Plaża Leadbetter

Wyszczerzył się do kolegi nie odwracając wzroku od turystek z Arizony.
- Prowadź - dygnął na pokaz i wyprostował dłoń zapraszając Pepe do pójścia przodem. Jak zwykle. Bo to Pepe torował drogę jak rekin.

-O jeju,  dziękuję! -pisnęła,  by po chwili wyściskać Joan.
Usiadła na piasku, powoli zwracając na coś uwagę poza tancerzami.  Zauważyła człowieka w kostiumie rekina i... emerytkę,  którzy popalali coś dziwnego. I... po chwili dołączył do nich ktoś jeszcze.
-Chcę kogoś za aresztować. -wypaliła nagle, z tęsknotą, wpatrując się w grupkę.
Przenosiła wzrok na kolejne osoby.
-...czy to jest córką Smitha? -zapytała z szokiem, dostrzegając znajomą blondynkę.

Jonathan odwrócił się w stronę w którą patrzyła Lola i też się chwilę zapatrzył, wrócił do oglądania pokazu aż nagle Lola zobaczyła Smithównę.
- Co? ...O cholera. Masz rację - popatrzył na Lolę. 
- Rodzinne wakacje?

Jess uśmiechnęła się, widząc przyjaciół w oddali ale zaraz musiała twarz odwrócić, bo razem z rudą koleżanką, robiły obrót ze skrzyżowanymi między sobą ramionami. Stojąc do siebie przodem i pilnując aby się nie przypalić. Wymieniły spojrzenia a blondynka wyczuwając mocniejsze uderzenie bębna, zrobiła krok w bok i odłączyła się od koleżanki, stając przodem do widowni. Ręce w stronę ciemnego nieba podniosła i zaczęła machać wachlarzami, które ognistą poświatę w powietrzu pozostawiały.
Muzyka stawała się coraz szybsza a do tańczących dziewczyn dołączył blondyn, który trzymając w dłoni dwa drążki, zaczął je podrzucać, pozwalając im obracać się w locie i zgrabnie łapiąc ponownie.
Turyści zgromadzeni na plaży zaraz ujrzeli jak blondyn wraca na tył i upija płynu z butelki. Trzymając go w ustach wysunął się przed tancerki i zionął ogniem w stronę nieba.
Oklaski mile widziane!

Mogła się spodziewać wyściskania przez Lolę, ale jednak było to zaskoczenie, a szczególnie siła w to włożona.
- Och, dajcie spokój. Wakacje. Zresztą to Kalifornia, nawet moi dziadkowie popalają.
Dalej podziwiała pokaz, ale oderwała się na chwilę.
- Smith'a, tego Smith'a? I która to? - Już nawet nie pytała się skąd wiedzą, w końcu była człowiekem-nieogarem w biurze.
Joan zaczęła machinalnie klaskać, skoro reszta też zaczęła nagradzać brawami artystów.

Gdy zobaczyła Kennego to uśmiechnęła się do niego szeroko i zaśmiała się. Jej niewiele było trzeba wypalić, by była w dobrym humorze. Ona zawsze miała dobry humor. Zaklaskała dla Jess i znów zagwizdała z uznaniem.
- Dajesz, kochanie! Jestem z ciebie dumna! - zawołała rozbawiona. Przelotnie spojrzała na grupkę Arizo...ńczyków. No wyglądała na całkiem ciekawych. Ale gdzie tu ciasteczka jakieś. Babki same i jakiś mały, młody chłopaczek.
Po chwili jej uwagę przykuły palce u stóp. Zaczęła nimi wyginać do rytmu muzyki i uznała to za niezwykłą umiejętność. Powinna się zgłosić do telewizji i opowiedzieć o tym światu!
- Chłopaki! Patrzcie jakie mam zwinne palce!

- Widziałam ich zdjęcie. Ba, mam je nawet w portfelu.-przyznała, gotowa je wyciągać.-Wakacje czy nie, jestem spragniona mandatów. -burknęła. - A to się na taki nadaje!-stwierdziła z całym przekonaniem.
Zmarszczyła brwi.
- Ej, Jon, ten jeden jest słodki. Zapoznać cię? Mogę być skrzydłowym. - zaoferowała się.

- Tu się zgadzam z Joan - powiedział i uniósł brew wymownie w stronę Loli. Walentynki były może i dawno, ale jeżeli tamta grupka była garnkiem to z Loli był niezły kocioł. I dosłownie i w przenośni.
Westchnął.
- Lola.. - powiedział po prostu i przetarł oczy. - Nie żebym nie doceniał dobrych chęci, ale nie.
Nie wiedział którego ma na myśli, ale chyba nie miało to znaczenia, a sami zainteresowani chyba zamierzali nawiązać kontakt. Niczym dwa przeciwstawne plemiona patrzyli po sobie z zainteresowaniem.
A człowiek-rekin bez kostiumu robił z siebie takie przedstawienie, że był wręcz konkurencją dla pokazu ognia.

Carmalita wstała i trzymając swoje buty na obcasie w łapie podeszła bliżej. Coraz bardziej jej sie podobało. Wyobrażała sobie jak tańczy do tej muzyki z Florenciem.. kurde, ale go tutaj nie ma. Ze zrezygnowaniem spoglądala na występ. Otrzepała spódnice z piachu. Widziała ludzi palacych zioło, ludzi skaczących jakoś dziwnie i to zaraz przed nią.
- Przepraszam - powiedziała do Pepe i ich znajomków, bo stali jej na drodze do reszty widowni.

- Oj Pepe - pokręcił tylko głową. Ale przyjaciela i tak się posłuchał i poszedł raźnym krokiem w stronę Arizończyków. Na twarzy uśmiech numer 3, włosy zmierzwione ręką, koszula rozpięta pod szyją.
- Super pokaz, co? - zwrócił się do grupki - Skąd jesteście? - zagaił i puscił oko do blondynki z burzą włosów, dopiero teraz dostrzegając jej brzuch i faceta obok.
- Rodzinne wakacje? - nie dał po sobie poznać, że źle wybrał cel podrywu. No ale też nie miał dużego parcia. Mógłby podbić do okularnicy, ale ta była o głowę od niego wyższa. Ach ta żółta krew...

Tempo ponownie wzrosło, pobudzając widownie nie tylko do klaskania, ale poruszania się podobnie do tancerek. Dziewczyny kręciły biodrami, tańcząc z użyciem wachlarzy i wyginając plecy do tyłu, a blondyn znowu zionął ogniem, tym razem bliżej pierwszych gości przedstawienia, ale też na dyle daleko, by ich nie przypalić.
Znowu chowając się za dziewczynami, zaczął podrzucać kijki, a Jess z koleżanką zeszły do parteru powoli, by oprzeć się kolanami na piasku i z uśmiechem patrząc na turystów, pokłonić się przed nimi i ruszając dłońmi jakby chciały ludzi powachlować.
Muzyka coraz bardziej cichła, aż w końcu dziewczyny niemal położyły się na piasku a blondyn ukłonił z dłońmi rozłożonymi na bok, trzymając płonące kijki z dala od ciała.
- Dziękujemy!
Zawołał nagle prostując się i patrząc na ludzi z uśmiechem. Przypomniał o skromnym datku a tancerki powstały z piachu i na środku złożyły gasnące wachlarze. Zgarniając woreczki na datki, ruszyły w stronę turystów i uśmiechając się czekały na pieniądze. Z tego cała grupa żyła! Jess stanęła przed Jonem i uśmiechnęła się zachęcająco.

Jolene miała dobrze i nie przejmowała się zupełnie niczym. A najmniej by się przejmowała jakimiś wątami policjantów na wakacjach. Nie pierwsi, nie ostatni.
- Łuuuuu! - podniosła się i kołysząc na boki poszła w ślady Kennego. Barman to miał gadane. W sumie to ona też. I rekin też! Byli tacy fajni, niech Arizona podziwia.
- Dzień dobry ślimaczki. Jacy wy piękni jesteście! - zaświergotała do trójki... Wróć. Objęła Carmę ramieniem i wzięła ze sobą do grupki, tworzącej się na tejże plaży.... Czwórki turystów.
- Oh, ah! Który miesiąc skarbeńki! Gratuluję! Jak cudownie. Przyszła mamusia! - rozpływała się we wspaniałościach i każdego musiała wyściskać. - Witajcie w Santa Barbara!
A gdy Jess się zbliżyła, Jolene tradycyjnie wyciągnęła z torebeczki pieniążki i dała jej do rąsi. Było to dużo pieniążków.
- Piękny pokaz, króliczku!

Wywróciła oczyma.
- Świetnie. - wycedziła,  nie zadowolona. - Nie to nie!
Założyła ręce na klatce piersiowej.  Gdy podszedł ten słodziak,  rozchyliła lekko usta.
- Old Whiskey, Arizona. - odpowiedziała,  zadzierając głowę ku górze.  Zmieszała się na jego pytanie.-Nie,  ja jestem tylko cockblockiem. - wytłumaczyła z uśmiechem. -Także śmiało,  jest wolny!
Gdy zaatakowała ich cała grupa, postanowiła juz wstać. Czuła się przytloczona.
-Och, dziękuję! No... czwarty.-kolejny uśmiech.
- A wy? Miejscowi?-dopytała, przyglądając się tej wymieszanej grupie.

Przed Jonathanem pojawiło się przeurocze stworzenie i prosiło swoimi pięknymi oczętami o kasę.
No i jak miał odmówić?
Uśmiechnął się i wrzucił tancerce kilka dolarów to siatki.
- Świetny występ. I ekscytujący!
Sophie obwąchała nieznajomą tykając ją zimnym nosem po kostce.
Jednocześnie jęknął, zrobił się czerwony i schował twarz w dłoni.
- Lola.... o ci mówiłem? - wstyd mu robi przy nieznajomych...i Joan.

Jess wymigała do Jolene podziękowanie i uśmiechnęła się do niej szeroko, następnie spojrzenia zwracając na pozostałych, w tym głównie na pana koronera. Przystojniak.
Przybijając piątkę z Pepe, puściła mu oczko i w podziękowanie za pieniądze od Harpera, przyłożyła palec wskazujący do swych ust. Taka niema forma pocałunku hehe.
Uśmiechnęła się jeszcze raz i wymigała, że spotkają się później w barze. A niech się turyści dziwią, że głuchoniema tańczy na plaży! Jess odwróciła się i wróciła do swej grupy.

Pokaz się skończył a Regina nawet zaklaskała! Naprawdę, podobało jej się - nawet tak bardzo, ze wrzuciła aż 5 dolarów do woreczka!
Dopiła swoje Bubble Tea i zaczęła się rozglądać. Zauważyła grupę  baru - człowiek rekin puścił do niej oko, a ta jakby się wzdrygnęła.
No dobra, pomachała mu niepewnie.
Chyba w ogóle czuła się tu jak nie z tego świata.

Uniósł jedną brew. Oho, może jednak chociaż trochę spodobał się tej Lali... Loli. Zerknął na jej kolegę rozbawiony.
- No cześć - wrócił do Loli - Dzięki za ofertę, ale z tego co widzę, to ciebie ciągnie do tańca. Kenny - wyciągnął dłoń do dziewczyny.
Sypnał jednocześnie trochę grosza Jess. Za siebie i kumpla.

Joan zdążyła jeszcze przyjrzeć się Smith'ównie, a potem końcówce występu. A potem najechał na nich komitet powitalny. I znowu ktoś ją ściskał, a świetnie, wyrobiła normę na ten i przyszły tydzień. Bardzo starała się nie parsknąć śmiechem na słowa Loli i reakcję Jon'a.
- Chwilowo tak - odpowiedziała na uwagę Pepe o Arizończykach.

Carmalita uśmichnęla się i spojrzała niesmialo woczyska tutejszego.. rekina, ale ona o tym jeszcze nie wiedziała. Chciała coś powiedzieć, ale nie bylo jej dane, bo została zabrana przez jakąś babcię. Spojrzała na wszystkich.. ma sto procent wiedzieli z jakiej rodziny pochodzi, bo oni byli z policji. Raczej nie darzyli się nienawiścia, ale wolała ich unikać.
- tak tak Arizona - powiedziała pod nosem po czym odwróciła się by wrzucić pieniądze do siatki Jess. Była jakby myślami kompletnie w innym miejscu. Po czym chciała sobie odejść od tej grupki nie zauważenie. Tak powoli krok pierwszy.. drugi... trzeci.. oby na nikogo nie wpadła.

A Tammy wpatrywała się w blondyna z grupy Tancerzy Ognia, chyba na nowo zakochana. Uśmiechnęła się do niego, gdy podszedł z woreczkiem i wrzuciła dolara, którego miała na coca colę. Ale to nic! Może ją zapamięta!
Ludzie się rozchodzili a rudzielec stał w miejscu, nie wiedząc co dalej. Rozglądnął się i dostrzegł blondynkę w podobnym wieku, do której posłał nieśmiały uśmiech.

Z racji tego, że jest tak bardzo dużo osób i nie jestem w stanie tego ogarnąć to Jolene się roześmiała perliście i żywo gestykulowała.
- Tutejsi, oczywiście, że tutejsi. Oto, ten przystojniaczek, proszę państwa to nasz najwspanialszy berman, Kenny! Polecam jego drinki, drineczki i duże napiwki, bo wart jest każdej kwoty z tym jakie smakołyki przyrządza! - rozpoczęła prezentację. A co tam, że sami mieli język w gębie. Ona to zrobi lepiej.
- Uwaga, piękne panie i panowie. - szturchnęła Jona w bok i uśmiechnęła się do niego szeroko. - Nasz najwspanialszy przewodnik. Rekin tegoż biznesu, Pepe! Słodziak, nieprawdaż? - złapała Pepe za policzek i wytarmosiła delikatnie z czułością.
- A ta zdolna tancereczka co nie boi się ognia to piękna Jess. Ostrzegam, jest głuchoniema, więc musicie się postarać, by ją zainteresować! - znów śmiech. Poprawiła sobie pareo, robiąc z niej sukienkę i kompletnie nie przejmując się, że wciąż miała pod cienkim materiałem strój. Brak jakichkolwiek kompleksów się wyczuwało.

Regina miała już zamiar wyjść z plaży i dać się do hotelu, by pomalować sobie paznokcie na wszystkie kolory tęczy. Gdy skierowała się do schodków prowadzących na deptak, zauważyła niską, rudą dziewuszkę, która się do niej uśmiecha.
Och, czyżby widziała w tym jakiś podziw dla jej osoby?
od razu poczuła się pewniej. Wyprostowała się, wypięła piersi i podeszła do Tammy.
- O. Mój. Boże. Kocham twoją bluzkę. Totalnie musisz mi powiedzieć skąd ją masz!

Uniosła brew, widząc Pepe. Zacisnęła lekko usta.
- Mam nadzieję,  że to medyczna.-mruknęła,  ale zaraz się Uśmiechnęła,  by zniwelować źle wrażenie.
- Ej,  Jon.  Moja odznaka tu działa? -zapytała ukradkiem.
-Ojej, no co! Zgodzilismy się na koszulkę,  ale jej nie wzięłam, Jonnie! - pisnęła.
Poczuła się nieco nie pewnie.  Ale też miło połechtana.  Jeju, on... zwrócił na nią uwagę!  W ciąży! Cóż.  Od zwyczajna się od bycia podrywaną.
-Lola.-uścisnęła tą jego dłoń,  powstrzymując się od bawienia włosami, mrugania i przekrzywiania głowy. Za to przygryzła wargę,  wpatrując się w niego.-O, barman?-zaciekawiła się. - Szkoda, że nie mogę pić alkoholu!
-Jeju, to takie miłe,  że Podeszliście! -zachwyciła się o chwili,  ocierając się  o wzruszenie. Hormony...