Dom Autumn

First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać, a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.

- Na brzuchu. Jak mi szwy sciągną - wyjaśniła - Wtedy będe mogła jeździć i na pewno skorzystam jak bedę mialą czas. Okropnie mi tego brakuje - podniosla na niego wzrok na chwilę.
- Spróbować mleka? - parsknęła rozbawiona - Wiesz co.. Tak, na łyżeczce dostaniesz - pokręciła głową niedowierzająco.

- A tam na łyżeczce, żadna atrakcja na łyżeczce - roześmiał się głośno - wiesz trochę będę o nie zazdrosny że mały sobie do woli używa a ja nic... - zrobiłem udawaną podkówkę.
- To chyba będę musiał na zaś się nimi pocieszyć jaki to jest w ogóle rozmiar teraz? Mogę potrzymać? - rzuciłem rozbawiony.
- Wiesz co tak sobie pomyślałem, skoro mały będzie u ciebie mieszkał może by pokój pomalować, odświeżyć?

Roześmiała się słysząc, że będzie zazdrosny.
- To trzymaj póki możesz, bo potem nie będą dla ciebie - zaproponowała i nawet rozpięła guzik tuniki.
- Można by, ale musiałabym na ten czas zniknąć? Żeby tutaj nie siedzieć w zapachu farby. Więc nie wiem jak chcesz to rozwiązać - zastanowiła się - No chyba, że masz jakąś farbę, która nie przyprawi mnie o ból głowy - dodała.

- Hahah no teraz tak po prostu - nie zastanawiałem się długo, skoro miałem przyzwolenie, wsunąłem się za nią, teraz ja byłem oparty o podłokietnik, a ona za mną. Teraz swobodnie mogłem objąć obie. Nie zrobiłem jednak tego, może później.
- Był masaż stóp teraz kark i ramiona - jak zapowiedziałem tak zrobiłem, miała wyjątkowe szczęście, dzisiaj był dzień masowania, trzeba sprawdzić czy nie ma w kalendarzu, masaż silnymi dłońmi wymieszany z delikatnymi pocałunkami karku i ramion.
- Tak dobrze? - zapytałem.

- Ojej - mruknęła zadowolona i zamknęła oczy. Faktycznie jej się to przydało i było całkiem przyjemne,a nawet bardziej niż całkiem. Zamruczała cicho i rozluźniła mięśnie.
- Dobrze, dobrze - pokiwała głową - Podoba mi się bardzo - uśmiechnęła się lekko. - Co cię naszło, co? - obejrzała się na niego przez ramię.

- Nic - wzruszyłem ramionami nie odrywając dłoni od jej ramion - muszę mieć mamę w dobrej formie nie tylko psychicznej ale i fizycznej, nie będę chodził bosymi stopami ci po plecach bo pękniesz ale ramiona - gdy się odchyliła delikatnie musnąłem jej usta swoimi. Ale tylko krótką chwilę, króciutki, króciuteńki pocałunek.
- Mogła byś na te parę dni przenocować u mnie a ja bym pomalował pokój, wywietrzył i nawet być nie czułą farby, dosłownie dwa dni i po robocie - szepnąłem jej tuż do ucha, wciąż nie odrywając dłoni z ramion kobiety.

Na prawdę była teraz zdziwiona, ale podobało jej się to. W sumie taki masaż dobra sprawa, a ją ramiona i plecy bolały. I Nogi i kark ale jak widać Maro dobrze wiedział. Może faktycznie się dość naczytał ostatnio w internecie i teraz ma wenę.
- Jasne, tylko muszę wziąć kilka rzeczy ze sobą, szczególnie kremy, bo bede miała rozstępy i co? I tak jednego już widziałam.. - skrzywila się. Pewnie było ich więcej.

- Dobrze - szepnąłem nie przerywając masażu, chyba jej się podobało. To dobrze w końcu miało się podobać.
- Rozstępy? Chcesz rozciąć sobie brzuch po całości a martwisz się jakimiś rozstępami? - zdziwiłem się trochę, no ale skoro tak ma być. Kilka rzeczy hmmm miałem nadzieje ze nie sprowadzi się do mojej ciężarówki z całą przyczepą pierdół, nie położy różowego dywanika na podłodze i nie założy pokrowca równie różowego na deskę którą to każe mi opuszczać.

- To będzie mała blizna, jak dobrze pójdzie to prawie wcale nie bedzie jej widać - pokręciła głową. Zamruczała i oparła się o Maro, położyła mu dłoń na policzku i pocałowała.
- Dziękuję, nawet nie wiesz jak mnie wszystko boli - dodała jeszcze cmoka w policzek.

- Nie ma za co od zwykły masaż - rzuciłem, a gdy oparła się plecami o moją klatkę objąłem dłońmi jej brzuch. W normalnych okolicznościach dłoń na pewno powędrowała by dalej, głębiej ale tutaj trochę ta wielka piłka przeszkadzała.
- To może idź się połóż odpocznij - zaproponowałem.

Zamknęła oczy i uśmiechnęła się do siebie. Chyba tego jej trochę brakowało przez ten cały czas.
Położyła dłonie na jego.
- To nic nie da - westchnęła lekko. - Ale moze faktycznie się przespię? - rozleniwił ją ten masaż. - Możesz iść jak masz coś do roboty, a ja jutro wpadnę do ciebie z plecakiem i pomalujesz tutaj. Dobra?

- Uff z plecakiem - naprawde ulga, już się bałem że będzie to tragedia - Dobrze pomaluje, trzy ściany na jasno zielono, jedną na żółto, sufit biały, może być?
Zaproponowałem, jakoś tak mi naszło że takie kolory mogły by być, i nawet jak się urodzi dziewczynka były by neutralne.
- Aha i logo świętych na środku.

- Zdaje się na ciebie - stwierdziła - Niech będzie. Wniesie trochę życia - dodała po chwili zastanowienia.
- I żadnego logo - zastrzegła - Logo rób sobie u siebie, nie u mnie. Nie chcę mieć z tm nic wspólnego już.

- No dobra - mruknąłem, nie można sprzeciwiać się kobiecie w ciąży, potem zrobimy mu tatuaż ooo to się mama zdziwi.
- To ja pójdę już a ty się połóż - wysunąłem się spod Autumn, nie było łatwo w końcu to prawie hipopotam. Stanąłem nad kanapą chwilę patrzyłem na dziewczyną.
- Coś ci jeszcze potrzeba?

Chyba taki z gum! Jedynie.
- Nie, daje sobie rade - uśmiechnęla się patrząc na niego już na leżąco.
- Do zobaczenia. Odprowadzic cię?

- Nie, nie trafię, do zobaczenia - pocałowałem ją jeszcze w czubek głowy i wyszedłem.
Po chwili mogła usłyszeć warkot motocyklu. Wyjąłem jeszcze fajka, odpaliłem zaciągnąłem się kilka razy i pojechałem.

ZT

/ początek 30 lipca 7:30 am

Po zaopatrzeniu się w farby żółtą, zieloną, niebieską, białą i dodatki typu szpachla, taśmy, pędzle, pędzelki, szpachelki, folie ochronną i kolejną kupę narzędzi starym pickupem z warsztatu podjechałem pod dom.
Wysiadłem z samochodu, odpaliłem papierosa, chwilę patrzyłem na budynek po czym wszedłem do środka. Z wejściem nie było problemu Autumn zostawiła mi klucze. Rozejrzałem się po mieszkaniu po czym przeszedłem do pokoju w którym miał znajdować się pokój małego. Oparłem się o parapet kończąc ostatniego papierosa w tym pokoju.

/30.07 ok 7:55

Autumn pojawiła się chwilę później. Podjechała pod dom swoim samochodem. Spali razem, ale jej dłużej zajęło siedzenie w łazience. Wysiadła i weszła do domu, od razu otwierając wszędzie okna.
- Jestem - weszła do pokoju dla dziecka.
- Kupiłam coś do picia. A obiad chyba zamówimy bo nie chce mi się robić. I znajoma przyjdzie nam pomóc - dodała.

Uśmiechnąłem się tylko na widok Autumn. Jasne ze później bo musiałem skoczyć do warsztatu po samochód.
- Wyspana? Mówiłem ci że jak chcesz możesz zostać, nie za bardzo możesz cokolwiek dźwigać, a czytałem w internecie że kobiety w ciąży nie mogą do góry rąk podnosić - dodałem z uniesioną głową, tyle wiedziałem ah. Mogłem być dumny, będę super tatą. Zagasiłem papierosa w popielniczce.
- Znajoma pomóc? - zapytałem trochę zdziwiony - i co ona chce trzymać mi pędzel, zdecydowanie wolę byś ty to robiła.

Uśmiechnęła się rozbawiona wyraźnie.
- Jesteś niemożliwy - pokręciła głową - Jeszcze trochę to będziesz wiedział więcej niż ja. Pożyczyć ci książkę o rozwoju płodu? Czy już chcesz taką o rozwoju do pierwszego roku życia? - uniosła brew.
- Nie no. Pomoże coś na pewno - a pędzel to już Ci trzymała! - a nawet jak nie to przynajmniej posiedzi ze mną i nie będziesz musiał słuchać mojego marudzenia.

- Nie rozwój płodu tylko rozwój dziecka - poprawiłem Autumn, chwilę sie zamyśliłem patrząc na jej uśmiech.
- Chyba bardziej taką po urodzeniu - dodałem całkiem poważnie. Po czym podszedłem do Autumn objąłem dłońmi jej brzuch, już był nawet większy niż piłka do koszykówki. Sam Jordan nie objął by jej dłonią, a co dopiero wykonać wsad.
- Wstał czy śpi? - zapytałem o małego, oczywiście nie swojego tylko tego w brzuchu Autumn.
- O której mam przyjść ta twoja znajoma? - zapytałem unosząc brew do góry.

- Taki jest tytuł książki - wzruszyła ramionami. Spojrzała na swój brzuch.
- Śpi - stwierdziła - wojował o piątej jak poszłam do łazienki - w końcu pęcherz miała już nieźle ściśnięty i do łazienki chodziła często.
- o ósmej? Albo dziewiątej? W każdym razie możemy już zaczynać

- Aha, dobrze - kiwnąłem głową po czym rozejrzałem się po pokoju,
- Najpierw wytargam resztki mebli a potem zobaczymy co ze ścianami... zalepimy dziurki - rzuciłem z uśmiechem pod nosem.
- Szkoda ze nie przyjdzie bardziej koło dziesiątej - dodałem zabierając się za wysuwanie komody do drugiego pokoju. Potem robiłem tak z kolejnymi meblami, były lżejsze i cięższe, ale mój kręgosłup dawał rady.

Autumn pewnie kręciła się gdzieś obok nie chcąc mu wchodzić pod nogi. Ale przecież w noszeniu nie pomoże.
- Czemu? - zmarszczyła brwi. Spojrzała na cały ten kurz pod meblami i poszła po miotłe i szufelke.

- No jak czemu, bo mam na ciebie ochotę - rzuciłem w prost, a co tu owijać w bawełnę, jak stoi to się chce rzecz jasna.
- A tak... muszę obejść się smakiem - wzruszyłem ramionami sunąc po podłodze wielką szafę, oczywiście wcześniej podłożyłem filce co by jej podłogi nie porysować, a może żeby mi było lżej. Dobrym patentem są skórki od słoninki, ale wątpiłem by takie Autumn miała w domu. Wtedy można tańczyć z wielką szafą i prowadzić ją paluszkiem. wiadomo grunt to dobre smarowanie.