Dom Liluye i Howhakana

First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Opcjonalnie na podwórku znajduje się podjazd.

-Przecież cały czas mówię! Tylko uważam, że cokolwiek zrobię jest tak zwyczajne, że szkoda strzępić język. - Bo taka była prawda. Jego życie nie było jakieś świetne. Nie chodził na imprezy, nie jeździł na wycieczki, a jak już to tylko jechał.
-Zabawne, że jeszcze pół roku temu unikałem Cię jak ognia...

- Ja też nie robię nic specjalnego, a ci mówię - wzruszyła ramionami i obserwowała sobie Delshaya. Chyba nie do konca wciąz do niej dochodziło to, co się stało. Ale uśmiech z twarzy jej nie schodził, dziwnym trafem.
- Ale z moją ochotą do zabicia cie nic się nie zmieniło - parksnęła.

- Wiec ostatnio pomalowalem stację. Wymyslilismy z Noah, ze bedzie w kolorach Arizony. Nawet dobrze to wyglada, ale jestem facetem wiec sie nie znam. - Ot zwykla czynnosc, ktora nie byla nawet ciekawa. No ale zawsze cos.
I milo, ze chce go zabic.
-To bardzo dobrze. Im bardziej mnie nienawidzisz, tym namietniej mnie pokochasz. - Wyszczerzyl zęby w zlosliwym wyrazie twarzy.

- Nooo, to muszę wpaść. Zamieniłam się z Noah samochodami. Jego jest mniejszy, ale.. nie potrafię jeździć tym pick upem. I umówilam się z innym znajomym na jakieś lekcje.. Jest zawodowym kierowcą.. Ale nie wiem czy sobie poradzę. Może zacznę jeździć na motocyklu lepiej.. - nie ma tam jak zabrac Moiry, ale bała się prowadzić. A w końcu motocykl stał gdzieś z boku domu, Del na pewno go widział.
- Jesteś taki tego pewien? - podnisłą się i usiadła na nim okrakiem. Nie mogła się natulic na zapas. A zwykle taka była wycofana.. Cmoknęłą go w czolo i przytulila do siebie.
- Mów coś wiecej. Co z tym domem. Kiedy, gdzie i jak..

-Oooo miło z jego strony. W sumie pickup przyda się do przewożenia towarów. Spróbój z tym autem. Motocykle są chyba bardziej niebezpieczne, mimo, że masz niezłą maszynę z tego co widziałem. - Sam miał taką samą, ale mógł pochwalić wybór. Kiedy tak na nim usiała zdziwił się lekko, ale później go przytuliła więc zrobił to samo. -Jestem pewien! - Dodał szeptem, acz stanowczo. Przed następną odpowiedzią zastanowił się chwilę.
-Musze dostać pieniądze za stary motor, może uda mi się sprzedać przyczepę. I chciałbym jak najszybciej. Byłoby więcej miejsca dla Ciebie też. - Wzruszył ramionami. Nie mógł ciągle przychodzić tutaj i wykorzystywać wygody. - I od Ciebie będzie zależało, czy będę miał dwie sypialnie, czy jedną sypialnie i akwarium!

- Może i tak, ale.. nie do końca sie czuję w samochodzie - no coż, wsiadła raz i wracała do domu z buta, tak to wyglądało. Ale Del mógł się domyślać, wiedział o wypadku.
Objęła go za szyję i przycisnęła do siebie, wiec miał trochę utrudnione mówienie, ale trudno.
- A co, chcesz przerobić jeden pokój na akwarium? - uśmiechnęła się.

Zaczął coś bełkotać z twarzą w jej ubraniach więc odsunął się, udał, ze wypluwa jakieś kłaczki i spojrzał na nią pretensjonalnie.
-Po pierwsze, nie możesz uciekać od problemów. Już do końca życia będziesz się bała prowadzić? A co jeśli bym złamał nogę, albo był w ciąży? Musisz się przełamać. - Nie było innej rady. uciekanie od problemów to najgorsze co można zrobić.
-Po drugie, gdzies to akwarium z rekinem musi stać!

- Gdybyś był w ciąży.. no tak.. to mogłoby być ciężko - starała się utrzymać poważną minę, ale kąciki ust wędrowały jej uparcie do góry.
- Dlatego poprosilam znajomego o pomoc.. A jak to nie wypali to pójdę do jakiegoś.. psychologa - zmarszczyla nos, bo ta opcja była ostatecznością.
Poza tym, kto to mówil?! To on uciekał od problemów, DOSLOWNIE.

-Dobrze, że masz do kogo się zgłosić o pomoc. Tacy ludzie się przydają. - Pokiwał głową. Może i uciekał od problemów, ale kiedyś. Ostatnio stawił czoła i mu się opłaciło. W końcu siedział teraz z Lilu.
-Zawsze możesz liczyć na mnie, wiesz?

Jools pomógl jej tez wymienić zamki po sprawie z Howiem. Ale po akcji w Brzoskwince w sumie nie wiedziała co z czym..
- Nie chcialbyś mnie widzieć panikującej za kółkiem - mruknęla.

-Nie będziesz panikowała jadąc dziesięć na godzinę. - Wystawił jej język po czym się złośliwie zaśmiał.
-A co do tego domu... Chciałabyś mi go urządzić? Bo ja chyba nie zrobiłbym tego jak należy... - Jest facetem, więc cokolwiek związanego z dekorowaniem jest dla niego czarną magią.

- Wierz mi, że nawet z tym mam problem - pstryknęła go w nos - ostatnio wysiadłam na stacji i szłam do domu z buta - skrzywila sie.
- Urządzic? - uniosła brwi, obie bo jak zwykle jednej nie umiala - Znam się na tym jak.. ale mogę ci pomóc coś - zaoferowała się - na pewno większe łóżko niż to, co masz teraz, jeśli mam CIę odwiedzać.

-Więc to Ci przeszkadzało w przyczepie! - Przybliżył ją do siebie i patrzył w górę.
-No no...Tego się nie spodziewałem. - Chwycił ją w biodrach i przycisnął do siebie jeszcze mocniej.
-Jak masz nieczyste myśli to wystarczy powiedzieć.

- Czemu miało mi nie przeszkadzać? Dobrze mi się z tobą spało jak byłeś u mnie - oparła się czołem o jego czolo i patrzyłą na niego z takiej odległości.
- To ty masz, nie ja - uśmiechnęła się - Mi sie po prostu dobrze z tobą śpi, przypomniałam to sobie ostatnio

-Buuu - wysyczał jej jako oznaka niezadowolenia. - Więc mówisz, że nie masz nieczutych myśli? - Spojrzał na nią z nadzieją w oczach, która była udawana, więc mogła nie wyjść.
Nagle pocałował ją ciągle przytrzymując jej biodra.
-Szkoda. - Wyszeptał jej do ucha i musnął je wargami.

Gdyby to była Autumn to pewnie żeby go wkurzyć jeszcze by tymi biodrami ruszyła. Ale to była Lil, która czułą się jak ostatni wieszak.
Mruknęła więc ciche "mhm" i otrząsnęa się lekko, bo miałą gęsią skórkę na szyi. I już otwarła usta, żeby coś powiedzieć, ale się zamknęla. Uśmiechnęła się tylko.

Pocałował ją jeszcze raz, tym razem nic nie robiąc z jej biodrami. Ostatnim razem jak dał się ponieść wszystko poszło się paść. Tym razem na coś więcej musi poczekać, aż Liluye poczuje się na tyle pewnie, żeby to zrobić. W przerwie między pocałunkami mogła usłyszeć jak coś mruczy. Mruczał to raczej do siebie niż do niej.
-Boże, ale ja ją... - Przerwał żeby znów ją pocałować i już nie dokończył.

- Co tam mamroczesz? - odsunęła się kawałek od niego - I nawet nie mów, że nic, bo słyszałam - zastrzegla i zmarszczyła brwi groźnie, jakby miał sie wykrecać.

-Myślisz, że powiem Ci to za darmo? - Zakpił sobie i również się odsunął.
-Chyba śnisz. I tak pewnie nie chciałabyś tego usłyszeć - A on nie chciałby tego mówić. Jeszcze chyba na to za wcześnie co nie?

- Taki z ciebie materialista, co? - parsknęła.
- Czemu bym nie chciała? - zmarszczyła brwi ponownie. Nie słyszała do końca co tam mamrocze, więc nie wiedziała.

-Kto powiedział, że chodzi mi o coś materialnego! Może chciałem przysługę co? - Oburzył się o to, że go tak osądziła, a jego gra aktorska była na tyle wiarygodna, że po chwili parsknął śmiechem, że aż tak mu wyszło.
-Nie chciałabyś tego słyszeć, bo bym za bardzo słodził, a rzygać tęczą chyba nie chcemy co?

- To też sie liczy za materialne - wyszczerzyla sie. Lil znawczyni, jasne.
- Juz i tak prawie nam sie udaje - parsknela. Rzyganie tęcza jak nic - ale trudno, dobrze mi tak.

-Więc... Mówiłem, że Cię kocham - Powiedział zmieszany, ale wpatrzony w nią. Zdecydował sie jej powiedzieć, bo kiedyś musiał. No ale rzyganie tęczą poziom ekspert.
-A co do przysługi, to chciałbym, żebyś mi nie strzeliła za to w twarz.

Westchnęła. No i co ona ma z nim zrobić?
- No i co ja mam z tobą zrobić? - zapytała i pokręciła głową. Nie miała przecież za co mu strzelić teraz..

-Możesz wyrzucić mnie z domu, uderzyć mnie gdzie indziej, kopnąć, zastrzelić, utopić, przestać się do mnie odzywać, napuścić na mnie brata... - Zamyślił się patrząc w sufit. Co ona jeszcze by mogła z nim zrobić...
-Więcej mi nie przychodzi do głowy... O dać do wypicia mleka krowiego! - wyszczerzył zęby w oczekiwaniu na reakcję.