Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Dom dr Hernández

Idź do strony : Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 24 ... 35  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 14 z 35]

1Dom dr Hernández - Page 14 Empty Dom dr Hernández Wto 19 Sie 2014, 00:19

Catherine Hernández

Catherine Hernández
First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Opcjonalnie na podwórku znajduje się podjazd.

W domu rzadko pali się światło, gdyż młoda lekarka spędza większość czasu w pracy. Czasem słychać szczekanie psiaka za płotem. To Szczypiorek, żyjący wraz z Catherine.

~
Po ciężkim dniu dziewczyna wróciła do domu. Podjechała samochodem na podjazd i zgasiła silnik i światła. Jednak nie wysiadła od razu. Siedziała długą chwilę rozmyślając.
To na pewno jakiś kryminalista. Z gangu? Po prostu opryszek? Karze mi zrobić coś nielegalnego. Nie mogę... Co mi zrobi, zabije mnie? Policja go złapie, ale... ja... będę nieżywa... Potrząsnęła głową i wysiadła. Już słyszała radosne skomlenie Szczypiorka. Przeszła przez furtkę i zniosła ataki miłości kundelka. Wzięła go do domu i zamknęła drzwi na klucz. Usiadła przy stole w kuchni długo rozmyślając. Wiedziała, że nie zazna snu tej nocy...



Ostatnio zmieniony przez Catherine Hernández dnia Pon 13 Paź 2014, 20:56, w całości zmieniany 3 razy


326Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Wto 28 Paź 2014, 13:35

Maro Salinas

Maro Salinas
Z racji tego że umiałem jeździć konno, ale mimo wszystko wolałem uczyć Cath. Czy bałem się o swój motocykl, lub o to ze mi zwieje? A co to nie wiem gdzie mieszka?
Usiadłem na motocykl kiwnąłem na dziewczynę.
- To wskakuj - rzuciłem do Cath - i trzymaj się mocno, nooo obejmij mnie namiętnie swoimi dłońmi i już nie puszczaj - dodałem z uśmiechem.

327Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Wto 28 Paź 2014, 13:48

Catherine Hernández

Catherine Hernández
No jakże to tak, Cath nie byłaby zdolna do zabrania motoru Świętemu, wiedząc jak bardzo oni kochają swoje maszyny. No... Chyba, że któryś, by jej podpadł ostro i w akcie zemsty... Mniejsza o to, hihi.
- Dobrze. - rzuciła i ruszyła za nim do maszyny. O jeny, miała nadzieję, że nie będzie miała problemów z żołądkiem jak to przeważnie bywało. Usiadła za nim i objęła go jak kazał, wtulając się w plecy Maro, by za dużo nie widzieć. Zaśmiała się cicho, słysząc jego słowa.
- Póki się nie zatrzymasz nie mam zamiaru. - wymruczała mu w plecy.

2x zt Maro&Cath

328Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 20:10

Catherine Hernández

Catherine Hernández
8.03

Gdy wróciła z randki z Maro to spędziła większość czasu w przychodni oraz w domu, ślęcząc nad książkami. W końcu egzamin już niedługo i mimo tego co mówił Smith to ona będzie się starać i to będzie tylko jej zasługa! Tak, tak, bądź naiwna dalej...
Nowy dzień, nowa nauka.

329Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 20:12

Liluye

Liluye
/park, w teorii z domu.

Lil umyła się, przebrała w coś sensowniejszego i poszła do Cath. Nie zapowiadała się, bo.. bo nie. I tyle. Najwyżej odbije się od drzwi. Stanęła pod drzwiami i zapukała, czekając na jakąś reakcję z drugiej strony.

330Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 20:30

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Standardowo. Pierwsze co Liluye usłyszała to było szczekanie Szczypiora. Mogła także rozpoznać drapanie po drzwiach i.... krzyk Catherine na biednego kundelka. Boże, okrutnica. Krzyczeć na takie wspaniałe i kochające zwierzę.
W końcu też drzwi się otworzyły i stanęła w nich wysoka blondynka, ubrana w jakąś luźną koszulkę i szorty. Boże, dobrze, że to nie był Smith (zamiast Liluye), bo Cath chybaby spłonęła ze wstydu taka nieubrana i nieumalowana.
- O! Hej! - uniosła zaskoczona brwi i cofnęła się, wpuszczając Indiankę. - Wreszcie, znalazłaś chwilę! Co tam? Jak tam?

331Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 20:32

Liluye

Liluye
- Przeszkadzam? - zapytała na wstępie. - Jak się uczysz to mogę iść. - zapewniła zaraz, jeszcze zanim weszla. Ale Cath pewnie nie dała jej wyjść.
- To raczej ty mi niczego nie mowisz.. Więc możesz nadrobić.

332Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 20:41

Catherine Hernández

Catherine Hernández
No gdy Liluye weszła to została zaatakowana przez miłość psa, który skakał na jej nogi i lizał po rękach. Cath natomiast w tym czasie zamknęła drzwi i ruszyła do kuchni.
- Mała przerwa w nauce bardzo mi się przyda. Przecież nie widziałyśmy się tak długo. - rzuciła i niedbale machnęła ręką. Potem gestem zaprosiła ją za sobą. - Chodź zrobię kawę. Albo herbatę, co tam chcesz.
Wskazała wymownie palcem na brzuch i odrzuciła swoje włosy na plecy jak w reklamie szamponu. Nastawiła czajnik i odwróciła się do kobiety. Wzruszyła ramionami.
- W sumie nic takiego. Mało mam ostatnio życia towarzyskiego. - spojrzała gdzieś w bok. Jeny jak łgała. Ale co się jej dziwić. Jakby Liluye to usłyszała to byłaby powtórka z rozrywki.

333Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 21:09

Liluye

Liluye
Zrzuciła buty, przywitała się z psem i poszła za Cath do kuchni.
- Herbatę poproszę. - usiadła na krześle. Obserwowała co ta robi.
- Mało..? - spojrzała na nią, marszcząc brwi. - Nie wydaje mi się. - westchnęła. - Czyli zamierzasz nic nie mówić i obie będziemy siedzieć w ciszy i pić herbatę, a potem sobie pójdę ?

334Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 21:18

Catherine Hernández

Catherine Hernández
No to skoro herbata to Cath zabrała się za robienie dwóch herbat. Kubki, torebki, te sprawy. Woda się w tym czasie grzała, szumiąc w tle. Gdy Liluye zwątpiła w jej słowa blondynka zmarszczyła brwi i spojrzała na nią.
- Czemu tak sądzisz? Może pochłonęła mnie praca? Może nauka? Spotkałam się kilka razy może z kimś i to nie było zbyt ciekawe, by o tym opowiadać. Naprawdę, skąd to możesz wiedzieć? - nie mówiła z pretensją. Starała się na swobodny ton, bez jakiś spięć. Przecież Liluye nie mogła tego wiedzieć. No... Może... W końcu ją znała. A może Cath dostała nauczkę i stała się aniołkiem?
- Widzisz tę aureolkę nad głową? Jestem grzeczna od jakiegoś czasu. - dodała rozbawiona.

335Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 21:33

Liluye

Liluye
- Jasne. - opadła na blat stołu i oparła czoło o rękę, chowając twarz.
- Jak tam chcesz, skoro nie chcesz mi nic mówić. Możemy tak to zrobić. Będziemy sobie wysyłać smsy. Jak u ciebie? Dobrze, a u ciebie? U mnie też. To ok. I tyle. - mamrotała trochę niewyraźnie.
- Więc u mnie też dobrze. - odpowiedziała na niezadane pytanie.

336Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 21:47

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Wywróciła oczami i westchnęła. Serio? Zachowywała się, jakby zjadła wszystkie rozumy. Albo ją śledziła i... wszystko wiedziała! O bosze!
- U mnie średnio dobrze, chodzę zestresowana wieloma rzeczami. Ale to raczej nic w porównaniu do TWOICH problemów. Serio, chcesz znowu słuchać o tym jakie głupie rzeczy czasem zrobię i prawić mi zaraz z tego powodu kazania? - zaczęła nalewać gorącej wody do kubków. - Wybacz, Liluye, ale nie mam ochoty na kolejne kłótnie. Powinnam cię wspierać, a jestem straszna.
Pokręciła głową i podała kubek Liluye, stawiając przed nią. Usiadła zaraz obok i skrzywiła się.

337Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 21:51

Liluye

Liluye
Chciała tylko wiedzieć co u niej. Ale tak naprawdę co u niej. Nie, że dobrze. Spoko. Tu troche gorzej, tam lepiej. Tylko co się działo, a co się nie działo jak i kiedy. Bo ona swoją próbę samobójczą tez mogła określić "a no wiesz, miałam gorszy dzięń ostatnio".
- Tak, chcę o tym sluchać. Ale najwyraźniej nie zamierzasz mi już niczego mówić. No to chyba nie bedę ci więcej czasu zajmować. - wstała z krzesła. Nie była nawet zła. W sumie nie wiedziała co była.
- Pewnie spotkamy się jakoś na ranczu, bo wróciłam do pracy. - zabrała z ziemi torebkę.

338Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 22:05

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Cath nadal siedziała przy stole i opierała się łokciami o blat, podpierając się pod brodę dłońmi. Zamrugała oczami widząc reakcję Liluye. Serio?
- Serio? Chyba ci hormony wariują. - odparła dziwnie spokojnie. - Mogę ci poopowiadać co u mnie, ale ... nie o wszystkim mogę ci powiedzieć i niestety...
Westchnęła. W sumie już sama nie wiedziała o czym ma mówić. To było wszystko takie popaprane, a Liluye wykazywała się zerową empatią.
- Na przykład ostatnio nauczyłam się jeździć na motorze. - dodała, uśmiechając się na tamto wspomnienie. Oj, było przyjemne.
Nie wstawała, nie zamierzała biec za Indianką. Jak nie chce siedzieć i tak łatwo się obraża to trudno. Cath nie miała siły znów uważać na każde słowo i takie tam.

339Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 22:07

Liluye

Liluye
- Jeny. Nie możesz mi po prostu mówić normalnie wszystkiego? - ręce jej opadły, popatrzyłą na Cath zrezygnowana.
Wykazałaby się empatią, gdyby miała do czego. Bo na razie to Cath jej mówiła tyle, co sąsiadowy z naprzeciwka i brzmiało to tak samo - jak puste dzień dobry, które nawet tego nie znaczy. Po prostu tak wypada.

340Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 22:12

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Odpowiedź Cath była krótka.
- Nie mogę.
I już się nie uśmiechała. Przybrała poważną maskę, chciała, by Liluye zrozumiała, że już nie żartuje sobie z niej, nie kpi, nie ignoruje jej próśb i takie tam.
- Ale chciałabym wiedzieć jak nazwiecie tego waszego gównia... dzieciaczka. - kontynuowała niezrażona niecierpliwością i irytacją Liluye. Starała się być miła, na swój dziwny, pokrętny i szalony sposób.

341Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 22:14

Liluye

Liluye
- Nie wiem. Mamy dużo czasu na myślenie nad tym. - spojrzała na telefon i ostatniego smsa od Parkera.
- Wpadnę jeszcze, mam nadzieje, ze cokolwiek wiecej mi powiesz. Obyś sobie na tym motorze zębów nie wybiła. - mogła to odebrać dosłownie, ale Lil raczej myślała o tym, że pewnie Cath znów kręci się wokół jakiegoś Świętego, skoro mowa o motorach. Zarzucila sobie na ramie torebke.
- Do zobaczenia.



Ostatnio zmieniony przez Liluye dnia Sro 29 Paź 2014, 22:17, w całości zmieniany 1 raz

342Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 22:16

Catherine Hernández

Catherine Hernández
No to Liluye dosłownie wpadła jak po burzę.
- Aha... - odparła krótko Cath i przekrzywiła głowę, obserwując Liluye. No jakby jej nie poznawała. Rety, czy to ona się tak zmieniła czy to Indianka. Czy obie? - No dobra... Cześć...

343Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sro 29 Paź 2014, 22:18

Liluye

Liluye
- Przepraszam, że tak na chwilę - wzruszyla ramionami. - Wpadnij do stajni, głownie przy koniach pracuję. - wyjaśniła i pogłaskała Szczypiorka, a potem pożegnała sie i wyszła.
zt

344Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sob 01 Lis 2014, 00:15

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Gdy Liluye poszła Cath nie mogła uwierzyć w tę dziwną sytuację. Ciągle to samo. Wciąż ma pretensje, że Cath jej nie mówi wszystkiego. Jeeeeeny.
W ramach polepszenia sobie nastroju blondynka postanowiła wybrać się na zakupy! Jednak nie były one takie zwyczajne... Żadne ciuszki. Żadna bielizna. Planowała co innego...

ZT

345Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Pią 14 Lis 2014, 19:16

Catherine Hernández

Catherine Hernández
z Elmir's Diner, późny wieczór 26 marca

W końcu jakoś dotarła samotnie do domu z niemrawą miną, zmęczona, w podłym humorze i w ogóle taka rozmemłana jak nie ona. Starała się przekręcać zamek w drzwiach wejściowych jak najciszej potrafiła, by nie obudzić psiaka. Oczywiście, że się nie dało. Mała menda czekała w przedpokoju i zaczęła skakać na Catherine i szczekać wesoło. Kobieta pogłaskała Szczypiora i próbowała go uspokoić. Przeszła do salonu i ściągnęła szpilki. Odwróciła się, gdy z kąta pokoju dosłyszała cichutkie miauczenie. Kotek próbował się wydostać ze sporego posłania. Lekarka podeszła i kucnęła. Pomiziała zwierzaka za uszkiem. Wzięła go na ręce i machnęła na psa.
- Dziś śpicie ze mną... - szepnęła i ruszyła z dwójką do sypialni.

następny dzień

Niewiele robiła tego dnia. W sumie postawiła sobie dwa zadania. Jedno zrobiła od razu, przy porannej kawie. Wystukała esemeska do Tammy. Martwiła się o tę młodą. Naprawdę uwielbiała ją i dopadła ją wczoraj niemalże wściekłość, gdy widziała jak rudzielcowi było przykro. Miała nadzieję, że mała pociecha w postaci puszystego kociaka i uwielbienie psa poprawią humor Tammy, tak jak Cath nigdy, by nie potrafiła. Magia zwierząt.
A potem nadszedł czas na drugie zadanie, o którym sobie blondynka przypomniała wraz z nadejściem porannych mdłości, chwilę po porannej kawie. Gdy opłukała już swój żołądek i stała pochylona nad zlewem i spoglądała zamyślona na różowe pudełeczko, które walnęła tutaj wczorajszego wieczoru. No, Cath, przed tym nie uciekniesz. Problem nie zniknie jak kiedyś, gdy wystarczyło się schować pod łóżko i nagle kłopoty znikały. Bądź dorosła i staw temu czoło jak poważny dorosły człowiek. Tak!
Chwyciła ten głupi kartonik i niemalże go podarła, szarpiąc. W końcu dobrała się do patyczka i jeszcze zerknęła pobieżnie na instrukcję, by sobie przypomnieć ile czasu trzeba się przemęczyć.
Zrobiła wszystko co trzeba i siedziała sobie tak na podłodze, oparta plecami o ścianę. Głowę miała odchyloną, a oczy zamknięte. Dała się ponieść wyobraźni. Większość dotyczyła różnych scenariuszy jej życia, w zależności jak postąpi i co się stanie. Jeny, aż się od tego wszystkiego spociła. W końcu odezwała się komórka wędrując po kafelkach w wesołych wibracjach. Budzik. Czas prawdy nadszedł. Cath spojrzała na patyk. No wiadomo, że się załamała. Wpierw roześmiała, nie mogąc w to uwierzyć. Jednak z każdą kolejną minutą śmiech zamieniał się w płacz, aż kobieta schowała twarz w kolanach i sobie pobeczała minuty, może godziny.
Jak to z przesadyzmem Cath było to ona już sobie wyobrażała, że koniec z jej karierą, ze wszystkim, co ona teraz zrobi, o Boże, a skąd kasa na skrobanie i gdzie. Czarne myśli nawiedziły jasną czuprynę.
Dziś postanowiła pozostać w domu. Od pracy wymigała się zatruciem pokarmowym. A za towarzystwo miała dwa kochane zwierzaki, jeden duży, drugi mały.

zt

346Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sob 15 Lis 2014, 20:06

Tammy Johnson

Tammy Johnson
<---


Tammy potrzebowała pocieszenia, rozmowy i chwili zapomnienia o Ennisie, który miał przecież DZIEWCZYNĘ! Dlatego więc, gdy tylko dostała smsa od pani Hernandez, postanowiła z propozycji skorzystać.
Nie odpisując nawet, pojawiła się przed domem przyjaciółki. Z markotną miną i ociąganiem, szurała butami po cemencie, póki nie zatrzymała się na wycieraczce. Nie chciało jej się nawet nóg podnosić. Ale na dzwonek nacisnęła długo.
I jeszcze raz.
I jeszcze.
Smutna, że kobiety nie zastała w domu, odwróciła się do ulicy i oparła plecami o drzwi. Mogła zadzwonić. Wyrzucała to sobie, ale przecież w domu już wariowała. Z chęcią wyszła, chociaż bała się spotkać Ennisa. Zsunęła się więc po drzwiach i usiadła na progu. Poczeka.

347Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Sob 15 Lis 2014, 23:51

Catherine Hernández

Catherine Hernández
z motelu, popołudnie

Jak tylko Tammy zadzwoniła przeciągle do drzwi to w środku dało się słyszeć szczekanie Szczypiora. Nie było groźne, oczywiście! Radosne. Jakby psiak na kogoś czekał z utęsknieniem. Łatwo się było domyślić na kogo, ponieważ właścicielka nie otwierała.
Nastolatka czekała kilkanaście minut z ponurą miną, ale w końcu dało się słyszeć stukot obcasów, a po chwili także zaskoczony głos młodej lekarki.
- Tammy? - no, a kto! - Dlaczego tak siedzisz na progu? Mówiłam, żebyś dzwoniła.
Rzuciła i podeszła do rudzielca. Ukucnęła przed nią i wyciągnęła rękę, którą przyłożyła do czoła dziewczynki i odgarnęła z niego niesforne włosy, odsłaniając więcej pyzatej buźki.
- Jak tam z tobą? - odezwała się niemalże z czułością. Taką Cath to chyba widziała tylko Tammy.

348Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Nie 16 Lis 2014, 00:02

Tammy Johnson

Tammy Johnson
Tammy w myślach właśnie wyobrażała sobie wyprowadzkę z miasta, czując, że nie zniesie widoku chłopaka z inną. Nawet nie wiedziała, że tamta nie jest stąd. Widziała tylko blond włosy i była pewna, że to Nancy! Albo Julia, której niecierpiała!
Na szczęście przed ochotą na pakowanie, przeszkodził nastolatce powrót lekarki. Nieco za późno podniosła spojrzenie i nie zdażyła nawet wstać. Na pytanie Cath, Tammy tylko wzruszyła ramionami.
- Głupio.
Odpowiedziała cicho i oparła dłonie na wycieraczce, podnosząc się. Stanęła na równych nogach, otrzepując tyłek i nie patrząc na blondynkę, bo było jej wstyd. Ale sama nie wiedziała czemu. Może tego, że...
- Przepraszam za wczoraj.. że tak wyszłam.

349Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Nie 16 Lis 2014, 11:18

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Cath przyglądając się ponuremu obliczu Tammy miała ogromną ochotę poznać jej myśli. Po chwili wstała razem z nią i zaczęła poszukiwania w torebce za kluczami. Najwyraźniej pies usłyszał głos pani, bo cicho piszczał w środku.
- Nie przejmuj się. Nie ma czym. - uśmiechnęła się, ale Tammy stała nadal z opuszczoną głową. - Nooo! Głowa do góry. Zobaczysz, mam coś co od razu ci poprawi humor. Chodź.
Wraz z ostatnimi słowami kobieta znalazła klucze i otworzyła drzwi. Obie zostały zaatakowane miłością Szczypiora, wchodząc do środka.
- Skoro gania za dziewczynkami z wyższych sfer to nie nie warto się za nim oglądać.

350Dom dr Hernández - Page 14 Empty Re: Dom dr Hernández Nie 16 Lis 2014, 11:32

Tammy Johnson

Tammy Johnson
Dziewczyna podniosła oczy, słysząc o czymś co posiada Catherine. Była ciekawa, straszliwie ciekawa co to może być. Nawet jej spojrzenie stało się mniej smutne, gdy mogła na czymś skupić swe myśli.
Odsunęła się od drzwi, by dać dostęp do zamka i zaraz uśmiechnęła się do psiaka, który swą radością zarażał dziewczyne. Oh tak żałowała, że sama nie mogła mieć zwierzaka. Na przykład kociaka, który wieczorami przychodziłby i zwijałby się na kolanach Tammy, kładącej się spać.
Rudzielec wlazł do środka domu i rozpiął kurtkę, uważając by nie nadepnąć ganiającego pod nogami Szczypiora.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 14 z 35]

Idź do strony : Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 24 ... 35  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach