Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Dom rodziny Martinezów

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 5 z 7]

1Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Dom rodziny Martinezów Pią 23 Sty 2015, 22:13

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
First topic message reminder :

Parterowy dom o niskospadowym dachu pokrytym brązową dachówką. Zbudowany ze dobrej jakości materiałów. Ma dobrą izolację i działającą klimatyzację.
Wchodzi się do sieni, a z niej do dużego pokoju dziennego z otwartą kuchnią. Jest tu też dość miejsca, by postawić duży jadalniany stół. Korytarz po lewej stronie prowadzi do łazienki i dwóch pokoi, a mały korytarzyk przy kuchni kryje małe pomieszczenie gospodarcze i przejście do garażu. Garaż mieści jeden samochód.


Kuchnia wyglądała tradycyjnie - naturalne drewno, a od pokoju dziennego oddzielała ją wysepka z krzesłami barowymi, która zastępowała stół. W salonie stała kanapa, telewizor, regał z dosyć obfitą kolekcją literatury, a w rogu pokoju znajdywało się biurko z komputerem, tworząc mini-kącik do pracy.
Pierwsza sypialnia należy do ojca Loli - zazwyczaj jest on zamknięty, a zza jego drzwi słychać odgłosy dobiegające z telewizora, bowiem Huan Martinez spędza większość czasu na fotelu. W końcu był na emeryturze. Mógł, nie?
Drugi pokój zaś należał do policjantki - wyglądał zupełnie tak, jak w momencie, gdy miała jeszcze 16 lat. Ściany w pastelowym, różowym kolorze, łóżko na półtorej osoby, nad którym wisiał tiulowy, turkusowy baldachim. Pościel była w urocze kwiatuszki. Wszystkie meble były nieco niższe od normalnych (typowo dziecięce), w kolorze miętowym, z wyciętym serduszkiem na łuku przy górze szafy. Na podłodze leżał puchaty, frędzelkowaty dywan w czarno-białych barwach. Przy biurku stał fotel obity koronkowym obszyciem. Oczywiście - standardowo - panował tu "lekki" rozgardiasz.


101Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 19:25

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Będzie ciężko. Oj ciężko jak dupa Jima. Usiadła na kanapie, drapiąc się w policzek.
Kiedy Lola powiedziała, że to co robi Consuela nie przywróci jej rodziców, ta poczuła się, jakby oberwała tym kaktusem, co go przed chwilą przyniosła, prosto w serce. Co jak co, ale nie pogodziła się z ich śmiercią. Nawet nie odważyła się ani razu odwiedzić ich grobu, ani zgliszczy miejsca, w którym kiedyś wraz z nimi mieszkała.
- Dobrze wiesz, że to tak nie działa. Policja nic Buendiom nie zrobi. Oni są nietykalni. Każdy, kto zabrnie za daleko w pogrążaniu ich prędzej czy później skończy z głowa w swojej dupie. Przecież obie doskonale o tym wiemy. - westchnęła.
- Poza tym... nawet Gabrielle nie chcę się zająć tą sprawą. Czego więc mogłabym oczekiwać od reszty? - oznajmiła, gapiąc się w czubki swoich stóp.

102Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 19:32

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola zagryzła wargę. Obróciła się w stronę Consueli i złapała ją za dłonie. Tak jej brakowało jej! A teraz... może miała ostatnią szansę, by to wszystko naprostować. Może by przyjaciółka w nią uwierzyła. Albo by się pogodziły.
-Jeju, Consuela...-westchnęła.
W sumie przykład Skittlesa, który tak łatwo wylazł z więzienia mimo tylu dowodów...
-Na nich wisi tyle przestępstw... jeśli im to tylko udowodnimy, to nawet najlepszy prawnik nic nie zdziała.-zaczęła ją głaskać po dłoniach, jakby mając nadzieję, że to pomoże. Policjantka prosiła. Jak pies prawie.
-To wolisz sama skończyć z głową we własnej dupie?-ścisnęła jej nadgarstki delikatnie.
Zagryzła wargę.
-Nie wiem co jest z Gabrielle, Consuela. Ale... Cooper jest zdeterminowany. I ja też.-powiedziała z pasją.-Może i teraz za wiele pożytku ze mnie nie ma, ale... dios mio, Smith jest moją sprawą! Jeśli on beknie, to też i wszyscy niżej! Nie wiem, czy uda nam się wyżej dogrzebać, ale... Ale to już byłoby coś!

103Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 19:41

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- policja znalazła u Skittlesa cały arsenał koksu, Lola. Ile posiedział? Może z miesiąc? Ze wszystkiego ich wybronią. Obserwujesz ten grajdoł chyba wystarczająco długo, by to zrozumieć. - kiedy Lola zasugerowała, że i ona może skończyć z głową we własnej dupie, Consuela wzruszyła ramionami. liczyła się z tym w końcu.
- Wolę tak skończyć, niż nie robić w tej sprawie nic. To wszystko to moja wina. Musze to jakoś naprawić, chociaż... jeszcze nie wiem dokładnie jak. - przyznała, a żeby Martinez lepiej ją zrozumiała, postanowiła wyznać jej prawdę, co do ich ostatniego wypadu do Sugar Hill. Ufała jej najwidoczniej mimo wszystko i wierzyła, że ta wiadomość zostanie tylko między nimi.
- Słyszałaś już pewnie o gangu P. - spojrzała na dziewczynę z lekką niepewnością, po czym kontynuowała - nie każ mi się tłumaczyć z mojej obecności podczas ostatniej burdy.
- To oni zabili Naiche. I proszę cię, nie mów mi, że nigdy nie miałaś myśli, by zajebać kogokolwiek, kto przyłożył dłoń do jego śmierci.

104Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 19:53

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Odchyliła lekko głowę do tyłu, by spojrzeć w sufit. Westchnęła.
-Ale gdybyśmy mu udowodnili coś więcej jak prochy...-zaoponowała, nie poddając się.-No chyba nie uważasz, że będę siedzieć na dupie, gdy wy będziecie się wybijać jak muchy... Consuela!-zrobiła naprawdę beznadziejną minę.
Westchnęła.
-No, tak. Wiemy od nich od... kilku miesięcy.-przyznała wolno i czekała na dalsze wyjaśnienia.
To, że Święci zaczęli się mieszać między "P" a Buendię było zaskoczeniem. Po co? Jak to? Nie zadawała jednak pytań, bo nie chciała do siebie zrazić Consueli. Nie powinna jej wykorzystywać dla pracy.
Puściła jej dłonie, gdy potwierdziła jej przypuszczenia. Ciągle wahała się miedzy KKK, a "P". Skittles miał dwóch wrogów. Dwóch, o których wiedziała. Członkowie KKK zastrzegali się, że Naiche to nie ich sprawka, ale dopiero teraz dostała potwierdzenie.
Przymknęła powieki, układając sobie powoli wszystko w głowie, by nie wybuchnąć.
-Myśli - tak.-przyznała, ale zaraz sobie przypomniała aresztowanie KKK. To nie ona pociągnęła wtedy za spust. A... chyba powinna. Czy faktycznie ich system aż tak zawodził? Ciężko jej było w to naprawdę uwierzyć.-Więc co? Mścisz się jeszcze Za Tobiasa...? Consuela...

105Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 20:03

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Czy mściła się za Tobiasa? Bycie świadkiem tej całej rozpierduchy w Małym jonie nie zrobiło na niej aż takie wielkiego wrażenia, by nie umiała się po tym z czasem otrząsnąć. Być może właśnie dzięki temu, że miała świadomość, że to oni załatwili Bogu ducha winnego Naiche. Nie było jej ich szkoda. Chyba.
- A ty, czy skorzystałabyś z okazji, gdybyś miała szansę zemścić się za Tobiasa? Proszę cię, bądź szczera. - wbiła w nią przenikliwe spojrzenie.
- Nie mam zamiaru tłumaczyć się, ani usprawiedliwać wszystkiego, czego się ostatnio dopuściłam. Wiem, że robię bardzo złe rzeczy, ale to jest jedyna droga, Lola. Wolałabym zdechnąć, niż nie robić nic i czekać w nieskończoność.

106Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 20:11

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Zmrużyła lekko oczy, wpatrując się w Consuelę.
-Czy zabiłabym każdego z zimną krwią, a może nawet czerpiąc z tego satysfakcję?-zapytała dla pewności, pewnie. Wzięła głęboki oddech, zanim odpowiedziała.-Jeśli sprawialiby opór, tak.-odpowiedziała, w końcu, spuszczając wzrok, jakby wiedząc, że zawodziła w jakiś sposób oczekiwania drugiej latynoski.-Chociaż... nie wiem. Może włączyłaby mi się żądza krwi. Ale nigdy tego nie czułam, Consuela.
Bo Lola wierzyła w prawo. Że te gnojki przeżyją piekło w więzieniu. Że ktoś da im kosę pod żebra i zginą w cierpieniach. Że będą gwałceni, bici i poniewierani przez większych od siebie. Że będą szykanowani, prześladowani i w ciągłym strachu, aż w końcu się doczekają. Albo zgniją w pierdlu, z dala od bliskich. Tego im życzyła. A nie szybkiej, bezbolesnej śmierci za pomocą trafnej kulki w klatkę piersiową lub głowę. Bo żaden policjant nie ryzykowałby strzelania w inne części ciała. Ranny to ciągle niebezpieczny. A Martinez miała teraz zbyt dużo do stracenia.
Blondynka poczuła się, jakby dostała od Ramirez policzek. Ostry.
-Jedyna droga?-powtórzyła z niedowierzaniem.-Według ciebie ja... siedzę na dupie... i nic nie robię?-serce jej się właśnie krajało na części.

107Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 20:25

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Czy to, czego pragnęła Lola dla swoich wrogów sprawiało, że była lepsza niż Consuela? Nie. Ramirez doskonale wiedziała, że gdyby kobieta miała tak bezpośredni kontakt z oprawcami Naiche, jaki ona ma z Buendiami, to wykorzystałaby okazję prędzej czy później.
- Nie mówię, że niczego nie robisz. Ale dziwi mnie twoja naiwność. Przez tyle czasu nie zamknęliście ani jednego Buendii. Bo nie liczę schwytania Skittlesa, który po miesiącu skończył odsiadkę. Nic im nie zrobicie. Nie dlatego, że nie czynicie w tym kierunku żadnych kroków, tylko dlatego, że to oni są zbyt liczni i zbyt silni. Słyszałaś pewnie już o moim wujku. Pracował w DEA. Był na wysokim stanowisku. Chyba ci nie muszę mówić jak skończył. Każda gazeta o tym pisała. Gdybyście byli w stanie coś zrobić, to zrobilibyście to już dawno. Was ogranicza prawo, a Buendie to wykorzystują to prawo na każdym kroku.

108Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 20:33

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola miała ideały. Miała powołanie. Wierzyła w to, co robi. Uwielbiała to, co robi. I wierzyła w jego skuteczność. Mimo, oczywiście, wielu ograniczeń i wolnego zbierania dowodów, to... w końcu im się to opłaci. Na pewno. Muszą być tylko wystarczająco sprytni.
-To co mam zrobić? Też ubrać czarną kurtkę?-zapytała, nie mogąc się nie zirytować.-Co, ty tylko działasz ku Buendii? Nie robisz innych, pobocznych spraw dla Świętych? Nic, za co mogłabyś się nienawidzić? Nic, za nic nie straciłabyś kontaktu z Gabrielle... ze mną? Consuela, nie widzisz, że oni zabierają ci więcej i więcej? Już nie tylko rodziców i dom. Ale to, co ci zostało. Mam nadzieję, że... jeju, wiesz, jakie to ma ryzyko. Nie chciałabym cię znaleźć na miejscu zbrodni i pakować w worek.-Lola już w tym momencie się rozpłakała, na powrót łapiąc brunetkę za dłonie.-Przecież to nic nie zmieni! Jeśli my się do nich nie dokopiemy to wy też nie! Ile Święci walczą z Buendią? I co? Też nic! Zabiją kilka pionków? Będą następni! No przecież ty też to widzisz, Consuela...-była zdesperowana.

109Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 20:42

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Chcę tylko byś zrozumiała. W przeciwieństwie do ciebie nie mogłam nawet iść do college'u, bo moich rodziców nie było stać na naukę dla dwóch córek. W przeciwieństwie do ciebie, zamiast starać się kimś zostać, to poszłam w ćpanie. Wbrew pozorom, to wtedy robiłam rzeczy, których dużo bardziej żałuję. Gdyby nie ja, to moi starzy być może ciągle by żyli. Po pożarze wciąż schodziły ze mnie prochy, bałam się, że zamkną mnie w pace, dlatego uciekłam. Gdyby Gabrielle wiedziała o tym, jak wielki mam problem z narkotykami i jak bardzo zadłużyłam się u Skittlesa, to być może już wtedy by mnie znienawidziła. To nie takie proste, Lola. Nasze życie wygląda zupełnie inaczej. Na dodatek nie mam powodu, by uważać, że policja jest w stanie mi pomóc. Nawet jeśli, to byłaby to najdłuższa droga. Nie chcę, byście ich wszystkich pozamykali. Gorąco pragnę, by wszyscy pozdychali. Nawet jeśli miałabym skończyć w piekle razem z nimi. - mówiła, robiąc się coraz bardziej czerwona na policzkach.

110Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 21:18

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola westchnęła cicho, słuchając jej. Była prawie pewna, że to trochę przez nią. Razem popalały sobie trawkę w szkole średniej, uznając to za coś super kuul. Może gdyby wtedy byłaby rozsądniejsza, to nie wciągałaby w to Consueli i ona nigdy nie miałaby problemu z prochami? Przecież to wszystko zaczęło się od Skittlesa... i skończy się na nim.
Coś ją ścisnęło za serce.
Była prawie pewna, że wtedy zaczęły popalać, bo już wtedy blondynka miała cielęce oczy do starszego od siebie dilera. Ale wtedy to inaczej wyglądało. Ale nie zmieniało to faktu, że ciągle pozostała tak samo głupia.
Słuchała jej, wpadając w jeszcze większy smutek. Czy potrafiła to zrozumieć? Nie była pewna. Nie była miss zrozumienia. To oznaczałoby wczucie się w sytuację innej osoby, ogromną empatię, o wiele mniej egoizmu... to było trudne.
Spojrzała na ich dłonie, ciągle nie wypuszczając Consueli. Mogły być razem, koło siebie. Ale... robiły tak odmienne rzeczy, wybrały tak różne drogi...
-To jak to będzie wyglądać?-zapytała w końcu.-Myślisz, że da się jeszcze tak... normalnie? Między nami?

111Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 21:32

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Lola mogła w końcu dojść do wniosku, że i ona i Consuela, mimo tak pozornie różnych życiorysów, są do siebie w pewnym stopniu bardzo podobne. W końcu za tragediami ich obu stoi jedna osoba - Skittles.
Można było mieć Consuele za ten czarny charakter w starciu z Lolą, jednak w rzeczywistości był nim Jones. Dziewczyny, mimo iż były od siebie tak różne i wybrały zupełnie inne drogi, tak naprawdę grały do jednej bramki. Jeśli Martinez pragnęła sprawiedliwości, to zapewne pragnęła też, by dosięgła ona Jacksona. Chociaż z drugiej strony go przecież kochała, co jeszcze bardziej komplikowało sprawę. Nie wiem, czy Consuela by zrozumiała jej uczucie do kogoś, kto zniszczył życie jej i Gabrielle. To cud, że jeszcze się przyjaźniły, jednak jak widać - obie się najwidoczniej potrzebowały.
- A czemu nie? Przecież nie namawiam cię byś do mnie dołączyła. Nigdy nie poproszę cię o pomoc, nawet jeśli będę w czarnej dupie. Chcę po prostu wiedzieć, że w razie czego, to jesteś. I że chociaż trochę potrafisz mnie zrozumieć. Niczego więcej od ciebie nie chce. - powiedziała szczerze i w tym też momencie zachciało jej się płakać.

112Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 21:45

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Czy Skittles był tragedią Loli? Nigdy nie myślała o nim w ten sposób. Ale gdyby choć przez chwilę zmieniła perspektywę, to może doszłaby właśnie do tego wniosku. W końcu przez niego nie żyje Naiche. Przez niego Consuela nie ma rodziców. Przez niego Duck nigdy nie miał ojca. Ale... no, wracając do tego, co ją bezpośrednio dotykało ze strony Jonesa... to stale ją ranił. Ale czy to wystarczyło, by uznać go za wroga numer jeden? Wiedziała, że nikt nie żałuje tak śmierci Tobiasa jak Jackson. Nie zrobił tego specjalnie. Pewnie prześladowało go to dzień w dzień. Czy naprawdę mogła go za to czysto winić...? Powinna.
Już kilka razy spięły się o okolicznego dilera i... Martinez chyba odpuściła sobie temat. Nie potrafiła sobie z tym poradzić sama, ale przyznawanie się do tego innym nie pomagało.
-Ale... ja chcę ci pomagać, Consuela! Jesteśmy przyjaciółkami... jak mogłabym patrzeć, jak ci się coś dzieje złego...?-już nie raz łamało jej się serce, gdy widziała młodszą Ramirez w areszcie. Za każdym razem jak widziała ją na motorze. W skórze. W towarzystwie Swiętych. To symbolizowało jedno: dopuszczała się złych rzeczy. A czy to jednocześnie oznaczało, że stawała się złym człowiekiem? Chyba trochę tak. Niestety. A czy przyjaciel mógł patrzeć na coś takiego spokojnie? Mógł zrozumieć? A może... może to właśnie ona wybierała "mniejsze zło"? Może faktycznie to brunetka obrała słuszną drogę?
Blondynka odchyliła się do tyłu, patrząc na nią ze smutkiem.
-Nie chcę z ciebie rezygnować.-oświadczyła.-Nie chcę więcej tracić.

113Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 21:56

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Lola tyle razy wypominała Consueli, że robiła złe rzeczy, ale czy posada w policji sprawiała, że sama była lepsza? W końcu na każdym kroku usprawiedliwiała Skittlesa. Na każdy jego występek miała wymówkę. Potrafiła przymknąć oko na to, jakim był skurwielem dla niej, dla własnej matki, dla własnego syna, potrafiła wybaczyć mu fakt, ze przez niego jej przyjaciółki straciły rodziców i dach nad głowa, w końcu wybaczała mu też śmierć Naiche (nie był winny bezpośrednio, ale był). Mogła wyrzygiwać mu kilometrowe posty pełne zażaleń i pretensji, ale tak naprawdę w głębi duszy konsekwentnie mu odpuszczała. Mimo iż on wcale nie wykazywał przy niej skruchy. Mimo iż wcale mu nie zależało na relacji z Lolą. Mimo iż nie siedział tutaj i niemal nie żebrał o odrobinę zrozumienia. Mimo iż Lola tak bardzo chciała być sprawiedliwa - wcale taka nie była.
- Potrafię zadbać o swoją dupę. Poradzę sobie, obiecuję. - odrobinkę skłamała, uśmiechając się słabo.
- Nie musisz z niczego rezygnować. Nie każe ci przecież między czymkolwiek wybierać.

114Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 22:12

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Tak. Lola miała coś, w czym nie potrafiła być obiektywna. Nie miała pojęcia o co konkretnie tutaj chodziło. Dostrzegała te wszystkie występki Skittlesa, ale... może usprawiedliwiała go, bo ta głębsza warstwa, ten powód, ten motyw, oznaczały, że nie robił tego z czystego bycia złym człowiekiem. Że kierowało nim coś więcej jak zachcianki lub niecne pobudki. Bo to, co czaiło się w duszy Jonesa było jednoznaczne z tym, że jednak było w nim coś czystego. Coś dobrego. Coś, co mogło usprawiedliwić jej własne uczucie w jego kierunku. Coś, dzięki czemu potrafiłaby usprawiedliwić samą siebie. Bo dzięki temu wychodziło na to, że ona walczyła o tą dobrą cząstkę Jacksona w jakiś sposób, prawda? Bo może za którymś razem, gdy wypluje mu to wszystko... może to w końcu do niego dotrze. Może w końcu to dostrzeże. Może w końcu się zmieni. Stanie na wysokości zadania.
Czy to oznaczało, że generalnie policjantka nie była godna zaufania? Że jej poczucie sprawiedliwości było tak mocno skorumpowane, że nie miało już żadnej wartości? A może pompatycznie powinna zapytać: czy to taki grzech kogoś kochać?
-Consuela...-zaczęła, jednak zrezygnowała.-Będę dla ciebie, ok?-zadecydowała.-We wszystkim.-dodała hardo, prostując się.
Nie dodawała: "na tyle, ile mogę". Przyjaźń nie miała granic. Nie powinna mieć. Żadnych wyjątków.
-No nie.-zgodziła się. Ale nie oznaczało to, że życie nie będzie kazało.
Westchnęła. To... chyba miały już tą najgorszą część za sobą? Nie wiedząc co więcej powiedzieć, po prostu... przytuliła przyjaciółkę.

115Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 22:19

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Skoro Lola wierzyła w dobrą cząstkę Skittlesa, to tym bardziej powinna wierzyć w Consuelę z prostej przyczyny: Skittles był po prostu skurwielem. Consuela - nie.
W każdym razie westchnęła, czując ogromną ulgę po wyznaniu Loli. Po tych wszystkich zawodach, jakie czuła ostatnio, w końcu przyszedł czas na miłe rozczarowanie. Bo szczerze mówiąc znała Lolę. Zdawała sobie sprawę z jej uporu, egoizmu i uszczerbkach w odczuwaniu empatii. Lola, tak samo jak ona, nie była w żadnym stopniu idealna i chyba własnie za to ją tak bardzo kochała. Może nie do końca za to, ale mimo to.
- Dziękuję. - mruknęła, a kiedy Lola przytuliła ją, Consie w końcu pękła i z jej oczu poleciało parę łez, które w pospiechu otarła, byleby nikt nie zauważył. Kiedy w końcu ta scena, rodem z mołdawskiego melodramatu się skończyła, Consuela bodźnęła Lolę w bęben i zapytała.
- A jak tam się czuje twoje przedszkole?

116Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Sro 13 Maj 2015, 22:29

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola wierzyła w Consuelę. Ale z jakiegoś powodu o wiele trudniej jej się było pogodzić z jej wyborami niż z tym, co Skittles robił od... zawsze. On prawie nie znał innego sposobu, a ona sama wybierała. I ponownie policjantka usprawiedliwiała Jacksona. Tu chyba chodziło o coś innego jak brak zaufania lub empatii w stosunku do drugiej latynoski. To było bardziej zawiedzenie. Może jakieś poróżnienie. Ale potencjalnie poważne w skutkach.
Nie. Żadna z nich ani w jednym calu nie należała do stworzeń perfekcyjnych lub bez wad. Nie były tez najlepsze w pozbywaniu się w nich lub pracy nad nimi. Czy się starały? Może. Czasem. Ale było to wymagające. Ale chyba zadziałało w tym momencie. A to było najważniejsze.
Gdy wzruszenia się w końcu zakończyły, nastąpił czas na... nadrobienie straconych chwil. Chyba.
-No... rosną.-zauważyła, patrząc na swój obrzydliwie duży brzuch.-A to jeszcze nie koniec.-westchnęła.-Ale...-zaczęła konspiracyjnie, spoglądając na Consuelę.-Nikomu jeszcze nie mówiłam.-powiedziała, by wzmocnić jej zainteresowanie.-Wybrałam imiona!-oświadczyła, kładąc dłonie na brzuchu.-Będzie Tobias Jonathan, Barbara Consuela i... Dolly Gabrielle.-zdradziła jej, uśmiechając się wolno.

117Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Czw 14 Maj 2015, 17:36

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela zaczęła przeciekać ze wzruszenia, że jeden z jej mikro, ośluzonych płodo-brzdąców będzie nosił jej imię, jako swoje drugie. To w końcu taki zaszczyt! Zapewne rozmawiały jeszcze długo, aż zapadła ciemna noc.
zt

118Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Pią 22 Maj 2015, 19:51

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
/28.08, wieczór

Lola usiadła na ławce z tyłu domu, wpatrując się ślepo w naruszoną ziemię. Po powrocie z Kalifornii od razu zakopała to złoto. Prawdopodobnie powinna wybrać mniej oczywiste miejsce. Powie, że próbowała tam wkopać jakieś rośliny, ale nie wyszło. A może zasadzi tutaj coś?
Westchnęła, oplatając dłońmi swój rosły brzuch.
Jeszcze nie miała pojęcia o tym, co zrobiła Selena po jej odejściu. Prawdopodobnie, gdyby się dowiedziała, byłaby o wiele bardziej załamana niż była w tym momencie. I nawet nie wyobrażała sobie reakcji Skittlesa, gdyby się dowiedział, co było zapalnikiem do tego samobójstwa.
Zamiast tego policjantka zastanawiała się jak wyciągnąć Duck'a z tego gówna. Czy istniał jakikolwiek sposób. Czy da się jeszcze nawrócić Jonesa seniora. A w między czasie rozkminiała jak przyskrzynić Buendię. To był chyba jedyny sposób, by ściągnąć ich zachłanne łapska z biednego Jacoba. Odciąć je.

119Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Pią 22 Maj 2015, 19:56

Naiche

Naiche
Na podjeździe rozległ się znajomy Loli stukot. tylko, ze długo go nie słyszała. Ile to już czasu minęło? 
I jakby dźwięk przestał byś taki oczywisty - jakby ktoś jeździł na desce raz bliżej, raz dalej... wreszcie i sam właściciel long board pojawił się tuż przy dziewczynie. Usiadł na ławce i wyglądał jak żyw, tylko... no, nie był, prawda?
- Czym się martwisz, słońce?

120Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Pią 22 Maj 2015, 20:03

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Blondynka przymknęła oczy, słuchając tego odgłosu. Wydawało jej się. Wariowała już od tego stresu. No po prostu najwyraźniej było to dla niej za dużo! Przestraszyła się, gdy jednak ten dźwięk zdawał się coraz bardziej wyraźny, bliższy... Wyprostowała się nagle, jakby nagle pokuta szpilkami i obejrzała się, szukając tego źródła.
Ktoś robi sobie z niej żarty.
Wstrzymała oddech, kompletnie zamierając, gdy go zobaczyła. Przez długi czas się nie odzywała, aż w końcu rzuciła się tęsknie w jego kierunku, mając ochotę zatopić się w jego ramionach... zupełnie jakby zapomniała naturę jego... czego? Istoty?
-Naiche.-powiedziała miękko, cicho.
Wciągnęła powietrze i postanowiła się zebrać w sobie. On pewnie jest po to, by jej doradzić. Jak ostatnio. Tak. Musi mu powiedzieć, a on jej pomoże. Naprawi to.
-Chodzi o Duck'a.-wyznała, chyba lekko drżąc. Zrobiło się nagle chłodno...?-Oni go wciągną w to bagno...!-zalamentowała.

121Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Pią 22 Maj 2015, 20:13

Naiche

Naiche
Lola mogła go przytulić, dotknąć, poczuć, ale wciąż to wszystko było jakieś dziwne i nieprawdziwe. Dziewczynie zaszumiało w łowie.
Naiche coś powiedział, ale Lola nic nie usłyszała. Dopiero po kilku chwilach, zaczął do niej dochodzić sens słów, które odbijały jej się echem w głowie.
- Musisz go zabrać od Jackiego. Bo będzie tka jak ze mną. -  powiedział - tak jak ze mną, Lola. I ty musisz od tego uciec.

122Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Pią 22 Maj 2015, 20:21

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Blondynka chyba czuła, jakby ktoś ją właśnie mocno uderzył w głowę. Była jakaś taka... otumaniona. Ciężko jej się było skupić. Rozkojarzona. Nie do końca przy swoich zmysłach. Ale kto widzący duchy przy nich był? Prawdopodobnie jednak oszalała. Ale... wolała się trzymać tego wariactwa. Czuła się w nim bezpiecznie, mimo całego niepokoju i lęku, jaki wywoływał. Bo bała się. Oczywiście, że się bała. Ale to był Naiche. Ciągle on. Wiedziała to.
-Ale... jak?-zapytała, zagubiona.-To nie jest moje dziecko. Skittles nie pozwala mi się wtrącać. Myśli, że robi dobrze.-skrzywiła się, łapiąc za to, co uważała za dłonie Tobiasa. Ścisnęła je, chcąc go przy sobie jak najdłużej przytrzymać.
Łzy naleciały jej do oczu.
-Naiche...-odezwała się desperacko.-...jak ja sobie bez ciebie poradzę...?

123Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Pią 22 Maj 2015, 20:26

Naiche

Naiche
- Musisz się pozbyć Skittlesa - powiedział - jedyne wyjście.
Spojrzał na nią, a Loli znowu zakręciło się w głowie i wszystko było takie niewyraźne. 
- Jesteś policjantką, Lola. Najlepszą, jaką znam. Znajdziesz sposób, by go zamknąć i pozwolić Duckowi żyć normalnie - powiedział. 
A co jeśli to nie były jego słowa, a myśli dziewczyny?
- Już sobie radzisz - usłyszała, ale Naiche nie otwierał ust - mądra jesteś, co nie? I wiesz co... poradzisz sobie za wszystkich. Za Ducka, Emmę i te małe krewetki - wskazał na jej brzuch.

124Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Pią 22 Maj 2015, 20:36

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Zachłysnęła się powietrzem, słysząc to. Oczywiście, spodziewała się tego. Gdzieś w głębi ducha... wiedziała, że to jedyne wyjście. Inaczej nie ma szans wyrwać dzieciaka z ich sideł. Bo to właśnie jego własny ojciec ciągnął go na dół...
-Ale...-wydała z siebie, gdy już się nieco przemogła i stolerowała tę myśl.-Jak? Przecież... im się nie da nic udowodnić. Nic się nie da na nich znaleźć. Nic, za co by posiedzieli na dłużej.-powiedziała, przysuwając się bliżej niego, mimo tego, że właściwie wszystko ją od niego odpychało. Działał na nią jak zapalnik migreny. Migreny, która odbierała zdolność jasnego widzenia.
-Jeju, przecież widzisz, że ledwo.-powiedziała cicho, rozkładając ręce na boki. Bo ona naprawdę pierwszy raz czuła się naprawdę czymś przygnieciona. Była przekonana, że sobie nie poradzi. Ale nie potrafiła tego zostawić. Taka już była Martinez.
-Te małe krewetki będą potrzebować czegoś więcej jak mnie.-zauważyła, by zaraz potem zdobyć się na coś bardzo desperackiego i żałosnego:-Zostań z nami.-poprosiła, usuwając jakąkolwiek przestrzeń między nimi.
Teraz nie będzie mógł od niej odejść, prawda?

125Dom rodziny Martinezów - Page 5 Empty Re: Dom rodziny Martinezów Pią 22 Maj 2015, 20:39

Naiche

Naiche
- Coś wymyślisz. Coś znajdziesz - powiedział cicho - może już nawet coś znalazłaś?
Gdy się do niego przybliżyła, usłyszała jeszcze jak coś mówi. Coś o tym, że przecież z nimi jest. Poczuła się zmęczona i śpiąca, a głos chłopaka się oddalał. 
w końcu Lola znowu była sama. Leżąc w sowim łóżku, czując ciężką głowę. Był środek nocy.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 5 z 7]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach