Biuro szeryfa i areszt

First topic message reminder :

Parterowy budynek z czerwonej cegły mieści w sobie zarówno biuro szeryfa jak i areszt. Wchodząc z głównej ulicy przez podwójne drzwi, stajemy przed zaszkloną recepcją, w której na dyżurce zawsze można spotkać jednego z funkcjonariuszy. Przechodząc korytarzem dalej, trafiamy na dużą salę, zastawioną kilkoma biurkami. To w nim przebywają stróże prawa, gdy akurat nie znajdują się na patrolu, zajmując się papierkową robotą lub przygotowując do wyjścia w teren. Za nimi można zauważyć drzwi prowadzące do gabinetu szeryfa w którym oprócz pokaźnego biurka, głównym wyposażeniem jest długi stół, przy którym toczą się rozmowy odnośnie aktualnych spraw. Z głównego korytarza wejść można także do aresztu, gdzie kilka cel czeka na swych gości.

Gabrielle dała spokój Harperowi, póki nie wypełniła formularza, który zaraz został wpakowany do teczki. Policjantka wsadziła ją na odpowiednią półkę i podeszła do kolegi, by go szturchnąć.
- Wyglądasz jak siedem nieszczęść! Odwieźć cię?

Jon wrócił do żywych. Pokiwał głową.
- Jeśli jest w tobie tyle litości to z chęcią skorzystam - uśmiechnął się słabo.
Jeśli wyglądał jak się czuł, nie zazdrościł Gabi widoku.

- Wstawaj - Westchnęła i pierwsza wyszła z biura. Wlazła do radiowozu i gdy Harper też znalazł się w środku, odpaliła i pojechała gdzie jej Jon wskazał. Nigdy nie była u niego w końcu! A kolegi w potrzebie mimo wszystko nie zostawi.

zt

Po dobie odsiedzianej w areszcie Rita została wypuszczona. Nie obyło się bez jej narzekań i donośnego ogłaszania swojego oburzenia całą sytuacją. I tym, że musiała się wysikać w ten obleśny ustęp, którego NIKT NA PEWNO NIE SPRZĄTAŁ. I, że podczas całego jej siedzenia w areszcie ŻADEN policjant nie raczył nakarmić jej pączkiem. A przecież oni jedzą tylko to, co nie? No, a już najgorsze było to, że oddali jej kluczyki do auta, ale musiała teraz zapierniczać piechotą na sam koniec miasteczka, by znaleźć to porzucone auto i wszystkie jej rzeczy osobiste, które tam zostały.
No, chyba, że ktoś pokusił się o kradzież tej, nie przymierzając, formuły jeden, albo o jej torebkę, w której chowała zapewne całe 3 dolce i parę centów.
Zapewne funkcjonariusze odetchnęli z ulgą, gdy Rita w końcu opuściła posterunek.

zt

/ Apache Road

Po zebraniu wszystkich śladów i poszlak wrócili do biura. Sam w końcu dorwał się do automatu z kawą i zwinął komuś pączka z biurka, no bo skoro stała otwarta paczka to znaczy częstować się.
Ruszył do archiwum i aż westchnął widząc tą górę papierów. Nie miał jednak wyboru to i zabrał się do pracy.

-Swarek!
Głos szeryfa był donośny, więc Sam nie miał problemów z usłyszeniem wołania. Wreszcie zaraz za słowami przyszedł także sam mężczyzna - McConnor stanął w drzwiach archiwum i zmierzył wzrokiem sierżanta.
- Odłóż na razie tę sprawę ferrari. Mamy trop w sprawie Browna.
Rzucił na biurko notatkę z biura koronera, w której było opisane, że ciało Browna znaleziono w trumnie.
- Zakopany żywcem. Urocze, prawda? Czyli możemy wykluczyć wypadek czy zbrodnie w afekcie. Co o tym sądzisz, Swarek?

Podniósł głowę z nad klawiatury słysząc donośny głos starego. Cholera wie czy jest wkurzony czy akurat ryczy bo lubi sobie gardo potrenować. W każdym bądź razie zaraz też w drzwiach pojawił się McConnor a na biurku sama wylądowała notatka. Nie miał okazji się z nią wcześniej zapoznać więc zrobił to teraz.
- Fatalna śmierć.- mruknął pod nosem i podniósł wzrok na szefa, który spoglądał na niego wyczekująco.
- Widać komuś nieźle nadepnął na odcisk, a mógł z nami współpracować to może jeszcze by pożył. Kto wie czy Iadanca nie miał racji.- miał ochotę wzruszyć ramionami ale się powstrzymał.

- W czym miał rację? W laniu świadka, który przez to zamknął gębę na cztery spusty? Tak, faktycznie, miał rację.
Pogładził się po swoich jasnych włosach.
- Jeśli komuś nacisnął na odcisk to Buendi. Ale to tylko moje przypuszczenia... chociaż wszystko i tak grubymi nićmi jest szyte. Te jego wycieczki za miasto, kradzież karawanu i pobicie przez żołnierzy gangu. To jest zbyt oczywiste.
Zrobił kilka kroków wokół biurka Swarka.
- Jest dobra strona tej sprawy. Możemy w końcu zmusić DEA do tego, żeby nam oddała część śledztwa. Morderstwo miało w naszym powiecie, możemy ich namówić do tego, że my zajmiemy się lokalnymi przesłuchaniami. Wreszcie nie będziemy działaś pod przykrywką.
postukał palcem w biurko i chwilę się zastanowił.
- Napiszesz do DEA o sprawie i naszych podejrzeniach i poprosisz o kontakt. Ale jeszcze jedno... sprawdzisz, czy w ostatnich latach nie było podobnych egzekucji, dobra? to nam da trop, czy to zrobił ktoś wynajęty specjalnie do tej rooty czy to zwykła fuszerka.

Sam wodził wzrokiem za szefem, który chodził w kółko w okół jego biurka. Jeszcze chwila a zakręci mu się w głowie. W każdym razie słuchał go uważnie i układał sobie wszystko w głowie.
-Jasne szefie. Mam nadzieję, że się zgodzą bo wątpię by pozwolili nam się dobrać do Buenedi. Pewnie będą chcieli sami to załatwić. Szansa w tym, że brudną robotę chętnie zwalą na nas.- taka opcja byłaby najlepsza, nie musieli by kombinować przy śledztwie a może i jakieś akta by przy okazji odtajniono.
-Zaraz się za to wezmę.- spojrzał na szefa czy ten ma dla niego jeszcze jakieś polecenia.

- Oczywiście, że sami będą chcieli dorwać Buendie, żeby potem mieć z tego profity. Ale lepsze to niż w ogóle nie mieć z tym nic wspólnego.
Rozluźnił krawat pod szyją i zwrócił oczy do komputera Swarka.
- Poszperaj wpierw w naszych archiwach i policji z Appaloosa. Może tez będzie coś w dziennikach. To na razie tyle.
wychodząc, dodał jeszcze tylko:
- Jak coś znajdziesz, to od razu wal do mnie.

- Ja tylko coś uda mi się znaleźć.- zapewnił i spojrzał właściwie na plecy wychodzącego szeryfa. Został w archiwum sam. Spokój, cisza i komputer. Przeciągnął się, strzelił na palcach a potem zabrał do do grzebania po aktach.
Wprowadził dane do systemu i polecił wyszukanie podobnych przypadków w ciągu ostatnich lat w Old Whiskey. Potem to samo poleceni wprowadził do przeszukiwania bazy danych policji w Appaloosa. O ile ich pipidówa powinna szybko wypluć dane to nastawił się na dłuższe oczekiwanie z city. Miał tylko nadzieję, że dzisiaj jego komputer nie będzie się buntował i zawieszał przy każdej operacji.

43

Jak na razie komputer nic nie wyszukał. Dalej mielił dane w swoich czeluściach. Powinni mieć lepszy sprzęt ale to były tylko mrzonki. Swarek już się przyzwyczaił i dlatego nawet darował sobie nerwowe postukiwanie palcami o blat biurka, chociaż cały czas mruczał pod nosem i pospieszał tego złoma.

68

W końcu na ekranie pojawiły się jakieś konkretne dane. Sam aż przysunął sobie krzesło bliżej komputera i prawie z ciekawości wsadził nos w ekran. Miał nadzieję, że będzie co pokazać szefowi.

Sam Swarek mógł wyczytać, że na początku tero roku prowadzono śledztwo w sprawie zabójstwa Lopeza - jednego z bandytów, który pobił pana Browna. Sprawa niestety utknęła w martwym punkcie, gdyż nie znaleziono żadnych dowodów na nikogo ani śladów, które nakierowałyby na mordercę.
Lopez został znaleziony przy swoim samochodzie zaparkowanym przy Jenkins Tansportation Company. Z akt zgonu wynika, ze najpierw ktoś uderzał jego głowa o beton (ślady uderzeń i krwi na ziemi), potem został zastrzelony z własnej broni (strzał w tł głowy). Broń znaleziono z pobliskim kontenerze.
Brak odcisków palców ani innych śladów. Wszystko wskazywało na zaplanowana egzekucję.
Brak zapisu z kamer wideo - samochód był zaparkowany w "martwym punkcie", gdzie kamery ochrony magazynu nie miały zasięgu. 

Ofiara prawdopodobnie została zwabiona  w miejsce zbrodni. Z bilingów telefonicznych wynika, ze tuż przed zabójstwem rozmawiał przez telefon. Niestety, nie można było zlokalizować numeru, który do niego dzwonił. Był to prawdopodobnie telefon na kartę.

Lopez miał powiązania z gangiem Buendia i był już notowany za handel narkotykami.



Sam mógł przeszukać bazę dotycząca zabójstw z lat 2010-2102. Mnożnik na inteligencje i spostrzegawczość, próg 55.

48

- Interesujące.- powiedział sam do siebie nazwisko Lopeza cyklicznie pojawiało się w związku z Brownem do tego równania dochodził Smitch i Buenedia. Pomieszani z poplątaniem.
Sam zawęził poszukiwania do ostatnich dwóch lat. Miał nadzieję, że to dobry trop, chociaż komputer nic mu nie wyświetlił.

68

Nie miał zamiaru się poddawać i przekopywał się przez rożne dokumenty jednocześnie czekając na wynik analizy jaką zlecił komputerowi. W końcu ten ponownie wyświetlił mu informacje na ekranie. Swarek miał nadzieję, że te rozjaśnią sytuację.

W 2011 roku znaleziono ciało mężczyzny porzucone na parkingu przy  lotnisku w Appaloosa city. Twarz miała ślady pobicia, ale bezpośrednia przyczyną zgonu był strzał w tł głowy. Zginał z własnej broni, porzuconej potem w kontenerze. Brak śladów i sprawcy.

W 2012 roku zastrzelono Michaela S. Stormweathera, prezesa jednej ze spółek dystrybuujących środki farmaceutyczne na terenie Arizony. Zapatrzony został z broni wyborowej, strzał oddano z balkonu z sąsiedniego budynku. Znaleziono łuskę, jednak nie doprowadziło to do sprawcy.

Obaj mężczyźni w przeciągu swojego życia kontaktowali się z osobami mających kontakt z osobami oskarżonymi o handel narkotykami. w dodatku Stormweather był oskarżony o oszustwa podatkowe.


Sam może poszukać jeszcze dalej, w dokumentach z lat 2000-2010, by znaleźć zbrodnie bardziej podobne do zabójstwa Browna.
Mnożnik na inteligencje i spostrzegawczość, próg 52.

58

- Interesujące, bardzo interesujące.- mamrotał Sam do siebie. Nawet nie zauważył, że jego kawa zupełnie już ostygła i nie nadawała się do picia.
- To cofnijmy się jeszcze dalej.- gadał do siebie i jednocześnie wklepywał zakres lat które miał zamiar przeszukać.- gdyby go teraz zastała Ramirez gadającego do komputera to pewnie by się w czoło postukała.

Poszukiwania Sama dały efekt – odnalazł on sprawę z 2002 roku, gdzie znaleziono ciało mężczyzny, który został pochowany żywcem. Znaleziono go nieopodal więzienia stanowego. Nie znaleziono żadnych śladów, prócz śladów kół samochodu, które jednak gubiły się na drodze krajowej.
Jak wykazały badania, mężczyzna był jednym z przedsiębiorców będącym w radzie miasta Appaloosa City, który miał walczyć z korupcją w policji, a jednocześnie został potem oskarżony o branie łapówek.


Sam może teraz spróbować przeszuka prasę z tych lat, może dziennikarze byli bardziej wylewni.
Mnożnik na inteligencje i spostrzegawczość, próg 52.

68

- Proszę kolejna owieczka do stadka.- odsunął na sekundę fotel od biurka i postukał w podłokietniki placami. Bazy danych były wyczerpane ale nie znaczyło to, że nie ma innych możliwości. Prasa zawsze węszyła tam gdzie policja więc może warto było by przejrzeć trochę 0prasy z tamtych lat.
Od słów do czynów, Swarek zabrał się do roboty.

Sam przekopywał się przez sterty nagłówków. Jednak binookle przyjacielem policjanta i wreszcie mógł dostrzec do tego co go interesuje. W dodatku dostał chyba wiece niż oczekiwał – prócz informacji prasowych o morderstwach które odnalazł kilka artykułów z lat 1994-1998, mówiące o zleconych zabójstwa nie tylko na terenie Arizony, ale też i w Nowym Meksyku i tuż za granica z Meksykiem. Wszystkie dotyczyły spraw z kartelem i praca już wydała swój osąd, że to nie przypadkowe zbrodnie a wynajęty zabójca.
Dziennikarze tak zapędzili się w opisywaniu morderstw, że artykuły zaczęły przypominać kryminały a nie reportaże.
„Kojot na zlecenie mafii”, „Kolejne ofiary Kojota”, „Jeden czy całe stado? Policja wciąż nie może zatrzymać zabójców z kartelu”...

Nagłówki prasowe aż krzyczały do Sama. Wiedział, że musi ich treść podzielić przez dwadzieścia. Niemniej jednak dawały do myślenia. Sposób wykonywania egzekucji wskazywał na robotę gangów i na tym terenie, pierwszy, który przychodził mu na myśl to Buenedia. Tyle, że jego przeczucia a dowody to dwie różne sprawy. Obstawiał, że Brown zaczął kłosować na cudzym terenie i musiał za to zapłacić.
W sumie interesowało go jeszcze jedno.
Chciał sprawdzić w aktach w jakich sprawach pojawi mu się ksywka "Kojot". Był ciekaw jak się to chronologicznie ułoży.