Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Bar "Viva Maria!"

Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 25 ... 40  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 10 z 40]

1Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Bar "Viva Maria!" Sro 08 Paź 2014, 10:08

Betty Jou

Betty Jou
First topic message reminder :

Bar "Viva Maria!" - Page 10 Vivaplan





Bar Viva Maria! mieści się w dwukondygnacyjnym budynku wciśniętym między drobnymi lokalami usługowymi. Pomieszczenie, do którego się wchodzi, jest długie i stosunkowo wąskie. Po prawej stronie ciąg stolików i krzeseł, zaś po lewej długa lada z rzędem barowych stołków. Podłoga imituje drewniany parkiet, ale zdarcia w niektórych miejscach zdradzają, że jest to zwykłe linoleum. Lada, stoliki i krzesła są jednak drewniane, siedziska wysłane zaś ciemnobrązową okładziną. Co zobaczymy za ladą, poza uroczą właścicielką, Betty Jou? Oczywiście liczne alkohole. Poza napojami wyskokowymi można tu dostać także drobne przekąski. Naturalnie, jak na porządny amerykański bar przystało, w strategicznym miejscu wisi także telewizor, który pamięta pewnie lata osiemdziesiąte – ale wciąż działa! Poza tym świętym pudłem, ściany zdobi też kilka rogatych czaszek oraz liczne, starsze i nowsze, zdjęcia. Widać na nich stałych bywalców, imprezy, samą Betty Jou, ale i kilka bardziej znanych ogółowi twarzy. Przy wejściu stoi szafa grająca, zaś na tyłach stół do bilarda. Ogólnie wnętrze jest dość ciemne, a gdy zbierze się w nim grupa palących facetów, widoczność staje się ograniczona do minimum.
Bar posiada ciasną kuchnię. Na piętro prowadzi obskurna klatka schodowa, a o jego zastosowaniu jakoś nikt nie mówi.

SZAFA GRAJĄCA VIVA MARIA!



W barze można zagrać w BILARD:


  1. Gra przeznaczona dla dwóch POSTACI - z czego jedną może być NPC.
  2. Gdy gracze dobiorą się w pary, rozpoczyna się grę. Jeden MECZ ma 3 TURY. Każda tura to rzut kostką na INTELIGENCJĘ + CELNOŚĆ (może być wspomagana logiką).
  3. Wynik rzutu kostką podstawiamy do wzoru na mnożnik: (Inteligencja + celność + ew. umiejętność) + k6*5
  4. Osoba z pary, która ma wyższy mnożnik WYGRYWA TURĘ i dostaje 10 punktów. 
  5. Mecz wygrywa osoba, która wygrała najwięcej tur - zdobędzie najwięcej punktów. 
  6. Rozpisanie meczu (sposób pisania) zależy jest od graczy - jak im wygodnie. Ważne, by było w postach zaznaczony wyniki mnożnika i punktacja. 
  7. Grę w bilard można rozgrywać dowolną ilość razy (nie ma ograniczeń co do ilości meczy)
  8. Grę w bilard można wpisywać do DZIENNICZKA UMIEJĘTNOŚCI.






Betty spojrzała na Willa i kazała mu usiąść.
- Sama sobie poradzę - burknęła pod nosem. W końcu znalazła metalową skrytkę, która wyglądała jak kasa na utarg. Otworzyła ją jednym z  kluczyków, które pałętały się po kieszeniach jej spodni.
- Nie podoba mi się to.... - westchnęła i położyła na ladę dwa wytrychy - 500$.

Jeśli chcesz, by Betty spuściła cenę - mnożnik na charyzmę, próg 30. Jeśli przekroczysz, płacisz 200$. Jeśli nie - czekasz na dalsze instrukcje MG.



Ostatnio zmieniony przez Betty Jou dnia Nie 18 Sty 2015, 13:09, w całości zmieniany 2 razy


226Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Wto 11 Lis 2014, 22:00

Sue Baker

Sue Baker
Wywrócił oczami i dalej stał. Zerknął przelotnie na wrzucone do kartonu papiery i znów zerknął na Betty Jou, która zaczęła jeszcze bardziej chaotycznie przetrzepywać szafki i schowki.
- No czekam - rzekł znudzonym tonem.
No cóż, on był mężczyzną. Nie spędzał aż tyle czasu na rozważania o emocjach i innych takich pierdołach. On miał ważne rzeczy do zrobienia. Skoro zaś Betty Jou dała mu do zrozumienia, że to koniec, to się zastosował. I chyba pierwszy raz od... ha, od lat, był obojętny.
Tak.
To była jej wola. On już kiedyś odpuścił, żeby jej było dobrze. I skoro znów tego chciała, no to cóż. Jej wybór. Byleby go za niego nie winiła. Bo tego miał serdecznie dość.
- No? - odezwał się po chwili, znów gapiąc się na tyłek kobiety wystający zza drzwi szafy.

227Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Wto 11 Lis 2014, 22:25

Betty Jou

Betty Jou
Tak, jasne, czekał. A ona ile lat czekała? Co za absurd, mijali się tyle razy, za każdym razem coś sprawiało, że musiało być im nie po drodze. 
Chciała chwycić swoją starą suknię, ale zrezygnowała. Zatrzasnęła drzwi szafy, a kurz wokoło zawirował. 
Koniec tego. Widać Baker już postanowił. Może jak się w końcu ocknie, to Betty będzie już mieszkać w domku na Florydzie.
- No już.
Podeszła do mężczyzny i odebrała od niego pakunek. Ale nie zeszła z nim na dół. Odstawiła na ziemię i odsunęła nieco od siebie. 
Wyprostowała się i chwyciła zarośnięta twarz Bakera w swoje zimne dłonie. Ucałowała go delikatnie, mrużąc oczy, które jak zwykle, ozdobione były tonem sztucznych rzęs.
- Zawsze będę cię kochać, Baker - powiedziała, - ale teraz życzę ci powodzenia w twoim nowych życiu.

228Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Wto 11 Lis 2014, 22:59

Sue Baker

Sue Baker
She does it all the time, but she's so pretty and I don't mind...
To było ostatnie, czego się spodziewał. Gdy podnosiła ręce, to spodziewał się raczej, że dostanie plaskacza. Ale to, co zrobiła, było znacznie gorsze. I jego obojętność runęła jak mur berliński. Ale walczyło ze sobą wiele sprzecznych emocji, z których wygrała w tej chwili najsilniejsza.
Złość.
Dlatego złapał Betty Jou za ramiona i odepchnął od siebie.
- Czy ty jesteś normalna?! - krzyknął. - Do kurwy nędzy!
Spojrzał na nią spod byka i zacisnął mocno usta. Odwrócił się i zaczął ciężkim krokiem schodzić na dół, ale po chwili wrócił. Ta przeklęta baba robiła mu wodę z mózgu. Najpewniej sama tylko tyle miała w głowie. Psiakrew. On już dobrze pamiętał, co mówiła, gdy rozmawiali przez telefon. I jej smsy. I naprawdę fajnie by było, gdyby się w końcu zdecydowała, czego chce. Od niego, od samej siebie, od życia.
Baker podskoczył do niej, jedną ręką złapał za włosy, żeby zmusić do patrzenia na siebie, drugą przyciągnął bliżej do siebie.
- Czego ty chcesz, co? Zawsze źle, tak? Jestem to źle, nie ma mnie, to źle, ciebie nie ma, to źle, radzę sobie, źle, nie radzę, źle, jestem miły, źle, nie jestem, źle! - podnosił głos. - Chcesz mnie nienawidzić, to do kurwy nędzy nie mów, że kochasz! ZDECYDUJ SIĘ, KOBIETO.
Jego dłoń zsunęła się niżej i wcisnęła między jej nogi.
- Podobno świetnie się bawisz w Appaloosa, tak? - naparł na nią mocniej. - To kurwa jedź tam i się ogarnij. I jedyne, czego ci życzę, to żeby jakiś dupek cię niczym nie zaraził.
Puścił ją równie nagle, co złapał.
- Nie chcę twoich życzeń, Betty Jou. Moje życie nie jest nowe i, do diabła, już na pewno nowe się nie zrobi.
Baker odwrócił się i tym razem już zaczął schodzić na dół. Po drodze krzyknął jeszcze:
- Pozdrów s w o j ą córkę!

229Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sro 12 Lis 2014, 10:44

Betty Jou

Betty Jou
Nawet jeśli Betty spodziewała się takiej reakcji, to nie była chyba na nią gotowa. Ubzdurała sobie, w tej swojej blond główce, że jednak Sue powinien powiedzieć co innego. Zrobić coś, co sprawiłoby, że Betty przestałaby mieć tak wielki żal. Zamiast tego, kolejne rozczarowanie – lecz chyba ponownie na własne życzenie. Bo czego można od takiego sukinsyna wymagać?
Twarz miała już cała rumianą, nie wiedzieć tylko czy ze złości czy wstydu. Gdy Baker się szamotał, ona stała, wpatrzona w jego sylwetkę co rusz znikającą i pojawiającą się w drzwiach.
- Wal się Baker. Ty i te twoje gadki! - Warknęła w końcu, czując, ze zaraz może się histerycznie rozpłakać. Znowu, och znowu ten kutas zasugerował jej, ze jest dziwką.
- Nie puszczam się na prawo i lewo. O nie! A nawet powiem ci więcej!
Zbiegła po schodach, by go dogonić.
-Powiem ci więcej, Baker. Przez tyle lat byłam ci lojalna, chociaż nie powinnam. Zamiast tego, mogłam wyjechać daleko stąd i wieść zupełnie inne życie. Miałam na to szansę. Zamiast tego, trzymałam się ciebie jak rzep psiego ogona, mimo, że to ty wpierw zjebałeś! Wiesz czym? Wiesz? Jasne, jasne, że wiesz... tylko dla ciebie to jest nic! - Zapłakała – znikłeś bez słowa na tyle czasu, zostawiłeś mnie! Z dnia na dzień! Ćpałeś! Potem więzienie! A ja?! O mnie nie myślałeś, bo ważniejsze były prochy! Ty durniu!
Chwyciła się za włosy, które już dawno wymknęły się spod luźnego upięcia.
- A ja głupia i tak do ciebie lazłam. Mimo, że miałam męża. Jednego, drugiego, trzeciego... mimo to, lazłam do ciebie i każdego z nich robiłam w chuja! Każdego! Przez ciebie! To tobie byłam wierna a nie im! Ale mimo że byłam tylko dla ciebie to i tak masz mnie za dziwkę... dziwkę, która nigdy nie doczekała się słowa „przepraszam”. Ja... ja się kajam przed tobą za te moje wielkie kłamstwo. Przed tobą i przed Sally. Ty... - wskazała palcem na Bakera – ty za to nigdy mnie nie przeprosiłeś. Za to, że wywinąłeś taki numer. Jak naćpany kradłeś i trafiłeś do ciupy... nie mówiąc mi o tym. Nie sądzisz, że coś mi się należało?! Jakieś słowo? Nie, nie... ty wolałeś brać. Wszystko co ci dawałam. Moją dupę, mój bar, mój dom. Jak nagle jednak powiedziałem dość to... to nic cię to nie obchodzi. Tylko może lepiej jak powiesz mi wprost... jak powiesz mi w twarz, że ci nigdy na mnie nie zależało to może uwierzę i dam ci już święty spokój. Ha, może ci nawet bar oddam!o, jak mi powiesz, że faktycznie mnie nie kochasz, to się dogadamy, Sue. Może wtedy do czegoś dojdziemy. No powiedz, powiedz mi wprost. A potem leć do jednej z tych twoich bab. Bo jakiejkolwiek, tyle ich miąłeś. Co, może teraz Allison? Albo ta młoda, Consuela? Cóż, tego mogłam się po tobie spodziewać! Bierz je wszystkie naraz, tobie wolno, tobie wolno, hipokryto!

230Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sro 12 Lis 2014, 19:47

Sue Baker

Sue Baker
Baker zdążył zleźć na dół i wygrzebać z odmętów szafy grającej piosenkę. Przesłanie dla Betty Jou. To ona chciała nowego życia. Innego życia. Więc nie zamierzał jej powstrzymywać. Droga wolna, mógł jej jeszcze powiedzieć! Ona miała może szansę. Na zmarnowanie go bez niego. Byleby wina za to spadła na kogoś innego, bo dość miał wylewania pomyj na głowę.
Zamierzał ruszyć do wyjścia, ale Betty Jou zleciała na dół i zaczęła tyradę.
- MOGŁAŚ. Mogłaś wyjechać! - odpyskował jej. - Ha, może gdybyś zrobiła to wcześniej, to nie wróciłabyś tak szybko!
Prawdopodobnie doktor Hernandez nigdy nie doczeka się poprawy stanu Bakera, skoro na każdym kroku skakało mu ciśnienie. Swoją drogą, od paru dni jechał na sałacie i wegańskich burgerach, więc nic dziwnego, że łatwo było go wkurzyć.
- SKOŃCZ już z tymi prochami i więzieniem, JEZU, to było kurwa pół życia temu, nie możesz tego w końcu przełknąć?! I co, tym sobie tłumaczysz całe zło?! No tak, wszystko wtedy spierdoliłem, ale potem TY wcale nie byłaś lepsza! - wyszczekał.
Ale potem Betty Jou uderzyła w inny ton i słowa przestały spływać Bakerowi do ust. Potem je zacisnął i wpatrywał się tylko w kobietę spod byka. Nawet stracił ochotę na pyskowanie odnośnie innych kobiet. O, na przykład, że faktycznie Consuela ssie lepiej niż najnowszy Zelmer. Chociaż zapewne tak było, skoro miała taki niewyparzony jęzor.
Zaciskał zęby tak mocno, że aż go szczęka bolała. Bo co miał zrobić? Powiedzieć jej to, co chciała usłyszeć? Może powinien. Może w końcu przestaliby tkwić w tych toksycznym związku. Może Betty Jou w końcu odcięłaby się całkowicie od tego życia, którym tak gardziła. Może w końcu byłaby szczęśliwa ze swoją córką i wnuczką, z dala od gangu i całego tego tałatajstwa. Z dala od niego.
Ale, kurwa.
Co się zmieni, jeśli powie, że mu zależy, albo że kocha? Nic. Zakopią się tylko głębiej w tej popapranej sytuacji. Bo Baker nie wierzył, że te dwa magiczne słowa sprawią, że Betty Jou przestanie zgrywać bazyliszka. Że mu wybaczy, albo że złapie za rękę i razem z Sally i Sue zamieszkają na końcu tęczy jak szczęśliwa rodzinka. Dostatecznie dobitnie obie się wyraziły w tym względzie.
Baker nie chciał nic odpowiadać, bo cokolwiek by zrobił, był tego pewien, wyjdzie, że źle. Muzyka już dawno ucichła. Mężczyzna wolnym krokiem podszedł do najbliższego stolika, ściągnął z niego krzesło i usiadł na nim ciężko, chowając twarz w dłoniach.

231Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sro 12 Lis 2014, 20:26

Betty Jou

Betty Jou
Gdy skończyła swoje kazanie stała i patrzyła na wciąż motającego się Bakera. Nie odpowiadała, gdy jej odpyskował; zacisnęła dłonie i czekała, aż mężczyzna się uspokoi.
Mogła mu coś jeszcze powiedzieć, ale... ileż można marnować oddechu? 
Powiedziałaby mu to co zawsze - że czekała na słowo "przepraszam". Że gdyby zrobił to te trzydzieści lat temu to by mu wybaczyła. Ha, jakby ją przeprosił jeszcze miesiąc temu, Betty by z pewnością mu wybaczyła. 
Zawsze by mu wybaczyła, bo była naiwna. Całe te lata była - bo wiedziała, ze Baker oznacza to życie, to, które mimo wszystko jej się podobało.
Kochała ten bar, kochała ten gang. Uwielbiała kierować tymi dziewczynami, tu mała posłuch i szacunek, którego pewnie by nie dostała nigdzie indziej. Tu była KIMŚ. W Appaloosa jest jedna z wielu. Tu była tą Betty - tam, jakąś Betty.
Cieszyła się z każdego poranka w tym mieście, chociaż mogło się wydawać inaczej. Cieszyła się nawet, ze miała obok Sue, chociaż darła na niego mordę.
Mimo wszystko. 
Podeszła do mężczyzny, który chował twarz w dłoniach. Sięgnęła do kieszeni spodni i wyciągnęła z niej klucze do baru.
- Masz.
Rzuciła je na stolik obok.
- Weź ten bar i prowadź go dalej. Gang tego potrzebuje.

232Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sro 12 Lis 2014, 20:54

Sue Baker

Sue Baker
Nie spodziewał się, że Betty zdobyła się na taki gest. Wyprostował się i spojrzał na klucze leżące na blacie. Chyba broda zadrżała mu nieznacznie.
W końcu odsunął się od stołu i wstał. A potem objął kobietę i przycisnął do siebie. Tak naprawdę. Nie w złości, nie po to, by ją upokorzyć. Objął ją tak, jak obejmuje się ukochaną osobę i nie puszczał dość długo. Gdy w końcu sie odsunął, zrobił to tylko po to, żeby ją pocałować.
- Dobrze wiesz, że mi zależało. I że cię kocham. I chcę, żebyś wyjechała. Bo my nigdy nie będziemy razem, Betty Jou. Nie tak naprawdę. Prędzej doprowadzimy się do obłędu, albo do grobu. A ja już nie mam na to siły.
Po tych słowach puścił ją, odsunął się i złapał klucze leżące na blacie. Wcisnął ręce w kieszenie i spuścił głowę.

233Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sro 12 Lis 2014, 21:22

Betty Jou

Betty Jou
Wszystko to, co zrobił w tamtej chwili Sue było chyba gorsze od jego wyzwisk, kłamstw i wyrzutów. W momencie, gdy ja przytulał i całował, serce Betty łamało się ponownie na milion kawałków - bo wiedziała, co powie. Bo czuła, że tak własnie Sue Baker się z nią żegna.
To nie tak miało to wyglądać. To ona miała się zegnać z dumą - odejść z uniesioną dumnie głową. Zamiast tego wyjdzie skruszona, przytłoczona wspomnieniami. I świadomością, że Baker ma rację.
- Wiem. Wiem... - powiedziała, wreszcie zbierając się w sobie. Cofnęła się o o krok, wciąż jednak trzymając dłoń na jego ramieniu.
- Żegnaj, Sue. 
Gdy wreszcie cofnęła dłoń, odwróciła się ku drzwiom baru. Prostując się i patrząc przed siebie, wyszła z budynku, by chwilę potem przyspieszyć kroku. 
Nie patrzyła za siebie. 
Chwyciła klamkę samochodu; drzwi trzasnęły, silnik chwile się dławił. Kobieta nerwowo poprawiła lusterka i wcisnęła gaz, by jak najszybciej wyjechać na ulicę. 
Rozpłakała się dopiero gdy wyjechała na drogę ekspresowa do Appaloosa.

KONIEC ROZDZIAŁU DRUGIEGO 
GDZIE DWÓCH SIĘ BIJE...

234Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Czw 13 Lis 2014, 21:58

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
// z Convallaria Streetz Connorem//

Morgan po raz pierwszy przekraczała próg tego lokalu. Oczywiście pełna nie wiedzy, że jak ją ktoś "znajomy" spotka to może się pożegnać co najmniej ze sprawnością drugiej nogi. Weszła i zaczęła się rozglądać. Klimat tego miejsca dokładnie odzwierciedlał postać jej towarzysza. Pomyślała, ze pewnie często tu bywa. Dla niej to dziwna imitacja angielskiego baru, który nie wiele go przypominał, ale ktoś się starał.
- Nawet nie wiedziałam, że są takie miejsca w tym mieście - powiedziała do Connora. Jeśli chciał zobaczyć, czy miejsce jej się podoba, czy też nie, to na pewno nie odczyta tego z jej spojrzenia.

235Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Czw 13 Lis 2014, 22:15

Connor Eastman

Connor Eastman
Miał nadzieję, że będzie jej się tutaj podobało, ale zresztą nieważne. W Vivie nie było zbyt dużo wścibskich oczu także nie było problemu z jakimiś gapiami, a zresztą odkąd Sue został szefem tego lokalu to zapewne tacy teraz szybko zostają stąd wywaleni. Gliniarze i inni raczej nie będą mieli możliwości spędzania tutaj czasu.
- Siadaj. - Powiedział wskazując jej na stolik. Sam poszedł do kontuaru i wziął od jednej z dziewczyn stojących za barem dwa piwa. Po chwili wrócił śmiejąc się i żartując na temat tego która z pań ma ładniejsze... ekhm... oczy.
Usiadł naprzeciw niej i spojrzał jej prosto w oczęta.
- No to co masz mi do powiedzenia? - Zapytał, a w jego oczach błysnęło, wyglądało to tak jakby był właścicielem jej gazety, a ona była dziennikareczką i tu i teraz miała mu składać raport odnośnie materiału.

236Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Czw 13 Lis 2014, 22:24

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
Morgan usiadła na wyznaczonym miejscu, a kulę oparła o dodatkowe krzesło. Zaczęła się domyślać, że musi być bardziej ostrożna. To miejsce mogło się składać z wrogów lub przyjaciół. Sama tego nie wiedziała. Odprowadziła kawałek wzrokiem Connora, który poszedł po piwo. W tym czasie Foxxy rozejrzała się po ludziach, nie wścibsko tylko tak jakby szukała kogoś znajomego. Po chwili jej towarzysz wrócił, a ona kiwnięciem podziękowała za piwo.
- A czego chcesz się dowiedzieć? Też nie wszystko pamiętam. - powiedziała jak prawdziwy dziennikarz. Oj nie tak łatwo jest wyciągnąć od niej informacje, Smith już się przekonał. poza tym sama panna Smith nie wiedziała za dużo. Po czym upiła łyk piwa.
- Wiem na przykład jak się nazywa opozycja do gangu z różowego klubu - dodała po chwili. Mała informacja na początek.

237Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Czw 13 Lis 2014, 22:32

Connor Eastman

Connor Eastman
Cóż, kobieta powinna zdecydowanie uważać, a nie wiadomo czy w ogóle mówienie o gangach to było dyskusyjne, ale mogła też traktować Connora jako przyjaciela, bo chyba jako jedyny można powiedzieć był do niej przyjacielsko nastawiony, przynajmniej pozornie.
- Opowiadaj, ja chętnie posłucham. - Mruknął mężczyzna dosyć cicho patrząc na rudowłosą. - Tak w ogóle jestem Connor. - Przedstawił się Angielce.

238Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Czw 13 Lis 2014, 22:41

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
To nie jest sprawozdanie, a ona nie jest dziennikarka, która gada wszystko naokoło. Odstawiła kufel z piwem i spojrzała w jego oczy. A ten jak wszyscy nie mógł odczytać nic oprócz obojętności.
- Posłuchaj. Nie jestem byle jaką dziennikarką, nie rzucam informacjami na prawo i lewo, o tak po prostu. Ty w tym mieście siedzisz dłużej i na pewno wiesz więcej. - powiedziała. Nie mówiła tego głośno wręcz przeciwnie nieco przyciszonym głosem, bo nie jest na tyle głupia, aby o tym rozmawiać. Na jego przedstawienie się jedynie skinęła głową. Tak naprawdę nie wiedziała jak się przedstawić, a po drugie, to nie był dobry moment.

239Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Czw 13 Lis 2014, 22:52

Connor Eastman

Connor Eastman
- No to może zacznijmy inaczej. Wyobraź sobie, że jestem prawdopodobnie jedyną osobą która cię wysłucha i może nawet pomoże. - Wycedził przez zęby, jednak ton jego głosu był względnie spokojny. Teraz było już widać, że ona raczej dziennikarką nie jest, a on się skupił na jej nodze, bo przecież prawdopodobnie nie pierdolnął jej samochód, prawda? Tutaj w Old Whiskey to jak cię walnął samochód to prawdopodobnie już gryziesz piach, no chyba, że trafiłaś/łeś na Consuelę, która porusza się z bardzo niską prędkością.

240Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Czw 13 Lis 2014, 23:02

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
Oj miała wyjaśnień wiele na swoją nogę.. odnawiająca się kontuzja, operacja, wypadek samochodowy, upadek ze schodów.. oj wiele tego było. Pytanie tylko, że Connor faktycznie był po tej lepszej stronie barykady. Morgan widziała i znała takich, którzy pomagali, a potem żądali coś w zamian. Widziała to na przykładzie swojego ojca. Jej ojciec ufał wielu, ona praktycznie nikomu.
- Nie jesteś w stanie mi pomóc. - odpowiedziała mu spokojnie, ale chłodno. Taka była prawda, ale do końca mostów palić nie mogła, albo nie chciała. - A co chcesz wiedzieć? Chcesz mieć szpiega w motelu? Inaczej byś nie oferował mi pomocy. Nic przecież w waszym świecie nie jest za darmo. - dodała po chwili. Niech trochę puści pary z ust to będzie miała 100% pewności.

241Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Czw 13 Lis 2014, 23:17

Connor Eastman

Connor Eastman
Ale z niej był niedowiarek, oczywiście nie mógł jej powiedzieć, że to on jest pośrednim sprawcą spalenia stacji Skittlesa. Pewnie po czymś takim zyskałby jakiś autorytet i wiarę w niego, ale o tym, że to on nasłał Mayerową na Jonesa nie wiedział nawet jego najlepszy kumpel Parker, ale póki co wypadało o tym powiedzieć Sue.
- Nie wiesz kim jestem. - Mruknął do niej Eastman. Póki co znała tylko jego imię, nie wiedziała do czego był zdolny i ile łbów w przeszłości odstrzelił. - Będziesz mniej w dupie niż jesteś. Taki układ powinien ci pasować.- Powiedział do niej ignorując jej teksty o robieniu czegoś w zamian, ale przynajmniej wiedział doskonale, że chodzi o motel. Bardzo ładnie to się wszystko zazębiało.

242Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Czw 13 Lis 2014, 23:34

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
Foxxy nie skojarzyłaby faktów, za nisko jest postawiona by wiedzieć takie rzeczy, a po drugie nie było jej w mieście,gdy się działy. Była wówczas w o wiele przyjemniejszym miejscu. O zabitych ludziach też mogli sobie porozmawiać, ale to nie było ważne w ich rozmowie. Jeśli chcieliby porozmawiać o śmiertelnych kulkach to mogli pójść na strzelnicę.
- Ty nie wiesz kim jestem ja, więc jesteśmy kwita. - rozpoczęła swoją odpowiedź. - Zrobimy tak. Mogę odpowiedzieć na kilka twoich pytań związanych z motelem. A potem się zobaczy, może po prostu zaoszczędzimy trochę amunicji. - zaproponowała, groźby raczej nie robią na niej wrażenia. Foxxy nie chciała na razie uzależniać się od Connora, miała już gwarantowane życie i wizę od Smitha, a na razie o to jej chodziło. Jednak na przyszłość kontakty z motorowcami się jej przydadzą, w razie czego.

243Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Czw 13 Lis 2014, 23:43

Connor Eastman

Connor Eastman
Szczerze powiedziawszy to Eastman się dziwił, że tak jakoś ciężko chciała iść na współpracę z nim. No bo przecież to nie Święci jej zrobili dziurki w nóżkach. Sam nie wiedział, że ma dziurki, ale jakieś kontuzje. Ale skoro już otwarcie się przyznała do pracy w motelu to musiało mieć to coś z nimi wspólnego.
- Na początek powiedz mi kogo tam widziałaś. Jak pamiętasz nazwiska to tym lepiej. - Mruknął cicho Connor i upił łyk piwa. Dosyć długo się do niego zabierał.

244Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Czw 13 Lis 2014, 23:53

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
Żeby to wszystko było takie łatwe - ktoś ci pakuje kulki w nogi, a ty go nienawidzisz. Chyba ktoś tutaj nie rozumie pewnych zależności, których Morgan nie zamierzała ujawniać. Prawda była taka, że i Święci wówczas mogli mieć na nią haka. Wówczas by była w jednym wielkim bagnie i kilometrem mułu nad nią.
Upiła łyk piwa zanim zaczęła odpowiadać. Nie znała wszystkich nazwisk, ale widziała wiele osób.
- Ogólnie moim szefem jest nie jaki Skittles, a jego parobkiem jakiś napakowany łysy dresiarz. Poza tym opiekowała się mną jakaś lekarka.. blond włosa z zielonymi oczami. Oczywiście nad nimi czuwa Smith. - powiedziała przyciszonym głosem, o Ronie nie zamierza mówić. Co jak co, ale on był też ofiarą Smitha, tylko Morgan umiała coś z tym zrobić.
- Niech zgadnę, a to jest Wasz lokal. - bardziej spytała niż stwierdziła. Nie potrzebowała potwierdzenia. Teraz bowiem było wszystko jasne.

245Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Pią 14 Lis 2014, 00:03

Connor Eastman

Connor Eastman
Mężczyzna sobie to wszystko układał w głowie i zastanawiał się czy powiedziała mu o wszystkich, ale tego nie mógł niestety sprawdzić. Chociaż w sumie teraz zaczynało mu się wszystko układać, Skittles, Smith, jakiś napakowany dresiarz (o nim akurat nie wiedział), no i blondwłosa lekarka o zielonych oczach, a przecież Cath coś tam kombinowała z Ronem u Smitha jakiś czas temu. To pamiętał. Będzie musiał się wybrać do Hernandez, albo może od razu porozmawiać o tym z Bakerem. On będzie wiedział co z tym fantem zrobić.
- Dzięki. Na razie powinno mi wystarczyć. - Powiedział ze spokojem i lekko się do niej uśmiechnął. - Czas mnie nagli. Dopij sobie w spokoju piwo. - On właśnie jednym łykiem skończył swoje. - Można tak to nazwać. - Odpowiedział na jej pytanie. Podszedł do baru, wziął jakąś kartkę i nabazgrał coś długopisem. - Tu masz datę i miejsce kolejnego spotkania. - Wręczył jej kartkę, skinął jej głową i wyszedł z lokalu.

/zt

246Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Pią 14 Lis 2014, 00:12

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
Morgan nie została dopić piwa. Spojrzała jedynie na kartkę i dokładnie się jej przyjrzała by zapamiętać całą treść jaką zawierała po czym spaliła ją w świecy, która miała dodać nastroju na sąsiednim stoliku. Wzięła jeden łyk szlachetnego trunku.Po czym sięgnęła po kulę i ruszyła. Raczej nikt nie powinien się dowiedzieć o jej zniknięciu. Skittles raczej zamykał się z dresiarzem w pokoju, a Rona nie było. Teraz tylko trzeba się dobrze ukrywać.  
// zt - Motel

247Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Wto 25 Lis 2014, 19:15

Claus Auguste

Claus Auguste
/1.04, pewnie popołudnie

Claus, jak każde popołudnie za wyjątkiem okresu, w którym Betty postanowiła strzelać fochy na Bakera, siedział w barze i popijał piwo w oparach dymu papierosowego. Tak. To było życie. Prawie, że spokojnie i sielankowe. Gdyby nie fakt, że po ostatniej akcji musieli uważać. Od czasu zmiany szeryfa psy zrobiły się bardziej czujne. Trzeba było w końcu coś ogarnąć. Zwłaszcza, że młody i księgowy byli ranni.
Odchylił się do tyłu i oparł się o oparcie, pozwalając swojemu bebechowi w końcu rozlać się bez uczucia ścisku. Rozejrzał się wokół. Jakoś pusto było tu bez cycków Jou. Smutno.

248Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Wto 25 Lis 2014, 19:19

Sue Baker

Sue Baker
Do baru wszedł Baker. Miny nie miał zbyt tęgiej, najwyraźniej znów głowę zaprzątały mu różne przykre sprawy. Naprawdę, tu dbać o zdrowie, gdy się było w takim stresie? Przywitał się z obsługą, poprosił o piwo i rozejrzał po Vivie. Zauważywszy Clausa, złapał butelkę i po chwili zasiadł naprzeciw czarnego motocyklisty.
- Jak leci, Claus? - zagadnął. Widać po nim było, że chce przejść od razu do rzeczy, ale z grzeczności tego nie robił. Doceńcie to. Z GRZECZNOŚCI.

249Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Wto 25 Lis 2014, 19:26

Claus Auguste

Claus Auguste
Och, Claus doskonale pewnie zdawał sobie sprawę z tego o czym myślał Sue! Sam biedny nie mógł spać. Lekarka mówi: mniej stresu, więcej relaksu. Ale jak?! NO JAK?!
Wzruszył ramionami.
-Jak zwykle. Matka dalej z tym lalusiem, młodej wypadła trójka i histeryzuje, że jest brzydka i nie może iść do szkoły.-czarny przewrócił oczami.-Ciesz się, że nie masz córki. Kochane istoty. Ale trzy to o dwie za dużo.-stwierdził z przekonaniem.
On też nie lubił pitu-pitu. Zwłaszcza, że były ważniejsze rzeczy do ogarnięcia.
-Jak to rozegramy?-zapytał więc.

250Bar "Viva Maria!" - Page 10 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Wto 25 Lis 2014, 19:39

Sue Baker

Sue Baker
Po wzmiance Clausa "nie masz córki", Baker spojrzał na niego spod byka i prychnął. Dupek.
- Tja - mruknął pod nosem i chwilę memłał w ustach różne niemiłe słowa, które mu się nasuwały. Przecież Auguste chyba zdążył ogarnąć ten drobny szczegół z życia Sue? Wszyscy Święci wiedzieli, więc on też powinien.
W końcu przyssał się do butelki i po paru potężnych łykach złość mu trochę przeszła.
- Po pierwsze, potrzeba nam alibi. Słyszałeś o jakimś nowym psie w mieście? - zacisnął zęby na myśl o tym durnym, policyjnym pikniku. - Na pewno zainteresuje cię fakt, że przymknął mi dziwkę. Kazałem mieć ją na oku, chuj wie, co mogła nagadać. W każdym razie, nie podoba mi się to. Zwykle kundle były zbyt leniwe na zajmowanie się dziewczynami. A skoro im chce się zajmować, to i... innymi sprawami - mówił dość cicho, przechylając się do przodu i wbijając wzrok w Clausa.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 10 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 25 ... 40  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach