Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Sala widzeń II

Idź do strony : Previous  1, 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 2 z 2]

1Sala widzeń II - Page 2 Empty Sala widzeń II Nie 26 Lip 2015, 18:04

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Wąskie pomieszczenie podzielone na pół przez półściankę i grubą szybę. Po obu stronach przygotowane są stanowiska z telefonami.
Częstość odwiedzin dozwolona dla więźniów jest zależna od ich wyroku.


26Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Sob 01 Sie 2015, 00:54

William Parker

William Parker
Kto to wie, jak mogłoby się to skończyć, jak to wszystko by się prezentowało! Może odpowiedź byłaby zadowalająca dla samej Levy, choć miejsce niekoniecznie. No, niestety, nie będzie, ale ponoć dla chcącego nic trudnego. Prawda?
Will zamiast nachylić się do szyby, docisnął do ucha słuchawkę, a spojrzenie przeskakiwało z twarzy na biust i odwrotnie. Był facetem, nic dziwnego. Nawet w przypadku Parkera, ku niezadowoleniu innych czy też zaszokowaniu.
- Ach, nie masz pisać wszystko. Ogólnie sytuacja w mieście, jak życie mija, cokolwiek - mruknął William, przewracając ciemnoniebieskimi (właściwie to takie burzowe czy tam sztormowe) oczami na słowa Trish, ale słuchał jej dalej. - Rząd? Przetrząsanie, śledzenie i kontrolowanie informacji? Może po jedenastym września, ale tam nie wiem... Jestem zdumiony, dumny też - odchrząknął. - To dobrze, że czytałaś.
Zdziwił się jej ochoczą decyzją, propozycją i ofertą. Z jednej strony - dobrze było wiedzieć, że ktoś chce pomóc.
- Byłbym wdzięczny - ...ale nie miał pewności, jak to się ma. - Ale nie musisz się kłopotać. Masz swoje rzeczy do załatwienia, Patricia - teraz to Will posłał szczery i dość kochany (!) uśmiech. - Najpierw ogarnij siebie, przede wszystkim.
- I co, wracasz do biura w parku?

27Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Sob 01 Sie 2015, 01:05

Trish Levy

Trish Levy
Bywała w takich sytuacjach w gorszych miejscach. Wierzcie na słowo.
- Aa, w tym sensie! - Trish usmiechnęła się szerzej. - Jedenasty września to inna historia! - Powiedziała, przybierając mądry (mądrzejszy) ton i marszcząc lekko brwi. - To nie samoloty były przyczyną zawalenia się budynków. - Powiedziała zaczepnie, ale nie kontynuowała tematu, bo szkoda jej było czasu. Urosła ze dwa centymetry, gdy William ją pochwalił. Jego słowa były jak woda dla usychającego kwiatka.
- Och, to totalnie nie problem. - Odpowiedziała, rozpływając się na widok jego uśmiechu. Byłaby spłynęła po podłodze, gdyby nie to, że naprawdę chciała kontynuować rozmowę. - Zrobię to, totalnie! - Obiecała. - Bo... Rząd ci nie zajął ani nic? - Nie wiedziała, jak to w tym wypadku się przedstawia.
- Nie myslałam jeszcze o pracy. - Przyznała szczerze. Mogła oszczędzać i inwestować w co jej się żywnie podobało, ale mając tyle pieniędzy na koncie nie myslała o zatrudnieniu! - Nie wiem, czy mnie przyjmą. Trochę tam nawaliłam, co nie?

28Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Sob 01 Sie 2015, 01:12

William Parker

William Parker
Ok, wierzę. Nic do stracenia zatem.
- Czyżby? - spytał, przyglądając się dziewczynie. Zaciekawiony. Miła rozmowa, to musiał przyznać. Nawet jeśli piło do inwigilacji, praw i polityki to przecież raz na jakiś czas można było to wszystko ogarnąć. A potem zamilknąć na dłuższy czas. - Nie? A co? Autodestrukcja kompleksu? - mruknął, równie zaczepnie.
- Byłbym skłonny zarzucić, że się wczuwasz w rolę nauczycielki - dobra, to już naprawdę było zaczepne.
- Nie ma powodu, by zająć. Nie ma tam nic niepokojącego. Meble i większość ubrań - wzruszył ramionami.
Will podrapał się po zaroście.
- Pieniądze będą ubywać, Trish i miej to na uwadze - doradził, już nie jako jej ukochany/ ulubiony kolega, a sam księgowy. - Lepiej coś odłożyć, na czarną godzinę, zarobić... no i fakt, skopałaś - przytaknął i zaraz się zastanowił. - Możesz, wiesz, rozeznasz się w sytuacji na mieście i postarasz się pomóc?

29Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Sob 01 Sie 2015, 01:21

Trish Levy

Trish Levy
Szare komórki, które jeszcze nie obumarły w mózgu dziewczyny też były jej wdzięczne za tę rozmowę.
- Nie, bo auto, to jakby same z siebie się wysadziły! - Przewróciła oczami, jakby chciała powiedzieć Ojej, jaki głupiutki ten Willy! Stwierdziła, że musi naprostować myslenie Willa, bo kto to widział tak się mylić! - To chodziło o to, że tam było dużo az... Azwestów, co nie? No i jakby chcieli to rozkładać i w ogóle, tak jak bozia przykazała, to no, totalnie dużo hajsu by poszło. Więc bardziej opłacało im się poświecić niewinne życia i dwa samoloty i zrobić taki rozpierdol, co nie? Bo potem mogli zwalić winę na Jemen czy inne Indie i pojechać tam na wojnę, żeby zabierać ich paliwo! - Skończyła wzburzona, mówiąc głośniej niż wcześniej. Brakowało tylko, żeby uderzyła pięścią w stół. - Totalnie mnie to zaciekawiło, co nie? - Odchrząknęła, uspokajając się i posyłając uroczy uśmiech rozmówcy obok, który spojrzał na nią zdziwiony.
- Wiem... Wiem, tak zrobię! Willy obiecuję, że się tym zajmę! Papa Levy zawsze powtarzał, że trzeba umieć zadbać o własne dupsko, bo inaczej ktoś się do niego dobierze! - RZĄD, poruszyła ustami, po czym ściągnęła je w dzióbek.
- Szkoda, że nie mogę cię przytulić. - Powiedziała po chwili i znów przyłożyła dłoń do szyby. Chyba miała nadzieję, że William w końcu odwzajemni ten romantyczny gest filmowy.

30Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Sob 01 Sie 2015, 06:08

William Parker

William Parker
Oparł twarz o dłoń tak, że palec środkowy i wskazujący stykały się opuszkami ze skronią, bokiem twarzy (wzdłuż), kciuk wspierał podbródek, a palec serdeczny był pod dolną wargą mężczyzny. Trudno opisać, ale czasem trzeba. Tym bardziej, że nie tylko Willie był głupiutki, ale i Trish. O tym jednak księgowy zdążył się przekonać. Na swój sposób nawet przyzwyczaić i chcąc nie chcąc, w jakimś stopniu powinien Levy podziękować za rozbawienie i załamanie, dzięki któremu nieco te nerwy opuszczały.
Mężczyzna kiwnął krótko i zaśmiał się nieznacznie. Wspomnienie o ojcu Trish nie było czymś zachwycającym. Tym bardziej, że już raz przyznała, może nie bezpośrednio (bo nie pamiętam) do daddy issues. Zaślepienie i zachwyt papą Levy w przypadku Pats - cóż, William nie miał zamiaru się to wtrącać, rozwiewać wątpliwości niezauważalne dla blondynki.
- Mam nadzieję. Szkoda by było, by kolejna osoba miała problemy - przyznał, przyglądając się Trish. Jej słowa jakoś go nie zdziwiły podobnie gest, który poniekąd odwzajemnił. Poniekąd, bo sięgnął dłonią do szyby, nawet oparł jej wierzchem o nią.
- Jeszcze kilka dni i zniknie ślad - zwrócił uwagę na ten ledwo zauważalny siniec, który odkryła przy ściąganiu okularów. Stuknął cicho w szkło.
- A co do tego... cóż, za trzy lata - parsknął. - Wiesz, w razie problemów możesz zgłosić się do Baby albo, nie wiem, Betty? - nie był pewien czy Jou będzie skłonna przy tych wszystkich nerwach, komuś pomóc. Sama zresztą tej pomocy potrzebowała.
- To chociaż prawdziwe złoto? - spytał.

31Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Sob 01 Sie 2015, 10:13

Trish Levy

Trish Levy
Czasem trzeba, zgadzam sie.
Patricia promieniala, gdy widziala, ze humor Willa poprawia sie, nawet jesli nieznacznie. A jesli daddy, to na pewno nie issues. Wciaz wielbila figure Papy Levy'a, mimo tego, ze uswiadomila sobie, ze byl czasem zimny i niedostepny dla Mamy Levy. Ale, hej - moglo byc gorzej!
- Postaram sie trzymac z dala od problemow. Mam pieniadze, zdobede prace... Jestem czysta. - Dodala ciszej, Uwazala, ze fakt, ze juz nie bierze jest bardzo wazny do zaznaczenia. Czasem miala ochote wziac jakas pigule, albo kreske, ale jej kiedys uzalezniony mozg prosil o to z innych pobudek. Brakowalo mu nie stricte narkotyku, a zabawy po nim.
Zawsze zostawala trawa. Medyczna nie jest narkotykiem, prawda?
- To... No, wiem. - Dotknela sinca, ktory juz nie bolal. - Ale dupek totalny, co nie? Nikt mnie wczesniej tak nie zbil jak on. To... To totalnie nic, bylo gorzej. - Przyznala ze wstydem, poniekad dlatego, ze nie lubila sie zalic.
- Jasne, jasne! Zglosze sie do Betty, totalnie pomoge, ale! - Zaznaczyla stanowczo. - Nie bede tanczyc w klubie. Rozmawialam z taka jedna Michelle z rewii i ona mi powiedziala, ze taniec to totalnie sztuka, a taniec na rurze to nie jest. I powiedziala, ze jesli chce byc szanowna tancerka, to zebym tego juz nie robila, bo nie zrobie kariery! - Zarzucila wlosami dla podkreslenia slow.
- No, rejczel, ze tak. Nie kupowalam od jakis szemranych typkow, co nie, tylko normalnie u jubilera! - Zdjela jeden pierscionek z palca i przylozyla do szyby pod takim katem, zeby Will zobaczyl, ze jest wybita na nim proba.
- A w ogole, mam dla ciebie prezent, ale... - Spojrzala na szybe. - No totalnie nie pomyslalam, ze nie bede miala ci ich jak przekazac, co nie? - Uniosla rozdarta koperte. - Robila mi kumpela i to taka prawdziwa sesja! Totalnie miala tak duzy aparat z takim duzym obiektywem!

32Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Sob 01 Sie 2015, 17:52

William Parker

William Parker
Na pewno mogło być gorzej. Trudno tylko powiedzieć, jak bardzo.
- Jesteś? - spytał. Niestety, pod tym względem nie wierzył zbytnio Trish. Tym bardziej, że parę miesięcy temu, na spotkaniu kleparskim w pyszczki z Buendią, musiał jej podpierdolić tabletki, bo dać ich nie chciała. - Jak tak to dobrze. Powinnaś - mruknął.
Jeśli obawy okazałyby się słuszne to cóż, ciężko będzie dla Levy nie brać w Old Whiskey.
- Nikt? To i tak masz szczęście - podsumował krótko. Nie ukrywajmy - zawód, jakim parała się swego czasu Trish czy aktualnie Baby i niektóre miejsca czy też osoby... no cóż, dostanie w pysk niekiedy było jednym z najmniejszych problemów!
Mogli sobie przybić piątkę. Will też nie lubił się żalić.
- Tam raczej pomoc nie będzie potrzebna, ale gdzie indziej już prędzej, Pat - westchnął, słuchając o tym poszanowaniu. - Tak, tak, na pewno - mruknął. - Ale to dobrze, jeśli chcesz poważnie do tego podejść. Aparycja już całkiem... poważna jest - powiedział, dość niepewnie. Wystarczyło, że Trish się odezwała, a cała powaga uciekała hen, hen, jak najdalej.
- Pytam tylko - odparł i skupił uwagę na tym pierścionku, chwilę jeszcze przytrzymując dłoń przy szybie, w którą cicho zaczął stukać. - Masz zegarek? Która jest godzina? - spytał. Nie dlatego, że był znudzony, a dlatego by się dowiedzieć czy już kończy się godzinny czas wizyt. Brak zegarka Willowi doskwierał.
Uniósł brwi.
- Prezent? - spytał i zaraz spojrzał na kopertę, a dalsza odpowiedź była zrozumiała. - Ach, prawdziwa sesja? Musisz ze strażnikiem pogadać albo listownie wysłać, nie można przekazywać prezentów, chyba że to dokumenty od prawnika - wyjaśnił pokrótce. - Tak mi się wydaje, że najczęściej przepuszczają dokumenty od prawnika, no.


33Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Sob 01 Sie 2015, 23:31

Trish Levy

Trish Levy
- Zaufaj mi, Willy! - Rzucila, teatralnie obrazona. - Nikt... Tak mocno. - Dodala. Zaczelo sie dosc wczesnie, bo w rodzinach zastepczych nigdy nie bylo jej latwo. A to rodzice, a to rodzenstwo. Potem napatoczyla sie jedna czy dwie suki na imprezach, ktore sie doigraly...
- Mowisz? - Trish poprawila granatowa bluzke i wyprostowala sie nieco. - Totalnie moge byc powazna, wiesz? - Przestala rozciagac usta w usmiechu i zrobila mine zblazowanej milionerki, ktora z szampanem w dloni nudzila sie na imprezie, stojac obok swojego brzydkiego, bogatego meza.
- Williamie, nie sadzisz, ze powinnismy porozmawiac z naszymi kartahentami o przyszlej inwestycji? - Zapytala bujajac w dloni wyimaginowany kieliszek, po czym zachichotala. - I jak?
Patricia uniosla lewa dlon i spojrzala na nadgarstek. Zegarek na cieniutkim, zlotym pasku wskazywal, ze zostalo im jeszcze dwadziescia minut.
- No, to chyba tak zrobie. Albooo... - Obejrzala sie na straznikow, odlozyla sluchawke, po czym wyjela z koperty dwa zdjecia. Przytknela je do szyby, tak, zeby William mogl je zobaczyc. Jedno zdjecie bylo portretem - Trish w wianku na glowie patrzyla powaznym wzrokiem prosto w obiektyw. Na drugim lezala na trawie nago, z polprzymknietymi powiekami, przyozdobiona jedynie paroma kwiatkami.
- W czarno-bialych kolorach wygladaja super, prawda?

34Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Nie 02 Sie 2015, 00:19

William Parker

William Parker
- Możesz? - spytał zaciekawiony. Oparł się nieco wygodniej o ten blat. Spodziewał się, że Trish wczuje się w swoją rolę. Przymrużył oczy na moment, patrząc na Levy i pokręcił głową.
- Jak zawsze dobrze - przyznał. - Jak różne miałaś role? - spytał, zainteresowany nagle zmianą tematu, jakby dzięki temu łatwiej i lepiej mu się rozmawiało. Po prostu William też nie miał pojęcia, o co mógłby wypytywać Trish. Nie zostało zresztą za wiele czasu, kiwnął krótko na odpowiedź dziewczyny. Dwadzieścia minut. Ot, godzina widzenia z kimkolwiek z zewnątrz raz na dwa tygodnie. To nie jest dużo. Pewnie sobie to wszystko zdążył obliczyć.
- Albo co? - mężczyzna z początku nie skojarzył. Przyglądał się Trish, a potem tym zdjęciom, które faktycznie zrobiły na nim wrażenie. Może nie miał paszczy rozdziawionej, ale karpik czy coś w tym guście na pewno było zauważalne i William przez dobrą chwilę skupiony był na fotografiach. Nawet bezgłośnie wciągnął powietrze.
- Czarno-białe są najlepsze - mruknął, gdy już blondynka wzięła słuchawkę. - I świetnie wyszłaś - uśmiechnął się.
- Jak ci zareagowali? - przez "ci" miał na myśli strażników. - I tak będziesz musiała przez nich lub z listem wysłać.

35Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Nie 02 Sie 2015, 00:35

Trish Levy

Trish Levy
Gdyby byla jeszcze ciut lepsza, to na twarz wplynalby jej aktorski rumieniec. Niestety, rumience nie byly tak latwe do opanowania jak lzy.
- Och, najrozniejsze! Strasznie to lubie, to takie... Jak granie w serialu, ale w prawdziwym zyciu, co nie? Wiesz, o co mi chodzi? - Zmarszczyla brwi, szukajac u Williama potwierdzenia. - Ogladales kiedys Beautiful Woman? Ten filmz Ruchardem Beer'em, i Julie Boberds? No, to ja tez tak dostawalam na przyklad sukienki, w sensie, czarne, dlugie, do tego jakies perly... Upinalam wlosy do gory i... Glownie zaznaczali, zebym sie nie odzywala za duzo, bo wiesz, jak juz zaczne... I chodzilam na takie spotkania, gdzie podawali krewetki i szampana. - Trish rozmarzyla sie o starych czasach. - Z tym ze faceci, ktorzy placili nie byli tacy przystojni jak Ruchard, o nie. Byli najczesciej starzy i brzydcy. Tacy najbardziej lubia sie chwalic mlodymi dziewczynami. -Zachichotala. - Ale przy tym chyba sa totalnie najmilsi. No, no i jeszcze... Kiedy taki desperat zaplacil mi, zebym totalnie udawala jego narzeczona przed rodzicami! - Powiedziala z entuzjazmem. - Nazywam sie Katherine Pierce, mam dwadziescia dwa lata i ucze sie w Princeton. Pochodze z New Jersey, moja mama jest nauczycielka gry na pianinie, a moj ojciec jest stomatologiem. - Powiedziala z plynnym, wycwiczonym akcentem i zasmiala sie glosno.
- Kiedys tez udawalam policjantke i totalnie mialam kajdanki i przypielam takiego goscia... Do lozka... - Urwala z glebokim zamysleniem. Czy role-play w sypialni sie liczyl?
- No, coz... - Usmiechnela sie z duma. - Nie powiem, zeby im sie nie podobalo... - Nakrecila na palec pasmo wlosow. - Racja, bede musiala. Myslisz, ze za jakies zdjecie z moim autografem dadza ci cos ekstra? Jakis... Spacer albo dodatkowa porcje obiadu? Dobrze cie tu karmia?! - Zmienila nagle temat. Spojrzala zatroskana na sylwetke Williama. - Wydaje mi sie, ze schudles.

36Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Nie 02 Sie 2015, 01:08

William Parker

William Parker
Może wystarczyłoby, jakby pomyślała o Williamie, wyobraziła go sobie w takiej sytuacji, jakiej chciała? Chociaż nie wiem czy jako autorka chciałabym wiedzieć (chciałabym, potem po prostu byłabym przerażona). Tak czy siak, to też dobry sposób na to, aby pojawiły się rumieńce!
- Wiem, wiem - przytaknął, słuchając następnie zawodowych doświadczeń Trish, które były dość imponujące, jak się spojrzy na wiek dziewczyny, ale też nie zadziwiały. Dużo młodych lasek właśnie na takie coś się decydowało. Niektórym szło z tym lepiej, innym - gorzej. Will miał tylko nadzieję, że Cassidy na coś takiego nie wpadła, bo by ją chyba zabił (w teorii, oczywiście).
- Najmniej mili to najprzystojniejsi czy jacy? - spytał, bo tak mu się urwało.
Zmarszczył lekko brwi.
- Ten gość na pewno musiał być zadowolony - mruknął Parker, drapiąc się po skroni niespiesznie. - Na pewno.
- W to nie wątpię. Dziwne, że sobie tego nie zatrzymali, choć zawsze mogą - zaśmiał się i przetarł swoją twarz raz jeszcze. Zdziwił się nieco na zmianę tematu u Pats, ale nie pozostawił tych pytań bez odpowiedzi.
- Musiałabyś się dowiedzieć co z tymi zdjęciami.
- Mało prawdopodobne, żeby coś takiego załatwili. Zresztą, nie jest aż tak źle - powiedział i westchnął cicho. - Co prawda nie jest to twoja kuchnia, ale najeść się można, choć kleik czasem dobija - zaśmiał się. - Wydaje ci się, może minimalnie. Nigdy nie jadłem dużo, Pat.

37Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Nie 02 Sie 2015, 01:22

Trish Levy

Trish Levy
Musialaby naprawde ruszyc wyobraznie, zeby od takiej sceny sie zarumienic. Moze gdyby wyobrazila sobie Williama z roza w zebach, kleczacego przed nia - moze wlasnie wtedy by sie zarumienila?
Pewne smaczki zawodowe zachowala dla siebie. Nie dlatego, ze nie chciala gorszyc Williama, czy zrazic go do siebie; po prostu wiedziala, ze facetowi z rozpalona wyobraznia musi byc ciezko w pierdlu, a ona i tak juz pokazala mu zdjecia!
- Ogolnie to wszyscy byli raczej mili. Najgorsi z najlepszych byli mlodzi kasiasci, bo czasem tak wpadali w wir imprezy, ze zapominali, ze maja towarzystwo. - Westchnela z niezadowoleniem. - Na szczescie zawsze mozna bylo sobie poplotkowac z innymi dziewczynami. Wiesz, przypudrowac nosek w toalecie i takie tam. - Przewrocila porozumiewawczo oczami. Bynajmniej nie chodzilo jej o puder na nos. Raczej do nosa.
- Byl. - Stwierdzila nieskromnie. - Nie zdziwilabym sie, gdyby to zrobili. W koncu jeszcze bede stad wychodzic! - Usmiechnela sie pokrzepiajaco. - Jestes pewien, ze nie moge zapytac o jakis... Bonus dla ciebie? Totalnie moge! - Zaoferowala.
- Willy, musisz o siebie dbac! Wiesz, w pierdlach nie jest fajnie. - Tnaks, captain Obvious. - Uwazaj na wszy i nie upuszczaj mydla. Nigdy nie wiadomo, co koledzy maja w... Ekhm... Zanadrzu. - Dodala ciszej.

38Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Nie 02 Sie 2015, 01:41

William Parker

William Parker
Ciężko byłoby to załatwić, żeby William z różą w zębach się pojawił czy nawet pierścionkiem, cholera. Z klęczeniem też, choć kto go tam wie! Może sytuacja i jakieś pragnienie swoje by zrobiło, nie wnikajmy, nie ma po co.
Fakt, było ciężko, choć też nie można powiedzieć, że jakoś cholernie. Chodziło bardziej o kwestię potrzeby, a William potrafił się ogarnąć. Jak to dalej będzie - trudno poinformować i sprecyzować. Może nic nie będzie albo wydarzy się wszystko? Włącza mi się pora filozofowania.
Odrobinę spoważniał.
- Tak, to wszystko jest zrozumiałe - mruknął, opierając dłoń na swoim karku, który przetarł nieznacznie.
- Nie, nie ma co i o co pytać, Pat, serio, ale dzięki - odparł. Nie chciał się wysługiwać Levy i tym jej troskliwym sercem. Może i na swój sposób Will był dupkiem, ale granice jakieś miał. Właściwie to całkiem sporo, niektóre z nich Trish odkryła.
- Dzięki za słowa otuchy, Trish - parsknął. - Na razie, jak widać, daję sobie radę i źle ze mną nie jest. Nie musisz się martwić.

39Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Nie 02 Sie 2015, 14:05

Trish Levy

Trish Levy
Ciezko nie znaczy niemozliwe, eheheh! A potrzeby byly bardzo logiczne i zrozumiale, jednak brak prywatnosci i nieposkromione zadze kolegow z celi obok mogly pokrzyzowac plany jakichkolwiek prob zaspokojenia ich!
Trish sciagnela usta i spojrzala w dol na swoja dlon. Zegarek niemilosiernie odmierzal czas.
- Jakbys zmienil zdanie, to wiesz gdzie mnie szukac, co nie? - Usmiechnela sie nieznacznie. Rzadko kiedy bywala tak smutna jak teraz. Swiadomosc, ze bedzie musiala opuscic Williama na dluzszy czas uderzyla ja niczym patelnia w glowe.
- W sumie, to nie wiesz. Ja sama nie wiem. - Zorientowala sie, przekrzywiajac glowe. - Pisz na swoj adres domowy. Bede sprawdzac ci skrzynke! - Zaoferowala. - Nie bede nic otwierac bez twojej zgody, co nie? Totalnie mozesz mi zaufac. Ale ktos musi sie tym zajac, jak ty bedziesz tu. Dom musi wciaz stac w jednym kawalku, jak wyjedziesz, co nie? - Probowala odzyskac swoj animusz, ale lzy zaczely cisnac sie jej do oczu.
- Zaraz koniec. - Powiedziala ponouro, probujac zdrapac pozostalosc kleju z blatu, idealnie zaokraglonym paznokciem, na ktory nalozony miala blyszczace, cieliste zele.

40Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Nie 02 Sie 2015, 14:32

William Parker

William Parker
Miejmy nadzieję, że będzie tak, jak sobie William myślał. Albo i nie. Pewnie wolał się nie zastanawiać nad wszystkim tak dokładnie, tak rozlegle, żeby mieć czymkolwiek zajęty umysł. Może to i dobrze, może wręcz przeciwnie - nie ma co się nad tym roztkliwiać.
Już miał lekko kiwnąć, kiedy sama Trish zauważyła, że jednak ciężko będzie wysłać list w przestrzeń.
- Myślałem nad wysłaniem do biura, ale skoro nie pracujesz... - przyjrzał się Trish. - Zajrzeć to możesz, ale żadnych nie otwieraj. Chyba że do ciebie. Najwyżej napiszę do Betty lub Sally, aby zabierały pocztę - mruknął, ni to do blondynki, ni to do siebie.
- Dobrze by było, jakby ten dom stał w jednym kawałku za te trzy lata - westchnął William, który zaraz zmrużył oczy. - Może szybko zejdzie Trish, nie zamartwiaj się na zaś - powiedział. Pewności zaś jednak nie miał do... czegokolwiek!

41Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Nie 02 Sie 2015, 14:41

Trish Levy

Trish Levy
- Spoko, jasne, jasne! - Powiedziala szybko. Nie wziela tego za brak zaufania - pomyslala raczej, ze Betty lub Sally lepiej zajma sie jego interesami, niz ona. Wszak malo wiedziala o dzialaniu Swietych! - Jakbym juz miala adres, albo prace, to dam Ci znac i mozesz mi tam totalnie slac listy!
Trish byla zla, ze rozdzielala ich szyba. Miala ochote pochylic sie do przodu i zlozyc na niej wielkiego, mokrego buziaka, najbardziej romantyczny gest, jaki przyszedl jej do glowy. Potem jednak zaczela sie zastanawiac, kiedy ostatni raz myli te szybe, ile osob na nia musialo kichnac lub przez przypadek opluc i jak wygladaloby od strony Williama. Dziewczyna zmruzyla lekko oczy, wyobrazajac sobie glonojada przyklejajacego sie do sciany akwarium.
- Czy przypominam ci nieco glonojada? - Wyskoczyla z pytaniem i zamilkla. Potrzasnela po chwili glowa i machnela dlonia.
- Sluchaj, Willy... Jesli chcialbys takie widzenie... Wiesz... - Pochylila sie do przodu, a jej piersi polozyly sie calkowicie na blacie. - Intymne... Po prostu mow. - Puscila do niego oczko i wyslala buziaczka. - Wiesz, ze dla ciebie zrobie wiele, Willy. - Dodala zmyslowym tonem.

42Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Nie 02 Sie 2015, 15:54

William Parker

William Parker
Brak zaufania to jedna sprawa, druga - faktycznie Sally czy Betty wiedziały o sytuacji Świętych, a sam Will i tak przede wszystkim preferowałby otrzymywanie poczty tutaj, no ale nie przesadzajmy! Nie był to ośrodek all-inclusive, a wręcz przeciwnie. Chyba że ma się wtyki, no.
O nie. Lepiej i bezpieczniej byłoby w ogóle nie dotykać tej szyby, choć i tak do tego się przyczynili. Najpewniej była ona siedliskiem zarazków i wspomnień, i DNA, jaka pozostawała ślina czy nie wiadomo co jeszcze. Można było się spodziewać, że były bardziej lub mniej kochane osoby w tych odwiedzających, które spluwały na szybę.
- Co? - spytał, nie bardzo rozumiejąc, skąd nagle takie pytanie.
Następne słowa Trish, jak już wcześniej napisałam, nie były szczególnie zadziwiające, ale nadal. William zdawał się poważnie rozważyć tę propozycję u dziewczyny, przyglądając się to jej piersiom, czy jej uroczej twarzy w zastanowieniu.
- Jest chęć i jest możliwość - odparł Parker. - Z tym drugim nie byłoby łatwo, Pat - powiedział po chwili. - Trochę załatwiania jest, jak nie więcej - mruknął, ale cóż, ciężko było jakoś to zignorować! Zwłaszcza po widoku Levy i zdjęciach, które zaprezentowała. - Najpierw dowiedz się, co z tymi zdjęciami, a potem... - uśmiechnął się nikle. - Dam znać.
- Koniec wizyt, zbieramy się! - zawołał strażnik.
Will, korzystając jeszcze z tego, że miał chwilę.
- Pamiętaj o tym, by ogarnąć, co w mieście się dzieje. I... dzięki Trish, za wizytę - kiwnął krótko do blondynki, odkładając słuchawkę.
Potem się dźwignął, skierował do jednego z przejść, gdzie tam nałożono na nadgarstki kajdanki i zaraz też, z resztą więźniów, opuścił sale widzeń.

/zt

43Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Pią 07 Sie 2015, 21:13

Leon Conan


/ początek, 28.01, z warsztatu

Leonard Conan jako najodpowiedzialniejszy człowiek, szedł - o dziwo - spokojnym krokiem. Tylko przez chwilę, potem podrygiwał nieco, ze zniecierpliwienia, a zwrócona mu przez strażnika uwaga została skwitowana parsknięciem.
- Masz coś jeszcze do dodania, Conan? - warknął klawisz, a Leon tylko zerknął, potrząsnął dłońmi, na których nadgarstkach zagrały dźwięcznie kajdanki.
- Nic takiego, szefie - odparł, cichnąc, bo nie miał zamiaru wracać do celi, kiedy mógł ze swoim dobrym znajomym, kumplem, przyjacielem zobaczyć się lada moment! Dał się rozkuć, przeszedł do sali, spojrzał po boksach z telefonami, a zobaczywszy Daltona, który zmierzał, rozłożył ręce szeroko.
I zaśmiał się w cholerę głośno!
Dopiero potem zasiadł przy blacie, sięgając po słuchawkę.

44Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Pią 07 Sie 2015, 21:26

Leon Conan


Złapał słuchawkę, która prawie że wyślizgnęła mu się z rąk, ale zaraz poprawił. Już Brian usłyszał pierwsze przekleństwo, a Leon na przywitanie kumpla, roześmiał się.
- No i chuj - przywitał równie kulturalnie. - Jeszcze nie, ale zaczynam się, kurwa, wiesz, nastrajać czy jak to się mówi - odparł. - Jeszcze trochę, a paczek nie będziesz mi musiał wysyłać, więc w chuj oszczędzisz - przytaknął.
- Jak w wielkim, zakurzonym, zajebanym świecie, Dalton?

45Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Pią 07 Sie 2015, 21:42

Leon Conan


- No ta, ta, ta, słyszałem, że nieco ocipiałeś - powiedział ze śmiechem Leon. - Taki się kurwa babiniec tam zrobił? Sam jesteś, jedyny? Och, facet, współczuję ci, ile nerwów - machnął ręką, szkoda gadać.
- Bawicie się w sojusze z rdzennymi? - spytał bezpośrednio. U nich to tak działało, nie jakieś kombinowanie. - Przynajmniej obiło mi się o uszy takie pieprzenie. Dużo, kurwa, masz do ogarnięcia tam, jako jedyny, mężny i prawdziwy, eheheh?

46Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Pią 07 Sie 2015, 22:57

Leon Conan


- Żółtodzioby, żółtodzioby... ja to kurwa nadal jestem zdziwiony, że nadal kobiety tam siedzą jako nasze, a nie towarzyszki, ja pierdolę - odparł, ale nie wydawał się zły czy coś. Chyba? Kto wie. - Weź, niedługo zmężniejesz, daj mi tylko kurwa wyjść i pogadamy porządnie, na pewno się napijemy, ehe - cmoknął, zastanawiając się, co odpowiedzieć na tę informację.
- Kurwa, w takim razie z Bentonem muszę pogadać - powiedział. - Nie wszystkim pasuje jawność, no nie? I, Chała, gadałeś ty, kurwa, z młodym? Coś ci się żalił?

47Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Pią 07 Sie 2015, 23:29

Leon Conan


Co miał powiedzieć to powiedział. Na chuj się rozdrabniać?
- O to mi kurwa chodzi, przyjacielu, o to mi kurwa chodzi - wskazał na niego palcem, niczym wuj Sam informujący o tym, że potrzebuje go do armii. Leon potrzebował - do picia!
Kiwnął głową.
- Jeśli będzie to tak otwarcie to będą, tutaj, no - przytaknął raz jeszcze, ale się nie rozdrabniał, ufając, że Brian wie o co mu chodzi. Zacisnął usta.
- Kurwa, najwidoczniej nie, ale pierdolę. Młody ponoć siedzi z tym-tym, co to jak Grinch zarośnięty jest - nie mógł sobie przypomnieć pseudo Canizasa, bo go właściwie nie znał. - A kurwa go ogarnę, może dałoby się przekonać, by razem wylądowali, a nie, kurwa, brat sobie tu i tam siedzi i drapie, ja pierdolę. Czemu nie mogą być tacy ogarnięci, jak nie wiem, no, MY?!

48Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Sob 08 Sie 2015, 04:17

Leon Conan


Trybiki we łbie Leona działały, działały i działały... na tak wolnych obrotach, że niepewny po dobrej minucie kiwnął.
- Się wie - prawie że by splunął, ale spluwaczki nie było, siedział, a kumpel naprzeciw. Co tam, że szyba oddzielała. Chamem może był, ale nie kutasem (bo tego miał gdzie indziej). - Ni ma sensu ukrywać, ale uznać to można za nie wiem, handel czy coś, a chuj... z Jimbo pogadać mogę, ale to co zrobi to jego sprawa, ja pierdolę.
Prawda była taka, że Leon potrafił się dostosować. Napomknie i tyle. Miał wychodzić za trzy tygodnie, może nawet szybciej; nie odliczał. Był pewien, że tyle o ile może pomóc i doradzić, ale przecież przyda się [kolejny przygłup] na wolności, by tam ogarniać sprawę. No i nie chciał, żeby Brian konkretnie ocipiał, nie?
- Tyrsen, co to kurwa za nazwa jest - prychnął oburzony. - No dobra, chuj z nim, nie znam go na tyle. Z Maxem pogadam, o ile ty nie chcesz, żeby kurwa wiedział, że brat to brat i trzeba ogarnąć, no nie? - cyknął lekko. - E, bez przesady, aż tak źle nie jest. Młodego się wepchnie w ten program, no kurwa, skoro tak.
Kiwnął. Sobie pogada. I się wkurwi pewnie.

49Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Sob 08 Sie 2015, 22:53

Leon Conan


Kiwnął krótko. Jemu dwa razy powtarzać nie trzeba było. Leon potrafił się dostosować, był dobrym kumplem i szeregowym; na szczęście nigdy nie miał parcia by bawić się w lidera grupy, na którego wychodził w tym czasie Brian, troszcząc się o wszystko.
- Do młodego lepiej się odezwać. On chociaż zrozumie i to w sumie jego sprawa, ale Maxa też ogarnę. W końcu tę samą celę dzielimy, ja pierdolę, dlaczego - zaśmiał się Conan.
Spoważniał jednak po słowach Daltona, prostując się przez moment i zaraz zaklął.
- Do kurwy nędzy, ogarniemy to. Powoli, ale jakoś to będzie, no nie, kurwa? - powiedział. - Łatwo nie będzie, ale dodatkowe łapska bardziej przydatne na zewnątrz niż tu, jak większość jest - odparł, pewien tego, że większy pożytek będzie z energicznego Leona; przecież co nieco może chłopakom powiedzieć. Wystarczy, że któryś z nich podejdzie, aby więcej się dowiedzieć. I o ile to będzie osoba, której będzie ufał, rzecz jasna.

50Sala widzeń II - Page 2 Empty Re: Sala widzeń II Sob 08 Sie 2015, 23:29

Leon Conan


- No kurwa - powiedział Leon z uśmiechem. Już go nosiło! Już miał ochotę wyjść, wyjebać i się najebać. Tak, trzy rzeczy, które zdawały się być dobrymi czynnikami do stuprocentowego powrotu. Nie miał jednak pewności jak to się skończy.
- Nie ma kurwa opcji, żeby gdzieś wywaliło, ni chuja - zawołał.
A że zbliżał się czas kończenia wizyt - Conan się pożegnał, podziękował za paczkę i poszedł za strażnikiem, już w kajdanach.

/ztx2

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 2]

Idź do strony : Previous  1, 2

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach