Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Dom Williama Parkera - obecnie: Consueli Ramirez

Idź do strony : Previous  1 ... 11 ... 18, 19, 20 ... 29 ... 40  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 19 z 40]

William Parker

William Parker
First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.
+ później będzie dodatkowy opis
Od 28.05.2013 dom jest własnością Consueli Ramirez.


Baby Jane

Baby Jane
Nikt jej nigdy nie wierzył. Ani nie słuchał. Westchnęła ciężko, znów pociągnęła nosem, otarła łzy z twarzy i siadła skulona na fotelu, w miarę z dala od trupa i krwi. Słuchała za to padających z obu stron wyzwisk i innych ciekawych faktów.
- A co, jak komuś się ta kanapa spodoba i będzie chciał sobie zabrać? - spytała, zaraz żałując, że nie ugryzła się w język.
Ale hej, tutaj ledwo sie jakiś mebel wystawiło, to zaraz znikał. Nigdy nie wiadomo!

Seth Cluster

Seth Cluster
Pokręcił głową nadal wściekły jak osa.
- Ty kurwa nie zajmuj się teraz myśleniem tylko idź to zmyć z tej mordy. - rzucił za Consuelą i zgasił niedopałek w popielniczce.
- Ja pierdolę... - przetarł dłońmi twarz opierając się dalej plecami o ścianę. Najpierw uspokoił oddech, potem powoli podszedł do zwłok rozciągniętych na podłodze i spojrzał na nie z góry.
- Ech... obsikał sie tą krwią skurwiel.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Na odludziu, debilko. - podkreśliła.
Zniknęła w łazience, zmywając z siebie resztki Enrique, po czym wskoczyła w czystą koszulkę i szorty. Widząc, że jej towarzysze jakoś niespecjalnie brali się do roboty, to postanowiła zainicjować jakiś postęp i otworzyła tapczan.
- Mam nadzieje, że przyjechałeś tu pickupem? - zerknęła z nadzieją na mężczyznę.

Baby Jane

Baby Jane
- No i ciekawe jak ją zatarabanimy na odludzie?! - prychnęła, ściągając usta i obejmując się ramionami. Beznadziejna sytuacja, beznadziejna.
Kolejne pytanie Consueli wyjaśniło poniekąd sprawę odnośnie "jak". Inna sprawa, czy Seth miał pick-upa, bo bez niego to będzie im raczej ciężko. Dosłownie. Tak czy inaczej, najmniej tu chyba miała do gadania, toteż siedziała już cicho.

Seth Cluster

Seth Cluster
- Nie, nie przyjechałem, bo nie przypuszczałem że kurwa ktoś tu kogoś odpierdoli. Najlepiej kurwa rezerwuj sobie takie dni w kalendarzu. SOBOTA - Dziś odpierdolę latynosa, bądź pickupem. NIEDZIELA - pójdę ruchać Setha, nazwę go Maro. - rzucił wkurwiony i pokręcił głową.
- Zapierdalaj teraz po jakiś worek albo worki w liczbie takiej jak znajdziesz. Brezent, czy cokolwiek w co się da tego brudasa zawinąć.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Olała pytanie Baby, bo odpowiedź na nie wydawała jej się oczywista.
Napucyła się, jak wściekła pięciolatka, kiedy Seth zaczął swoje złośliwości, jednak pod koniec lekko zbaraniała, kiedy wywlókł przed nią powstanie warszawskie.
- O ty franco... - zaczęła, przeszukując kuchenne szafki w poszukiwaniu paczki worów na śmieci.
- Co jeszcze będziesz teraz wywlekał, co?! - za jedne drzwiczki tak szarpnęła, że byłaby klamkę wyrwała. Na szczęście worki znalazły się po chwili i wylądowały tuż pod nosem Clustera.

Seth Cluster

Seth Cluster
Cluster wciągnął głęboko powietrze i westchnął.
- Nic już. Koniec. Znajdź jeszcze jakieś rękawiczki kuchenne, czy co tam jest. Jestem pewnien że Will jako że jest jebanym pedantem na pewno ma tu paczkę gumowych rękawiczek jak każda szanująca się pani domu.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Fortunnym  zbiegiem okoliczności i Consuela przymknęła usta i zajęła się rzucaniem kuchennych rękawiczek Clusterowi prosto w twarz, z miną obrażonej, niebieskiej małpy z fejsbuka.
Nie odezwie się do niego do końca świata. Nigdy. Będzie milczeć jak Hellen Keller, czy tam Anna Frank.
Patrząc jednak, jak Cluster przywdziewa rękawiczki, prezentując się w nich prawie jak Małgorzata Rozenek, zajmując się sprzątaniem - jakby nie patrzeć - jej śmieci, zrobiło jej się głupio. Milczała jeszcze chwilę, walcząc ze sobą, aż w końcu pękła. W końcu nic dziwnego, że Cluster był na nią wściekły. Nic dziwnego, że Will był na nią wściekły. W końcu najważniejsze było to, że znowu ratują jej tyłek.
- Nie wiem czemu nazwałam cię wtedy Maro - zaczęła, by przełamać ciążącą jej już ciszę.
- W końcu dużo szybciej dostawał zadyszki. - nie była pewna, czy uda jej się udobruchać Clustera w ten sposób.

Baby Jane

Baby Jane
Uuu, leciały coraz ciekawsze pociski. Jean przenosiła wzrok z jednego na drugie, w miarę wymiany zdań, a może raczej pojazdów po sobie. W każdym razie cieszyła się w sumie, że na nią nie zwracali szczególnej uwagi i tak naprawdę nie musiała brać w tym szaleństwie udziału.
Tak, tak, to na pewno karma się odezwała za skrzydzenie Billy'ego!

Seth Cluster

Seth Cluster
Również Cluster był rad że Jane nie wtrącała się w ich rozmowę, bo tylko by go to bardziej rozjuszyło. Póki co uspokoił się na tyle, że zaczął myśleć.
- Taśmę. Najlepiej izolacyjną. Trzeba mu zakleić to gardło żeby się z niego nie ulało. I worki. Jakiekolwiek, byle duże. - zakomendował i złożył mu ręce i nogi oceniając jego długość jak dobry patolog. Miał oczywiście nadzieję żę latynos będzie jak każdy inny, czyli brudny, niski i łysy, to ułatwiałoby sprawę.
- Wiem, czemu mnie tak nazwałaś, nie tłumacz się. - nie spojrzał w jej stronę, oglądając z oddalenia ranę na gardle faceta.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela plądrowała kolejne szafki i półki w poszukiwaniu czegokolwiek, co przydałoby się do akcji trup. Podała Clusterowi taśmę izolacyjną, worki leżały już pod jego nosem wcześniej.
Nic już więcej nie mówiła. Była zmęczona, przerażona i dobita. Chciała, by ten koszmar się skończył jak najszybciej.
- Boże! - jęknęła nagle, wpatrując się w nicość, jakby nagle anioł pański zstąpił na ziemię i objawił jej pomysł godny największych spiskowców.
- Mam pomysł. - oznajmiła, a jej słowa zabrzmiały jak groźba.
- Poczekajmy do nocy i zakopmy go na cmentarzu. Jest tam parę świeżych nagrobków, nikt się nie kapnie, że dorzucimy komuś kolegę. - zauważyła, czując, że prędzej czy później spłonie w ogniu piekielnym.

Baby Jane

Baby Jane
Siedziała raczej osowiała, patrząc jak się Consuela rzuca po mieszkaniu. A potem podniosła głowę z zainteresowaniem, gdy nagle Ramirez wyrzuciła z siebie genialny pomysł. Aż się poderwała z miejsca.
- Tak!
I opadła z powrotem na fotel z wyraźną ulgą wypisaną na twarzy.
- To świetny pomysł! - dorzuciła. Może jak trochę poliże Consueli dupę, to zrobi się dla niej milsza?

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Zapewne cała trójka czekała w domu Consueli aż do późnej nocy, by wypełnić swój sprytny plan. Gdy zrobiło się w końcu ciemno, a Cluster zatroszczył się o załatwienie wozu do przetransportowania ciała na cmentarz - to tam właśnie się udali.
zt

Mistrz Gry

Mistrz Gry
/6.06.2013 - wieczór/

Consuela wyszła z domu, by wsiąść na motor i skierować się na czerwone skały, by potowarzyszyć swoim kolegom z gangu i przekazać Bakerowi informacje na temat tego, co działo się tu jeszcze dwa dni temu. Podeszła do swojego motocykla, z miliardem obaw i myśli kotłujących się w jej głowie, gdy nagle poczuła ulgę.
...a raczej przyciśniętą do swych ust chustkę.

zt ---> ?

Sue Baker

Sue Baker
8.06.2013, środek dnia

Od razu po wyścigach Baker poszedł pić do baru, a potem to już mu się nie chciało szukać i ochrzaniać Consueli. Następnego dnia miał trochę kaca, więc też mu się nie chciało. Poza tym musiał mieć sprawne gardło, jak będzie się na nią darł, hehe. W końcu jednak wsiadł na motor i zajechał pod dawny dom Parkera, gdzie urzędowała teraz Ramirez. Zsiadł i ruszył do drzwi. Załomotał i czekał. Cisza. Jeszcze raz. Cisza. Obszedł dom, zaglądając przez okna, ale niewiele też udało mu się na tym skorzystać. No cóż, w takim razie wrócił do pojazdu, co by sprawdzić kilka innych miejscówek. Warsztat? Wątpił, że byłaby w barze, bo przecież bała się Betty Jou. Może stacja benzynowa... Baker ruszył, co by się rozeznać.

zt

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
/8.06.2013, wieczór/ z motelu Rosie --->

Consuela jeszcze godzinę temu, kiedy została wyprowadzona wraz z Jane z motelowego pokoju, była stuprocentowo pewna, że zaraz umrze. Z pewnym szokiem, ale też nieopisaną ulga przyjęła do wiadomości fakt, że jest znowu w rękach Świętych.
Gdy dostała w twarz uznała, że być może pospiesznie założyła, że teraz już wszystko będzie dobrze. Sue wyglądał tak, jakby miał ją zaraz gołymi rękami zajebać. Na dodatek Maro...
Gdy podjechali pod jej dom, czuła, jak ogarnia ją znowu lekka panika.
- Wszystko ci wyjaśnię, obiecuję... - oznajmiła,szukając pospiesznie kluczy po kieszeniach.

Sue Baker

Sue Baker
Baker milczał całą drogę. Podszedł do drzwi i mało delikatnie odsunął Consuelę. Klucz do jej domu chowały się w jego kieszeni, odkąd Skittles mu je łaskawie rzucił. Otworzył i wepchnął dziewczynę do środka. Było ciemno, ale to mu chyba nie przeszkadzało. Może nawet było na rękę.
Szarpnął ją za włosy i przygwoździł do ściany.
- Jesteś durna, Ramirez - warknął. - Naraziłaś na szwank głowy znacznie cenniejsze, niż twoja, dociera do ciebie?
Nie było wszak co ukrywać, że on, Salinas czy Cluster mieli więcej do powiedzenia, niż nowicjuszka.
- Czy ty potrafisz myśleć, do kurwy nędzy?! - wrzasnął. - Ostatnio pomogło ci w tym ostudzenie zapału, może mam ci przypomnieć, jak to było?!

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela pisnęła cicho, kiedy Baker zdecydował się na spacyfikowanie jej zaraz po tym, kiedy tylkko przekroczyli progi jej domostwa.
I dobrze, że było ciemno. Baker przynajmniej od razu nie dostrzeże rozmazane plammy po krwi na ścianach, które Ramirez nieudolnie próbowała zmyć.
- Sue, proszę cię, nie denerwuj się. - jęknęła - W twoim wieku to nie wskazane. - zdawała sobie sprawę, że Baker być może ją najzwyczajniej w świecie lubi, ale w tego typu sytuacjach nie miała już co do tego pewności.
- Miałam patrzeć, jak przydupas Skittlesa zarzyna Jane?! Czy to takie dziwne, że się chciałam bronić?! - starała się wytłumaczyć jakoś z tego całego bałaganu.

Sue Baker

Sue Baker
Tak, Baker ją lubił. Może tylko dzięki temu nie potraktował jej jeszcze gorzej.
Niestety to nie był odpowiedni czas na żarty. Za swoją odzywkę Consuela znów została szarpnięta i przyciśnięta do ściany.
- NIE, Ramirez. CHRYSTE.
Westchnął ciężko, chwilę jeszcze zaciskając palce na jej ubraniu. W końcu ją puścił, ale wyglądało na to, że całą sobą powstrzymuje się przed ponownym podniesieniem na nią ręki.
- Dosyć tego. Jeśli jeszcze raz się dowiem, że robisz imprezę, to osobiście cię zatłukę. I wierz mi, że to będzie milsza śmierć, niż ta, którą mogli zgotować ci Buendie. Dociera do ciebie?! - ryknął, a potem znów szarpnął ją za koszulkę i zaczął ciągnął do kuchni.
Wzrok przywykł do ciemności, więc mimo półmroku zauważył ciemniejsze plamy na ścianie i podłodze. Pchnął dziewczynę w kąt i odpalił kuchenkę gazową, po czym schylił się i wyciągnął nóż schowany w cholewie buta.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Skąd miałam wiedzieć, że przylezą tutaj te śmiecie?! Przecież ich nie zapraszałam! A to, że lubię się od czasu do czasu najebać w znanym sobie gronie, to chyba nie jest grzech! - jęknęła, mając nadzieję, że w końcu Sue zrozumie, że cała ta sytuacja to przecież tylko jedno, wielkie nieporozumienie.
- jakby kiedyś do was, do Vivy wbiły Buendie, to pewnie skończyłyby tak samo! Sue, zrozum, przecież, ja... - mówiła, kiedy zaciągał ją do kuchni, jednak przerwała, widząc, jak Baker odpala kuchenkę i wyciąga nóż. Ktoś tu miał chyba ostro przejebane.
Czując, jak serce podchodzi jej do gardła, postanowiła wymknąć się ukradkiem z kolejnej imprezy, która się tutaj szykowała. Two man dance party raczej nie zapowiadało się wesoło.

Sue Baker

Sue Baker
- W ZNANYM SOBIE GRONIE to se możesz, ale kurwa, nie wmówisz mi, że tych dwóch znałaś! - warknął, wyciągając ostrze nad ogniem.
- Ty masz chyba fistaszka zamiast mózgu! - kontynuował zjebę, ogrzewając nóż. - GDYBY WBIŁY, to byśmy ich, psiamać, wyrzucili na zbity ryj! A nie, kurwa, integrację urządzali!
Baker spojrzał kątem oka w miejsce, gdzie postawił Consuelę. Już jej tam nie było. Z nożem w łapie odwrócił się i podążył za dziewczyną, łapiąc ją w salonie. Zacisnął palce na szyi i znowu przycisnął do ściany, tym razem zbliżając stygnące ostrze do twarzy Ramirez.
- Co ty robisz? - spytał grzecznie. Zero presji.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Już ci mówiłam, że to nie ja ich tutaj zaprosiłam! - wycedziła przez zęby, czując po raz kolejny łapę Bakera na swojej szyi.
- Nawet nie zauważyłam, kiedy wleźli! Byłam wtedy najebana jak sam skurwysyn! Jeśli nigdy ci się nie zdarzyło, to, kurwa, pierwszy rzuć kamieniem... - warknęła, próbując się mu wyrwać, raczej marnie widząc swoje szanse przy tej wściekłej górze mięcha, którą był Baker.
Widząc zbliżający się do jej twarzy nóż, chwyciła go obiema dłońmi za nadgarstek dłoni, w której go trzymał, starając się odepchnąć ją od siebie.
- O nie... O NIE! - krzyknęła - Jestem za śliczna na takie zabawy, Baker! - tak na dobrą sprawę to była dość średnio ładna. Cały jej urok tkwił raczej w rozkosznej osobowości, hehe. Mimo wszystko wolała, by obeszło się bez kuku.
- I will SUE YOU! - wrzasnęła.

Seth Cluster

Seth Cluster
// z motelu

Motocykl zajechał w nocnym klimacie pod chatę Parkera. Cluster odpiął kask i zawiesił go na kierownicy, patrząc na ciemność która spowijała wnętrze domu. Z kuchni nieco światła dobiegło do oczu blondyna, ale zdawał sobie sprawę z faktu że motocykl Bakera jest na podjeździe - zrezygnował zatem z wchodzenia do środka, odpalając szluga nadal siedząc na motocyklu.

Sue Baker

Sue Baker
Mało się przejął jej wrzaskiem. I niestety, ale faktycznie do ślicznych nie należała. Jej osobowość także pozostawiała wiele do zyczenia. A jednak wciąż Baker miał do niej słabość. Jakby była brzydka i na dodatek wkurwiająca, to pewnie miałaby gorzej. Chociaż nie, wróć. Consuela była wkurwiająca.
Szarpanina z Bakerem na niewiele się zdała. Niestety, ale ta góra mięcha wciąż miała w sobie sporo pary. A jednak po chwili mężczyzna ustąpił. Odsunął się, odszedł kilka kroków. A potem odwrócił z powrotem w stronę Ramirez i rzucił nożem, który wbił się obok głowy Consueli. 70 celności i ściany ze sklejki robiły swoje.
- To nie jest pierwszy raz, kiedy zjebałaś, Ramirez - wycharczał. - Jesteś nowicjuszką, a od samego początku popełniasz błędy. Jeszcze jeden i naprawdę urżnę ci język. Rozumiesz?! - wrzasnął.
Podlazł znowu do dziewczyny i wyciągnął nóż. Schował go za pasek, po czym zacisnął palce na jej ramieniu.
- A teraz weźmiesz szmaty i będziesz sprzątać. Nawet ślepy by, kurwa, zauważył, co tu się stało!
Baker sapnął wściekle i poszedł do kuchni w poszukiwaniu alkoholu, bo na trzeźwo to on tutaj długo nie pociągnie.

Seth Cluster

Seth Cluster
Seth usłyszał krzyki z wewnątrz domu i stwierdził że może to jest odpowiedni moment na reakcję. Zsiadł więc z motocykla i ruszył do drzwi. Zapukał do nich na spokojnie.
- Cluster. - zawołał, czekając aż usłyszy zgodę na wejście, albo ktoś mu drzwi otworzy, bo wpraszać się nie zamierzał; za bardzo wiedział jak łatwo można w ryj dostać od Bakera kiedy się go rozjusza.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 19 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 11 ... 18, 19, 20 ... 29 ... 40  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach