Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Dom Gertrudy Osel i jej kota Arturka

Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 2 z 3]

1Dom Gertrudy Osel i jej kota Arturka - Page 3 Empty Dom Gertrudy Osel i jej kota Arturka Nie 03 Sie 2014, 19:26

Gertruda Osel

Gertruda Osel
First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.

Na podjeździe stary samochód. W oknach różowe firanki w serduszka, na ścianach błękitka tapeta w paski. Po całym domu rozchodzi się zapach naftaliny i kulek na mole. Fotele i kanapa mają ręcznie dziergane okrycia. W kredensie stoi pełno porcelanowych bibelotów: słoników, kotków, ptaszków, tańczących baletnic, cukiernice, filiżanki, sztuczne kwiatki w małych wazonikach oraz zapachowe mydełko. Też na mole.


Tammy Johnson

Tammy Johnson
- Co?
Udało jej się wykrztusić, bo przecież to było... piesze zderzenie? Jakkolwiek to się nazywało, tak określić mogłaby to ruda nastolatka. Bolało ją ramie i kolano, którym uderzyła w krawężnik, więc wstawała wolniej niż mężczyzna.
Gdy ten podszedł, ledwo go dostrzegła, bo okulary zjechały jej na usta i brak szkieł rozmazywał jedynie obraz. Nie mogła zareagować, gdy nieznajomy złapał ją za głowę i kręcił na wszystkie strony.
- To boli.
Zapłakała, bo raz czy dwa została szarpnięta za włosy. Musiała wytrzeć mokre oczka i uciec z łap Zacharego. Wstała na równe nogi i nałożyła okulary, by zaraz złapać się za bolące ramię. Pomasowała je i popatrzyła na mężczyznę.
Jaki super fryz! A znała go z widzenia! Tak, tak.

Zachary Brightwood

Zachary Brightwood
W końcu kiedy już stała na nogach, on trzymając się za tył głowy spoglądał z niepokojem na dom babki Gertrudy. Wyglądał jak kochanek uciekający przed mężem swojej kochanicy. Tyle, ze ona nie miała męża. A może kiedyś miała. A może nie? I jest... Żelazną dziewicą.
- Zawiozę cię do szpitala. Nic ci nie jest, co? - pytał z nadal wyciągniętymi łapami.

Tammy Johnson

Tammy Johnson
Cofnęła się o krok, bo te ręce wyciągnięte, były niepokojące. Ale zaraz pomyślała, że Brightwood zachowuje się zupełnie inaczej niż Naiche, który chciał się z niej śmiać i mówił, że jest kaleką.
Była, ale w tym rzecz, by jej tego nie wypominać.
Dlatego Tammy spojrzała na mężczyznę przychylniej i uśmiechnęła się lekko, masując ramię i zastanawiając się co powiedzieć. W końcu jednak wymyśliła.
- Boli mnie ręka.
Tak, zawiezie ją do szpitala, a ona będzie mogła dłużej się na niego pogapić! Przełknęła ślinę, która stanęła jej w gardle i chyba zapomniała już o Naiche. A przynajmniej mając za towarzysza Zacharego.

Zachary Brightwood

Zachary Brightwood
Żeby tylko nie podała na policję, żeby nie podała na policję, bo przecież... Dwa razy w ciągu jednego dnia, jasna cholera!
- To ja cię zawiozę. Tu mam auto. - wskazał tymi wystawionymi łapami na pickupa. Chociaż... cholera. Jak podadzą go na policję za molestowanie dzieci? Ile ona miała? Dwanaś...jed...czter... Matko bosko.
- A...albo zapłacę za taksówkę. Dobra? Dobrze? - mówił prędko i zaczął szukać telefonu po kieszeniach.

Tammy Johnson

Tammy Johnson
Popatrzyła na samochód i kiwnęła głową. Sięgnęła po swą torbę i już szła w kierunku pojazdu.
Zignorowała wzmiankę o taksówce, bo przecież jeśli miała wstrząs mózgu, to nie mogła czekać na taksówkę. Trzeba było działać szybko!
- Chyba głowa mnie boli.
Powiedziała, przystając przy drzwiach. A to mała cholera!

Zachary Brightwood

Zachary Brightwood
Wstrząs mózgu, wstrząs mózgu, wstrząs mózgu. Uderzyła głową w ziemię. W krawężnik. Matko Gertrudo.
- To ja cię może zawiozę... - pobiegł na miejsce za kierownicą i szybko zamknął za sobą drzwi. Sięgnął ręką do drzwiczek i z małym trudem je otworzył. - Oprzyj głowę o fotel i się nie ruszaj. No.
Brum i pojechali.

ZT >> Przychodnia.

John Doe

John Doe
<< stacja benzynowa

John włóczył się po mieście, żując gumę. Nie, nie tę, którą miał schowaną w kieszeni, tylko nową. Zaszedł aż do dzielnicy wschodniej, gdzie kluczył pomiędzy kolejnymi domkami. Szedł i szedł, aż dotarł pod dom Gertrudy, która bacznie patrolowała z Arturkiem okolicę przez okno.
Usiadł sobie na trawniku i wyciągnął kiełbaskę, którą dostał od Skittlesa. Sojową, żeby nie było. I zaczął jeść.

Gertruda Osel

Gertruda Osel
Gertruda zaraz wyczaiła, że po jej pięknym ogródku panoszy się jakiś menel, rudy w dodatku, i żre kiełbaskę. Chwyciła telefon i wybrała numer automatycznego wybierania na policję.
- Halo?! Policja?! Jakiś menel i obdartus panoszy się po moim ogródku! Proszę natychmiast przyjechać z interwencją!

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
<---

Gabrielle stała gdzieś na poboczu, jedząc szybki i skromny obiad, gdy w radiu odezwało się centralka, mówiąc o wezwaniu do pani Osel. Czy Ramirez się wydawało, czy naprawdę słyszała rozbawienie w głosie kolegi?
- 321 biorę.
Westchnęła po chwili oczekiwania, aż ktoś inny przyjmie zgłoszenie. Nikt się jednak nie odezwał i Gabrielle wrzuciła do pudełka resztkę kurczaka. Wytarła palce w serwetkę, oblizała usta i przekręciła kluczyk w stacyjce.
Po jakichś 10 minutach od wezwania, Osel mogła zauważyć radiowóz, zatrzymujący po drugiej stronie ulicy. Ramirez wysiadła z samochodu i popatrzyła na jedzącego bezdomnego. No i niby co miała z nim zrobić?
- Doe.

John Doe

John Doe
Doe nawet nie wiedział, że Gertruda w trybie błyskawicznym zadzwoniła na policję. Chciał tylko zrobić sobie chwilę przerwy! Przerwy, w byciu nierobem.
Właśnie kończył kiełbaskę. Popatrzył na podchodząca do niego policjantkę i oblizał palce.
- Słucham? - zamrugał oczami.

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
Gabrielle oparła sobie dłonie na szerokim pasku i podeszła do bezdomnego, kręcąc głową. Zerknęła jeszcze w stronę okien pani Osel i cieszyła się, że przynajmniej nie chodzi o psie kupy.
- Dostaliśmy skargę na Ciebie. Wstawaj.
Ponagliła go ruchem ręki i spojrzała wyczekująco. Pogoni go w inne miejsce, może tam będzie mógł posiedzieć w spokoju. Nikomu krzywdy raczej nie robił, więc nie było sensu nawet słownego ostrzeżenia mu dawać.
A Gabrielle chciała już wrócić do domu. Po prostu.
Sygnał jaki zaraz dostała na prywatną komórkę, odwrócił jej uwagę od mężczyzny. Ramirez wyciągnęła telefon i widząc o co chodzi, miała ochotę się popłakać. Spojrzała na Doe, spojrzała na telefon i wyciągnęła pięć dolców, które wcisnęła rudemu.
- Idź zjedz burgera.
Rzekła i wróciła do radiowozu.

zt

John Doe

John Doe
Ucieszył się z pięciu dolarów, jakie dostał, i sobie poszedł, na odchodne zerkając przez ramię w stronę patrzącej przez okno Gertrudy.

ZT.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 3]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Similar topics

-

» Gertruda Osel
» Gertruda Osel
» Gertruda Osel

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach