Dom Autumn

First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać, a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.

- Sześć- mruknęła jeszcze, bo ruda małpa jej nie dala spać. potem pogrążyła sie we śnie. Pewnie spala z godzinkę. Otworzyła jedno oko, drugiego za bardzo nie mogła, bo bylo spuchnięte. Mocniej wtuliła się w Autumn nie chcąc jej budzić. Jednak musiała się napić. Delikatnie uwolnila się z objęć Autumn i wrócila ze szklanką wody i maścią. po napiciu się usiadła obok opierając się o ściane i zaczęła nakładać maść, która zdażyła już zejść.

Przebudziłą się dopiero gdy Foxx wróciła do pokoju i z cichym jękiem przekręciła się na plecy.
- Foxx? - zapytała w przestrzeń, nie otwierajac nawet oczu.
- Uciekłaś mi czy nie? - zastanowila się na głos i przeciagnęła.

Uśmiechnęła się widząc budzącą się Autumn. Nic nie powiedziała tylko nachylila sie i ja pocalowala. Do góry nogami niczym w spidermanie.
- jestem obok używam maści - powiedziała wracając do poprzedniej pozycji i czynności. To był czysty masochizm i Fox zdążyła posmarować jednegi siniaka i juz miała obiekcje przed kolejnym.

Przekręcila sie znow na bok, otwierajac oczy i obserwując Foxx.
- Cieszę się. Starucho - mruknęła, bo wciąż pamiętała tę małolatę którą ją Foxx poczęstowała godzinę temu!
- Pomóc ci z tym? - zaproponowała. Chwilę na nią patrzyła.
- Ile tur byłaś w wojsku?

Westchnęła.
-leż. Dam sobie radę. -mruknela nakładając maść. Skrzywiła się, ale od razu dalej nakładala masc. Na staruche nie zareagowala.
- 3. A co śnilam ci sie w mundurze? - zazartowala.

- Trzy? To ile czasu? - przypomniałą sobie, że spała bez koszulku i oparla dłoń na nagim brzuchu.
- I czemu skończyłaś? Po tej śpiaczce?

Westchnela gdy skończyła z maścią.
- w wojsku byłam de facto od 16. Ale kończyłam szkołę i kursy. I bylam 3 tury w Afganistanie. - zaczęła jej tłumaczyć- załamanie po śmierci brata bylo tak duże że wysłali mnie na urlop, a ja zrezygnowałam z tej pracy i wyjechalam do stanów. - dokonczyla swoją historię. Jednocześnie szukając czegoś w co może wytrzec nadmiar maści.

- Tam masz moją koszulkę - wskazałą palcem leżącą na ziemi koszulkę.
- TO dlugo. Bardzo. I kiedy skończyłaś? Ile czasu minęło? I czemu tak wcześnie w ogóle? - miała masę pytań.

Wstała i podeszła do brudnej koszulki.
- odeszłam dwa lata temu. - powiedziała wycierajac paluchy. Po czym wrocilw do Autumn kładąc sie obok niej na plecach. - szybko? Ludzie wracają po pierwszej turze jeśli mają szczęście. Cztery lata za karabinem to i tak dużo. - uświadomiła ją. Gdyby nie śmierć brata nadal by jeździła na wojne. Pewnie by nie wróciła kiedyś.

- Nie, nie, chodziło mi o to, że tak szybko zaczęłaś. Dlaczego? - zaciekawilo ją to.

Westchnela i przymknela oczy.
- ucieklam z bratem od rodzicow. Nie mieliśmy kasy, on pracował, a ja miałam sie uczyć, ale nie dawalismy rady. Więc poszlam do szkoły wojskowej. Mieszkalam w internacie, mialam jedzenie i nie daleko brata. Byłam najlepszym strzelcem, wiec dostawalam stypendium. - wyjaśniła. Trochę bolało ja to. - ale wtedy nazywalam sie Morgan Smith. Więc wiesz... nie opowiadaj tej historii nikomu.

- Nie martw się - przysunęła się do niej i pocałowała - Nikomu nie będę rozgadywać przecież. To nasze sprawy - no, głownie Foxxy, ale i tak. Tajemnice. W końcu się czegoś więcej o sobie dowiadują.. zupełnie nie z tej strony się zabrały za ten związek-nie związek.
- Co na to rodzice?

Morgan przytrzymala pocałunek, chyba naprawdę go potrzebowała. Spojrzała na Autumn i oparła głowę o jej ramię nadal leżąc na plecach z odslonietym brzuchem i na majtkach.
- musieli podpisać papiery o mojej szkole a potem już ich nie widziałam. Uciekali przed policja, przed wierzycielami z pod ciemnej gwiazdy. .. - powiedziała. Westchnela i owinęła kosmyk włosów Autumn wokół palca. - a jaka jest twoja historia?

- Nieciekawa - przyznała - Matka z ojcem mieszkają niedaleko, dwaj bracia w Appaloosa.. Ojciec alkoholik.. - westchnęła zatrzymując się na chwilę - bił mnie i matke.. jak przeniosłam się tutaj.. wygrażał mi i w ogole.. Matka w sumie nie lepsza, ale.. - wzruszyla wolnym ramieniem.
- Nic ciekawego - przyznała - Dużo sińców i innych takich pamiętam z dzieciństwa..

Skinęła głową po czym przytulila ją do boku. Bo kolejna koszulka byłaby do wymiany. Pocałowała w czoło dla otuchy.
- na pewno będziesz lepszym rodzicem niż nasi - skomentowała. A o to nie było trudno bo wystarczy , ze będzie.
- koniec tych smutasów . Bym się kawy napiła. - mruknela siadając.

- No to wstajemy - postanowiła i przeszły do kuchni - Ja sobie zrobię.. herbatę mrożoną. Zieloną - kawy nie mogła, zielonej nie lubiła ale ponoc zdrowa.
- A co do bycia rodzicem to nie wiem. Boję się, ale to juz wiesz.. Zobaczymy.

Morgan polazla za jakże energiczną Autumn. Nigdy się nie przyzwyczai do naglego wstawania. Gestem kazała jej usiąść i rozgoscila sie w kuchni. Jesień dostała herbatę zielona,, mrozona i z cytryną. Fox za to kawe.
- tego nikt nie wie - zauważyła. Ona byłaby okropna matką. - ale wiem że dasz radę. Najwyżej alex za 18 lat ci cos wygarnie - zazartowala.

Autumn trochę na energii straciła przez ciąże i miała grosze dni, ale ciężko jej się dziwić. Usiadła grzecznie i obserwowała angielkę panoszącą się jej po kuchni.
- Ale wiesz, że nie jestem kaleką, tak? - ta jak zawsze chciała wszystko za nią robić. To było w sumie urocze - mam wszystkie ręce i nogi, a nawet trochę dodatkowych - oparła dłoń o brzuch.
- No tak. Albo trochę wcześniej mi nagada - westchnęła przysuwając sobie szklankę.

Spojrzała na nią zdziwiona czekając az sie woda za gotuje.
- tak wiem. Trudno nie zauważyć- odpowiedziała z uśmiechem. Gdy miały co pić mogły dalej rozmawiać.
- jak wcześniej to dasz mu szlaban. - powiedziała zadowolona z pomysłu. - dobra koniec gdybania. Ciesz się że jestem, bo nie długo muszę wracać do domu. - dodała dolewajac mleka do kawy.
- małpko, kiedy przychodzisz do mnie ?

- Ciesz się, że cię nie wywalilam stąd - zamieszała cukier w szklance z zimną herbatą z lodem.
- Małpko? - prychnęła - No nie wiem, nie wiem czy przyjdę. Poza tym, gdzie teraz mieszkasz? I jak?

Spojrzała lekko oburzona.
- czemu byś miała mnie wyrzucać? - zdziwiła się. Upiła kawy. Westchnela stawiając kubek.
- mieszkam w tym samym miejscu. Śpię w tym samym łóżku. Tylko ekspres do kawy mam nowy. - odpowiedziała. Przecież małżeństwo jej i Leszka to fake. Mogła sobir przeprowadzać koleżanki do domu.
- ale jutro ide do prawnika - uprzedzila.

- Bo mnie wkurzylaś - przypomniała jej, jakby Foxxy czasem zapomniała!
- Nie mieszkacie razem? - zdziwiła się trochę.
- I po co znów do prawnika?

Ach wkurzyła, wkurzyła, ale wiedziała, ze się o nią martwi i troche to wykorzystala. Normlanie powinna się do niej wybrac jak wszystkie rany się zagoją, ale wtedy nie byłoby elementu współczucia.
- Ach, lubisz przecież jak ci ciśnienie podnoszę. - zażartowała po czym sie nachyliła nad stołem i pocałowała ją przepraszająco w kącik ust.
- Tak, mieszkamy razem,a le przecież nie jesteśmy prawdziwym małżeństwem. On nie jest zazdrosny i nie rozwiedzie się ze mną jak przyjdziesz do mnie na kawę. - wytłumaczyła jej.
- Ta sama sprawa. - odpowiedziała krótko.

- Wiesz, my też nie jesteśmy małżeństwem, a jestem zazdrosna - stwierdziła. Westchnęła i napiła się, po pocałunku.
- No dobrze, wpadnę. Tylko kup jakieś soki, coś niegazowaego, bo unikam przy tym alienie.. Zdrowe odżywianie to katorga - mruknęła.

- Tak tylko nas coś łączy, a mnie z Leszkiem kompletnie nic. - powiedziała.
- Myślisz, ze ich nie mam? - spytała retorycznie. Po czym wstała i objęła stojąc od tyłu Autumn.
- Idziemy pod prysznic małolato? - powiedziała jej do ucha. Cóz po tej kawie miała wiele energii, a przede wszystkim chciała sie pozbyć maści. była śliska i błyszcząca, vo irytowało Fox.