Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Wto 26 Sie 2014, 13:43, w całości zmieniany 1 raz
Biuro szeryfa i areszt
Idź do strony : 1, 2, 3 ... 20 ... 40
1 Biuro szeryfa i areszt Wto 13 Maj 2014, 10:49
Mistrz Gry
Parterowy budynek z czerwonej cegły mieści w sobie zarówno biuro szeryfa jak i areszt. Wchodząc z głównej ulicy przez podwójne drzwi, stajemy przed zaszkloną recepcją, w której na dyżurce zawsze można spotkać jednego z funkcjonariuszy. Przechodząc korytarzem dalej, trafiamy na dużą salę, zastawioną kilkoma biurkami. To w nim przebywają stróże prawa, gdy akurat nie znajdują się na patrolu, zajmując się papierkową robotą lub przygotowując do wyjścia w teren. Za nimi można zauważyć drzwi prowadzące do gabinetu szeryfa w którym oprócz pokaźnego biurka, głównym wyposażeniem jest długi stół, przy którym toczą się rozmowy odnośnie aktualnych spraw. Z głównego korytarza wejść można także do aresztu, gdzie kilka cel czeka na swych gości.
2 Re: Biuro szeryfa i areszt Pią 01 Sie 2014, 20:52
Gabrielle Ramirez-Cooper
// początek
Gabrielle pojawiła się przed komisariatem w służbowym wdzianku, które dziś pierwszy raz w tym mieście założyła. Pierwszy dzień nowej pracy, która miała kobiecie pomóc w odnalezieniu zaginionej siostry. Ramirez nie wiedziała, czy ma ją przeklinać, czy też wylewać za nią łzy. A miała ochotę na połączenie obu odczuć.
Ruszyła się w końcu z miejsca i poprawiając teczkę pod pachą, podeszła do drzwi, które mocno szarpnęła do siebie, by przekroczyć próg i wejść do chłodnego pomieszczenia. Przywitała się z funkcjonariuszem siedzącym za recepcją, a następnie skierowała do głównego pomieszczenia, gdzie już czekało na nią biurko, przygotowane zapewne wczorajszego dnia. Gabrielle przeszła do swego miejsca i rzuciła teczkę na blat biurka, zerkając w stronę gabinetu szeryfa. Nie wzywał jednak więc usiadła na krześle i otworzyła teczkę, by wyciągnąć z niej swą plastikową odznakę. Tu było jej miejsce, pośród tych prawdziwych. Gabrielle uśmiechnęła się do niej, kładąc obok monitora i dokładając fotografię rodzinną. Od razu miejsce pracy zyskało na intymności.
Gabrielle pojawiła się przed komisariatem w służbowym wdzianku, które dziś pierwszy raz w tym mieście założyła. Pierwszy dzień nowej pracy, która miała kobiecie pomóc w odnalezieniu zaginionej siostry. Ramirez nie wiedziała, czy ma ją przeklinać, czy też wylewać za nią łzy. A miała ochotę na połączenie obu odczuć.
Ruszyła się w końcu z miejsca i poprawiając teczkę pod pachą, podeszła do drzwi, które mocno szarpnęła do siebie, by przekroczyć próg i wejść do chłodnego pomieszczenia. Przywitała się z funkcjonariuszem siedzącym za recepcją, a następnie skierowała do głównego pomieszczenia, gdzie już czekało na nią biurko, przygotowane zapewne wczorajszego dnia. Gabrielle przeszła do swego miejsca i rzuciła teczkę na blat biurka, zerkając w stronę gabinetu szeryfa. Nie wzywał jednak więc usiadła na krześle i otworzyła teczkę, by wyciągnąć z niej swą plastikową odznakę. Tu było jej miejsce, pośród tych prawdziwych. Gabrielle uśmiechnęła się do niej, kładąc obok monitora i dokładając fotografię rodzinną. Od razu miejsce pracy zyskało na intymności.
3 Re: Biuro szeryfa i areszt Pią 01 Sie 2014, 21:32
Jonathan Harper
Jonathan nie przepada za biurem szeryfa. Znacznie bardziej odpowiada mu cisza panująca w sali egzaminacyjnej w budynku obok aniżeli tutejszy gwar rozmów, dzwoniących telefonów i wykłócających się aresztantów. Jego klienci są o wiele bardziej kulturalni i pozwalają mu wykonywać swoją pracę w spokoju. Nikt się nie skarży.
No ale tutejsza kawa jest o niebo lepsza od tej z automatu w przy laboratorium.
Patolog stanął przy automacie i popijając rozejrzał się po sali. Przy zazwyczaj pustym biurku pojawiła się nowa twarz. Policjantka mościła się na swoim stanowisku. Musi być nowym pracownikiem biura.
Jonathan nigdy nie był duszą towarzystwa, ale do ludzi też nie stroni. Z resztą, dobre wychowanie nakazywało mu się przywitać.
-Dzień dobry - wyciągnął rękę do kobiety - Jonathan Harper, biuro koronera. - uśmiechnął się niezręcznie.
No ale tutejsza kawa jest o niebo lepsza od tej z automatu w przy laboratorium.
Patolog stanął przy automacie i popijając rozejrzał się po sali. Przy zazwyczaj pustym biurku pojawiła się nowa twarz. Policjantka mościła się na swoim stanowisku. Musi być nowym pracownikiem biura.
Jonathan nigdy nie był duszą towarzystwa, ale do ludzi też nie stroni. Z resztą, dobre wychowanie nakazywało mu się przywitać.
-Dzień dobry - wyciągnął rękę do kobiety - Jonathan Harper, biuro koronera. - uśmiechnął się niezręcznie.
4 Re: Biuro szeryfa i areszt Pią 01 Sie 2014, 22:20
Gabrielle Ramirez-Cooper
Schowała teczkę do szuflady biurka i włączyła komputer, by zalogować się do systemu. Ciekawiło ją jak bardzo praca w Old Whiskey będzie różniła się od tej w Tucson. Chociaż znała miasto i jej mieszkańców, czuła jednak, że po tych kilku latach wiele musiało się zmienić, a jej przyjdzie wpasować się w nowe klimaty miasta.
Złapała za myszkę, zerkając na fotografię tych, których już nie było, mając jednak jeszcze nadzieję na odnalezienie siostry. Kliknęła w panel logowania i wystukała swe nazwisko oraz hasło, czując dziwnego rodzaju podekscytowanie. Zaraz pozna wszelkie tajemnice, nazwiska i przekręty.
Z zamyślenia jednak wyrwał ją głos tuż nad głową. Gabrielle spojrzała na mężczyznę i wyciągnęła rękę, uśmiechając się delikatnie. Uścisnęła dłoń Jonathana i pokiwała głową.
- Jonathan Harper? Gabrielle Ramirez... nie pamiętasz mnie - Uśmiechnęła się bardziej - No ale tyle lat... - Dodała, nawiązując do wyjazdu obydwojga na studia. Ale pamiętała, pamiętała. Chyba o wszystkich, którzy jak i ona większość życia spędzili w Old Whiskey.
Złapała za myszkę, zerkając na fotografię tych, których już nie było, mając jednak jeszcze nadzieję na odnalezienie siostry. Kliknęła w panel logowania i wystukała swe nazwisko oraz hasło, czując dziwnego rodzaju podekscytowanie. Zaraz pozna wszelkie tajemnice, nazwiska i przekręty.
Z zamyślenia jednak wyrwał ją głos tuż nad głową. Gabrielle spojrzała na mężczyznę i wyciągnęła rękę, uśmiechając się delikatnie. Uścisnęła dłoń Jonathana i pokiwała głową.
- Jonathan Harper? Gabrielle Ramirez... nie pamiętasz mnie - Uśmiechnęła się bardziej - No ale tyle lat... - Dodała, nawiązując do wyjazdu obydwojga na studia. Ale pamiętała, pamiętała. Chyba o wszystkich, którzy jak i ona większość życia spędzili w Old Whiskey.
5 Re: Biuro szeryfa i areszt Pią 01 Sie 2014, 22:57
Jonathan Harper
Cholera...niezły początek... Jonathan lekko spanikowany szukał dobrego wyjścia z niezręcznej sytuacji. Tak to jest jak próbujesz wyjść z inicjatywą! Było pić kawę i się wynosić do siebie!
Po wyjeździe na studia pozostawił za sobą dawne znajomości. Spędzając w młodości większość czasu pochylony nad książkami (lub babrząc się flakami z rozprutego truchła żaby) nigdy nie dorobił się przyjaciół, z którymi mógłby utrzymywać stały kontakt. Nie miał też planów aby wracać na stare śmieci.
Od czasu swojego powrotu do Old Whiskey często mijał znajome twarze, którym nie potrafił przypisać imion.
-Um, ja... znaczy...ekhem - odchrząknął - Wybacz, nie mam dobrej pamięci do twarzy... - Wymamrotał po czym zamilkł. Ugh, cóż za żałosna wymówka.
Po wyjeździe na studia pozostawił za sobą dawne znajomości. Spędzając w młodości większość czasu pochylony nad książkami (lub babrząc się flakami z rozprutego truchła żaby) nigdy nie dorobił się przyjaciół, z którymi mógłby utrzymywać stały kontakt. Nie miał też planów aby wracać na stare śmieci.
Od czasu swojego powrotu do Old Whiskey często mijał znajome twarze, którym nie potrafił przypisać imion.
-Um, ja... znaczy...ekhem - odchrząknął - Wybacz, nie mam dobrej pamięci do twarzy... - Wymamrotał po czym zamilkł. Ugh, cóż za żałosna wymówka.
6 Re: Biuro szeryfa i areszt Pią 01 Sie 2014, 23:05
Gabrielle Ramirez-Cooper
Uniosła jedną brew, dostrzegając zmianę w nastawieniu mężczyzny, jednak nie zamierzając tego komentować. Uczono ją zauważać szczegóły, a nie gadać o nich, gdy nie jest to potrzebne. Uśmiechnęła się pod nosem, słysząc tłumaczenie Jona. Wzruszyła na ich dźwięk ramionami i pokręciła głową.
- Daj spokój... gdybyś się nie przedstawił, to pewnie też nie poznałabym. Zmieniłeś się. Ja się zmieniłam. Miasto również! - Na kawę Harpera spojrzała i sama poczuła ochotę na ciemny napój z dużą ilością cukru. No tak, rano znowu wyrwała się biegać, więc zapomniała o czymkolwiek innym.
- Biuro koronera? To ładnie! I jak ci się pracuje?
Zapytała, wstając i podchodząc do automatu. Wygrzebała z kieszeni jakieś drobniaki i wrzuciła je w małą szparkę na górze. Monety zazgrzytały wewnątrz a na panelu pojawiła informacja o wyborze napoju. Kawa została wybrana, a Gabrielle zerknęła przez ramię na swego kolegę z pracy.
- Daj spokój... gdybyś się nie przedstawił, to pewnie też nie poznałabym. Zmieniłeś się. Ja się zmieniłam. Miasto również! - Na kawę Harpera spojrzała i sama poczuła ochotę na ciemny napój z dużą ilością cukru. No tak, rano znowu wyrwała się biegać, więc zapomniała o czymkolwiek innym.
- Biuro koronera? To ładnie! I jak ci się pracuje?
Zapytała, wstając i podchodząc do automatu. Wygrzebała z kieszeni jakieś drobniaki i wrzuciła je w małą szparkę na górze. Monety zazgrzytały wewnątrz a na panelu pojawiła informacja o wyborze napoju. Kawa została wybrana, a Gabrielle zerknęła przez ramię na swego kolegę z pracy.
7 Re: Biuro szeryfa i areszt Pią 01 Sie 2014, 23:42
Jonathan Harper
Odetchnął z ulgą. Wydaje się, że jego faux pas zostało mu wybaczone. Podszedł za policjantką do automatu i oparł się o kant stolika stojącego obok, po czym wypił duży łyk kawy.
- Jakkolwiek dziwnie może to zabrzmieć, to bardzo przyjemna praca. Jeśli przyzwyczaisz się do interesujących zapachów. - uśmiechnął się nieznacznie. - No i nie muszę się martwić, że palnę jakieś głupstwo przy moich klientach. - zaśmiał się pod nosem po czym wziął jeszcze jeden łyk.
- Jakkolwiek dziwnie może to zabrzmieć, to bardzo przyjemna praca. Jeśli przyzwyczaisz się do interesujących zapachów. - uśmiechnął się nieznacznie. - No i nie muszę się martwić, że palnę jakieś głupstwo przy moich klientach. - zaśmiał się pod nosem po czym wziął jeszcze jeden łyk.
8 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 00:04
Gabrielle Ramirez-Cooper
Zaśmiała się krótko, pochylając nad tacką w automacie, gdzie już spoczywał kubek, a kawa kończyła się nalewać. Czy powinna była w ogóle się uśmiechać? Gdy rodzice od niedawna leżeli na cmentarzu, a Consuela podziewała się Bóg wie gdzie? Wprawnemu obserwatorowi nie umknęłaby uwadze zmiana w mimice Gabrielle, która zaraz schowała się za kubkiem kawy. Posmakowała gorącego napoju i odetchnęła.
