Dom Elisabeth

First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.
Coś w ten deseń

Seth uniósł brwi wysoko. Gdyby to była kreskówka to brwi prawdopodobnie poleciałyby w górę i przebiły sufit, dołaczając do gwiazdozbiorów hen daleko. Kurwa, takie rzeczy to on oglądał w egzorcyzmach albo chujowych filmach klasy B z obcymi.
- Chyba odstawię alkohol... - mruknął do siebie i zareagował natychmiast, chcąc zabrać Beth z linii światła. To znaczy... zabrać. Po prostu się rzucił, żeby ją strącić, a potem upaść na plecy (swoje) razem z nią jak najdalej od źródła światła.
- Serio zamontuję ci ten łańcuch i przypnę cię do lodówki, zobaczysz!

Niestety, Beth wciąż leciała w stronę światła, ogarnięta niebieską łuną. Seth padł na ziemię, sam. Widział, jak pani doktor wylatuje przez okno.

Dobra, jebać, Seth się teraz wkurzył. Żadne zielone ludziki, czy tam szare, czy chujwiejakie, bo może to illuminati, stwory-trójkąty, albo krasnoludki szukające królewny śnieżki, nie będą porywać pani doktor!
Motocyklista podniósł się i rzucił za dziewczyną próbując ją złapać. I zaprzeć się żeby ją utrzymać. No może najsilniejszy to on nie był, ale jak coś to przynajmniej porwią oboje i nie będzie musiał opowiadać ludziom wokół że widział ufo porywające Liz.

47.

Cóż, Seth powinien się cieszyć, bo przykleił się teraz do pani doktor jak pieprzony glonojad do ścianki akwarium. Ale jakoś nie było mu do śmiechu obecnie, bo nie ogarniał co się dzieje wokół. Mógłby próbować wyjąć gnata i postrzelać, ale wtedy prawdopodobnie by się puścił i spadł, a tego ryzykować nie chciał.

Prut prut prut prut... dwójka nieszczęśników wleciała w biało-niebieskie światło...

/zt -- ???????

/20.07.2013 wieczór.

Czarny motocykl zajechał na podjazd. Sakwy wypchane do granic możliwości. Seth specjalnie nie ostrzegał pani doktor o swoim przybyciu, podjechał ze zgaszonym reflektorem, zsiadł spokojnie z motocykla. Pod kamizelką z logiem świętych miał czarno-szarą koszulę w kratę z podwiniętymi rękawami. Na nogach szerokie ciemne jeansy opuszczone nieco na tyłku, na stopach tradycyjnie białe najacze.
Stanął przed jej drzwiami, wsadzając sobie w usta zamiast szluga czerwoną różę. Cliche w chuj, ale stwierdził że będzie zabawnie. Powinien założyć kapelusz, zakręcić wąsa i zatańczyć tango, ale w sumie był sam.
Podniósł rękę ozdobioną sygnetem z napisem You i stuknął do drzwi, czekając na jakąś odpowiedź.

Siedziała na kanapie i właśnie usiłowała nakłonić Ezio by szybciej biegł przez miasto, bo czas się kończył, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Rzuciła pada kanapę i poszła otworzyć. Zwyczajowo była w swoim domowym stroju czyli leginsach i sporo za dużą granatową koszulkę, która opadała jej na jedno ramię.
Otworzyła i zaraz się uśmiechnęła bo na progu stał Seth i pewnie nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie to, że w zębach zamiast szluga trzymał kwiatka.
- Hmm to jakaś forma odwyku czy coś w ten deseń.- podniosła na niego rozbawione spojrzenie, chociaż było jej miło, jak każda kobieta lubiła dostawać kwiatki.

- Szluguff nie ffolno mi z jaffy wyjmofać, ale kfiatka mofesz - rzucił nadal przygryzając kolczastą łodygę w zębach.
Powiedziałby coś więcej, ale że autor stwierdził że pisanie w sposób zniekształcony uwłacza jego godności i ortograficznej świadomości, toteż Seth nie powiedział nic więcej czekając aż dziewczyna zabierze kwiatka, i wtedy będzie mógł przejść do faktycznej istoty jego obecności przed jej drzwiami.

Roberts nie miał problemów ze zrozumieniem tego co mówi Seth. Po mimo zniekształcenia ale postanowiła wziąć tego kwiatka na swój sposób. Wspięła się więc na palce i ostrożnie przechwyciła swoimi ustami tak by się nie pokłóć.
Potem dopiero wzięła kwiatka w rękę i go powąchała. Nawet pachniał.
- Dziękuję jest śliczna. Wchodź wstawię ją do wody.
Zostawiła otwarte drzwi i ruszyła w głąb mieszkania.

Seth wszedł za Liz i nie omieszkał spojrzeć na jej pośladki w legginsach. Uśmiechnął się pod nosem i zamknął drzwi za sobą.
- Pani doktor, wkłada ją pani do wody, zabiera wierzchnie ubranie, zakłada buty i wychodzi ze mną na zewnątrz. - rzucił niskim, dość szarmanckim tonem, patrząc na panią doktor z przechyloną głową.
- Mam bardzo konkretny plan na dzisiejszy wieczór i niestety nie przyjmę odmowy... - uśmiechnął się szeroko, opierając o ścianę ramieniem. Podążał wzrokiem za Liz, nie chcąc spuścić jej z oczu nawet na sekundę.

Spojrzała przez ramię na opartego mężczyznę a potem umieściła różyczkę w wąskim flakoniku. Nawet nie wiedziała, że taki posiada ale jak otworzyła szafkę to coś się znalazło,
- W tym stroju? Może powinnam się jednak przebrać w coś innego?- posłała blondynowi pytające spojrzenie bo nie miała pojęcia co mu chodzi po głowie i jakie miał plany. No i jednak zazwyczaj w leginsach po miasteczku nie paradowała mimo wszystko.
- Wygląda pan na mocno zdeterminowanego by zrealizować ten plan.- żartobliwie się z nim podroczyła.

- Na tyle, że mógłbym teraz panią związać i porwać stąd. - uśmiechnął się szeroko, obnażając rzad zębów.
- Jeśli musi pani, mogę poczekać, mam trochę cierpliwości w zanadrzu. - zapewnił, poprawiając kamizelkę, pod którą była zapięta koszula. Rzadko je nosił, ale jakieś tam miał. Nie wyglądał na całe szczęście jakoś źle... Chociaż, to wszystko było tylko kwestią gustu.

- Związać i porwać a potem uwieźć w siną dal na swym rumaku. Widzę, że ma pan w sobie coś z rycerza. Tylko kopi brakuje i przyłbicy.- podchwyciła żartobliwy ton choć w kategorii wiązania nasunęło się jej jeszcze kilka skojarzeń.
Ruszyła w stronę sypialni. Coś normalnego czy raczej swobodnego?- dopytała jeszcze odwracając się w progu. W kocu chciała ładnie i odpowiednio wyglądać.

- Zostawiam to całkowicie pani ocenie, pani doktor... Tak jak pani się czuje. - uśmiechnął się, podążając za nią wzrokiem. Ruszył nawet powoli za nią, oczywiście nie wchodząc do sypialni. Zamiast tego rozejrzał się po pokoju, zauważając konsolę do gier i włączonego Assassin's Creed. Sam nie ogarniał konsol i gier, dlatego tylko ogólnie obejrzał ustrojstwo, wracając co jakiś czas spojrzeniem w stronę sypialni.

No tak to jest właśnie męskie służenie pomocą. Nic nie powiedzą a ty kobieto weź się potem domyślaj. Widziała, że Sethowi spod kamizelki wystaje koszula postanowiła więc iść na kompromis.
Wciągnęła na tyłek czarne rurki, które sprawiały wrażenie, że pękną gdy tylko spróbuje usiąść. Do tego czerwona bluzeczka z zabudowanym przodem i sporym rozcięciem na plecach, którego Seth niestety nie mógł dostrzec bo narzuciła czarną skórzaną kurteczkę.
Po chwili wyłoniła się z sypialni.
- Jestem gotowa i do pana dyspozycji. - uśmiechnęła się i wyłączyła telewizor z konsolą.

- Widzę, że wielki z pani gejmer. Ja zatrzymałem się na Tekkenie z ponad 10 lat temu. - stwierdził wspominając wieczory w klubie będąc nawalonym jak świnia i ledwo trzymając pada od playstation.
- Za mną proszę. - rzucił, ruszając do wyjścia.
Gdy znaleźli się na zewnątrz, kobieta mogła zobaczyć starą maszynę Setha w zupełnie nowym wydaniu. Błyszczącą, się, po prostu czuć było od niej świeżość i jakby... nowy początek.
- Udało mi się wyrobić dziś z naprawą. - wyjaśnił, patrząc na motocykl, po czym usiadł na niego, odpalił go, uśmiechając się na dźwięk silnika i założył okulary, kask kierując dłonią w kierunku pani doktor.
- Safety first.

Roberts uważnie zamknęła drzwi tak by Brutus się przypadkiem nie wyślizgnął, bo czasami miał chęć na wycieczki, na które oczywiście nie miał zezwolenia.
- Oj tam od razu wielka. Relaksuje mnie to po prostu po pracy.- wyjaśniła a potem spojrzała na maszynę Setha.
- Właśnie widzę efekty.- nie można było ukryć, że motocykl przeszedł gruntowną renowację. Było to widać. Lakier prawie raził po oczach. Widać było, że to wychuchane, wypieszczone maleństwo Setha.
- Jasne.- założyła kask a potem usiadł za plecami mężczyzny obejmując go w pasie i przytulając policzek do jego pleców. Ciekawe co kombinował?

- Tak, jasne... Na pewno wracasz do domu z myślą że pierwsze co zrobisz to odpalisz konsolę i zarwiesz nockę... Już ja cię znam, Liz - zadrwił, uśmiechając się pod nosem, obracając głowę w jej kierunku. Szarpnął za gaz, pozwalając żeby motocykl ryknął wściekle i przyjemnie zawibrował pod nogami. Poprawił okulary, spoglądając na panią doktor.
- Gotowa? - zapytał i nie czekając na odpowiedź wbił bieg i włączył się do ruchu, robiąc użytek z nowych części swego motocykla.

2x zt

<----- Parking przy wjeździe do parku

Droga z parku do Old Whiskey minęła całkiem szybko, albo to Seth znacznie przekraczał dozwoloną prędkość. Zresztą o tej porze to raczej nie spotkają patrolu.
Motocykl z rykiem podjechał pod dom Roberts. Ciekawe ile sąsiadek było w tej chwili w oknach. Jak znała życie to plotki rozejdą się po miasteczku w ekspresowym tempie.
Zsiadła i zdjęła kask z głowy.

Seth zgasił silnik i reflektor sprawnie i z automatu, tak jak to zwykł robić za każdym razem. Potem obrócił się do Roberts, wziął od niej kask, zapiął na kierownicy i zsiadł z nią z motocykla. Spojrzał na nią z góry.
- Zmęczona? - spytał, pozwalając sobie spojrzeć jeszcze w jej biust ku pokrzepieniu własnego serca. Teraz w sumie nie miał się czego wstydzić, skoro wiedziała jak na niego oddziaływuje.

- Może trochę.- uśmiechnęła się nieco przekornie do mężczyzny a potem wspięła na place by go pocałować. Skoro już sąsiadki wisiały za firankami to niech przynajmniej maiły na co popatrzeć a nawet i pozazdrościć. Zdecydowanie wygodniej jej było w szpikach w takich sytuacjach ale teraz dzielnie stała na paluszkach.
- Chcesz wejść?- zapytała, kiedy się już od niego oderwała a ponieważ widziała jakim spojrzeniem obrzucił jej biust to zakładała, że jej pytanie jest czysto teoretyczne.

Zaśmiał się.
- Nie. Ja jestem szanującym się motocyklistą i co za dużo to niezdrowo! - zaplótł ręce na klatce piersiowej, stając stabilnie na nogach. Po chwili twarz rozświetliła mu się w uśmiechu.
- Jasne, że chcę, pani doktor. - ruszył za nią jeszcze dając jej klapsa w wyeksponowany przez ciasne spodnie tyłek. Sam poprawił tylko kamizelkę na ramionach i wszedł za nią do środka.
Z całowaniem go nie miała na co narzekać, bo Seth pochylał się do niej, dzięki czemu praktycznie nie musiała stawać na palcach.

Jak widać Seth również dostarczał sąsiadkom Roberts atrakcji. Beth pokręciła tylko głową. Faceci mieli jednak podstawową funkcję cały czas włączoną. W każdym razie w prywatnych sytuacjach jej to nie przeszkadzało.
Otworzyła drzwi do mieszkania i o mało co nie rozdeptała kota, który pod nimi czatował. Zobaczył jednak gościa w mieszkaniu i uciekł za kanapę. Chyba będzie się musiał przyzwyczaić do częstszych wizyt Setha.
- Napijesz się czegoś?

- Jak masz, to chętnie coś mocniejszego. - uśmiechnął się lekko i ruszył za nią opierając się tyłkiem o blat kuchenny, gdzie zapewne wtedy się znaleźli.
- Mogę zapalić? - spytał, a jeśli się zgodziła i dostarczyła mu popielniczkę, wyjął ustami papierosa z paczki i odpalił go zapalniczką, chowając ją potem do kamizelki. Zaciągnął się głęboko, wypuszczając potem chmurę dymu w górę. Przyjrzał mu się przez chwilę, wracając niemalże natychmiastowo potem do pani doktor. Cóż, miał jeszcze jedną ważną sprawę do omówienia, jednak nie z Roberts, a z Consuelą. Skoro powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B. To już nie te czasy i nie ta 'dojrzałość' gdzie ukrywa się takie fakty.