Biuro koronera i laboratorium

First topic message reminder :

Jest to dość specyficzne i odpychające miejsce, do którego trafić można na dwa sposoby. Pierwszym jest oczywiście zgon i wjazd nogami do przodu, drugi zaś to poczucie obowiązku jakie towarzyszy pracownikom Biura Szeryfa. Frontowe drzwi prowadzą najpierw do niewielkiego biura, gdzie koroner prowadzi ewidencję oraz wystawia odpowiednie dokumenty; stąd można wejść do chłodnej, surowej sali. Na jej wyposażeniu są dwa metalowe stoły, od których odchodzą wysokie lampy z jaskrawym światłem oraz dodatkowe półki, wypełnione najróżniejszymi przyrządami do sekcji zwłok. To tutaj patolodzy, toksykolodzy i chemicy badają przyczynę nagłych, tragicznych śmierci, nie szczędząc sobie czarnego humoru, tak dla nich typowego.
Gdy zakończą swą pracę, do czasu pogrzebu zwłoki przechowują w specjalnych wysuwanych lodówkach, ustawionych naprzeciwko stołów.

Laboratorium
W budynku, w którym znajduje się biuro koronera, zostało wybudowane także laboratorium. Składa się z dwóch pomieszczeń, w których można dokonywać części analiz kryminalistycznych. Nie jest wyposażone w sprzęty najnowszej generacji, tym niemniej wciąż działające. W licznych szafkach pochowane są drobne sprzęty laboratoryjne, szkło, zestawy i odczynniki chemiczne.
W laboratorium przeprowadza się badania biologiczne, chemiczne, daktyloskopijne i traseologiczne. Nie przeprowadza się analiz balistycznych, analiz wypadków drogowych, badań mechano- i fonoskopijnych ani komputerowych. Dowody do badań tego typu muszą być przesyłane do większych laboratoriów!
Pracując tu należy pamiętać o zasadach BHP i odzieży ochronnej, a także wykonywaniu dokładnej dokumentacji ekspertyz.

/10.05.2013, godziny poranne (czyli po oględzinach motelu przez koronera)

Do biura koronera dostarczono ciało ofiary strzelaniny z hotelu Rosie. Ze względu na to, ze incydent miał miejsce w mieście szeryfa McConnora, pierwsze etapy śledztwa przechodzą w jego ręce.


Tobias Whiteoak, lat 23, rdzenny Amerykanin, mieszkaniec Old Whiskey. 

/10.05.13 

Ciało spod Rosie się znalazło. Jon miał wrażenie, że przeżywa deżawi. Niedawno leżał na jego stole stary Whiteoak, a teraz to...
Stał tak przez chwilę w ogłuszającej ciszy prosektorium nad ciałem na blacie wpatrując się to w twarz, to w podziurawione podbrzusze. Po kilku długich minutach wypuścił ciężko powietrze i przystąpił do badania.

125

Przyczyna śmierci była oczywista. Z wątroby i jelit zostało sito. Zaczął wyjmować kule. Jedna, dwie, trzy.... osiem uderzeń o metalową tackę.
Jeszcze czas zgonu... i ogólne oględziny.

130

Jonathan ustalił czas zgonu i dodał do swoich notatek. Wzrok skierował się znowu na twarz indianina i ścisnęło patologa w brzuchu. Okropne uczucie, gdy na twój stół trafiają ludzie których znasz, nie wyobrażał sobie co na jego miejscu zrobiła by Lola...
Nie. Otrząsnał się. W twojej pracy nie ma miejsca na sentymenty, Harper. Przetarł twarz rękawem i wrócił do badania.

86

Po zbadaniu rany Jon przeniósł się wyżej i na boku zobaczył znajomy już tatuaż. Duchy, indianie...
Odnotował obserwację i oglądał dalej ciało.

Zakończył oględziny i schował ciało do szuflady.
Skłamałby gdyby powiedział, że śmierć Tobiasa nim wstrząsnęła. Niebyli z indianinem w końcu tak blisko. Jednocześnie przypomniała mu się pomoc jakiej im udzielił z Onawą i nie mógł przestać myśleć o tym dziwnym ciężarze jaki czuł w brzuchu.
Z dziwną jak na siebie melancholią doprowadził miejsce pracy do porządku i spisał szybki akt zgonu.
Wyszedł z biura.

zt

/13.01.2013, przedpołudnie/

Vincent siedział od rana w laboratorium i pracował. Głównie po to, by skupić się na poważnych sprawach. A nie na ostatnich wydarzeniach, które miały miejsce w miasteczku. Nie lubił spraw, w których przewijali się ludzie, których znał. Jakoś tam, mnie lub bardziej. Zwykle mniej, ale i tak.
Zastanawiał się też, jak trzymała sie Lola. W końcu, gdy odwoził ją do domu w dniu strzelaniny, była w zupełnej rozsypce. Ale nie miał tupetu, by się wtrącać w jej tragedię, skoro byli tylko współpracownikami.
Także zajmował się od rana analizą łusek ze strzelaniny. Ostatnio się ich naoglądał, więc zaczął od wyciągnięcia teczek z aktami z poprzednich spraw. Przewertował zdjęcia i zatrzymał się przy dowodach zebranych w kopalni. Wyglądały podobnie, ale musiał się upewnić. To samo tyczyło zresztą kul wyciągniętych z Whiteoaka.

90

Jako, że ich laboratorium nie było dostosowane do takich atrakcji, jak strzelanie, to Vega mógł jedynie sprawdzić magazynek i dopasować do niego rodzaj naboi. Dodatkowo sprawdził lufę, czy były ślady użytkowania.

Odnotował wszystko, po czym zapakował broń i łuski. Opisał dokładnie, co należy sprawdzić i zamknął paczkę. W ramach przerwy od pracy zaniósł ją od razu do pani Stefanii, żeby nadała specjalną przesyłkę.
Wróciwszy, zasiadł nad binokularem i wsadził pod obiektyw kolejne łuski. Tym razem z najnowszego ataku. Co jakiś czas zerkał na ekran komputera, na który zrzucał obraz i robił zdjęcia do dokumentacji. Gdy skończył, porównał je ze zdjęciami łusek z kopalni.

90

Niektóre łuski z kopalni miedzi były identyczne z tymi, które znaleziono w motelu.
Vincent może je wysłać do dalszej analizy w Appaloosa.

Popakował zdjęcia do odpowiednich folderów, pozapisywał je i wydrukował kilka do teczki. Potem spakował łuski do foliowych torebek, zakleił i spakował. Kilka z nich zostawił jednak do dalszej analizy. Dlatego też przygotował potrzebne dokumenty, dołączył do nich zdjęcia i kilka łusek. Dla potwierdzenia jego badań wypadałoby, żeby w Appaloosa City sprawdzili konkretny typ broni, który Vincent podejrzewał. Zapisał więc model, zakleił kopertę i również odniósł do pani Stefanii.
Potem posprzątał, odniósł dowody do magazynu i siadł do papierów.

zt

/ 14.05.13 po południu

Jonathan wszedł do biura. Porozmawiał chwilę ze Stefanią o pogodzie i o swojej nowej pociesze. Pokazał jej nawet kilka zdjęć na telefonie i z dumą pozwolił się jej rozpływać nad jego przepiękną suczką.
Skierował się do labu i zaczął mozolnie sprawdzać wszystkie papiery, które jako koroner miał ogarniać. Chwycił wyniki analizy balistycznej, którą załatwił Vincent i jego raport, który jeszcze był w formie luźnych notatek.
A więc za śmierć Naczeza raczej nie są odpowiedzialni święci. Nie można żadnego z nich ostatecznie skreślić, bo w końcu ich celem była Rosie, a wszyscy wiedzieli kto w niej rezyduje.
Zastanowił się, może faktycznie Tobias był przypadkową ofiarą, a faktycznym celem był Skittles? Nie najgorsza teoria. W takim wypadku powinni wziąć pod uwagę nową konkurencję kartelu Buendiów.
Będzie musiał porozmawiać z kolegami na ten temat.
Schował wszystkie papiery po czym skierował się w stronę strzelnicy.
zt --> strzelnica policyjna

/15.05.2013, rano

Przyszła do biura, jak zazwyczaj na piechotę. Było jeszcze na tyle wcześnie, że upał nie był jeszcze tak uciążliwy, ale mimo wszystko Joan z ulgą przyjęła chłód panujący w pomieszczeniach. Przywitała się ze Stefanią, która pewnie dostarczyła jej pełny pakiet aktualizacji najnowszych wiadomości. No cóż bez niej Wharton byłaby bardziej niegarnięta od Vincenta.
Zapowiadało się, że dzień spędzi za biurkiem. Na początek przeglądnęła dokumentację, bo wszystko powinno się chociaż tutaj zgadzać. Potem, po zdrowym, pełnym witamin lunchu, bez kawy, bo starała się porządnie ją ograniczyć jeszcze kilka godzin poświęciła na czytanie o nowych przeciwciałach wykorzystywanych w metodach immunoenzymatycznych. W końcu wybiła godzina wyjścia do domu.

/zt

/23.05.2013, rano/

Przyjechała do pracy samochodem, bo, poza tym, że była obijana, niewyspana, to już zaczynało być nieznośnie gorąco, mimo wczesnej pory, a na niebie nawet marnego chmurnego kłaczka. Zaraz po wejściu natknęła się na panią Stefanię z najnowszymi wieściami na temat zdrowia szeryfa i wczorajszego zaciemnienia. Zaraz, jednak Joan zasiadła do pracy, powalczyła z aktami i dokumentacją, ale po kilku godzinach zrobiła sobie przerwę. Znaczy oficjalnie poszła zanieść jakieś papiery do biura szeryfa.

/zt biuro szeryfa, chwilowo bez szeryfa

<--- biuro szeryfa 24.05.13

Jon wszedł do prosektorium niespecjalnie radosny. Ukłuto go w dupsko, burger mu się będzie odbijał cały dzień no i Cooper to irytujący dupek. ...w sumie wszystko w normie.
Przygotował się do sekcji, choć wiedział, że to jedynie formalność.
Dwa ciała, a raczej ciało i mielonka. Tak, drogie dzieci, kończą ludzie na motorach... cyknął fotę swoim telefonem dla Ennisa. Może to wybije mu z głowy kupno tej maszyny śmierci. Czas zgonu: około 12.
Ciało Jacka w rozsypce, Ciało Trevora z Połamanymi kończynami, rozbitą głową i przebitym płucem. Przyczyna zgonu: ciężarówka.
Pospisywał wszystko co trzeba w odpowiednie rubryki, wyczyścił siebie i miejsce pracy po czym wrócił do biura.

/zt ---> biuro szeryfa

27.05.2013, po ogarnięciu w radiu

Vega wpadł do biura, przekazał próbki do laboratorium, ale z racji późniejszej godziny juz w nim Joan nie było. Tak czy inaczej będą na nią czekać. Zgrał jeszcze zdjęcia i analizował je chwilę, wydrukował, spakował w teczkę i zabrał ze sobą do domu, by przemyśleć sprawę przy odgrzewanej w mikrofali kolacji.

zt

30.05.12 <---strzelnica policyjna

Po krótkiej sesyjce na strzelnicy Jonathan wrócił do biura w nadziei, że ciała są już gotowe do badań. Strzelaniny nie były jego ulubionym materiałem, no ale zawsze to lepsze niż wypadki drogowe.

Pierwsze ciało, Steven Philips, lat 43. Dwie rany postrzałowe na wysokości płuc.
Mnożnik na inteligencję i spostrzegawczość, można wspomagać logiką, próg 100. Jak przekroczysz, widzisz, ze jedna rana została zadana z przodu, druga z tyłu.

177

A więc udało im się schwytać szefa miejscowego zakonu. Szkoda tylko, że był taki nierozmowny. Jon zeznań z niego nie wykroi. No cóż.
Obejrzał ciało i znalazł dwie rany po kulach. Dziwne. Musiał się znaleźć w niezłym potrzasku skoro został zaliczony od przodu i tyłu. Jak spitroast.
Wyciągnał obie kule i wrócił do badania.