Nieczynna stacja benzynowa

First topic message reminder :

Stara stacja benzynowa straszy przyjezdnych i jest dobrym miejscem na niekoniecznie legalne spotkania. Stare dystrybutory otoczone są łańcuchem, który generalnie nie jest potrzebny, bo przecież i tak nie nalejemy tu sobie paliwa. Stacja ma tylko dwa stanowiska skryte pod zardzewiałą wiatą. Obok stoi mały budynek, w którym kiedyś można było zapłacić i kupić batonika na drogę. Teraz stoi zamknięty i pusty.

Consuela została wepchnięta do auta, w którym siedział już wcześniej Ron. Zamaskowany Beznosy Ron. Jakie imię by miał, gdyby był jasnowidzem? Zapewne NOStradamus.
Tak czy siak jego widok tak bardzo ją przeraził, że wydarła się jak stare prześcieradło. Przestała dopiero, kiedy usłyszała niedorzeczne słowa Koksia.
- Czy nie słyszałeś przypadkiem o nieco subtelniejszych formach podrywu?! - zapytała zrozpaczona.
Kole nagle zaczęły świszczeć naokoło samochodu, tylna szyba zapewne rozsypała się w mak.

Kostki dla Koksa i Rona na ŚLEPY LOS:
1,2 - odpalacie silnik i ruszacie z piskiem opon. Długo jednak nie pociągniecie, gdyż jedna z kul przebiła koło.
3 - odpalacie silnik i ruszacie z piskiem opon. Kule świszczą naokoło, jednak przynajmniej na razie - żadna nie dosięgnęła opony. Macie szansę na spieprzenie.
4,5 - odpalacie silnik, ale jesteście otoczeni!
6 - Silnik nie chce odpalić, a na dodatek - jesteście otoczeni.

Kostki dla Maro na refleks i kondycję, próg: 55.
Jeśli uda się mu przekroczyć próg, udaje mu się wybić szybę i uderzyć kierowce - jeśli nie - nie nadąża z dobiegnięciem do auta, zanim w powietrzu zaczynają świszczeć kule.

No a Baker kostek nie potrzebuje, hehe.

6

...i gdy już wszystko się udało wykonać, nagle silnik nie chciał odpalić. I wtedy pewnie MAro przywalił Ronowi.
-Ej! Spierdalaj!-krzyknął do Meksykańca i wyskoczył z auta, w kilku krokach doskakując do agresora.-Zrobił ci coś, co?!-burknął do niego, zupełnie jak chłopcy przy bójkach w gimnazjum.-Nie bije się słabszego, nie?! Jak chcesz się zmierzyć, to dawaj!-wypiął przed nim bicki, gotów do jakże honorowej walki.
W duchu pewnie płakał nad losem swego brata!

Boże, co tam się działo. Baker z gnatem gotowym do kolejnych strzałów ruszył bliżej. Ciśnienie mu już rosło, no bo kurwa trzeba mieć niezły tupet, albo ostro we łbie nasrane, żeby robić taki cyrk pod okiem gangu.
Bo i owszem, strzały, krzyki i wybijana szyba samochodu i piski dziwek sprawiły, że coraz więcej Świętych spoglądało w tamtą stronę. Teraz dopiero zacznie się fight club!

76

No chyba Ron się zestresował mocno bo silnik mu nie odpalał, to mu jeszcze raz przyjebałem. Wtedy przyleciał drugi wielki oho. Gdy tak biegł i się zatrzymał moja broń była wycelowana prosto miedzy jego oczy. W dupie miałem honor.
- W dupie to mam... - syknąłem mierząc do niego z odbezpieczonej broni.

Koksu się zatrzymał, gdy zobaczył wycelowaną w niego broń.
-Za pukawką się będziesz chował? W spodniach nie masz to tą sobie pomagasz?-splunął z pogardą, gotując się ze złości.

Rona zapewne zamroczyło i wylądował ogłuszony z nosem w kierownicy.
Kiedy Lionel wystrzelił z auta jak z procy, to i Consuela wylazła, nie mając zamiaru za bardzo się rozgaszczać w ich pierdzistaszku.
Widząc przed sobą scenę niczym z tragikomedii sajens fikszyn, niewiele myśląc (to akurat nie było w jej wypadku niczym dziwnym) rzuciła się na Lionela od tyłu, wskakując mu da plecy.


Kostki dla Koksa na refleks, próg: 90. jeśli przekroczy, szybko udaje się mu zrzucić Consuelę. Jeśli nie - przewraca się razem zn nią.

Tak czy siak wszyscy zyskali trochę więcej czasu na spacyfikowanie Bruca Lee z Old Whiskey i być może obejdzie się bez zabijania, okej?

51<90

Walka była tylko do przegrania. Consuela tak go zaskoczyła, że momentalnie wywinął orła z laską na grzbiecie.
-Pojebało cię, maleńka?!-krzyknął, próbując ją z siebie zrzucić.

- Pierdol się - mruknąłem nie zdążyłem nic więcej, zacząłem się zastanawiać kogo trzeba ratować. Schowałem szybko gnata i ruszyłem jak baran na wilka. Czy tam byk na torreadora. Z rozpędu ruszyłem by go pocałować.

Rozległy się syreny policyjne... niestety, zanim wszyscy na stacji zorientowali się, że nadjeżdża policja, na parking podjechały cztery radiowozy... mundurowi otoczyli budynek, w którym rozpoczął się niezły cyrk.
A nawet Meksyk. Meksykański cyrk...

<-- biuro

W jednym z radiowozów oczywiście siedziała Ramirez, która momentalnie wyskoczyła z pojazdu i wyciągnęła broń.
- Łapska w górę!

- O Kurwa! Ale Cyrk. A nie, kuffaaaa, rodeo! Wooooo! - powtórzyła i rzuciła kuflem w koksa. Chociaż kij wie gdzie to cholertwo doleciało, ba ona sama nie wiedziała do końca co robi.
Rozległy się syreny i z fajt klabu zrobiło się rejw party.

Z nieoznakowanego radiowozu wyszedł Cooper. Wyciągnął megafon i wraz z nim stanął za uchylonymi drzwiami auta.
- Tu policja stanowa... znaczy... biuro szeryfa! - Zawołał - jesteście otoczeni! Lepiej dla was będzie, misie, jak wyjdziecie w rękoma do góry! Jak nie, to zrobimy wam z dup złota jesień średniowiecza... zapytacie: dlaczego złotą... ano dlatego...
Jednak zamilkł słysząc kolejne strzały i wrzaski.

/biuro szeryfa

Również blondwłosa cud policjantka wyskoczyła z auta z wycelowaną bronią w stację. Pozostawiła krzyczenie innym.

No i kundle przyjechały
- Złota dupa czego? - mruknąłem wstając z rękoma w górze.

- Złota dupa średniowiecza..kurwa, WYŁAZIĆ GRZECZNIE, BO POGADACIE Z OŁOWIEM!

Koksu nie był w stanie ogarnąć co się wokół niego dzieje. Jeżeli Consuela była równie zaskoczona przyjazdem glin co on, to pewnie ją z siebie zrzucił i uniósł rączki do góry.
-To oni mają gnaty!-zawołał, wskazując subtelnie na Świętych.

Claus pewnie musiał się oderwać od jednej ze ślicznotek i był bardzo, BARDZO niezadowolony.

- Rzuć broń, Baker! - Wrzasnęła do szefa gangu i łypnęła na siostrę - Ręce tak, bym widziała! Do góry, już!

- A średniowiecza - pokiwałem z uznaniem głową łypnąłem na Koksa - no przecież trzymam.

Baker szarpnął Consuelę za fraki i zaczął ciągnąć w stronę swojego motoru. Nie zamierzał dać się złapać kundlom, nie?
- Wskakuj i się trzymaj - rozkazał.
Baker wsiadł na motor, odpalił silnik i upewnił się, że Consuela się trzyma. Wyjechali z piskiem opon, ignorując głosy policji.

Kostki dla Gab i Loli na pościg i strzelanie do uciekinierów (w opony, nie w plecy), próg 55, obie możecie rzucać. Jak któraś przekroczy, to trafia w oponę i funduje im twarde lądowanie.

40+9+5=54

Dupa blada, jeszcze chyba za wcześnie dla Loli, bo nie trafiła. Ach, złośliwe kostki! A może wyszła z wprawy?! Dzięki, szeryfie!!

Jęknęła, zaliczając bolesne spotkanie bliskiego stopnia z glebą. Potem w całym swym oszołomieniu zauważyła tylko jak Maro rzuca się na łysola, a potem usłyszała syreny. To nawet połowa miesiąca nie była, a Consuela miała przed sobą perspektywę bycia aresztowaną po raz trzeci.
Spojrzała na Maro, ten jednak  miał już ręce w górze. Kurwa mać.
Już miała podnosić się z gleby i iść w jego ślady, kiedy to usłyszała za sobą ryk motoru, na który zaraz została wciągnięta.
- Pojebało cię? - pisnęła cicho, trzymając się mocno jak kazał, po czym zaczęła mówić na głos Zdrowaś Maryjo. Po hiszpańsku oczywiście.

41

Gabrielle wściekle spojrzała na uciekających. Zabije Consuelę! Normalnie wytarga za kudły i zabije! Zareagowała od razu, strzelając w oponę i pudłując. Nie zamierzała jednak zrezygnować z dorwania siostry.
Wskoczyła więc do radiowozu i ruszyła za motorem.

Gdy się zrobilo trochę miejsca podszedłem w kierunku motocykla, o tak między tłumem, tup tup cichutko. Tup tup. Między tłumem.

Ślepy los dla Consueli:


1,2 - udaje się wam uciec przed Gabrielle
3,4 - Gabrielle was ściga wciąż i ma szansę was dogonić (będą kostki dla Gabrielle)
5,6 - Gabrielle siedzi wam na ogonie ale się oddalacie (będą kolejne kostki dla Consueli)

W tym czasie do Maro wycelowało ze trzech policjantów.
- Nie rusz się, łysa pało! - zawołał do niego Cooper, spokojnie stojąc za samochodem .

Zaklęła pod nosem na Consuelę.
A gdy zauważyła Świętego, który próbował się wycofać...
-ANI KROKU DALEJ!-ryknęła w stronę Maro i również wycelowała w jego kierunku.