Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Dom Williama Parkera - obecnie: Consueli Ramirez

Idź do strony : Previous  1 ... 21 ... 38, 39, 40  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 39 z 40]

William Parker

William Parker
First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.
+ później będzie dodatkowy opis
Od 28.05.2013 dom jest własnością Consueli Ramirez.


Mistrz Gry

Mistrz Gry
Kostki na spostrzegawczość i inteligencję, próg 120: Jeśli przekroczysz próg, udaje ci się wymazać napis na ścianie nie budząc nikogo. Jeśli nie przekroczysz - upuszczasz pędzel, który upada na drewnianą podłogę. Chłopcy się budzą.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
122, próg przekroczony

Wymalowała datę pięknie. Połowa misji wykonana. Owinęła pędzel w chusteczkę i schowała do kieszeni. Teraz się rozejrzała po pomieszczeniu i przeszła dalej. Uważała na to co stąpa. Na szczęście wzrok jej się przyzwyczaił do ciemności. Zresztą księżyc świecił, więc nie było źle. Wpierw rozejrzała się po salonie, omijając szerokim łukiem kanapę i śpiących dwóch kolesi. O boże! Geje jakieś, się objęli jakby jutro miał się skończyć świat.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Kostki na spostrzegawczość i inteligencję, próg 125: Jeśli przekroczysz, natykasz się na laptop Consueli. jeśli nie przekroczysz, pod nosem przemyka ci Wypierdalaj, przez którego wpadasz na szafkę.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
127, próg przekroczony

Ciężko było odwrócić wzrok od pary kochanków, ale końcu musiała wrócić do pracy. Natrafiła na laptopa. Nie wiedziała do kogo należy, ale postanowiła capnąć, jak się napatoczył pod ręce. Chwyciła pod pachę i wycofała się z tej części salonu. Po cichutku przelazła na drugą stronę, rozglądając się dalej. Może jej się coś rzuci w oczy.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Kostki na spostrzegawczość i inteligencję, próg 125: Jeśli przekroczysz, udaje ci się po cichutku przejść do drugiej części domu. Jeśli nie przekroczysz, pod nosem przemyka ci Wypierdalaj, przez którego wpadasz na szafkę.

Jeśli Ci się uda przekroczyć próg, rzucasz raz jeszcze:
Kostki na spostrzegawczość i inteligencję, próg 130. Jeśli przekroczysz, znajdujesz telefon. Jeśli nie - pod nosem przemyka ci Wypierdalaj, przez którego wpadasz na szafkę.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
122, wpada na szafkę ;_;

Głupi kocur, przez którego wpadła na szafkę! Zaraz się cofnęła i przytrzymała ją, by hałasu nie narobić.
Tak się zestresowała, że aż się spociła. Mogła na niego bardziej uważać.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Kostki na ślepy los:
1,2,3 - chłopcy budzą się
4,5,6 - nikogo nie wzruszył hałas, wszyscy dalej śpią

Catherine Hernández

Catherine Hernández
5  - nikogo nie wzruszył hałas, wszyscy dalej śpią

Okej, może i była ryzykantką i chciała znaleźć więcej, ale laptop musiał jej wystarczy. Zatem polazła do wyjścia i złapała za kubełek z farbą i wylała ją na boki (omijając kanapę) i zostawiając piękne ślady w salonie. Zaraz potem pośpiesznie się ewakuowała z domu, zamykając za sobą cicho drzwi i ruszając do motoru. Schowała wszystko do schowka pod siedzeniem i nałożyła kask z powrotem na głowę, wcześniej ściągając czapkę. Uruchomiła silnik i odjechała z wykonaną wspaniale misją.

zt

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
/17.09.2013/nad ranem/

Zbliżała się godzina szósta, a pęcherz Consueli obudził ją ze snu. Podniosła się z wyrka i pocierając zaspane oczy udała się do łazienki, gdzie wycisnęła z siebie wszystko, co wypiła zeszłego wieczora. Potem, wychodząc, natknęła się na lampiącego się na nią Wypierdalaj. Dziewczyna rozważając podłożenie w domu jakiejś trutki na koty, spojrzała niechętnie na spasionego kocura, przy czym dostrzegła czerwone ślady łapek na podłodze. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, czy zwierzak przypadkiem nie zeżarł twarzy chłopakom podczas snu, czy coś.
Przeżegnała się i powolnym krokiem weszła do salonu, gdzie oprócz śpiących chłopaków mogła ujrzeć upiorny napis na ścianie.
Ciszę przerwał głośny, przeszywający wrzask niczym z horroru.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
17.09, ranek

Słodko sobie spał w miłosnym uścisku z Noah, gdy nagle został obudzony przez straszliwy wrzask. Już miał wrażenie, że to jeźdźcy Apokalipsy przybyli!
Właśnie leżał na swoim koledze i śniło mu się coś przyjemnego, gdy spadł wystraszony, zostawiając na policzku Noah kałuże śliny, której mu się trochę ulało. Zerwał się na nogi, rozglądając.
- Kto!? Co?! Kogo mordują?! - krzyknął, w bojowej pozie.

Noah Houser

Noah Houser
- To nie ja!! - krzyknął, wyrwany ze snu. Poczuł coś mokrego na swoim policzku i zaczął to panicznie ścierać. Na szczęście dla Howiego, Noah myślał, ze to ślina Wypierdalaj.
Chwilę mu zajęło ogarnięcie, co się dzieje. Zerwał się an równe nogi i spojrzał na wrzeszcząca Consuelę i na napis na ścianie. 
Nie miał pojęcia co się właśnie stało.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Co to, kurwa, jest?! - zapytała przyklejona do framugi, z trudem łapiąc oddech. Consuela była jeszcze w tej fazie szoku, że była przekonana, że to krew. Ba, właśnie wysnuła podejrzenie, że to wszystko sprawka Wypierdalaj, który jest demonem i w ten dość obrazowy sposób kara ją za grzechy.
Podłoga pokryta była zaschniętą już farbą. Pozbycie się tego i odmalowanie ścian z pewnością przekroczy jej budżet domowy, który był żaden. Na dodatek ten nieszczęsny laptop, o którego zniknięciu jeszcze nie wiedziała.
- Ktoś tu był, ktoś tu był w nocy! - zapłakała, przytulając się wciąż do framugi. Była tak przerażona, że gdyby nie to, że przed chwilą poszła siusiu, to zlałaby się pod siebie.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Sam nie wiedział, że zaślinił całego Noah. Jednak nie to było ważne. Spojrzał nieprzytomnie na mdlejącą prawie Consuelę oraz salo cały zachlapany czerwoną farbą. Tak, wyglądało to upiornie. Jak krew. Jak miejsce zbrodni. A potem na datę, wymalowaną na ścianie.
- Kurwa. Co to ma być. - przeczesał nerwowo włosy. - A śniło mi się, że ktoś się łazi po domu. Ale potem Wypierdalaj skoczył na niego i go zadrapał na śmierć i sen się skończył.
Wzruszył ramionami i zbliżył się do napisu oraz przerażonej Consueli. Spojrzał na nią.
- Ej, ej, spokojnie. Usiądź na kanapie dziewczyno, bo nam tu zejdziesz.

Noah Houser

Noah Houser
Noah podszedł do ściany. Podciągnął gadki i dotknął napisu na ścianie. Farba powoli schła, ale wciąż była świeża. 
- No... dobra wiadomość, to nie jest krew - uznał, pociągając nosem. Cuchnęło akrylem. 
- Co, tobie tez się to śniło?
Sam podszedł w końcu do Consueli i dotknął jej ramienia. 
- Ej, usiądź, serio... słuchaj... eee... nie wiesz kto to mógł zrobić?
Sam był wystraszony, ale trzeba było zapozować na twardziela, nie? Szczególnie jak obok był wojskowy z klatą Thora.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Dziewczyna posłusznie usiadła na kanapie, gapiąc się na napis jak zaklęta.
- Nie wiem, skąd mam wiedzieć. - pisnęła zaryczana, czując jak przerasta ją w tej chwili udawanie twardziela. Pewnie gdyby nie paraliżująca panika, to miałaby wdech na klacie taki jak Noah i kaloryfer taki jak Howie.
- Co to w ogóle za data... - mówiła, łapiąc się za skronie - Widzieliście coś w nocy? Słyszeliście? Cokolwiek? - zapytała, powoli uspokajając się, po czym w końcu oderwała wzrok od napisu i spojrzała po stojących nad nią, półnagich, przestraszonych i śpiących chłopaków. Trochę to wszystko wyglądało jak po scenie trójkąta z dziewicą. Na szczęście jedynym trójkątem, o jakim kiedykolwiek myślała Consuela, był ten w podręczniku od matematyki w podstawówce, którego wzoru na pole nie potrafiła nauczyć się do dziś.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Stał nie ogarniając kompletnie sytuacji. Nawet zapomniał założyć portki jak Noah. Miał jedynie slipy w chomiki z bajki Hamtaro. Milczał dłuższą chwilę, zastanawiając się czy pamiętał coś z nocy.
- Eeeeee... - odpowiedział elokwentnie. - Nawet jeśli przebudziłem się na kilka sekund to słyszałem pewnie kota. Nic więcej. No bo wiecie jak on wariuje w nocy, to już się wyłączam na tego głupka.
Wzruszył ramionami. Przyglądał się krwawej plamie, nie mając żadnego pomysłu.
Zaproponowałby zadzwonić na policję, ale chyba nikt z tutejszych osób nie chciał tego.

Noah Houser

Noah Houser
No, jakby Noah miał czas naciągnąć portki! Też był w bieliźnie, tylko zdecydowanie mniej atrakcyjnej niż Howie. A na pewno zdecydowanie mniej atrakcyjnie w niej wyglądał. David Beckham to z niego nie będzie. 
Wciągnął brzuch, wypiął klatę do przodu i każdy mógł oglądać tatuaż z fretką i myszoskoczkami. 
- Nie wiem? Em... coś się ważnego może wtedy stało?
Podrapał sie w nos i przysiadł koło Consueli. Objął ją i pogłaskał po ramieniu.
- Em, to chyba... nie wiem. Chyba trzeba jednak te okna wstawić.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Em... coś się ważnego może wtedy stało?
Słowa Noah rozbrzmiały w jej głowie echem, a Consuela ponownie wlepiła ślepia w napis. 10.08.2013. Zmrużyła na chwile oczy, po czym podniosła się i sięgnęła po telefon. Zaczęła przewijać wiadomości, jedna po drugiej, gdy nagle natrafiła na sms od Grubego Jima właśnie z tego dnia: Kościół w warsztacie, dzisiaj - 10 pm. Chyba już wiedziała od kogo ta wiadomość.
- Kurwa! - krzyknęła nagle, po czym podniosła się z miejsca i wystrzeliła z prędkością światła w samych gaciach, na boso i w koszulce z mopsem do drzwi.
- Zaraz wrócę. - oznajmiła po drodze, a sekundę później siedziała już na motocyklu i jechała w stronę przyczepy Bakera.
zt

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Howahkan znowu nic nie rozumiał i podrapał się po policzku średnio przytomny. W sumie sam nie wiedział do końca czy się przebudził. Spojrzał na Noah.
- To... co teraz? - zapytał. Spojrzał na kanapę. Poszedłby w sumie spać dalej. I tak nie miał z tym nic wspólnego, a Consuelę ledwo znał.

Noah Houser

Noah Houser
Spojrzał na wybiegającą Consuelą. Miał nadzieję, ze ją olśniło na tyle, by znaleźć rozwiązanie tego problemu. Albo chociaż kogoś, kto umie się nim zająć.
- Co? ach... - podrapał się po nosie i spojrzał po pokoju.
- To... fajnie by był, jakbyś wiesz... te plamy na ziemi ogarnął, a ja... - sięgnął po spodnie - skocze po nowe zamki.
Ubrał się, wziął swoje ostatnie pieniądze i faktycznie polazł do sklepu.
Wrócił po pół godzinie. Przyniósł zamki i narzędzia.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Plamy... Na ziemi... Hm... Ziewnął i podrapał się po jajkach. Wszędzie były kocie łapki jakby Wypierdalaj specjalnie to zrobił. Na pewno tak było.
- Spróbuję. - Gdy Noah wyszedł to polazł się ubrać i wpierw ochlapać twarz. Potem próbował zmyć te plamy jakimiś środkami i wodą. Ale były one wszędzie. Na meblach, ścianach, podłodze. Ktoś chlupnął porządnie całą puszką. Że tez on się nie obudził. Skandal. Wojskowy!
Aż mu się nagle głupio zrobiło. Bez sensu. Wszystko jest bez sensu.
Kontynuował pracę jak wrócił Noah z zamkami i narzędziami.
- I ugadać szklarza. - wznowił temat.

Noah Houser

Noah Houser
Zabrał się za wykręcanie zepsutego zamka. Już pożydzi na ślusarza. Pomęczy się, ale da radę!
- Ano już ugadałem wczoraj. Dziś przyjedzie z oknami... boże... chyba pięć stów na to wydam! - jęknął, już czując jak go boli ten wydatek. No ale przecież życie jest cenniejsze, nie? 
Spojrzał przez ramię na Howiego.
- Em, umiesz obsługiwać pędzle i farby?

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Wyprostował się.
- Raczej tak. Nic w tym trudnego. - odparł i odetchnął, bo nagle ni stąd, ni zowąd wziął go gniew na tych, którzy śmiali tu przyłazić i takie rzeczy robić! Nie wiedział co Consuela ma za uszami, chyba tylko to, że w tym gangu siedzi. TYLKO.
- Kurwa, skurwiele! - krzyknął nagle i uderzył pięścią w szafkę, na którą wpadła Cath kilka godzin wcześniej. - Bezczelne skurwiele!
Przejechał dłonią po twarzy, by się uspokoić i wrócił do zmywania czerwonych łapek z podłogi.
- Co, zamalować trza będzie?

Noah Houser

Noah Houser
Aż się skulił w sobie, gdy ten krzyknął i walnął pięścią. Z rąk mu śrubokręt wypadł!
- A... a.. tak,a le wiesz co, najpierw trzaśnij kilka fotek tego napisu. Tak... na wszelki wypadek.
W końcu Noah po godzinie ogarnął zamki a Howie uporał się z plamami na meblach. Dywan do wywalenia, tak czy inaczej. 
Houser sięgnął po swoją torbę. Związał włosy i rzucił Howiemu spory pędzel. Chwilę potem przyniósł z auta puszkę farby, która mu jeszcze została. Czarna, ale...
- Czarna ale... mam pomysł. Weź, zamalujemy tę ścianę, nie? No i na tym czarnym to ja jebnę jakiś obrazek. Nie wiem co, coś ładnego.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Cyknął foty jak Noah zaproponował. A co mu tam. Nie widział w tym sensu, ale zrobił tak. A potem capnął pędzel.
- A, wiem. Murale, tak? Liluye coś mówiła. - zapaliła się żaróweczka nad jego głową. - Dobry pomysł. Coś ładnego, to się może Consuela rozchmurzy.
Zabrał się do pracy. Zamoczył pędzel (hehe) i zaczął zamalowywać ścianę. Odsunął wpierw oczywiście meble, które by przeszkadzały.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 39 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 21 ... 38, 39, 40  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach