Dom Autumn

First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać, a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.

Podniosła jedną brew na wspomnienie o Maro.
- Pewnie, już lecę. - powiedziała sarkastycznie. Po czym się uśmiechnęła. - Jak myślisz jak szybko bym wtedy wylądowała podziurawiona jak sitko? - dodała po chwili. Pytanie jeszcze przez Świętych, czy Buendiów. - Nie lubię jak on jest przy tobie. - dodała później patrząc w jej oczy. Po czym by potwierdzić o co jej chodzi pocałowała ją kilka razy w szyje.
Z chęcia przyjęła kanapkę i podała jej talerz, by sięgnęła sobie kolejną.
- Dobra, to kończymy jeść i musimy iść. - powiedziała. - Bogusław nie będzie czekał na nas wieki. - dodała.

- Hm.. stawiała bym na tydzień przy dobrych wiatrach - zamyśliła się teatralnie.
- Taaak..? - uniosła brew - No popatrz. Wydawałaś się całkiem zadowolona z jego obecności - rzuciła trochę złośliwie, ale przy okazji oparła jej wolną rękę o policzek i pocałowała lekko gdy ta chciała się odsunąć od jej szyi.
- Jasne. W końcu to ja się tu opieprzam a ty masz robotę.

Autumn przytrzymała ją, więc Morgan mogła się uśmiechnąć i oddać nieco namiętniejszy pocałunek.
- Dokładnie, mamuśka. - powiedziała szczerząc zęby. Po czym znów na moment przyczepiła się do jej szyi składając z dwa pocałunki, ale nieco dłuższe. Potem się podniosła by spojrzeć w jej oczy. Wstała poprawiając sukienkę,
- Idę znaleźć buty. - zapowiedziała i wróciła po chwili je zakładając. Podeszła do Autumn by pewnie pomóc jej wstać.

- Mhm.. a ty masz jajecznice - przypomniała jej z lekkim uśmiechem. Autumn w dupie miała buty, bedzie szła w japonkach. Podniosła się przyjmujac reke Foxxy i poszły do samochodu.
zt-bar?

-> poczatek godzina 8 rano.
Deszcz! To to za czym foxxy tęskniła. Gdy tylko uslyszala krople spadajace na szyby wybiegla ubrana w kwiecieta sukienkę I pobiegł do Autumn. Majac nadzieje ze drzwi sa otwarte wbiegla do domu a potem do jen sypialni. Byla mokra do ostatniej nitki.
- mamuska wstawaj! Idziemy na deszcz! - powiedziała wesoło.

18.08.2013, rano

Autumn spała, a raczej probowała spać, bo maly sie obudzil i wiercil, kopal po kregoslupie i wątrobie. Gdy wiec Foxxy wparowala jej do domu Jesien lezala na lozku, na boku i z poduszka na glowie.
- Idź sobie - mruknela tylko.

Foxxy nie zamierzała się poddawać. Usiadła na łóżku i ściągnela z niej kołdrę.
- na 10 minut! Potem dam ci spokoj. - powiedziała przytulajac sie do jej pleców. - no chodź! - namawiała dalej. Po czym próbowała przejąć poduszkę.

- Nie moge spac od piatej - mamrotala - Spadaj! - przekrecila sie na bok - Jesttes cala mokra - zlapala koldre i nie zamierzala puscic.
- Czemu mnie dreczysz? - dodala jeszcze, uchylajac poduszke zeby na nia spojrzec.

Zaśmiała się gdy ta zauważyła że jest mokra.
- ja jeszcze nie spałam. - odpowiedziała na jej argument I nie nie była pijana.  Oj ona tez nie zamierzała puścić koldry.
- dam ci spokój jeśli niczym w filmie zatańczysz ze mna na deszczu.  - powiedziała biorąc jej dłoń I troche odsuwajac poduszkę, aby spojrzeć w jej oczyska.
- widze że sie stesknilas - powiedziała z uśmiechem na twarzy.

- Stesknilam sie za spaniem! - naciagnela sobie znow poduszke na twarz i zakryla ja jeszcze reka.
- Nigdzie nie ide, zapomnij. Dosc mi lozko namoczylas - bełkotała w poduszke.
- Do spania, a nie - przekrecila sie na drugi bok i zlapala mokra Foxxy w pol, zeby ta sie nie ruszala - Spij i nie marudz. Te glupie pomysly to na pewno z niewyspania.

Morgan zrobiła smutną minke, niczym kot ze shreka.
- Dziesięć minut. Pomoczymy się i wrócimy do spania. - powiedziała do niej odsuwając jej poduszkę, tam gdzie powinno być ucho. Czyż nie jest najlepsza sąsiadką na swiecie? Oczywiście, ze tak.
- popatrz twój bobo też na pewno chce na deszcz! - gadała, gdy ta złapała ją w pół. w międzyczasie się śmiejąc.
- A jak za to dostaniesz buziaka? - spytała całkiem szczerze. - Albo.. dwa. - powiedziała z uśmiechem na twarzy próbując przekupić ją buziakami. - Nawet na pięć minut, no chodź. - marudziła jej.

- Wyprowadzam sie. Do Appaloosa. Tam mi nie bedziesz wpadać do domu od rana z glupimi pomyslami - marudzila dalej i nie puszczała Foxxy.
- Jak chcesz mnie przekonac, to mozesz zrobic kawe - stwierdzila w koncu.

- I tak bym ciebie nawiedzała. - uświadomiła jej. Miło było tak leżeć, ale jakoś znużenie Foxxy nie ogarniało.
- I co chcesz na śniadanie? - spytała od razu wiedząc, ze i to przyjdzie jej zrobić. Po czym uwolniła się z jej objęć i niemalże pobiegła do kuchni. Po czym zaczęła szykowac jajecznice i kawę. Gdy wszystko było gotowe pojawiła się w drzwiach sypialni. Z jej wlosów jeszcze kapała woda, a sukienka jeszcze nie wyschła. Zagadka się rozwiązała, bo Morgan czekając na zagotowaną wodę wyszla na moment na deszcz.
- Podano do stołu w kuchni. - zakomunikowała.

Autumn czekajac na sniadanie przysnela. Gdy wpadla do pokoju Foxxy uniosla z twarzy poduszkę i z ciężkim westchnięciem usiadla, a potem wstala i owinela sie satynową narzutą, pod ktorą spała. Na sobie miala szorty i sportowy top, wiec lazila z brzuchem na wierzchu. Na szczescie nie bylo na nim rozstepow, bo Jesien z uporem maniaka smarowala go kremami wszelkiego rodzaju. zgarnela jeden tez teraz i poszla jak ta mumia do kuchni, gdzie usiadla przy stoliku.

Morgan zaserwowała jej pyszną jajecznice i kawę. usiadła na przeciwko niej już ze spiętymi włosami i z kubkiem kawy w ręce.
- Dzień dobry. - przywitała ją należycie, nawet puściła jej oczko.
- Uśmiechnij się, nowy, deszczowy dzień nastał. - powiedziała do rudej. Po czym napiła się kawy i obserwowała jedzącą Autumn, czekając na to, aż zje. Cóż nie na codzień po dwóch tygodniach rozłąki ktoś ci wbija na chatę i robi jajecznicę.
- Pierwszy deszcz w Old Whiskey odkąd jestem. - powiedziała podekscytowana. Zamierzała jeszcze kilka osób tak zaskoczyć.

Jadla w milczeniu, jeszcze zaspana i nieogarniajaca zycia.
- Skoro tak ci sie podoba deszcz, to czemu sie tu wyprowadzilas? Przeciez w arizonie prawie nie pada - spojrzala na swoje popekane szyby. Maro bedzie musial je wymienic.
- Jak twoj dom i bar?

Westchnęła. Nie lubiła tego tematu.
- Ja nie chciałam się tutaj wprowadzać. Tak jakoś wyszło. - powiedziała patrząc, gdzies w przestrzeń. Odstawiła kubek kawy.
- Bar stoi nie naruszony. W salonie mam wybite okno i piaskownice. Niebezpiecznie tu u ciebie. - powiedziała wskazując na szyby. Popękana szyba w każdej chwili może puścić i cóż.. to krok od katastrofy.
- Jak ci smakuje? -spytała o opinie na temat jajecznicy.

- Ah.. niech bedzie - nie dopytywala.
- To dobrze. Myslalam czy wszystko okej.. Wiem, ze niebezpiecznie. Musze porozmawiać z Maro. Sama wymiana to 400 dolarow - skrzywila sie - ale dobrze, ze nic wiecej sie nie stalo - dodala jedzac i pijac kawe.
- Smakuje - usmiechnela sie do Foxxy.
W koncu wylonila sie z narzuty i nasmarowala sobie brzuch kremem. Trzeba dbac!
- No dobra. Niech ci bedzie ze pojde, tylko daj mi sie ubrac - podniosla sie z krzeselka i podreptala boso do pokkoju swojego po ciuchy. Wyszla w jakiejs dlugiej, luznej sukience i przeczesala wlosy palcami.

Cóż bala, że się coś stanie Jesieni i bobasowi.
- Póki nie naprawi, może chcesz nocowac u mnie? Oprócz salonu wszystko jest ok, a można wchodzić tylnym wejściem. - Zaproponowała. Po czym dopiła kawę, gdy ta się przebrala. Gdy tylko wyszła w sukience Morgan chwyciła ją za dłonie i wyprowadziła na deszcz. znów poczuła krople na swoim ciele. Obróciła się z dwa razy, po czym chwyciła Autumn w pół i przyciągnęła do siebie. By zaraz wziąć ją za rękę i obrócić, oczywiście wolniej i ostrożniej.
- No przyznaj, że tęskniłaś. - powiedziała po drugim obrocie Jesieni.

- Nie, dam rade - stwierdzila uspokajająco - Na dniach to zrobimy, pewnie Maro tez musi u siebie ogarnac - wyjasnila. Dala sie wyciagnac na deszcz, skrzywiona, w japonkach ktore od razu zamokly, a stopy miala cale w piasku.
- Co robilas, ze cie nie bylo? - zapytała obracajac sie w rytm nieistniejacej muzyki.

Skinęła głową. Wiedziala, że Maro pierwsze co zrobi to dogodzi Autumn. Tego była pewna i przede wszystkim spokojna o mamuśkę.
Po obrotach Morgan objęła do tyłu Autumn opierając podbrodke o jej ramię i lekko kołysząc się w rytm tej niejstniejącej piosenki.
- Pracowałam dla Smitha. - odpowiedziała na jej pytanie. Po czym odwróciła ją w swoją stronę trzymając za ramiona, by potem jedna łapa wyladowała na talii. Między nimi było jedynie chemia i oczywiście nienarodzony potomek Jesieni.
Deszcze sprawił, ze już obydwie były mokre co cieszylo Morgan przeogromnie.

- Ah, moglam sie domyslic - usmiechnela sie i spojrzala w gore na deszcz, mruzac oczy - Wszystko poszlo dobrze? - upewnila sie. Nie chciala wiedziec, co Foxxy robila tylko czy to sie udalo.
- Wracamy? - zaproponowala - nie przepadam za deszczem - przyznala .

Zrobiła smutną minę, ale cóż nie chciała jej trzymać na siłę, więc wróciły do domku.
- Nie wszystko. - odpowiedziała jej. - Jeszcze nie skończyliśmy, dlatego jak wbije kiedyś do ciebie w nocy.. to sie nie przestrasz. - powiedziała spokojnie. Rozejrzala się po domu.
- Ja będe już iść, moja misja została spełniona. - dodała podchodząc do mokrej Autumn i odgarniając jej jeden z mokrych kosmyków rudych włosów.