Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Główna siedziba klubu Świętych z Arizony

Idź do strony : Previous  1, 2, 3

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 3 z 3]

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Stan na 2017 rok:
ZAMKNIĘTE

Siedziba klubu znajduje się na obrzeżach miasteczka, parę minut drogi od Heaven's Gates.
Dom podobny do innych, które stoją w okolicy. To, co go wyróżnia, to stojący zwykle na podjeździe rząd motocykli Świętych.
Wewnątrz znajduje się salon z otwartą kuchnią, dwie gościnne sypialnie z małymi łazienkami i dość duży gabinet. Jego głównym przeznaczeniem jest Kościół – spotkania organizowane dla członków Świętych z Arizony. Dom posiada zadbany ogród, gdzie można organizować BBQ dla Świętych i ich bliskich. Ma też piwnicę – najchłodniejsze miejsce w domu, a przy tym posiadające dyskretną gablotę z zapasem broni na czarną godzinę.
Wnętrze pełne jest symboli Świętych z Arizony, w gabinecie wisi wielkie logo. Lodówka zawsze wyposażona w piwo. Dobre miejsce na spotkania, ploty, picie itp.



Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sro 23 Sie 2017, 10:33, w całości zmieniany 1 raz


Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
/10.10.2013/popołudnie/początek/

Dzisiaj na stacji odwiedził ją Jimbo, który przyjechał zatankować swoje causzko. Kiedy regulował rachunki, posłał Consuelę, by wybrała się do Tyrsena i zmieniła mu opatrunek, gdyż Betty dzisaj cały dzien pracuje w Viva, Gigi i Cherry zostały odwiezione do klientów, a Bejbe i reszta dziewczyn przygotowują się do reszty pokazów.
Consuela nie mogła oponować, gdyż nie chciało jej się sprawdzać jak ciężka mogłaby być ręka Grubego i niechętnie polazła do Heaven's, szykując się mentalnie na wyciąganie zakrwawionych tamponów z nosa Tyrsena, przełykanie własnych wymiocin i patrzenie na tę jego parszywą gębę, która po nocy w chłodni śniła jej się po nocach.
Polazła do kanciapy, w której ostatnio mieszkał Tyrsen, po czym weszła powoli, cichutko i niepewnie, bez pukania, gdzie zastała....
Tyrsena we własnej osobie, siedzącego na kanapie z łapą w majtkach, naprzeciwko laptopa, na którym odpalone było... gejowskie porno. Dziewczyna upuściła apteczkę z rąk, starając się z całej siły powstrzymać falę histerycznego śmiechu, która nadciągała jak tsunami na Tajlandię.

E. "Tai Ni Hed" Basker

E.
No ludzie! Zero prywatności! Nawet we własnym... pożyczo... zasiedzianej kanapie w klubie świętych! Tyrsen szybko zamknął laptopa i wstał z rumieńcem na twarzy.
- Kurwa mać, ludzie... puka się. - podszedł do swoich spodni i zaczął je zakładać w pośpiechu
- Słyszałaś o czymś takim? To wtedy, jak stukasz ręką w drzwi jak ktoś jest w środku.
Ja pierdolę, a co jakbym gwałcił martwego kojota? Czy ktoś o tym w ogóle pomyślał?
- zapiął szybko pasek i popatrzył na niechcianego gościa. Tak, definitywnie pierwsze co powinien sobie kupić to przyczepa. Najlepiej z drzwiami antywłamaniowymi. Tylko wtedy ktoś wlazłby przez wywietrznik w dachu.
- Dobra, nic nie widziałaś, nic się tu nie stało. Rozumiesz? - machnął powoli Consueli przed twarzą, niczym magik na przedstawieniu.
- Absolutnie nic.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- No właśnie widzę, że się puka, ale czemu dwóch kolesi?! - zapytała, wskazując w stronę ekranu, a potem nie zważając na konsekwencje pękła jej tama, a morze głośnego, histerycznego śmiechu rozlało się po pomieszczeniu. Yolo.
- Ale z ciebie zbol! ZBOL! - śmiała się dalej, czując, że zaraz się przewróci z tego wszystkiego.
- Dobra, koniec żartów - powiedziała po trzech godzinach donośnego śmiechu - Przyszłam zmienić ci opatrunek. Teraz powiedz mi gdzie moge usiąść, żeby nie zajść w ciążę i który z naszych chłopców podoba ci się najbardziej? - zapytała, falując brwiami. Nagle cała groza, jaką kojarzyła z osobą Tyrsena gdzieś wyparowała. Teraz na dźwięk jego imienia będzie już do końca życia widzieć tylko kolesia, który dogadzał sobie do gejozy.
- Swoją drogą, nie sądziłam, że jesteś homo. Prędzej obstawiałabym Parkera. Z resztą... co do niego to dalej nie mam pewności. Ale ty...? - stłumiła tym razem śmiech, nie chcąc przeginać.

E. "Tai Ni Hed" Basker

E.
- Dobra, zamknij się! Nic nie widziałaś, pamiętasz? - warknął, gdy zegarek wskazał rok 2045. Czyli mniej-więcej kiedy Consuela przestała się śmiać. Teraz kobieta chyba do końca życia będzie się trzymać zasady "im mniej wiesz, tym lepiej śpisz"
- Czysto jest. Siadaj gdzie chcesz... czekaj, idę umyć ręce. - i ruszył do drzwi łazienki. W połowie drogi jednak zawrócił, otworzył laptopa, wyczyścił historię i dopiero poszedł zniknąć na pół minuty randki z mydłem. Ha, nie da jej tej satysfakcji patrzenia na wszystkie jego chore fetysze. A co, jeśli to z kozą to nie był tylko żart sytuacyjny?
- Nie wiem czy Willy... ale ma fajny tyłek. - mruknął ponuro.
- Nie myśl sobie... i tak wolę rypać laski i rżnąć bydło. Przyjęli mnie do rzeźni. Pamiętasz tamte stare, dobre czasy? - uśmiechnął się złośliwie na wspomnienie tych pięknych dni i urywanie kolczyków razem ze skorą.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Kiedy Tyrsen zniknął w kibelku, Consuela chwyciła z chusteczkę (na pewno gdzieś tam jakieś były), podłożyła sobie pod pupę na wszelki wypadek i usiadła na kanapie, otwierając apteczkę. Pewnie ręce jej się odrobinę jeszcze trzęsły z tych emocji.
- Bydło? Ty idź się lecz Tyrsen. - odpowiedziała z nieskrywanym obrzydzeniem. Chyba uwierzyła we wszystko co mówił. W końcu wygląda na takiego, co lubi... ekstremalne doznania. Wzdrygnęła raz jeszcze, a nawet nie zaczęła opatrywać jego rozkwaszonej gęby.
Zastanowiła się krótko, trawiąc jego słowa.
- Byłam wtedy bardziej laską czy bydłem? - zapytała - Dobra... chyba jednak nie chcę wiedzieć.

E. "Tai Ni Hed" Basker

E.
- Rżnąć, rozumiesz? Najpierw kopię je prądem, a potem podrzynam gardło, odcinam łeb, a następnie skóruję, pozbywam się nóg... i takie tam. Nic szczególnego
A ty? Jesteś Consuelą. Po prostu. Wiesz, trochę kobiety, trochę bydła, trochę małego, wrednego gówna.
. - machnął teatralnie ręką.
- Przyszłaś tu na gadkę-szmatkę, czy opatrzeć mi ryj? O, tu mnie cały czas boli. - pokazał na swój policzek.
- Tak, we łbie też mnie boli. Znowu chciałaś dorzucić swoje. - prawdopodobnie wyprzedził jej słowa. Tak jak mówił - małe, wredne gówno, ot co!

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Znowu się wzdrygnęła. Przy Tyrsenie już nawet Jimbo wydawał się być mistrzem kurtuazji z książęcym wdziękiem. No i w odróżnieniu do kudłacza - grubas był przynajmniej przewidywalny. Łatwo można było zgadnąć kiedy i za co zgarnie się opindol.
Kiedy zaczął jej mówić, że jest małym gównem, dziewczyna zacisnęła usta i zmarszczyła brwi, przypominając w tym momencie do złudzenia grumpy cata.
- O stary, ty i te twoje złote usta. Aż kolana się same rozwierają. - mruknęła ironicznie, wygrzebując z apteczki bandaże i gaziki.
- Mam nadzieję, że z facetami idzie ci znacznie lepiej. - dodała, przy czym znowu przez jej plecy przeszedł dreszczyk obrzydzenia.
- Swoją drogą nie odpowoiedziałeś mi na pytanie. Za którego z naszych chłopców zabrałbyś się najprędzej? - sama nie wiedziała czemu to sobie robi. W każdym razie zajęła się w końcu twarzą Tyrsena.

E. "Tai Ni Hed" Basker

E.
- Nie zabierałbym się za naszych chłopców. Daj spokój!. - mruknął też prawie z obrzydzeniem. No cóż, w końcu byli prawie jak bracia. A jak to wygląda, żeby tak brat brata...
W końcu Consuela uporała się z ryjem Tyrsena i mogła zniknąć z miejsca jak najszybciej. Raczej nie chciała tam zbyt długo przebywać. Nie po tym, co zobaczyła...

/zt

E. "Tai Ni Hed" Basker

E.
15.10.13, wieczór --->

Tyrsen wrócił do swojego tymczasowego domostwa, czyli do okupowanego przez siebie pokoju w klubie Świętych. Po drodze zgarnął laptopa i położył go na stoliku przy kanapie, a następnie włączył. Zamiast jednak siadać, ruszył do kuchni, otworzył lodówkę i zaczął w niej szperać niczym poszukiwacz w czasach gorączki złota. W końcu, jest! Znalazł! Dumnie podniósł swoje znalezisko w geście zwycięstwa, którym to znaleziskiem był czteropak piwa. Ze zgrzewki wyjął dwie butelki, a dwie pozostałe schował z powrotem do wnętrza. Z dolnej półki zgarnął jeszcze paczkę kabanosów i z tym wszystkim wrócił do komputera.
Nowa praca w rzeźni zainteresowała mężczyznę na tyle, że zaraz po otworzeniu paczki kabanosów i pierwszego piwa, wpisał w wyszukiwarce hasło "anatomia kruw" i zagłębił się w temat, popijając kolejne informacje łykami piwa.
- O kurwa, one mają łokcie? - zdziwił się. Nigdy by się nawet nie spodziewał czegoś takiego. Akurat teraz studiował szkielet zwierzęcia, co nawet trochę go zainteresowało. Szczególnie z uwagi na fakt, że miał z tym zwierzęciem styczność codziennie i mógł poznać je... od podstaw.
Gdy skończył czytać o interesujących go tematach, zamknął kartę i przejrzał ceny nowych domostw w Old Whiskey... nie stać go. I przez najbliższe trzy miesiące nie będzie stać nadal...
Gdy słońce w końcu zaszło, a wraz z nim skończyło się piwo i kabanosy, Tyrsen poprzeglądał jeszcze parę pornosów (tym razem nie gejowskich) aż w końcu poszedł spać.

/zt

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Stan na 2017 rok:
ZAMKNIĘTE

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 3 z 3]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach