Przychodnia

First topic message reminder :

Witaj w Świątyni Zarazków, istnym niebie chorób przenoszonych drogą kropelkową i największym zbiorowiskiem młodocianych z chorobami wenerycznymi – przychodni! Pokryty graffiti błękitny budynek mieści w sobie dwa gabinety lekarzy ogólnych. Jeśli oni nie będą w stanie ci pomóc, skierują cię do specjalistów; w Old Whiskey znajdują się aktualnie gabinety ginekologa, okulisty, laryngologa i dentysty.
Przy przychodni działa również mała klinika z izbą przyjęć, do której trafiają ludzie z ranami postrzałowymi, pocięci nożem, czy krwawiący przez inne niefortunne przypadki – po powierzchownym zajęciu się raną poszkodowani zawożeni są niezwłocznie do szpitala w Appaloosie. Lekarze tu pracujący wydają się być pozbawieni radości życia, lecz co się dziwić – ich pacjenci nie należą do najczystszych, czy najkulturalniejszych. Jednak żeby się u nich leczyć trzeba mieć wykupione ubezpieczenie, dostać je z pracy, lub słono zapłacić – opieka zdrowotna w Stanach jest bowiem odpłatna. I to wysoce.

Każda osoba legalnie zatrudniona jest ubezpieczona i może korzystać z usług przychodni.
Jeśli chcesz się ubezpieczyć prywatnie musisz jednorazowo zapłacić 5000$
Jeśli nie posiadasz ubezpieczenia, ceny za konkretne zabiegi/leczenie są ustalane indywidualnie przez MG. Rachunek będzie wysyłany na pocztę leczonej postaci po jej wyjściu z przychodni/kliniki.

46

A jak już się posypało to znalazła wszystko. Najpierw pierwsze prawko, to się przynajmniej dowiediała jak ma na imię. Potem zdjecie córek nad którym się zatrzymała na dłużej, ogladając je też od tyłu (może jakaś data czy imiona czy co), a potem ostatnie prawo.. Kawynsky? Kaw..sky? Kasky..? Nie potrafila tego wymówić. Ale też Anthony! Chyba. Tak to podejrzanie podobnie wygladało. Z jakiego to kraju?

Fotografia przedstawiała Sabrinę i Reginę, które siedziały na kanapie z jakimś tłustym Mopsem. Niestety, nie było ani daty ani podpisu.
Europejskie prawo jazdy miało symbol niebieskiej flagi z gwiazdkami i literkami PL.

Jeśli chcesz szukać dalej:
Mnożnik na spostrzegawczość. Jeśli przekroczysz:
20 - znajdujesz fotografię kobiety w średnim wieku
40 - znajdujesz fotografię kobiety w średnim wieku i druga fotografię, tej samej kobiety, ale topless

Jak Seth wstał i przeciągnął się aż mu kości strzeliły to przypominał jej w tym geście Williama, który notorycznie strzelał swoimi stawami. To zaś przypomniało o jej obietnicy. Na dniach musi wpaść do niego.
- Albo się nie doceniasz albo to fałszywa skromność.- roześmiała się bo dla niej był wyjątkowo miły.
Przez chwilę się wahała bo nie była pewna co zrobić. W sumie zadymione bary jej nie przeszkadzały, co widać po jej odwiedzinach w Vivie. Czułą się tam tak samo swobodnie jak w wypasionej restauracji w AP. Z drugiej strony z mieszkania można się trochę o człowieku dowiedzieć.
- Jak obiecasz, że mnie nie zamordujesz i potem nie zakopiesz moich zwłok to możemy jechać do ciebie.- Oczywistym było, że sobie żartuje i taka ewentualność nie powstała w jej głowie.

41

Odłozyla wszystko na swoje miejsce, żeby nie pozapominać co gdzie było i grzebała dalej. Wyciągnęła dwa kolejne zdjęcia i.. o, hej! Tego się nie spodziewała. Gustowała raczej w młodszych cyckach.. także obróciła fotki tylem, zeby zobaczyć czy i one czegoś nie mają napisanego, a potem wróciłą do szperania. Chyba, że już wszystko widziała.

Na tyle fotografii była tylko data: 12.2012. Nic więcej.

Jeśli chcesz szukać dalej:
Mnożnik na spostrzegawczość. Jeśli przekroczysz:
20 - znajdujesz wizytówkę Słodkiej Brzoskwinki, gdzie Smith widnieje jako szef ochrony

36

O! I kolejna rzecz. Następna fot.. a nie. Wizytówka. Spojrzała na nią z lewa i prawa. Szef ochrony? No ładnie. Schowała to na swoje miejsce. Coś jeszcze tu jest? POdniosla kontrolnie wzrok czy nikt nie idzie.

W portfelu nie było nic więcej, co mogło być warte uwagi.

No to pochowała wszystko na miejsce, zamkneła portfel i czekała.

- ziemia na której stoi mieszkanie nie należy do mnie więc technicznie nie mogę tam kopać. - uśmiechnął się lekko. - także to raczej ci nie grozi. - odparł na jej żartobliwe zarzuty, drapiąc się po bliźnie.
Cóż, on także wychodził z założenia że łatwiej jest z kimś rozmawiać w spokojnym miejscu niż przekrzykiwać się w barach, dlatego też lubił zacisze swojego... ekhem, domu.
- To w takim razie, pani doktor, proszę zebrać swoje manatki i czekam na panią na parkingu. - zrobił poważną minę, a potem puścił lekarce oczko, wychodząc z gabinetu.
Przeszedł przez hol i kiwnął głową recepcjonistce.
- Dobrej nocy. - mruknął uprzejmie i nieco szarmancko, po czym wyszedł z budynku, kierując się do swego motocykla. Gdy już siadł w siodle, wyjął papierosy, odpalił jednego i począł gapić się na budynek w oczekiwaniu.

Wreszcie do Autumn podeszła pielęgniarka.
- No, to ten, opatrzyli pani wujo-kuzyna, ale ten się właśnie wypisał na własna prośbę... - i wręczyła jej spodnie Smitha.

Odwróciła wzrok gdy przechodził Seth. W końcu mógł ją rozpoznać, a jej nie uśmiechały się rozmowy ze swiętymi. Ten jednak poszedł dalej. Potem pojawiła się pielęgniarka i Autumn wstała, łapiac spodnie z mało inteligentna miną.
- Jak to? W takim stanie? - przewiesiła sobie spodnie przez ramie i pomyślała, że Smith jej tu wylezie w gaciach jak mu zabrali dół garderoby.

Pielęgniarka wzruszyła ramionami.
- Jeśli jest przytomny i zdrowy na umyśle, to może.
Przeżuła gumę i wróciła do recepcji.
Po chwili Smith wylazł z izby - faktycznie, bez spodni, w samych bokserkach w króliczki.

Pokręciła tylko głową rozbawiona i spojrzała na plecy wychodzącego z gabinetu mężczyzny.
Sprawnie uporządkowała gabinet i pozamykała co trzeba. Potem nałożyła żakiet i żegnając się z resztą personelu wyszła.
Z przyjemnością odetchnęła gorącym powietrzem. Trzeba być nienormalnym by kochać te upały. Rozejrzała się po parkingu i dostrzegła Clustera. Podeszła do niego. No tak mogła się domyślić, że czeka ją przejażdżka na motocyklu.
- Masz drugi kask?- ha chyba że ma jechać swoim samochodem, co chyba nie byłoby złym pomysłem.

- E.. ja bym z tym zdrowiem tak nie szalała.. - zastanowiła się. A jak dostał w głowę i klepki mu się poprzestawiały?
Odwróciła wzrok na Smitha i po chwili zastanowienia i wpatrywania się w te króliczki podniosła wzrok w górę i zmarszczyła brwi. Obejrzała się na pielęgniarkę. Teraz to już kij.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł - rzuciła do Smitha, podchodząc do niego ze spodniami i wreczajac mu je.

- A ty, to kto? - wziął od niej spodnie, po czym wsunał na tyłek.
- Mam swojego lekarza, wolę się z nim skonsultować.
Widac było, ze każdy ruch sprawia mu ból, ale zaciskał zęby. Wyminał Autumn, i kulejąc, skierował sie do wyjścia.

- Ja cię znalazłam.. pana - poprawiłą się zaraz. W sumie był sporo starszy. Ruszyła za nim.
- E.. odwieźć pana gdzieś? - zaproponowała, zadziwiająco troskliwa jak na siebie. Gość przecież ledwo przeżył.

- A to dziękuję, ale bym sobie poradził - głupi, pewnie by ktoś jeszcze przyszedł i mu bardziej dokopał.
Pokuśtykał za próg.
- Nie, zamówię taksówkę... - mruknął i zaczął szukać telefonu.

- No, pewnie. Umrzeć to w sumie nie problem - fuknęła.
- Może portfel? - uniosła w górę jego, którego mu jeszcze przecież nie oddała. Jeśli chciał go złapać, cofnęła się.

Zmrużył oczy, widząc, że dziewczyna raczej nie jest skora do oddania mu jego własności.
- Co, mam ci zapłacić? Dobra, tylko może najpierw oddam mi portfel - fuknął.

Prychnęła.
- Portfel mogłam już dawno ogołocić. Oddam jak pana odstawię do domu. Albo lepiej do szpitala. Może byc? - uniosła brew, patrząc na niego i splotła ręce na piersi. Całkiem pokaźnej w sumie.

- Naprawdę, chcesz mnie wieźć do Appaloosa? - zaśmiał się. Potem szybko pożałował, czując ból brzucha.
- Ja cię nawet, kuźwa nie znam. Ty mnie tez nie, kuźwa.

- No, tak sobie pomyślałam, że się przejadę - fuknęła.
- Dobrze, panie Kawynsky - no nie brzmiało to jak jego nazwisko tak do końca, ale trudno. - Mogłam tam cię zostawić i jestem ciekawa ilu przechodzacych świętych dorzuciłoby odcisk swojego buta na twoją twarz. Może napiszę do kogoś, że się jednak wygrzebałeś z tego śmietnika, na który cię wynieśli - złapała za telefon.

- Nie, ale mogę ci oddać swój. Chyba że wolisz wpakować się do swojej klatki. - rzucił nonszalancko mając na myśli samochód. Nie żeby coś do nich miał, sam kiedyś marzył o Mustangu rocznik 60ty, ale najzwyklej nie było go na to stać, więc to olał. Skupił się na motocyklu, choć wypadałoby już chyba zmienić ten, co miał. Ale... jeszcze nie teraz.
Siedział teraz w okularach, oparty jedną ręką na kierownicy i palił papierosa, patrząc na panią doktor. Jej wybór, tak właściwie.

W sumie jak wypije to i tak na piechotę do domu będzie musiała iść. Jutro musiałaby wracać po samochód i potem do pracy a tak to ją czekał tylko spacerek do przychodni. Może poprosi Willa by ją podwiózł.
- To poproszę twój.- wyciągnęła rękę a gdy już dostała nakrycie głowy, to mogła wsiąść na motocykl i chwycić się Setha. Dobrze, że dziś spodnie do pracy ubrała.

----> E&S Dom Setha