ciekawego...

31

Na razie książka skrywała sekrety, ale wiadomo - nic nie mogłoby być za łatwe do odczytania, bo każdy jeden by zobaczył głębszy sens w przepisie na ciasto bezowo-jagodowę z morelową polewą czy ujrzeli by misterną grypserę na uśmiechniętych zdjęciach cytrynowych ciastkach.
Taka zabawa często kojarzyła się Markowi z bycie kryptologiem lub łowcą skarbów, który badał starodawne zwoje. Co poradzić, pewnie każdy ma jeszcze resztki dziecięcej fantazji.

Niestety, nie było czasu na dalsze poszukiwania! Strażnik kazał Markowi wrócić do celi. Chyba będzie musiał odkryć sekret księgi Marthy Steward następnym razem...

Mark zamknął dzieło i zmęczonym tonem powiedział:
-Jeszcze odłożę ostatnie tomiszcza i wracam do celi.-po tych słowach wziął swoją lekturę pod pachę i zaczął zbierać zostawione książki oraz gazety, przez ostatnich odwiedzających. Podczas odkładania postanowił wrócić oryginalne okładki tomom- trudno by musiał tłumaczyć się z tego, dlaczego Marta Stewart mówi o sposobię egzekwowania testów na ojcostwo.
Gdy w końcu skończył, skorzystał z możliwości zabrania książki do celi, gdzie będzie mógł spokojnie ogarnąć tajemnicę skrywaną na kartach książki.

z/t

24.01.14, przed południem --->

Tyrsen po siłowni i prysznicu (bez podnoszenia mydła i innych ekscesów miłosnych) pojawił się w czytelni, gdzie ruszył po "swoją" książkę. Bez zbędnego rozmyślania, wziął ją i usiadł przy stoliku pogrążając się w lekturze.
Dość szybko odszukał fragment na którym ostatnio skończył i rozpoczął od tego momentu. Czytając, mamlał w ustach wykałaczkę. Tyle dobrego, że nie palił, bo ten nałóg kosztowałby go majątek. Zaczynało mu się nudzić. Musiał pomyśleć na rozpoczęciem prowadzenia biznesów, bo minęło już kupę czasu a nie ruszyli się z gangiem z miejsca o krok. Nie wiadomo też czy gang przetrzyma próbę czasu. Coraz mniej się trzymali...
Tyrsen skończył czytać wraz z ostatnią stroną tego tomu. Odłożył książkę jednak nie zabierał się za tom drugi, tylko wyszedł z sali. Za niedługo będzie miał swoją zmianę w pralni...

/zt

24.01.14 Południe

Tak oto do przesiadujących tam książkowych moli powrócił Mark z nową porcją książek do oddania. Wózek z tomikami był równie pełny jak wczoraj, więc po chwili jazdy między regałami miał chwilę "poczytać" swoją wczorajszą zdobycz. W swojej celi za bardzo nie miał jak, bo jak wrócił z roboty to światła na korytarzu były gaszone.

16+25 > 35

Gdy Mark przeglądał dalej książkę oraz analizował treść niektórych zawartych tam zdań, w końcu ujrzał coś ciekawego, coś co nie pasowało do wydrukowanych słów czy obrazów. Możliwe, że była to rzecz, którą tak bardzo chciał mieć kmiot ze wczoraj, będący teraz pewnie w izolatce.

Mark zauważył, że niektóre ze słów są jakby podkreślone ołówkiem..
Mnożnik na inteligencję+spostrzegawczość, próg 65. Ja przekroczysz to układasz je w sensowne zdania...

15+40< 65

Irlandczyk zafascynowany licznymi podkreśleniami w książce, zaczął próbować sklejać jakieś konkretne zdania, ale te układały się w abstrakcyjną plątaninę liter z których nic nie wychodziło ciekawego. Najwidoczniej Mark będzie musiał pożyczyć abecadło i zapisać się na kurs czytania na poziomie podstawowym.

50

"Weź 2 cytryny zmieszaj z Martą po czym kot wbiegł do piekarnika..."- takie wspaniałości wychodziły z czytania Marka i choć można by pomyśleć, że to jakiś szyfr lub nieznana odmiana grypsery to Irlandczyk nie rozumiał jej, ale nie miał zamiaru oddać tego walkowerem - w końcu za walkę o ten tomik dorobi się kolejnej blizny.

25+40 = 65

Gdy już zdania powoli zaczęły tworzyć sensowną całość to nagle pojawiła się przeklęty przepis na tarte cytrynową. To ciasto zniszczyło powstały system interpretacji tekstu i Mark musiał na nowo ogarnąć sposób analizy książki. Mógł jednak dać tamtemu kmiotowi tomik, by później przycisnąć go o co w niej naprawdę chodzi.