<- Arizona Drive
Ebenezer zajechał pod gmach szpitala, przepuszczając najpierw dwie karetki, które wyjeżdżały z zatoki. Gdy już miał możliwość - wjechał na parking, parkując możliwie jak najbliżej wyjazdu. Ot, jakby się gdzieś śpieszył.
Reynolds przeszedł przez główny hol, stając przed wielką tablicą z informacjami, co, gdzie i na którym piętrze się znajduje. Patrzył nieuważnie, bo nie zwracał uwagi na to, co jest. Wiedział doskonale. Kostnica na dole, laboratoria na piętrze po prawej... zaszedł do niewielkiego sklepu, żeby może nie kupić jakiegoś prezentu, a jakąś słodycz! Zresztą, miał przy sobie pakunek, więc jeśli chodzi o upominki - o tych zawsze pomyślał.
Przeszedł może na pierwsze piętro po schodach, ale potem uznał, że skoro winda znajdywała się na tym piętrze i ludzie włazili. Wcisnął odpowiedni przycisk na panelu i - o dziwo - w milczeniu zajechał na kondygnację, której cyfrę wcześniej wybrał. Wysiadł z windy jako jedyny na tym piętrze i spojrzał niepewnie na podwieszoną tablicę Onkologia dziecięca, która prowadziły go w jedną stronę korytarza. Nie był tu pierwszy raz, ani ostatni. Reynolds poprawił kraciastą koszulę o ciemnoniebieskim i szarym ubarwieniu, a potem zmierzwił swoje nieco kręcone włosy, wzdychając cicho i ciężko zarazem. Zamiast iść do sal, w których leżały dzieciaki, on skierował się do pomieszczeń, w którym miała miejsce chemioterapia. Nietrudno było dostrzec znajomy wyraz twarzy u chłopca, któremu już poskąpiono włosów, a waga opadała niezbyt zadowalająco. Mimo tego - widok na jego twarzy był czymś, co pewnie sam Eb chciałby widzieć na co dzień, a niestety nie mógł. I to go bolało.
- Cześć młody - przywitał się, sprzedając dzieciakowi żółwika, a gdy ten wykonał kuksańca w ramię to Jools udał, że go zabolało. Kiwnął do znajomej pielęgniarki, a potem przysunął sobie obrotowy stołek, na którym zasiadł. - I co, boli? - spytał wskazując na żyłkę, przez którą przemykała cała chemia.
- Troche, później będzie, nie? Ale wiesz... to mi da siły potem - zaśmiał się dwunastolatek, który wskazywał na swoją rękę, nieco bladą. Zresztą jak cała część ciała. Spojrzał na pakunek. - To dla mnie?
- No, no, radioaktywne sprawy i skończysz jako kurdupel pająk czy inne wymyślone cosie, huh? - powiedział z uśmiechem, a potem skinął lekko. Podał opakowanie. - Później rozpakujesz. Kończy ci się? - spytał, mając na myśli cały proces. Pewnie młody został wyręczony w odpowiedzi przez pielęgniarkę, która przyznała, że zaraz będą kończyć i da im wózek, na co obaj przystanęli chętnie. Tak też się stało, kiedy kobieta o przyjemnej aparycji odłączyła chłopaczka. Jools wówczas wyręczył i pomógł mu przenieść się na wózek inwalidzki, który był zdobiony tak, by dzieci nie były jakoś przerażone. Z młodym wyjechał z sali, aby pędem mogli przecisnąć przez korytarz, zakręcając mocniej czy słabiej. Głównie w postaci zabawy, żeby trochę rozweselić i siebie, i chłopaka. Oczywiście, uważał na to, żeby nie zrobić krzywdy.
W końcu jednak dojechali do sali, w której młody dźwignął się na łóżko, rozpakowując prezent. Ten okazał się jakimś wielkim komiksem o Niesprecyzowanym Superbohaterze i dodatkowo były dwie gry do jego Gameboya, co to od Joolsa dostał.
- Kiedy rodzice będą? - spytał Reynolds, siadając obok młodego i wziął karty do ręki, tasując je.
- E, tata ma chyba być pod wieczór, a mama za godzinę - odparł. - A co, chcesz się z nimi widzieć? - spytał, przekładając grę w swoim sprzęcie, a prezent, po podziękowaniu w postaci objęcia szyi kierowcy, odłożył na bok.
- Może kiedyś, młody - przyznał Jools z uśmiechem, zaraz rozkładając karty i wtedy przez co najmniej dwie godziny spędził czas z młodym, grając z nim to w wojnę, to w makao, jakby normalnie grał o swoje życie. Co nie miara się zaśmiał.
Pożegnał się z chłopakiem, który robił się śpiący i już przysypiał. Następnie wyszedł z sali i przeszedł do głównego korytarza, by tam usiąść na schodach i zapłakać zauważalnie, przy czym przetarł swoją twarz, nieco wilgotną od łez, dłońmi i się nad czymś zastanowił. No, raczej to nie było łatwe. Raczej na pewno.
Musiał się przejść.
/ zt, AC ogólnie ->