- Było coś... hmm ciekawego ostatnio? Chodzi mi o większe sprawy? Wymagające powiedzmy dłuższego ślęczenia nad szczegółami?
Ciekawa była czy Jon zajmował się ciałami jej rodziców, co wywołało u niej gulę w gardle. Ale nie, nie o to teraz pytała. Chciała poznać jego pracę, nastawienie i zwyczaje. Chciała poznać z kim przyjdzie jej współpracować, jednocześnie próbując dowiedzieć się, czy ma do czynienia z typowym koronerem. Ale chyba tak, sądząc po żarcie jaki jej zaserwował.
- Było coś... hmm ciekawego ostatnio? Chodzi mi o większe sprawy? Wymagające powiedzmy dłuższego ślęczenia nad szczegółami?
Ciekawa była czy Jon zajmował się ciałami jej rodziców, co wywołało u niej gulę w gardle. Ale nie, nie o to teraz pytała. Chciała poznać jego pracę, nastawienie i zwyczaje. Chciała poznać z kim przyjdzie jej współpracować, jednocześnie próbując dowiedzieć się, czy ma do czynienia z typowym koronerem. Ale chyba tak, sądząc po żarcie jaki jej zaserwował.
9 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 01:12
Jonathan Harper
Spojrzał na policjantkę bez słowa. Zauważył jej nieznaczne spięcie, ale pozostawił je bez komentarza.
Coś ciekawego? Mógłby opowiedzieć o kilku przypadkach. Kobieta, 22 lata, topielica znaleziona przy drodze na pustyni; Mężczyzna, 45 lat, wapienny osad pod paznokciami i w okolicach nosa wykluczył jego rzekomy współudział w zabójstwie współpracownika; 75-cio letni mężczyzna, litofag z 1,5 kilogramami skał i kamieni w przewodzie pokarmowym. Jednak podejrzewał, że pytała go o coś konkretnego. Być może jakaś osobista sprawa. Niestety, nadal nie był nawet pewny skąd zna, lub powinien znać kobietę, co dopiero przypadek o który pyta. Pracuje tu dopiero od roku. Ramirez... pora dać nura w stare dokumentacje...
- Hm, ciekawego? Niespecjalnie. Atak serca tu, przedawkowanie tam. Nic ekscytującego. Znaczy, nie żeby ciała były ekscytujące...znaczy interesujące um... - o matko, chyba pora się wycofać. Jonathan dopił resztę kawy
- Ekhem, no, na mnie chyba już pora. Miłego dnia. - Uśmiechnął się nieco nerwowo po czym odszedł w stronę biura koronera. Będzie miał się czym zająć pomiędzy bieżącymi badaniami.
zt -> biuro koronera
Coś ciekawego? Mógłby opowiedzieć o kilku przypadkach. Kobieta, 22 lata, topielica znaleziona przy drodze na pustyni; Mężczyzna, 45 lat, wapienny osad pod paznokciami i w okolicach nosa wykluczył jego rzekomy współudział w zabójstwie współpracownika; 75-cio letni mężczyzna, litofag z 1,5 kilogramami skał i kamieni w przewodzie pokarmowym. Jednak podejrzewał, że pytała go o coś konkretnego. Być może jakaś osobista sprawa. Niestety, nadal nie był nawet pewny skąd zna, lub powinien znać kobietę, co dopiero przypadek o który pyta. Pracuje tu dopiero od roku. Ramirez... pora dać nura w stare dokumentacje...
- Hm, ciekawego? Niespecjalnie. Atak serca tu, przedawkowanie tam. Nic ekscytującego. Znaczy, nie żeby ciała były ekscytujące...znaczy interesujące um... - o matko, chyba pora się wycofać. Jonathan dopił resztę kawy
- Ekhem, no, na mnie chyba już pora. Miłego dnia. - Uśmiechnął się nieco nerwowo po czym odszedł w stronę biura koronera. Będzie miał się czym zająć pomiędzy bieżącymi badaniami.
zt -> biuro koronera
Ostatnio zmieniony przez Jonathan Harper dnia Sob 02 Sie 2014, 12:46, w całości zmieniany 1 raz
10 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 12:03
Sam Swarek
/ z domu
Po roku spędzonym w miasteczku czuł się na posterunku prawie jak u siebie w domu. Znał wszystkie zakamarki i tajne pomieszczenia i oczywiście większość pracujących tutaj ludzi. Jednemu kiwnął głową, komu innemu pomachał dłonią w geście powitania a sam kierował się do automatu z kawą. Nie było większego świństwa niż ta lura ale przyzwyczaił się do jej smaku. Miał zamiar zgarnąć kubeczek dosypać do niego sporą ilość cukru a potem spojrzeć na tablicę z przydziałami. Ciekawe cóż też dzisiaj go czekało. Pewnie jakiś śmiertelnie nudny patrol, ale lepsze to niż sterta papierów i raportów piętrząca się na biurku.
Przy automacie natknął się na Ramirez. Ukradkiem zerknął na jej zgrabny tyłeczek a potem uśmiechnął się do niej.
- Co tam?- zapytał jednocześnie wpychając monety do maszyny.
Po roku spędzonym w miasteczku czuł się na posterunku prawie jak u siebie w domu. Znał wszystkie zakamarki i tajne pomieszczenia i oczywiście większość pracujących tutaj ludzi. Jednemu kiwnął głową, komu innemu pomachał dłonią w geście powitania a sam kierował się do automatu z kawą. Nie było większego świństwa niż ta lura ale przyzwyczaił się do jej smaku. Miał zamiar zgarnąć kubeczek dosypać do niego sporą ilość cukru a potem spojrzeć na tablicę z przydziałami. Ciekawe cóż też dzisiaj go czekało. Pewnie jakiś śmiertelnie nudny patrol, ale lepsze to niż sterta papierów i raportów piętrząca się na biurku.
Przy automacie natknął się na Ramirez. Ukradkiem zerknął na jej zgrabny tyłeczek a potem uśmiechnął się do niej.
- Co tam?- zapytał jednocześnie wpychając monety do maszyny.
11 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 13:00
Gabrielle Ramirez-Cooper
Obserwowała Harpera znad kubka, czekając na konkretne przypadki z jakimi spotkał się w pracy, a dostając zdawkową odpowiedź. Dziwne. Nie lubił rozmawiać o swej pracy? I znowu te pokrętne odpowiedzi jakby stresował się rozmową. No ale żeby denerwować się przy koleżance z pracy?
- Do widzenia.
Odpowiedziała, gdy ten postanowił się pożegnać i wrócić do swego małego świata. Odprowadziła go spojrzeniem i popatrzyła na kolejnego funkcjonariusza, zagryzając zęby na brzegu kubeczka w zamyśleniu. Smiesznie musiała wyglądać, ale przez chwilę o tym nie myślała. Odsunęła kubeczek od ust, dopiero gdy Sam się odezwał.
- Trzeba wziąć się do pracy.
Odpowiedziała z lekkim uśmiechem i ruszyła w stronę biurka, gdzie opadła na krzesło.
- Do widzenia.
Odpowiedziała, gdy ten postanowił się pożegnać i wrócić do swego małego świata. Odprowadziła go spojrzeniem i popatrzyła na kolejnego funkcjonariusza, zagryzając zęby na brzegu kubeczka w zamyśleniu. Smiesznie musiała wyglądać, ale przez chwilę o tym nie myślała. Odsunęła kubeczek od ust, dopiero gdy Sam się odezwał.
- Trzeba wziąć się do pracy.
Odpowiedziała z lekkim uśmiechem i ruszyła w stronę biurka, gdzie opadła na krzesło.
12 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 13:10
Sam Swarek
Zgodził się z nią mimo to nie ruszył tyłka do tablicy z przydziałami ani nawet do swojego biurka. Poczekał aż maszyna wypluje jego kawę i ruszył za dziewczyną. W sumie była tutaj pierwszy dzień więc może potrzebowała pomocy. Oprowadzenia, zawsze jej mógł pokazać gdzie jest toaleta żeby mogła makijaż poprawić.
Usiadł na rogu jej biurka i spojrzał w ekran komputera.
-To co ci dzisiaj przywalili. Potraktowali cię łagodnie czy od razu z grubej rury.- nawiązał konwersację i skrzywił się upijając łyk kawy bo zapomniał ją posłodzić.
Usiadł na rogu jej biurka i spojrzał w ekran komputera.
-To co ci dzisiaj przywalili. Potraktowali cię łagodnie czy od razu z grubej rury.- nawiązał konwersację i skrzywił się upijając łyk kawy bo zapomniał ją posłodzić.
13 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 13:22
Gabrielle Ramirez-Cooper
Odstawiła kubeczek z kawą na biurko i jeszcze raz zerknęła na zdjecie swej rodzinki. Coś wystukała na klawiaturze, by dostać się do kolejnych plików i zerknąć na ich nazwy. Szukała czegoś konkretnego? A może! I pewnie szukałaby w dalszym ciągu, gdyby Swarek za nią nie podążył, a co najgorsze... ładował się tyłkiem na jej biurko!
Gabrielle uniosła jedną brew i spojrzała na niego z pod byka.
- Nie ma powodu do łagodniejszego traktowania.
Odpowiedziała i zepchnęła mężczyznę ze swego biurka, kręcąc głową. Cóż to on sobie myślał? Niech się sam zabierze za pracę, a nie urządza pogawędki. Jakby sobie tak krzesło przysunął, to byłoby zgoła inaczej!
Gabrielle uniosła jedną brew i spojrzała na niego z pod byka.
- Nie ma powodu do łagodniejszego traktowania.
Odpowiedziała i zepchnęła mężczyznę ze swego biurka, kręcąc głową. Cóż to on sobie myślał? Niech się sam zabierze za pracę, a nie urządza pogawędki. Jakby sobie tak krzesło przysunął, to byłoby zgoła inaczej!
14 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 13:41
Sam Swarek
Ktoś tutaj chyba wystawił kolce. W sumie to dobrze dla dziewczyny bo w tej robocie ktoś bez charakteru zupełnie by sobie nie dał rady. Czasami trzeba było mieć jaja jakkolwiek by to zabrzmiało w odniesieniu do kobiety.
Sam o mało co nie rozlał kawy, kiedy go zsuwała z biurka i to na kolana nowej. Miała szczęście, że w ostatniej chwili uratował ją przed oparzeniem, chociaż coś mu mówiło, że wcale nie jest mu za to wdzięczna.
Spojrzał kątem oka na pliki, które przeglądała. Nie kojarzył sprawy. Widocznie coś z okresu kiedy był na urlopie i łowił wielkie ryby w Rio Grande.
- Co to za sprawa?- zaciekawił się i powstrzymał z ledwością od chęci poklikania na klawiaturze i sprawdzenia wszystkiego.
Sam o mało co nie rozlał kawy, kiedy go zsuwała z biurka i to na kolana nowej. Miała szczęście, że w ostatniej chwili uratował ją przed oparzeniem, chociaż coś mu mówiło, że wcale nie jest mu za to wdzięczna.
Spojrzał kątem oka na pliki, które przeglądała. Nie kojarzył sprawy. Widocznie coś z okresu kiedy był na urlopie i łowił wielkie ryby w Rio Grande.
- Co to za sprawa?- zaciekawił się i powstrzymał z ledwością od chęci poklikania na klawiaturze i sprawdzenia wszystkiego.
15 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 15:24
Gabrielle Ramirez-Cooper
Oczywiście, że nie była. No bo co to za bezczelne i nieokrzesane zachowanie? Aż się Gabrielle zastanowiła jaki musi być mężczyzna w terenie. Też tak się zachowywał? Niech miasto dziękuje, że ona przybyła!
Obróciła się przodem do monitora, pewna będąc, że już ma z głowy rozmowy o bzdetach, gdy Swarek znowu się odezwał. No nie mówili jej, że to taka gaduła! Popatrzyła na niego kątem oka i chwilę walczyła ze sobą, czy cokolwiek odpowiedzieć, czy nie zamknąć pliku.
- Śmierci moich rodziców.
Odpowiedziała surowo, a Sam mógł zauważyć w jednym z pliku nazwisko jej siostry, która zniknęła. Gdzie się podziewała i dlaczego słuch o niej zaginął? A to były pytania, które Gabrielle zamierzała zweryfikować.
Obróciła się przodem do monitora, pewna będąc, że już ma z głowy rozmowy o bzdetach, gdy Swarek znowu się odezwał. No nie mówili jej, że to taka gaduła! Popatrzyła na niego kątem oka i chwilę walczyła ze sobą, czy cokolwiek odpowiedzieć, czy nie zamknąć pliku.
- Śmierci moich rodziców.
Odpowiedziała surowo, a Sam mógł zauważyć w jednym z pliku nazwisko jej siostry, która zniknęła. Gdzie się podziewała i dlaczego słuch o niej zaginął? A to były pytania, które Gabrielle zamierzała zweryfikować.
16 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 16:46
Sam Swarek
Kiwnął głową, bo za cholerę nigdy nie wiedział co powiedzieć w takich sytuacjach a zwykłe przykro mi było zazwyczaj gówno warte. Nie skomentował więc tego w żaden sposób ale szybko przebiegł wzrokiem wszystkie dane, które wyświetlały się na ekranie komputera. No proszę okazało się, że ma coś wspólnego z panną Ramirez, ale ta nie musiała o tym wiedzieć. Zresztą i tak nikomu się z tego nie zwierzał. To byłą jego prywatna sprawa.
- Lepiej zostaw to komuś innemu. Nie będziesz obiektywna.- spokojnie dopił kawę i wyrzucił pusty kubeczek do kosza.
- Lepiej zostaw to komuś innemu. Nie będziesz obiektywna.- spokojnie dopił kawę i wyrzucił pusty kubeczek do kosza.
17 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 16:59
sier. Lola Martinez
/start
Lola nie mogła przeżyć swojego uniformu. A jeszcze bardziej faktu, że musiała chodzić na płaskich butach. Była przyzwyczajona, że zazwyczaj miała bliżej 170 cm wzrostu, a fakt, że aktualnie nie miała swoich czternasto-centymetrowych szpilek bardzo umniejszał jej poczuciu wyższości i nawet obecność broni przy jej boku nie pomagała jej w odzyskaniu pewności.
Nie miała jednak zamiaru zrezygnować z wyrażania swojego JA. Także na szyi zawiązała apaszkę w różową panterkę, a kryształki na paznokciach zdawały się oślepiać, gdy tylko odbijało się od nich słońce.
Była nowym gliną i kompletnie nie mogła zrozumieć, że ta cała sprawa z pączkami to tylko w filmach. Kompletnie niezrażona, wparowała do pomieszczenia z miną zwycięzcy.
-Osłodzić komuś dzień?!-spytała, choć na razie nie skupiła na nikim konkretnym swojej uwagi.
Przystanęła w połowie drogi do swojego biurka, gdy pewien element gabinety zdał jej się całkiem nowy.
-Ramirez?!-wykrzyknęła.-Jeju, nie wiedziałam, że to ty będziesz moją koleżanką po fachu!-z impetem odłożyła pudełko z pączkami na jej biurku i wpatrywała się z nią z zachwyconym uśmiechem.
Założyła ręce na biodrach i pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Wow.-powiedziała jeszcze, spoglądając na Sama.
Oczywiście nie miała pojęcia, że przerwała im rozmowę i panowała tu swego rodzaju gęsta atmosfera. Nie. Bo to by oznaczało, że miałaby jakiekolwiek wyczucie.
Lola nie mogła przeżyć swojego uniformu. A jeszcze bardziej faktu, że musiała chodzić na płaskich butach. Była przyzwyczajona, że zazwyczaj miała bliżej 170 cm wzrostu, a fakt, że aktualnie nie miała swoich czternasto-centymetrowych szpilek bardzo umniejszał jej poczuciu wyższości i nawet obecność broni przy jej boku nie pomagała jej w odzyskaniu pewności.
Nie miała jednak zamiaru zrezygnować z wyrażania swojego JA. Także na szyi zawiązała apaszkę w różową panterkę, a kryształki na paznokciach zdawały się oślepiać, gdy tylko odbijało się od nich słońce.
Była nowym gliną i kompletnie nie mogła zrozumieć, że ta cała sprawa z pączkami to tylko w filmach. Kompletnie niezrażona, wparowała do pomieszczenia z miną zwycięzcy.
-Osłodzić komuś dzień?!-spytała, choć na razie nie skupiła na nikim konkretnym swojej uwagi.
Przystanęła w połowie drogi do swojego biurka, gdy pewien element gabinety zdał jej się całkiem nowy.
-Ramirez?!-wykrzyknęła.-Jeju, nie wiedziałam, że to ty będziesz moją koleżanką po fachu!-z impetem odłożyła pudełko z pączkami na jej biurku i wpatrywała się z nią z zachwyconym uśmiechem.
Założyła ręce na biodrach i pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Wow.-powiedziała jeszcze, spoglądając na Sama.
Oczywiście nie miała pojęcia, że przerwała im rozmowę i panowała tu swego rodzaju gęsta atmosfera. Nie. Bo to by oznaczało, że miałaby jakiekolwiek wyczucie.
18 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 17:18
Gabrielle Ramirez-Cooper
Gabrielle nawet nie chciała wysłuchiwać kolejnych wyrazów współczucia. Już po pogrzebie, dajcie żyć! I chociaż ciągle nie mogła uwierzyć, w to, że rodziców nie ma, to jednak nie zamierzała się załamywać, zamykając w czterech ścianach biednego domku.
Słysząc o pozostawieniu sprawy, tylko zmarszczyła czoło i sapnęła przez nos. Miała ochotę powiedzieć, żeby nie mówił jej co ma robić, ale w końcu się powstrzymała. Powinni współpracować tak? A pomocy Sama zapewne kiedyś jej się przyda.
- Niby komu?
Odpowiedzieć zdążyła, nim zaraz rozległ się krzyk. Że co? Osłodzić komuś dzień? Kogoś naćpanego przyprowadzono? A nie! Martinez! Gabrielle przekręciła się na krześle, by na nią spojrzeć i poczuć co w rodzaju zaskoczenia, widząc jej dodatki do stroju. Serio?
- No cześć!
Odezwała się i wróciła do gapienia w monitor. Z tym tylko, że zamierzała powyłączać wszelkie pliki, które pootwierała. Nie chciała, by kolejna osoba nad nią wisiała. Dwa kliknięcia i pulpit znowu zrobił się pusty, a Gabrielle złapała za kawę i zerknęła na Sama, ciekawa jego rekacji na Lolę.
Słysząc o pozostawieniu sprawy, tylko zmarszczyła czoło i sapnęła przez nos. Miała ochotę powiedzieć, żeby nie mówił jej co ma robić, ale w końcu się powstrzymała. Powinni współpracować tak? A pomocy Sama zapewne kiedyś jej się przyda.
- Niby komu?
Odpowiedzieć zdążyła, nim zaraz rozległ się krzyk. Że co? Osłodzić komuś dzień? Kogoś naćpanego przyprowadzono? A nie! Martinez! Gabrielle przekręciła się na krześle, by na nią spojrzeć i poczuć co w rodzaju zaskoczenia, widząc jej dodatki do stroju. Serio?
- No cześć!
Odezwała się i wróciła do gapienia w monitor. Z tym tylko, że zamierzała powyłączać wszelkie pliki, które pootwierała. Nie chciała, by kolejna osoba nad nią wisiała. Dwa kliknięcia i pulpit znowu zrobił się pusty, a Gabrielle złapała za kawę i zerknęła na Sama, ciekawa jego rekacji na Lolę.
19 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 20:06
Sam Swarek
Nie zdążył odpowiedzieć na pytanie bo pojawiła się kolejna koleżanka z pracy. Ciekawe gdzie pochowali się koledzy. Pewnie siedzą gdzieś i wpierdzielają pączki. Był tego pewien. I już p[rawie się mu żarl zrobiło siebei8 samego, kiedy pudełko pączusiów wylądowało tuż obok niego. Szkoda, że już mu się kawa skończyła.
- Cześć.- przywitał się z Lolą i lekko skrzywił na widok apaszki. Jak McConnor to zobaczy to chyba ataku apopleksji dostanie nie wspominając o paznokciach, przy których trzeba było ubierać okulary przeciwsłoneczne. I jak tu wymagać poszanowania munduru. W każdym razie Sam zachowywał się jakby nic nie zauważył oprócz pudełka pączków do których bezczelnie się dobrał.
W między czasie do jego uszu doleciały strzępki zgłoszenia. Nowy chyba będzie się musiał gęsto tłumaczyć.
- Cześć.- przywitał się z Lolą i lekko skrzywił na widok apaszki. Jak McConnor to zobaczy to chyba ataku apopleksji dostanie nie wspominając o paznokciach, przy których trzeba było ubierać okulary przeciwsłoneczne. I jak tu wymagać poszanowania munduru. W każdym razie Sam zachowywał się jakby nic nie zauważył oprócz pudełka pączków do których bezczelnie się dobrał.
W między czasie do jego uszu doleciały strzępki zgłoszenia. Nowy chyba będzie się musiał gęsto tłumaczyć.
20 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 20:41
sier. Lola Martinez
Trwała dalej w szerokim wyszczerzu, patrząc na dwójkę kolegów z pracy. Kompletnie nie wzruszył ją brak entuzjazmu na jej gustowne dodatki.
[b]-Ty się nie poczęstujesz?-spytała Ramirez.-Przyniosłam dla wszystkich! Dosypałam do posypki multiwitaminę, bo w końcu musimy się dobrze odżywiać, nie, Sam?-zwróciła się tym razem do niego, zupełnie tak, jakby przez fakt zjedzenia pączka stał się jej największym poplecznikiem.
Zostawiła pudełko przy jej biurku i zasiadła do swojego. Odpaliła kompa i skrzywiła się na widok tej nudnej, policyjnej tapety. KONIECZNIE musi ją zmienić!
-Coś mnie ominęło?-spytała, wychylając się znad monitora.
[b]-Ty się nie poczęstujesz?-spytała Ramirez.-Przyniosłam dla wszystkich! Dosypałam do posypki multiwitaminę, bo w końcu musimy się dobrze odżywiać, nie, Sam?-zwróciła się tym razem do niego, zupełnie tak, jakby przez fakt zjedzenia pączka stał się jej największym poplecznikiem.
Zostawiła pudełko przy jej biurku i zasiadła do swojego. Odpaliła kompa i skrzywiła się na widok tej nudnej, policyjnej tapety. KONIECZNIE musi ją zmienić!
-Coś mnie ominęło?-spytała, wychylając się znad monitora.
21 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 20:54
Gabrielle Ramirez-Cooper
- Nie, dziękuję. Nie lubię posypki multiwitaminowej.
Wypowiedziała te słowa z niezrozumiała miną, jakby pytającą co to do diaska ta cała posypka! Na szczęście Lola nie mogła jej ujrzeć, bo Gabrielle tkwiła z nosem w swym monitorze. Starała się odpowiedzieć grzecznie, chociaż dziś straszliwie korciły ją złośliwości i sama nie wiedziała dlaczego.
Przecież przed chwilą odbyła całkiem towarzyską rozmowę z Jonathanem. Najwidoczniej złośnice obudził w niej Sam... albo najzwyczajniej w świecie, kolorowe dodatki w ubiorze Martinez. Bo tego chyba najbardziej Gabrielle nie znosiła. Jak Lola chciała się stroić, mogła zostać modelką.
- Lekcja stosownego ubioru.
Zamarudziła pod nosem, wciskając w usta plastikowy kubeczek. Może Lola nie dosłyszy!
Wypowiedziała te słowa z niezrozumiała miną, jakby pytającą co to do diaska ta cała posypka! Na szczęście Lola nie mogła jej ujrzeć, bo Gabrielle tkwiła z nosem w swym monitorze. Starała się odpowiedzieć grzecznie, chociaż dziś straszliwie korciły ją złośliwości i sama nie wiedziała dlaczego.
Przecież przed chwilą odbyła całkiem towarzyską rozmowę z Jonathanem. Najwidoczniej złośnice obudził w niej Sam... albo najzwyczajniej w świecie, kolorowe dodatki w ubiorze Martinez. Bo tego chyba najbardziej Gabrielle nie znosiła. Jak Lola chciała się stroić, mogła zostać modelką.
- Lekcja stosownego ubioru.
Zamarudziła pod nosem, wciskając w usta plastikowy kubeczek. Może Lola nie dosłyszy!
22 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 21:09
Sam Swarek
Sam przyjrzał się podejrzliwie pączkowi, które trzymał w dłoni. O co do cholery chodziło z tą posypką. Pączek wyglądał normalnie. Smakował w sumie też nieźle. Jezu w życiu nie zrozumie tych ześwirowanych bab, które pewnie znając jego myśli dały by mu jak zawsze popalić. Zresztą i bez tego wieczne tylko z nimi były problemy. No ale równouprawnienie i takie tam bzdury. Czy on miał na to jakiś wpływ? Nie.
Skierował się do swojego biurka i odpalił komputer. Pewnie nim zaloguje się do systemu to zajmie mu dłuższą chwilę. Niema to jak wspaniały i nowoczesny sprzęt w Old Whiskey. Miała nadzieję, że jak się mu już uda przenieść to będzie pracował na czymś lepszym.
- Ja tam mogę się żywić hamburgerami. Mam dobrą przemianę materii.- poklepał się znacząco po brzuchu odpowiadając Loli na temat zdrowego odżywiania i jednocześnie zastanawiając się czy powiedzieć o wejściu jakie zrobił nowy.
Skierował się do swojego biurka i odpalił komputer. Pewnie nim zaloguje się do systemu to zajmie mu dłuższą chwilę. Niema to jak wspaniały i nowoczesny sprzęt w Old Whiskey. Miała nadzieję, że jak się mu już uda przenieść to będzie pracował na czymś lepszym.
- Ja tam mogę się żywić hamburgerami. Mam dobrą przemianę materii.- poklepał się znacząco po brzuchu odpowiadając Loli na temat zdrowego odżywiania i jednocześnie zastanawiając się czy powiedzieć o wejściu jakie zrobił nowy.
23 Re: Biuro szeryfa i areszt Sob 02 Sie 2014, 22:25
sier. Lola Martinez
Zmarszczyła brwi.
-Och.-nagle jakoś sposępniała.-To następnym raz przyniosę bez, specjalnie dla ciebie!-zaoferowała, na powrót weselejąc.
Uśmiechnęła się do Sama, jakby doceniając jego milczenie na temat posypki oraz dosyć dyplomatyczny komentarz.
-Ale tu chodzi o witaminki!
Zagryzła pączka, wstukując login do strony. W momencie, gdy zęby wgryzły się w niego, posypka zasypała klawiaturę, wpadając złośliwie w jej zakamarki.
Burknęła coś pod nosem, co brzmiało jak przekleństwo, po czym z pączkiem w ustach poczęła wytrzepywać klawiaturę.
-Co?-mruknęła niezrozumiale, podnosząc głowę, przekonana, że przez chwilą Gabrielle coś mówiła.
Skupiła na niej wzrok, jakby mając nadzieję, że wyczyta coś z jej twarzy, lub będzie w stanie puścić "replay". Albo przynajmniej ona sama powtórzy, co powiedziała.
-Poważnie nic?-spojrzała na obu funkcjonariuszy poważnie, po czym westchnęła zrezygnowana.
Zaczęła przeglądać akta bez większego zainteresowania. To w końcu było takie spokojne miasteczko!
Ciężko jej było trzymać usta zamknięte, jednak jedzenie pomagało jej powstrzymać usilną potrzebę gadania.
-Och.-nagle jakoś sposępniała.-To następnym raz przyniosę bez, specjalnie dla ciebie!-zaoferowała, na powrót weselejąc.
Uśmiechnęła się do Sama, jakby doceniając jego milczenie na temat posypki oraz dosyć dyplomatyczny komentarz.
-Ale tu chodzi o witaminki!
Zagryzła pączka, wstukując login do strony. W momencie, gdy zęby wgryzły się w niego, posypka zasypała klawiaturę, wpadając złośliwie w jej zakamarki.
Burknęła coś pod nosem, co brzmiało jak przekleństwo, po czym z pączkiem w ustach poczęła wytrzepywać klawiaturę.
-Co?-mruknęła niezrozumiale, podnosząc głowę, przekonana, że przez chwilą Gabrielle coś mówiła.
Skupiła na niej wzrok, jakby mając nadzieję, że wyczyta coś z jej twarzy, lub będzie w stanie puścić "replay". Albo przynajmniej ona sama powtórzy, co powiedziała.
-Poważnie nic?-spojrzała na obu funkcjonariuszy poważnie, po czym westchnęła zrezygnowana.
Zaczęła przeglądać akta bez większego zainteresowania. To w końcu było takie spokojne miasteczko!
Ciężko jej było trzymać usta zamknięte, jednak jedzenie pomagało jej powstrzymać usilną potrzebę gadania.
24 Re: Biuro szeryfa i areszt Nie 03 Sie 2014, 00:55
Gość
Gość
z domu, czas: mniej więcej pora gdy Lola i reszta byli właśnie w pracy
Charles nie był typem osoby, która spóźniała się do pracy na swojej służbie. Był zawsze punktualny, a 3 budziki w jego domu pokazywały mu idealnie prawidłowy czas. Do pracy też miał blisko, wszak to miasteczko wielkim nie było. Phoenix w którym pracował 15 lat temu było o wiele większe, tam jednak i przestępczość była wyższa. Tu zazwyczaj mieli spokój. Czasem tylko ktoś robił bagno.
W domu ubrał się w swój służbowy mundur policjanta i skierował w stronę pracy. Jego pies, wierny dwuletni owczarek niemiecki nie odstępował go wręcz na krok i często szedł z nim również do biura. Zawsze wiernie przy nodze swego pana. Zawsze zastanawiało go co robi jego córka, gdy on jest w pracy, ale chyba wolał o tym nie myśleć. Po wejściu do biura dostrzegł, że są tu dwie nowe osoby. Skinął im lekko głową.
-Dzień dobry w pierwszym dniu pracy- był to bardziej ton służbowy niż koleżeński, ale każdy kto tu pracował, wiedział jaki jest Charles. Facet po przejściach, po śmierci żony wdowiec z kiedyś małą a teraz z siedemnastoletnią zbuntowaną córką. Dostrzegł u jednej pączki ale nic nie mówił, bowiem zgodzi się, gdy ktoś mu zaproponuje. Sam nie będzie się na nie rzucał niczym wygłodniały pies. A jeśli już mowa o psie. Jego wierny kompan, ciemno podpalany rasowy owczarek niemiecki, od młodego szkolony przez niego do policji. Zawsze marzył o tym by pracować z psem w policji. Jego pies był szkolony do wyszukiwania prochów i innych substancji. Miał niesamowity węch, ale też trochę przez swoją pracę zepsuty charakter. Chodził z nim praktycznie wszędzie. Teraz też jego miejsce było pod biurkiem jego pana. Nie ruszał się praktycznie stamtąd dopóki mu nie pozwolono odejść. Był też ulubieńcem wszystkich na posterunku.
-Sam, mamy sprawę z Viva Maria. Ktoś zna niejakiego Aldo? Skarga jest na niego. Znasz człowieka? To ponoć nowy policjant, którego do nas przydzielili- powiedział spokojnym tonem nie chcąc nikogo denerwować przede wszystkim. Wpatrywała się niczym zauroczona w zabawki na wystawie kiedy była dzieckiem. Rozsiadł się wygodnie za swoim biurkiem na skórzanym fotelu jednocześnie biorąc do jednej ręki swój czarny kubek zaś w drugą pewien plik z dokumentami, który dziś rano obiecał sobie, że dokładnie przejrzy. Otworzył teczkę z dokumentami. Prześledził tekst dwa razy po czym włączył komputer by tam zapisać pewne dane. Stało jednak coś dziwnego bo mimo iż komputer był włączony to nic więcej nie działało.
-Co jest do cholery...- zaklął wściekły na swój sprzęt. One zawsze potrafiły zawieść człowieka, dlatego Charles więcej informacji miał zawsze zapisanych w swoim laptopie aniżeli tutaj. Tu często ginęły dane. Podniósł słuchawkę od telefonu, który stał na jego biurku i wykręcił numer do Rona Brody'ego który zapisany był na karteczce przyklejonej do ściany przy jego biurku.
Charles nie był typem osoby, która spóźniała się do pracy na swojej służbie. Był zawsze punktualny, a 3 budziki w jego domu pokazywały mu idealnie prawidłowy czas. Do pracy też miał blisko, wszak to miasteczko wielkim nie było. Phoenix w którym pracował 15 lat temu było o wiele większe, tam jednak i przestępczość była wyższa. Tu zazwyczaj mieli spokój. Czasem tylko ktoś robił bagno.
W domu ubrał się w swój służbowy mundur policjanta i skierował w stronę pracy. Jego pies, wierny dwuletni owczarek niemiecki nie odstępował go wręcz na krok i często szedł z nim również do biura. Zawsze wiernie przy nodze swego pana. Zawsze zastanawiało go co robi jego córka, gdy on jest w pracy, ale chyba wolał o tym nie myśleć. Po wejściu do biura dostrzegł, że są tu dwie nowe osoby. Skinął im lekko głową.
-Dzień dobry w pierwszym dniu pracy- był to bardziej ton służbowy niż koleżeński, ale każdy kto tu pracował, wiedział jaki jest Charles. Facet po przejściach, po śmierci żony wdowiec z kiedyś małą a teraz z siedemnastoletnią zbuntowaną córką. Dostrzegł u jednej pączki ale nic nie mówił, bowiem zgodzi się, gdy ktoś mu zaproponuje. Sam nie będzie się na nie rzucał niczym wygłodniały pies. A jeśli już mowa o psie. Jego wierny kompan, ciemno podpalany rasowy owczarek niemiecki, od młodego szkolony przez niego do policji. Zawsze marzył o tym by pracować z psem w policji. Jego pies był szkolony do wyszukiwania prochów i innych substancji. Miał niesamowity węch, ale też trochę przez swoją pracę zepsuty charakter. Chodził z nim praktycznie wszędzie. Teraz też jego miejsce było pod biurkiem jego pana. Nie ruszał się praktycznie stamtąd dopóki mu nie pozwolono odejść. Był też ulubieńcem wszystkich na posterunku.
-Sam, mamy sprawę z Viva Maria. Ktoś zna niejakiego Aldo? Skarga jest na niego. Znasz człowieka? To ponoć nowy policjant, którego do nas przydzielili- powiedział spokojnym tonem nie chcąc nikogo denerwować przede wszystkim. Wpatrywała się niczym zauroczona w zabawki na wystawie kiedy była dzieckiem. Rozsiadł się wygodnie za swoim biurkiem na skórzanym fotelu jednocześnie biorąc do jednej ręki swój czarny kubek zaś w drugą pewien plik z dokumentami, który dziś rano obiecał sobie, że dokładnie przejrzy. Otworzył teczkę z dokumentami. Prześledził tekst dwa razy po czym włączył komputer by tam zapisać pewne dane. Stało jednak coś dziwnego bo mimo iż komputer był włączony to nic więcej nie działało.
-Co jest do cholery...- zaklął wściekły na swój sprzęt. One zawsze potrafiły zawieść człowieka, dlatego Charles więcej informacji miał zawsze zapisanych w swoim laptopie aniżeli tutaj. Tu często ginęły dane. Podniósł słuchawkę od telefonu, który stał na jego biurku i wykręcił numer do Rona Brody'ego który zapisany był na karteczce przyklejonej do ściany przy jego biurku.
25 Re: Biuro szeryfa i areszt Nie 03 Sie 2014, 13:01
Szeryf McConnor
- Nie wy macie sprawę, Mikaelson - odezwał się McConnor, wkraczając do biura. To znaczy, wyszedł ze swojego biura, gdzie zapewne od rana nad czymś pracował.
- Oficerem Iadanza zajmę się osobiście. Ale do rzeczy...
McConnor już miał mówić dalej, gdy jego wzrok padł na Lolę Martinez.
- Martinez - zagrzmiał więc - Zdejmij to z szyi, nie jesteś na paradzie równości!
Miała szczęście, że nie zauważył jej paznokci pełnych błyskotek. Kolejno spojrzał na Ramirez.
- Mieliście już widzę okazję poznać oficer Ramirez - skinął jej głową.
Obszedł któreś biurko, zakładając ręce na plecach.
- Mikaelson, wstrzymaj się z tym telefonem - rzucił. - Jak wszyscy wiecie, no, może poza Ramirez, zbliża się jarmark. I wiecie zapewne, że to oznacza wzmożoną pracę dla nas wszystkich. Ludzie się zjeżdżają, ruch na drogach, bójki w barach, dilerzy w zaułkach.
Westchnął.
- Słuchać, bo nie będę powtarzał. Swarek i Ramirez, patrol na obrzeżach, ze szczególną obserwacją stacji benzynowej. Mikaelson i Martinez, patrol drogowy na autostradzie. - Szeryf rozejrzał się. - Gdzie Delgado? - rzucił tonem oczekującym odpowiedzi.
- Oficerem Iadanza zajmę się osobiście. Ale do rzeczy...
McConnor już miał mówić dalej, gdy jego wzrok padł na Lolę Martinez.
- Martinez - zagrzmiał więc - Zdejmij to z szyi, nie jesteś na paradzie równości!
Miała szczęście, że nie zauważył jej paznokci pełnych błyskotek. Kolejno spojrzał na Ramirez.
- Mieliście już widzę okazję poznać oficer Ramirez - skinął jej głową.
Obszedł któreś biurko, zakładając ręce na plecach.
- Mikaelson, wstrzymaj się z tym telefonem - rzucił. - Jak wszyscy wiecie, no, może poza Ramirez, zbliża się jarmark. I wiecie zapewne, że to oznacza wzmożoną pracę dla nas wszystkich. Ludzie się zjeżdżają, ruch na drogach, bójki w barach, dilerzy w zaułkach.
Westchnął.
- Słuchać, bo nie będę powtarzał. Swarek i Ramirez, patrol na obrzeżach, ze szczególną obserwacją stacji benzynowej. Mikaelson i Martinez, patrol drogowy na autostradzie. - Szeryf rozejrzał się. - Gdzie Delgado? - rzucił tonem oczekującym odpowiedzi.
Ostatnio zmieniony przez Szeryf McConnor dnia Nie 03 Sie 2014, 14:59, w całości zmieniany 1 raz
Idź do strony : 1, 2, 3 ... 20 ... 40
Similar topics
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach