Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Dom Williama Parkera - obecnie: Consueli Ramirez

Idź do strony : Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22 ... 30 ... 40  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 21 z 40]

William Parker

William Parker
First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.
+ później będzie dodatkowy opis
Od 28.05.2013 dom jest własnością Consueli Ramirez.


Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Zapewne z małą pomocą swoich przyjaciół udało jej się doprowadzić mieszkanie do względnie akceptowalnego stanu. Plama z podłogi puściła, a plamę na ścianie zasłoniła plakatem Ich Troje. Po wszystkim panowie zapewne wrócili do swoich spraw, a Consuela po dniu obfitym w tak liczne wrażenia najpierw sobie trochę popłakała, a potem zasnęła niczym niemowlę.

ztx2 (Seth i Will)

Sue Baker

Sue Baker
9.07.2013, wieczór

Któż to przerwał ciszę spokojnych uliczek wschodniej dzielnicy ryczącym silnikiem? Oczywiście, ulubieniec wszystkich dam Old Whiskey. Sue Baker zatrzymał się pod domem Consueli i wcisnąwszy kask pod pachę, ruszył do drzwi. Zapukał, owszem, ale nie czekając na odbiór, wlazł do środka. Chyba, że Ramirez w końcu zmądrzała i zaczęła zamykać się od środka.
- Honey, I'm home! - zagrzmiał, rozglądając się w poszukiwaniu gospodyni.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
W domu przywitał go cichy syk i widok grubego, lezącego gdzieś w rogu, czarnego kota Consueli, który na pierwszy rzut oka był mało przyjaźnie nastawiony do otaczającego go świata. we wnętrzu panował niewielki bałagan, a w powietrzu pachniało jedzeniem.
- O, cześć, Baker! - przywitała się, pojawiając się nagle w pomieszczeniu, do którego zajrzał Sue.
- Coś się stało? Właśnie zrobiłam obiad, może coś zjesz? - zapytała, wypinając dumnie pierś. Zrobiła dziś w końcu pranie, ugotowała obiad... zdecydowanie jej już waliło lekko na dekielek od tego siedzenia w domu i oglądania w kółko programów lajfstajlowych. Swoją drogą sama się jeszcze nie odważyła spróbować swoich specjałów, gdyż nie mogła rozróżnić które to zupa, a które kotlet.

Sue Baker

Sue Baker
Wbił wzrok w rozwalonego na podłodze kocura. Może pożarł Consuelę i teraz trawił?... Ach, nie, niestety nie. Wspomniana pojawiła się w pokoju, a swym zachowaniem zbiła Bakera z tropu bardziej, niż swymi durnymi gadkami, do których już przywykł.
- Co ci się stało? - uniósł brwi, patrząc na nią podejrzliwie. Brakowało jej tylko fartuszka z falbankami. Odchrząknął i poszedł zajrzeć do kuchni, żeby się przekonać, co tam wyprawiała. Uznałby, że upiekła kota, ale kot dalej leżał w rogu. Może miała ich więcej?
- W każdym razie... Mam dla ciebie niespodziankę - rzekł z uśmiechem dobrego wujka.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Niestety Consuela nie posiadała falbaniastego fartuszka. Na dzisiaj musiała jej wystarczyć za duża o trzy rozmiary koszulka z kosmicznym jamnikiem w bułce na tęczy.
- A oglądałam sobie program kulinarny,"Nie sposób uciec, gdy w dupie sztuciec", no i postanowiłam się zainspirować. - przyznała ze szczerym, szerokim uśmiechem, w którym zastygła na parę sekund i po tych paru sekundach stał się wręcz przerażający. W końcu spuściła powietrze z płuc i zgarbiła się, dużo bardziej przypominając siebie.
- Z nudów mi już odpierdala. - oznajmiła, jaki był jej faktyczny stan rzeczy. Kiedy usłyszała o niespodziance uniosła brwi.
- Jaką niespodziankę? - zapytała z dziecięcą ciekawością, wyobrażając sobie w najśmielszych marzeniach nową konsolę do gier, maszynę do waty cukrowej, albo basen z piłeczkami.

Sue Baker

Sue Baker
Baker unosił brwi wyżej i wyżej, aż w końcu spokojnie mógł sobie nimi włosy zaczesać.
- Eeee. Tak.
Patrzył jeszcze chwilę na szeroki, nienaturalny uśmiech Consueli, który w końcu na szczęście zniknął, a ona sama zapadła się w sobie. Prychnął pod nosem, gdy wyjaśniła, co było przyczyną tego dziwnego zachowania. Jej zawsze odpierdalało, tylko teraz chyba po prostu było gorzej.
- Przecież ci nie powiem, bo wtedy nie byłoby niespodzianki - wywrócił oczami. - Możesz wyjść, czy kontynuujesz swoje kuchenne rewolucje? - spytał kpiąco. Nie zamierzał dać jej czasu na odpowiedź. Z kieszeni wyciągnął długi pas czarnego materiału, złapał Consuelę za ramię, obrócił tyłem do siebie i zawiązał jej wokół oczu, by nic nie widziała.
Zaśmiał się pod nosem, spojrzał po kuchni, czy nic tu się nie gotuje/piecze, a co mogłoby potencjalnie wywołać pożar pod ich nieobecność. Upewniwszy się, że jest bezpiecznie, zaczął ciągnął Consuelę do wyjścia.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Zgłupiała, kiedy ją przyciągnął do siebie i zasłonił jej oczy.
- Czy dzisiaj jest jakiś dzień dziecka, czy inne gówno? - zapytała. Oczywiście obstawiała iż ta niespodzianka będzie czymś miłym - w końcu przez ostatni miesiąc była grzeczna jak aniołek.
- Co ty kombinujesz? - zapytała, dając się wyprowadzić z domu jak takie cielę.
- Chyba nie pozostaje mi nic innego, jak tylko ci ślepo zaufać. - zaśmiała się głupio, wychodząc razem z nim na zewnątrz.

Sue Baker

Sue Baker
- Tak, dzień dziecka czy inne gówno - przytaknął ochoczo, zamykając drzwi domu i prowadząc Consuelę do motocykla. Pomógł jej usiąść, co by się nie wywaliła, po czym sam wcisnął się na siedzenie.
- Trzymaj się - przypomniał, zakładając kask na łeb. Po czym uruchomił silnik i ruszyli.

---> niespodzianka

Seth Cluster

Seth Cluster
/ 9 lipca 2013, wieczór, późny wieczór.

Snop światła przeciął ciemność ulicy, gdy motocykl leniwie wtoczył się na ulicę. Kierowca jechał spokojnie i powoli - nocami Seth nie bardzo lubił szarżować. Delektował się łagodnym powiewem wiatru i niższą temperaturą, kaskadami świateł odległych budynków i samochodów, ogólnie rzecz biorąc w cholerę lubił pojeździć z wolna. Ale dziś nie planował nadto się włóczyć, a przynajmniej nie w tej chwili.
Motocykl zatrzymał się z wolna na podjeździe domu Consueli. Poprzedniej chacie Willa. Seth zszedł z motocykla, zdjął okulary, zgasił silnik, wyłączył reflektor, zdjął kask... Z sakwy z boku wyjął sześciopak piwa i ruszył w kierunku drzwi.
Zapukał parę razy zapalając papierosa. Nie spodziewał się szybkiego otwarcia drzwi.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
...i raczej w ogóle nie doczejka się ich otwarcia. Mógłby uznać, że nie ma jej w domu, jednak zaparkowany przed domem motocykl i odbijające się od szyb światło dobiegającego z włączonego telewizora temu przeczyły. No i jeszcze te otwarte drzwi.
Cosuela siedziała na podłodze w łazience, z butelką jakiegoś taniego alkoholu w dłoni. Noc spędziła na zalewaniu się, rzyganiu i płakaniu jak dziecko. Jej spasły kot, leżał pewnie w zlewie i ze znudzeniem przyglądał się swojej niestabilnej pani.
Co jak co, ale nie spodziewała się po dzisiejszym dniu takiego kopniaka ze strony kogoś, kto - w jej mniemaniu - zapewniał jej w gronie Świętych azyl. Skoro Baker chciał "obedrzeć ją z jej pozy", to chyba mu się udało. Właśnie to kryło się za jej butną postawą - czarna rozpacz, z którą w żaden sposób nie potrafiła sobie poradzić. Na dodatek wpijające jej się w tyłek fikuśne majtaski przypominały jej o dzisiejszym upokorzeniu.
Tak więc słysząc pukanie do drzwi - zignorowała je. Nie miała ochoty na gości.

Seth Cluster

Seth Cluster
Seth postał chwilę gapiąc się w niebo. Spalił szluga, przyglądając się jak powolnie i leniwie dym rozpływa się w powietrzu, a potem po prostu wszedł do środka.
Rozejrzał się po ciemnym pomieszczeniu. O, sierściuch. Seth nie lubił kotów, toteż zignorował zupełnie obecność zwierzęcia. Rozejrzał się po pomieszczeniu, szukając wzrokiem Consueli. Sześciopak odstawił na kanapę.
Przeszedł się po domu w końcu znajdując ją w łazience.
- Co się stało? - zapytał nawet nie próbując się jakkolwiek powitać.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Nie pofatygowała się nawet, żeby sprawdzić, kto wchodzi do jej mieszkania. Pewnie w tym momencie nie wzruszył by ją nawet nalatujący na jej metraż pluton egzekucyjny. Było jej wszystko jedno i szczerze mówiąc - dość rzadko można było ją ujrzeć w tak kiepskiej kondycji.
Podniosła leniwie wzrok na Clustera, milcząc przez dłuższą chwilę z grobową miną. Łatwo można było wyczuć, że nie jest jakoś szczególnie przyjaźnie nastawiona do środowiska.
- Czego chcesz? Baker kazał ci tu przyjść? - zapytała dosyć opryskliwie i swoją drogą umiejętność zadanie w tym momencie dwóch tak skomplikowanych pytań, z siedmioma promilami alkoholu we krwi, można było zaliczyć jako ósmy cud świata.

Seth Cluster

Seth Cluster
- Nie. - Odparł enigmatycznie i siadł na krawędzi wanny. - Co się stało? - zapytał po raz kolejny najwyraźniej chcąc się dowiedzieć.
Wsunął w usta szluga i odpalił go, patrząc na dziewczynę z góry. - No? Mów co się stało, bo ci flaszkę zabiorę i piwa nie dam. - zażartował choć wiedział że w tej sytuacji jego dowcipasy raczej nic nie dadzą. Nie dał po sobie poznać, ale stan w jakim zastał Ramirez wstrząsnął nim. Musiało się stać coś strasznie złego, skoro dziewczyna była tak napierdolona.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Powiedz mu... - wcięła mu się w słowo, jakby w ogóle ignorowała jego wcześniejsze pytanie - ...że nie będę jego dziwką. I że jeśli ma ochotę, to sobie może moją kurtkę wsadzić w dupę, bo już jej nie chcę. - już nie płakała, jednak wciąż z trudem łapała oddech. Przysunęła sobie gwint flaszki do ust, żeby wlać w siebie kolejną porcję alkoholu, przybliżając się tym samym do rzygania po raz kolejny tego wieczora. Oparła się łokciami o deskę, przejrzała się swemu odbiciu w tafli wody, uznając że wygląda jak skrzyżowanie znoszonego sandała ze smutkiem i dochodząc do wniosku, że to fałszywy alarm. Znowu więc oparła się plecami o zimną ścianę, siedząc na podłodze jak sierota.

Seth Cluster

Seth Cluster
Seth przechylił głowę nie bardzo rozumiejąc o co chodzi.
- Jak dziwką? Co się stało? - nalegał dalej, chcąc się dowiedzieć o chuj chodzi. Nie miał prawa wiedzieć, w końcu nie został poinformowany o żadnym zdarzeniu prócz przerobienia rancza.
Widząc w jakim stanie jest dziewczyna, poczekał na moment aż nie będzie unosić butelki do ust ani jej trzymać i zabrał jej ją.
Wystarczyło jej na dziś.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Słyszałam, jak mówicie mu, że jest za miękki.. - syknęła z jakimś tam wyrzutem. Chodziło jej tu głównie o Maro, który w końcu jakiś czas temu przy wszystkich wyraził swoje rozczarowanie tym, jak pobłażliwie Baker ją potraktował po tych całych przymusowych wakacjach w Rosie.
Zawahała się, czy mu cokolwiek więcej powiedzieć. Sięgnęła po butelkę, jednak już nie było jej przy niej. Nie miała na szczęście zamiaru tego faktu roztrząsać.
- Zawiózł mnie do Heaven's Gate. Tam mi spuścił wpierdol, rozebrał i kazał tam pracować.- wzruszyła ramionami, czując jak znowu wstyd i rozczarowanie wykręca jej flaki.

Seth Cluster

Seth Cluster
- Kurwa. - zaklął pod nosem szczerze wkurwiony zaistniałą sytuacją. Nie jemu było kwestionować decyzje Bakera, niemniej nie był zadowolony z tego co się stało. Nic, a kurwa nic.
Po dłuższej chwili milczenia siadł na poziomie podłogi obok Consueli i objął ją ramieniem. Dla pewności ustawił się tak, żeby w razie ewentualnego rzygnięcia celowała w sedes - niby koszulka to nic, ale po co robić sobie więcej sprzątania...
Poza rzyganiem Cluster położył dłońna głowie przedstawicielki hairmetalowców i począł ją lekko głaskać. To mógł zrobić

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela Westchnęła ciężko. Zmrużyła lekko oczy, kiedy ją objął i zaczął głaskać. Po kilku sekundach jej głowa opadła na ramię mężczyzny. Umęczona pod Ponckim Piłatem po krótkiej chwili otworzyła na powrót oczy, przyglądając się poharatanemu policzkowi Clustera, dochodząc do wniosku, że po tysiąc razy wolałaby dostać raz kosą po twarzy i wyglądać do końca życia jak bliski krewny Gargamela, niż taką drogę krzyżową, jaką jej zafundował Sue.
W każdym razie w pewnym momencie po prostu go odepchnęła, po czym wyrzygała wszystkie swoje flaki, przypominając sobie przy okazji o wszystkich obiadach z zeszłego tygodnia.
Obudziła się następnego dnia w swoim łóżku, w czystej koszulce, z kacem mordercą i ogromną luką w pamięci. Zapewne nawet nie pamiętała o wczorajszej wizycie Setha-superniani.

Seth Cluster

Seth Cluster
Seth... jak to Seth. Był skurwielem o złotym sercu... Czasami. Większość powiedziałaby że to miedź, ale czasami spod tej powłoczki dało się zauważyć złote refleksy.
Tak jak tej nocy, kiedy zajął się dziewczyną, wiedząc że w sumie nie ma nikogo kto by mógł to zrobić. Mimo tego, że prawdopodobnie nic by nie pamiętała mógłby wziąć sobie to czego nie wziął gdy pomyliła ich imiona, nie zrobił tego. Dlaczego? - gdyż nie był takim skurwielem. Zamiast tego umył jej japę, przebrał w czyste ubrania, położył do spania. Zostawił nawet miskę na rzygi obok łóżka.
A sam jebnął się na kanapie w salonie, otworzył swój sześciopak i usnął przed telewizorem. I zapewne spał aż do tej chwili.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Według starszego pana z trójmiejskiej skm-ki, przejeżdżającej obok obłożonego miedzianą blachą budynku w Sopocie, który dzielił się z którymś ze współpasażerów perłami mądrości, dotyczących tego, że kilogram miedzi stoi obecnie na poziomie 20 zł za kilogram. Tak więc biorąc jeszcze pod uwagę dane z wikipedii, jakoby serce dorosłego człowieka miało ważyć niecałe pół kilo, to wywnioskować można, że złote refleksy na miedzianym sercu Clustera warte są 10 zł. Słownie: dziesięć polskich złotych.
W każdym razie Consuela leżała na plecach, licząc zacieki na suficie, marszcząc lekko nos, kiedy usłyszała chrapanie. To pewnie Wypierdalaj.
kiedy jednak zrozumiała, że Wypierdalaj jest tylko kotem i nie jest w stanie spać tak głośno, żeby słychać go było trzy przecznice dalej, to poderwała się z łózka, ogłupiała. Wparowała do salonu, dostrzegając Clustera, śpiącego jak dzidzi.
Podeszła do niego bliżej, wpatrując się w jego niewinna, dziecięca wręcz w tym momencie twarzyczkę. Jej sercem ścisnęło jakieś ciepłe uczucie, być może było to rozczulenie. Tak, mogłaby przyglądać się śpiącemu Clusterowi po wieki, mogłaby...
Plasnęła go bezceremonialnie w policzek na pobudkę.
- Co tu robisz? - zapytała z wdziękiem osiedlowego dresika. Chociaż w obecnej sytuacji była raczej arabskim terrorystą, który zbłądził na pustyni.

Seth Cluster

Seth Cluster
Seth spał sobie smacznie... Śniły mu się zlane kropelkami wody kobiety o krągłych pośladkach, jędrnych piersiach, ubrane w kostiumy kąpielowe myjące błotniki jego motocykla i sprawdzające skrzynię biegów... JEB.
Zerwał się i złapał dziewczynę momentalnie za rękę. Spojrzał na nią zaskoczony. Nie była podobna do tej którą widział przed chwilą. Patrzył tak ze zdziwioną mordą dłuższą chwilę, dopóki nie zmarszczył brwi i puścił jej dłoni. Ziewnął.
- Spałem, jakbyś nie zauważyła. A wczoraj siedziałem z tobą zanim nie obrzygałaś trochę za dużo i trzeba się było tobą zająć. - streścił dość ogólnikowo Cluster patrząc na wciąż włączony telewizor. Pomacał się szukając paczki szlugów i wydobył ją z bojówek. Wetknął jednego w usta i odpalił, patrząc przed siebie z lekka wkurwiony tą pobudką.
I nie, wcale nie z powodu dwóch dupeczek o których śnił...

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela złapała się pod biodra. Nie przypominała już nawalonej, rozlazłej, niestabilnej beksy. Teraz była trzeźwą, rozlazłą, niestabilną beksą, z całkiem dobrze rozwiniętą umiejętnością maskowania tych przymiotów swoją pyskatą gębą.
- A skąd wiedziałeś, że 'trzeba się mną zająć'? Baker ci kazał, ta?! - mógł się poczuć trochę jak Bill Murray w Dniu Świstaka.
- Możesz mu ode mnie przekazać, żeby spierdalał. No i pochwalić jego umiejętności wychowawcze, gdyż - odchrząknęła dwa razy, po czym teatralnie przystawiła dłoń do piersi - Mój wokabularz stał się o wiele bardziej wyrafinowany, dzięki jego niekonwencjonalnym metodom wychowawczym. W ramach gratulacji i podzięki za otwarcie mi oczu na moją własną maluczkość, możesz mu jeszcze jebnąć w ryj. - och, ktoś tu wstał lewą nogą!
Po swojej tyradzie ruszyła do kuchni i zaczęła w siebie wlewać wodę, Kroplę BezKitu.

Seth Cluster

Seth Cluster
- Nikt mnie nie przysłał. Sam przyjechałem, mopsie. - Odpowiedział jej bez mrugnięcia okiem. Był spokojny, choć z lekka zły. Ale kto by nie był. Budzą cię prawie plaskaczem w mordę, zadają pytania a potem jeszcze mają wonty.
- Widzę że nawet nie pamiętasz w jakim stanie cię zastałem. - rzucił jeszcze do niej zmieniając kanał na Cartoon Network. W przeciwieństwie do dennej wersji która jest w Polsce, tu zdarzały się jeszcze takie klasyki jak Krowa i Kurczak. I własnie leciał odcinek.
Seth rozsiadł się wygodniej i zaciągnął papierosem, gapiąc się tępo na Krowę która bardzo usilnie chciała oddać mleko w łazience, ale nie mogła, bo cały czas ktoś zajmował jej łazienkę. Do momentu aż nie wytrzymała a dom Taty i Mamy zalała mleczna fala tsunami. I jak zwykle widać było tylko nogi rodziców Krowy i Kurczaka.
Ech, klasyka.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela wchłonęła litr wody, po czym odstawiła butelkę na blacie i skrzyżowała ręce na piersi.
Kiedy zasugerował, że Consuela niczego z wczorajszego wieczora nie pamięta, ta zaprotestowała, nim zdążyła pomyśleć.
- Tak się składa, że pamiętam każdą sekundę. - zaczęła dreptać w miejscu, co w jej przypadku oznaczało albo tremę, albo to, że najzwyczajniej w świecie ściemniała. Widząc po minie Clustera, dziewczyna szybko domyśliła się, że on domyślał się, że ona ściemnia.
- W Arizonie. - oznajmiła z wyjątkowo głupią miną. W końcu pytał o stan, nie?
- Co... co takiego odpierdoliłam wczoraj? - zapytała, kiedy zrobiło jej się w końcu minimalnie głupio.

Seth Cluster

Seth Cluster
- O. Teraz nawet nie pamiętasz że coś robiliśmy, nie tylko mojego imienia. - pokręcił głową zirytowany i zaciągnął się szlugiem. Oczywiście dobrze grał, bo tak naprawdę nic nie robili, niemniej poczuł że ma ochotę po raz kolejny zrobić sobie z niej jaja.
Nie spojrzał nawet w jej stronę prezentując zatwardziałą, zirytowaną minę w stylu 'kurwa znowu', ustami trzymając szluga w ustach.
Gniew w tej sytuacji odegrać mu nie było jakoś trudno, bo poranek wystarczająco go rozjuszył. Dla zaartykułowania powagi sytuacji podgłośnił tylko bardziej telewizor.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 21 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22 ... 30 ... 40  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach