First topic message reminder :
Jeden z najstarszych pubów w mieście, o którym krążą już legendy. O tym, że założyciel był jednym z najsłynniejszych filantropów w okolicy, który został zamordowany przez swoja podopieczną-wariatkę. O tym, jak w tym miejscu w latach dwudziestych zbierały się po godzinach tęgie policyjne głowy infiltrujące tutejsza siatkę przestępców. Ba, żyją też legendy o tym, jak w latach 60. zamordowano tu z zimna krwią jednego z przywódców kartelu, a zabójcę podszedł go w przebraniu kelnera, fundując mu arszenik w koktajlu bezalkoholowym.
Jednak żadna z tych miejskich legend nie sprawiła, że ludzie przestali tu uczęszczać. Wręcz przeciwnie – lokal przez to zyskał klientele głodną nie tylko whiskey z lodem, ale tez przeróżnych opowieści o morderstwach i bandytach.
Dziś lokal nie wygląda tak jak na początku swojej działalności – na przestrzeni lat zmieniły się nie tyle wnętrza, co sama lokalizacja. W latach 60. Pub Gordona przeniósł się do wolno stojącego budynku w centrum, przy jednej z najbardziej ruchliwych ulic. Z zewnątrz pomalowany na ciemną czerwień, z zielonymi markizami nad oknami i wejściem, poprzypominać może nieco irlandzki pub. W środku również zauważymy inspiracje zielona wyspą - drewniana okleina, ciemne meble i whiskey na barze. Nie jest to jednak lokal uczęszczany przez wiecznie pijanych przedstawicieli klasy średniej – ceny tutaj sugerują, że gość powinien dobrze zarabiać i nosić lśniąc buty. Mimo, iż selekcji przed wejściem nie ma, to bądź pewien, ze jeśli nie wpiszesz się z profil standardowego klienta – barman może cię nie obsłużyć.
Jeden z najstarszych pubów w mieście, o którym krążą już legendy. O tym, że założyciel był jednym z najsłynniejszych filantropów w okolicy, który został zamordowany przez swoja podopieczną-wariatkę. O tym, jak w tym miejscu w latach dwudziestych zbierały się po godzinach tęgie policyjne głowy infiltrujące tutejsza siatkę przestępców. Ba, żyją też legendy o tym, jak w latach 60. zamordowano tu z zimna krwią jednego z przywódców kartelu, a zabójcę podszedł go w przebraniu kelnera, fundując mu arszenik w koktajlu bezalkoholowym.
Jednak żadna z tych miejskich legend nie sprawiła, że ludzie przestali tu uczęszczać. Wręcz przeciwnie – lokal przez to zyskał klientele głodną nie tylko whiskey z lodem, ale tez przeróżnych opowieści o morderstwach i bandytach.
Dziś lokal nie wygląda tak jak na początku swojej działalności – na przestrzeni lat zmieniły się nie tyle wnętrza, co sama lokalizacja. W latach 60. Pub Gordona przeniósł się do wolno stojącego budynku w centrum, przy jednej z najbardziej ruchliwych ulic. Z zewnątrz pomalowany na ciemną czerwień, z zielonymi markizami nad oknami i wejściem, poprzypominać może nieco irlandzki pub. W środku również zauważymy inspiracje zielona wyspą - drewniana okleina, ciemne meble i whiskey na barze. Nie jest to jednak lokal uczęszczany przez wiecznie pijanych przedstawicieli klasy średniej – ceny tutaj sugerują, że gość powinien dobrze zarabiać i nosić lśniąc buty. Mimo, iż selekcji przed wejściem nie ma, to bądź pewien, ze jeśli nie wpiszesz się z profil standardowego klienta – barman może cię nie obsłużyć.