Dom rodziny Brad

First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.

Szczerze powiedziawszy nie obeszło go jakoś to, że zarzuciła mu brak pieniędzy. Nie zarabiał mało, a i tak jego żona chciała aby zarabiał więcej. To jej wiecznie coś nie pasowało. A to mało pieniędzy, a to za późno wrócił, a to za dużo pożarów w Old Whiskey. Miała tupet i lubiła go obwiniać za rzeczy na które nie miał wpływu. Trochę tęsknił za tą kobietą którą pokochał te kilkanaście lat temu. Wtedy nie była taka zgorzkniała jak teraz i potrafiła się uśmiechnąć, pocałować, a nawet naszykować piwo gdy ten wracał z pracy. Gdyby tylko oni oboje to pamiętali, to pewnie nie było by problemu jak się odnoszą do siebie i obojgu zaczęłoby zależeć.
Pitt położył swoją lewą dłoń na jej biodrze.

Pitt sam sobie był winien, że żona się w megierę zmieniła. Nie trzeba było niszczyć jej złudzeń i dbać o młodą dziewczynę. Skoro wolał się szlajać ze swoim klubem i uganiać co rusz za inną dziwką to teraz niech nie narzeka, że ciepłego obiadku w domu nie ma. A zmiany to powinien zacząć od siebie.
- Puszczaj.- odsunęła jego rękę ze swojego biodra.- Mówiłam nie mam fajek.

A czy on o nią nie dbał? Dopóki nie stała się zgorzkniała, a charakterem coraz bardziej przypominała swoją matkę to on by dla niej gwiazdkę z nieba ściągnął i zawiesił na łańcuszku, a potem ozdobił jej szyję. Pitty wiedział, że o młodą laskę należy dbać. Chociaż gdyby się nie ożenili to teraz pewnie nawet by ze sobą nie utrzymywali kontaktu.
- Val... - Powiedział cicho przenosząc swoją dłoń na jej pośladki. - Jeżeli ich nie masz to nie powinnaś mieć nic przeciwko, żebym sam to sprawdził. - Wymruczał jej do ucha będąc coraz bliżej.

Oczywiscie, ze nie dbal bo sypiania z kim popadnie na pewno nie mozna bylo uznac za specjalna troske. A wystarczylo tylko troche zadbac o mloda zakochana zonke i zamist wiecznych narzekan o przypalony obiad kupic jakiegos kwiatka.
- Widzisz przeciez, ze nie mam. - w tych skapych ciuchach ktore miala na sobie ciezko byloby cokolwiek ukryc.- Mowilam ci idz do sklepu.- wysyczala mu prosto w twarz a jednak szczegolnie sie nie wyrywala.

Nie chciało mu się z nią walczyć, dlatego zostawił tyłek blondynki w spokoju. Mimo, że o dziwo mu się nie wyrywała.
- Idę wziąć prysznic. - Powiedział, bo po pierwsze nie chciało mu się iść do sklepu, a po drugie najchętniej by się jebnął spać. Ruszył w stronę łazienki, będąc już tam zrzucił z siebie wszystkie ciuchy i poszedł się wykąpać...

Korzystajac z okazji, ze maz poszedl pod prysznic wylozyla sie ponownie na kanapie. Poczekala az uslyszy szum prysznica i wyciagnela zza poduszek kanapy schwane tam papierosy. Odpalila i z usmiechem sie zaciagnela wracajac do lektury swojego magazynu. Artykul o operacji cyckow srednio ja interesowal bo na swoje narzekac nie mogla. Pitt tez nie mogl.

Jakieś 15-20 minut i już było po sprawie. Pitt wyszedł spod prysznica i od razu założył ręcznik na siebie. Wrócił do salonu i poczuł papierosy, zacisnął pięści, ale nic nie powiedział. Podłączył telewizor i włączył futbol amerykański. Bez jakiejkolwiek uwagi w stronę żony.

W tym samym czasie Valerie nie zwracając uwagi na to co robi mąż oddawała się swojemu zajęciu. No cóż typowe popołudnie w domu państwa Brad. I pewnie gdyby nie to, że mąż siedział w pobliżu to wyjęłaby i odpaliła kolejną fajkę ale w sumie trochę na złość sobie robiła chcąc zrobić jemu.

No to w sumie można było powiedzieć, że sielanka, nieprawdaż?
- NO JAK RZUCASZ BARANIE! - Ryknął na telewizor widząc jak zawodnik drużyny której kibicował rzucił piłkę. - No patrz na tego debila... - Powiedział patrząc w stronę żony i pokazując na telewizor. Był wyraźnie zirytowany grą tego człowieka. - Ja nie wiem, w zeszłym sezonie miał najwięcej celnych podań w całej NFL, a teraz rzuca jak patałach. - Załamał ręce mężczyzna. Chyba tylko seks z żoną mógł poprawić nieco ten wieczór.

- Jezu nie rycz tak. Pewnie cię na drugiej stronie ulicy słyszeli. Za chwilę się tu gliny zwalą i cię zwiną za zakłócanie porządku.- odłożyła pustą puszkę po piwie na stolik i wróciła do kartkowanie Cosmo. Nic a nic ją nie interesowały porażki jakiegoś brana na boisku. Zresztą co to za kretynizm by banda dorosłych facetów tłukła się o piłkę.

W sumie to nie jej wina, że te patałachy przegrywały. Westchnął głośno zirytowany po czym przełączył telewizor na jakieś bzdety, które się podobały jego żonie. Położył przed nią pilot i wyszedł z salonu do sypialni. Tam założył bokserki i pierdolnął się na łóżko.

Spojrzała za mężem zaskoczona. Co on się dzisiaj gorzej czuł? Jakiś podstępny plan się w jego głowie rodził jakby jej tu dopiec. Nieufnie wzięła pilota i przełączyła na jakiś program kulinarny. Odczekała dziesięć minut a kiedy nic się nie działo wyjęła fajki i zapaliła kolejną wydmuchując dym w kierunku sufitu.

A on dalej leżał na wyjebce w łóżku. Po chwili mogła usłyszeć ciche chrapanie.

Po jakimś czasie dobiegło ją chrapanie męża. Prawie ściany się od tego trzęsły i materac podskakiwał ale w ciągu tylu lat małżeństwa zdążyła się do tego przyzwyczaić. Nawet niestety do tego, że zdarzało mu się ślinić poduszkę przez sen.
W końcu po dwóch godzinach wyłączyła telewizor, wzięła prysznic i w rozciągniętej koszulce położyła się spać.

Akurat dzisiaj trochę pochrapał, ale gdy już żoneczka doszła do łóżeczka to przestał. No i nie zaślinił poduszki, a tylko gdy Val weszła do łóżka przewrócił się na bok będąc przodem do niej. Oczywiście wciąż spał.

Valerie odwróciła się tyłkiem do męża układając wygodnie na boku. Jedną dłoń wsunęła pod poduszkę tak jak lubiła i ściągnęła kołdrę bardzie w swoim kierunku. Nie znosiła jak jej stopy wystawały. Musiała jej mieć przykryte na czym cierpiał Pitt.

Tu było jakieś 40 stopni gorąca. Pitt ani myślał, aby się przykrywać, było mu bardzo gorąco dzisiejszej nocy. Przebudził się lekko po czym przysunął się bliżej Val łapiąc ją pod biustem.

Valerie na szczęście spała jak zabita, w przeciwnym wypadku pewnie by mu łokieć między żebra wbiła albo coś innego najzupełniej przypadkiem zrobiła. Kobieta jednak spała więc tylko wtuliła w mężczyznę pupę i ułożyła się wygodniej.

Pitt obudził się wczesnym rankiem jeszcze przed budzikiem i oczywiście go wyłączył. Aby mie obudził jego żony. Mimo wszystko nad rankiem wolał jej nie denerwować. Chwycił jakąś krzyżówkę i rozwiązał ją w toalecie, potem zrobił sobie kawy. Odświeżył się i wyszedł do pracy. Jako, że trochę kawy zostało to zostawił żonie
A niech ma już.
/zt