Dom Betty Jou

First topic message reminder :

Parterowy dom o niskospadowym dachu pokrytym brązową dachówką. Zbudowany ze dobrej jakości materiałów. Ma dobrą izolację i działającą klimatyzację.
Wchodzi się do sieni, a z niej do dużego pokoju dziennego z otwartą kuchnią. Jest tu też dość miejsca, by postawić duży jadalniany stół. Korytarz po lewej stronie prowadzi do łazienki i dwóch pokoi, a mały korytarzyk przy kuchni kryje małe pomieszczenie gospodarcze i przejście do garażu.
Garaż mieści jeden samochód.
Goście mają dostęp oczywiście do salonu i kuchni-jadalni. Drzwi obu sypialni sa zawsze zamknięte i raczej właścicielka nikogo tam nie wpuszcza.
Wnętrze urządzone jest skromnie, acz przytulnie. W kątach stoją nieco babcine meble, a na komodach poustawiane są liczne zdjęcia i szkatułki z biżuterią. W kuchni zawsze coś się dzieje, chociaż sama Bety mało gotuje - mimo to, to jej ulubiona cześć domu, gdzie często pije kawę, pali papierosy lub czyta jakieś szmatławce. 
Wszędzie unosi się zapach słodkich i ciężkich perfum.

Jak wielu się domyśla, dom dostała od drugiego męża, którego oskubała na rozprawie rozwodowej.

To pytanie nieco go zdziwiło.
- Em... kiedyś, próbowałem... a co?
Spojrzał na nią, odgarniając włosy za ucho. Naprawdę zdziwiło go to pytanie.

- Myślałam o przejażdżce po parku, a najlepiej ogląda się go z siodła - wyjaśnila.

Oparł się wygodniej i zwrócił frontem (o tyle ile to było możliwe) do Liluye. Odgarnął jej włosy za ucho i powiedział.
- Może być. Ale wpierw przygotujcie się an wyprawę z Jonathanem i Ennisem. Nie będzie łatwa. Nawet jak znajdziecie w końcu te mapę... - powiedział cicho.

Dziwiło ją jego zachowanie, ale nic nie mówiła.
- Jasne. Jak wstanę to do nich napiszę.. czyli.. późno - uśmiechnęła się lekko.
- I mam jeszcze niedokończoną sprawę z Lisem.. Maguą - westchnęła - chyba mam wszytko, by to zakończyć, ale..

- A co masz? - dopytał, opierając się wygodniej. Poszperał w kieszeniach i wyciągnął paczkę papierosów. Nie zapalił, lecz odrzucił ją do schowka. 
- Bo z tego co wiem, Jonathan i Ennis maja gówno i jeszcze trochę niczego.

- Laleczke i bebenek Onawy - jak coś jeszcze to tez to wymieniła, tylko autorka ma skleroze - ale oni zakończyli sprawę z Onawa a ja nadal nie.. - westchnęła.

Zmrużył oczy.
- Pokaż mi je. Laleczkę i bębenek - powiedział cicho. Odpiął pas i bez czekania na Liluye, wysiadł z auta.
To Liluye miała te pamiątki po Onawie. Te, które powinny być na Florydzie; te, których szukał Jonathan i Ennis. Wiec jeśli są w  rekach dziewczyny, to mężczyźni nie zamknęli sprawy z szamanką.
- Nie było mapy?

Popatrzyła na niego zaskoczona, ale wysiada z samochodu.
- tylko po cichu - podeszła z kluczem do drzwi i otwarta je, wypuszczając przy okazji Moire.
- Nie, dzwoniłam do domu,ale jej nie było. Dlatego chciałabym żebyś pogadał z Dos, ona coś o tym wspominała.. i ma dostęp do rzeczy Jacoba, wydaje mi się ze on mógł szukać tego miejsca. Ty albo chłopacy, ja nic nie zdziałam - wprowadziła go do pokoju i fuknela na psa żeby nie stepowal po podłodze. Wyciągnęła spod łóżka karton i usiadła na podłodze.
- proszę, to mam.

Victor nie zwrócił uwagi na Moirę - od razu zabrał się za przeszukiwanie kartonu. Szybko i gwałtownie.
Chwycił w obie dłonie szamańską lalkę i obrócił nią w placach.
- To Onawy?
Gdy dostał potwierdzenie, zaczął ściskać palce na szmacianej zabawce.
Potem jednym ruchem rozerwał ja a pół.

- mhm - póki walą głową i pogłaskać Moire.
- eeejej, miałam jej nie uszkodzić! - rzuciła się w jego stronę, ale było już za późno

Wysypał ze środka lalki trociny oraz... pożółkłą, nieco podartą mapę.
- No to już macie komplet pamiątek...

- OH.. - przysunela się do Victora i usmiechnela aż oczy jej się zaswiecily.
- nie wpadla bym na to.. otwierasz? - najchętniej by mu ja zabrala z rak, ale na pewno po tylu latach papier byli bardzo delikatny.

Chwycił za mapę i ja rozłożył. Fakt, ledwo się trzymała, ale szlaki na niej rozrysowane wciąż były widoczne.
- Daj aparat, zrób zdjęcia... - powiedział cicho - tak... to mapa do grobu Cochise.

- przerysuje ja jutro od rana. Może kartografem nie jestem wybitnym, ale to nie powinno być XA trudne.- zapalila dodatkowa lampkę przy lóż ku i zrobi la kilka zdjęć telefonem. Potem podniosla ucieszone spojrzenie na Victora.

- Tak zrób. Ale wpierw... schowaj ją dobrze. Najlepiej zapakuj w folie i dobrze ukryj... może już nie w lalce... - odparł.
Wstał z podłogi i podał mapę dziewczynie.
- No cóż, chyba musisz przekazać chłopakom dobre wieści.

- jasne - w stalą z pod logi i znalazla w swoich rzeczach woreczek strunowy w który ostrożnie wpakowala mapę.
- dam im znać - pokiwala glowa.
- A lalkę jeszcze będę zszywac. Zresztą dla ciebie tez cos będę mieć, może - uśmiechnela się lekko.

- Dla mnie? - Zdziwił się. Lecz nie dopytywał, chyba chciał mieć niespodzianka. Uśmiechnął się więc lekko.
- Jak się dowiesz co z Jonathanem i młodym, daj znać... ja się zbieram.
Skierował się do drzwi.
- Uważaj na tę mapę, jest dużo warta... więc lepiej nie rozpowiadaj na około, ze ja masz.

- Jasne.. - uśmiechnela się. Poszla z nim do drzwi.
- będziesz szedl z nami?

- Może. Zapewne. Zobaczymy - odpowiedział z uśmiechem. Pożegnał sie cicho i znowu odgarnął włosy za ucho dziewczyny.
Potem wyszedł nie oglądając się już za siebie.

/zt

Po wyjściu Victora zwiazala w losy i poszla spać.

6.05
Następnego dnia od rana (powiedzmy, ze od rana..) Wyszla z Mokrą na dkuzszy spacer polaczony z praca nad kilkoma rzeczami. Glownie nad świadomością zadu. Po powrocie do domu zrobi la sobie kawę i doszyla muszkę dla Naiche - druga, normalna, bo pierwsza byka granatowa w czerwone grochy. Potem zabrala się za ukończenie przwntu dla Romero. Musiala wypruc jedna część i z szyć na nowo bo byli krzywo. Potem zabrala psa na kolejny spacer, tym razem bez ćwiczeń i po dwóch godzinach wrocily. Lil zrobi la obiad dla siebie i Betty, potem dala psu jeść i wróci la do szycia. Skonvzyla kolo 17. Przerysowala mapę i o 20 znów spacer z ćwiczeniami. Tym razem siłowymi! Potem drugie karmienie i czytanie, i różne inne pierdoly. O 23 wykapala się, wypuscila suke na ogródek i juz zakopala się w lóżku.

/Rosie

9.05.2013

Lil wrócila do domu. Była zapłakana, bolała ją głowa, miała zatkany nos i miała wrażenie, jakby świat zaawalił jej się na głowę. Nie dziwila się, że Lola nie chciała z nią rozmawiać. Weszła do domu, najpeirw zignorowała Moirę, ale potem wypusciła ją na ogródek. Resztę dnia spędziła leżąc i wyjąc w łóżku, z psem koło siebie, który moze i nie wiedizał co się dzieje, ale też to przeżywał.

/10.05.2013
Na rano umyła się, ubrała, porobiła wszystko oc musiała. Machinalnie, bez zastanawiania się nad tym, bez myślenia. Obiad. Pies. Pranie. Sama nic nie zjadła, zostawila garnki z kartęczką dla Betty, że ma obiad.
Chwyciła ze swojej szafki nożyczki do włosów i poszła do łazienki. Splotła włosy w warkocz, na górze dodała gumkę i obcięła je, starajac się nie plakać. Czarne kosmyki rozsypały się na wysokości twarzy. Zostawiła nożyczki z grubym, ponad 60cm warkoczem na pralce i wyszła, wcześniej pakujac krawaty dla Williama w torebkę.
zt

/przystanek autobusowy

Dotarli do domu Betty i Lil trochę przetrzeźwiala. Wyciagnęła z plecaka klucze i obrocila się do Willa.
- Dziękuję - usmiechnęła się lekko, chociaż powrót do domu ją zniechęcał.

/sklep carswella

Liluye wrócila do domu, schowala wino, ogarnęła psa i inne sprawy, a potem wyszła ponownie.
zt

./cmentarz

Lil wróciła do domu zaplakana, z opuchnięte twarzą. Z rzuciła buty i torbę i usiadła z Moire na podłodze w salonie, tulac się do niej i starając więcej nie ryczec bo już bolała ja głowa.