/19.10.13 późny wieczór/noc
Kenny nie myślał o niczym gdy wracał po "randce" do domu z papierową torbą pod pacha i niezużytym kondomem w portfelu. Chyba nawet zapomniał imienia dziewczyny, która go zlicytowała. Coś na "R". Ale tak po prawdzie to też nie specjalnie jej słuchał. Jako, że szybko zauważył, że była z kategorii tych co potrzebują piedestału i cofnięcia w czasie o wiek lub dwa, szybko stracił zainteresowanie dziewczyną.
Jednakże był jej też trochę wdzięczny. Bo uświadomiła mu coś co już od dłuższego czasu krzątało się mu po głowie. Teraz był już pewny.
Odłożył torbę i poszedł sobie zrobić ramen w kubku. Wlał wodę do czajnika i otworzył wieczko zupy w proszku. W między czasie wziął przysznic, bo czuł się strasznie brudny. Przebrał się w swoją ulubioną, bo jedyną pidżamę i zalał makaron. Wyciągnął pałeczki i jadł nieśpiesznie włączając telewizor na kanał z kreskówkami. Oglądał człowieka gąbkę tak długo jak jadł.
W końcu wywalił pusty kubek i jednorazowe sztućce.
Zacisnął pięści i popatrzył na czekającą na niego papierową torbę na stole. Wyciągnął z niej Glocka i przerzucił go z jednej dłoni do drugiej. Nigdy nie trzymał pistoletu i było to dziwne uczucie. Jakieś takie przytłaczające dla palącego trawę pacyfisty. Załadował go tak jak pokazał mu sprzedawca. i odłożył na stół przypatrując się mu bacznie jakby lufa miała zaraz przemówić.
Pociągnął nosem i wziął go z powrotem siadając na kanapie. Wycelował przed siebie jak widział na filmach. Aż się uśmiechnął pod nosem.
Popatrzył na swoje otoczenie i chwilę rozważał jakiś ręcznik, koc, albo nawet cholerną gazetę, ale stwierdził, że nie ma po co. Sam mieszka, a dom to i tak rudera.
Odłożył pistolet po raz drugi i zastanowił sie nad wszystkim jeszcze raz. Czy o czymś nie zapomniał? Chyba nie. Nie będzie się bawił w żadne listy, Poza tym nikogo nie będzie obchodziło co ma do powiedzenia. No i jego obecny stan zdrowia psychicznego nie był żadną tajemnicą. Wiedział o nim nawet jego diler.
Usiadł wygodnie na kanapie, wziął do ręki Glocka i wsadził go sobie w usta lufę kierując w górne podniebienie. Tak, żeby kula ładnie przeszła mu przez mózg. Z tego co rozumiał powinien nic nie czuć. Odbezpieczył broń i położył palec na spuście.
Było cicho i odpowiadało mu to. Ciekawe kiedy go ktoś znajdzie. W tym klimacie zapach musi się roznosić strasznie szybko.
I po tej myśli wypuścił spokojnie powietrze z płuc i nacisnął spust. Ciszę przerwał huk wystrzału a na podłogę rozbryznęła się czerwień krwi i szarość tkanek.
Co ciekawe nie było to tak dramatyczne jak pokazywali na filmach. Cóż. Śmierć w prawdziwym życiu była taka rozczarowująca.
/zt na amen