Przychodnia

First topic message reminder :

Witaj w Świątyni Zarazków, istnym niebie chorób przenoszonych drogą kropelkową i największym zbiorowiskiem młodocianych z chorobami wenerycznymi – przychodni! Pokryty graffiti błękitny budynek mieści w sobie dwa gabinety lekarzy ogólnych. Jeśli oni nie będą w stanie ci pomóc, skierują cię do specjalistów; w Old Whiskey znajdują się aktualnie gabinety ginekologa, okulisty, laryngologa i dentysty.
Przy przychodni działa również mała klinika z izbą przyjęć, do której trafiają ludzie z ranami postrzałowymi, pocięci nożem, czy krwawiący przez inne niefortunne przypadki – po powierzchownym zajęciu się raną poszkodowani zawożeni są niezwłocznie do szpitala w Appaloosie. Lekarze tu pracujący wydają się być pozbawieni radości życia, lecz co się dziwić – ich pacjenci nie należą do najczystszych, czy najkulturalniejszych. Jednak żeby się u nich leczyć trzeba mieć wykupione ubezpieczenie, dostać je z pracy, lub słono zapłacić – opieka zdrowotna w Stanach jest bowiem odpłatna. I to wysoce.

Każda osoba legalnie zatrudniona jest ubezpieczona i może korzystać z usług przychodni.
Jeśli chcesz się ubezpieczyć prywatnie musisz jednorazowo zapłacić 5000$
Jeśli nie posiadasz ubezpieczenia, ceny za konkretne zabiegi/leczenie są ustalane indywidualnie przez MG. Rachunek będzie wysyłany na pocztę leczonej postaci po jej wyjściu z przychodni/kliniki.

43

Carmalita odkryła twarz, przy czym zabrzęczały kajdanki. Chyba je zatrzyma.. jakby Florencio do niej wróciło to by je użyli. Dobra koniec.
- ale panie detektywie, to nie trwało nawet 10 minut. - powiedziała błagalnym tonem.

-Nawet pięciu. Nie zdążyłam zadzwonić chłopak był szybszy dzwoniąc na policję. Naprawdę chciałam zdzwonić po jego rodziców a jak pan tutaj wpadł to młody był już jedną nogą za progiem. Przecież nikt by mu tu nigdy nic złego nie zrobił.

- Ale w tym czasie pani zdążyła go przyjąć, co? Przecież pierwsze co powinna pani zrobić to zawiadomić rodziców, a nie... dyskusje prowadzić z gówniarzem...
Sam już miał dosyć tego płaczu i lamentu ze strony dzieciaka i Carmy.
Spojrzał jeszcze  raz na kobiety.


Mnożnik na charyzmę Beth i Carmy, próg 52. Jak przekroczycie, to zamiast doby w areszcie dostajecie upomnienie i spory mandat. Każda z was ma jedną próbę rzutu kostką. 

53

Carmalita westchnęła tylko. Nie miała też ochoty lamentować dalej. Dobrze, ze koleś nie powiązał jej z jej szaloną rodzinką, bo by ją od razu na dołek wziął. A tak pewnie ta miła rozmowa jest by tego uniknąć.
- Przepraszamy. Następnym razem zrobimy tak jak pan powiedział- ukorzyła się.

33

Beth tylko westchnęła ciężko.
-Ma pan rację nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Już nawet nie będę panu tego wszystkiego jeszcze raz powtarzać.- miała zrezygnowany ton.
Areszt nie był dla niej niczym dziwnym. Co prawda dla niej miał to być pierwszy raz ale jej ojczulek nie raz tam był gościem.

- No dobrze. Będzie grzywna. 5 tysięcy dolarów - zawyrokował.

Carmalita rozdziawiła paszczę.. nie miała tyle pieniędzy. Jako pielęgniarka wiele nei zarabiała,a te pieniadze miały iść na studia. Trudno. Zwiesiła głowę i musiała zabrac aplikacje na studia od Beth.. nie była jej teraz potrzebna./
- Dobrze. - powiedziała smutnym tonem.

- Detektywie jestem wdzięczna za takie załatwienie sprawy ale.... nie byłoby możliwości... zmniejszenia nieco tej grzywny.- posłała mu proszące spojrzenie. Carma chciała iść na studia... bardzo pana proszę.- miała nadzieję, że Cooper się zlituje.

25

Roberts z nadzieją w oczach czekała na decyzję Coopera. Spojrzała na Carmę niech coś powie.

53

Carmalita spojrzała niczym oczkami ze Shreka, na Florencia to działało, moze na detektywa też podziała.
- W końcu w tym miasteczku, ktoś musi mieć wyższe wykształcenie wśród mojego pokolenia- powiedziała natchniona.

- Aaaaaaa... - już miał dosyć. Wcale go ta sprawa już nie bawiła. Wszyscy marudzili na około.
- Dobra, tysiąc dolarów - wypisał mandat i wręczył Beth. Potem wypisał kolejny i wręczył go chłopakowi.
- A ja... za co?!
- Za chleb z glacą. Za zmyślanie i pomówienie o gwałt. A szoruj do rodziców, ale to już!
Wskazał na drzwi, a przestraszny nastolatek wybiegł z gabinetu.
- Mam siostrzeńca, wiem kiedy gówniarze kłamią. 
Wyprostował się, pokiwał głową i wyszedł.
Wrócił za chwilę, przypominając sobie, że kobiety są dalej skute.

- Dziękuję.- odezwała się Beth i prawie podniosła ręce do góry i chciała wołać detektywa, że skute zostały, kiedy ten sam się wrócił.
- Uff bo już myślałam, że chce nas pan tak zostawić.- nawet się do niego uśmiechnęła.

Carmalita z wdzięcznymi uśmiechem przybliżyła ręce, by tylko ją rozkuto. Tylko 1000$! Świetnie, zaraz wyściska tego detektywa i zacznie tańczyć! Jeeej!
-Dziękuje bardzo. - powiedziała. Po czym uściskała Coopera. I to było tylko na pół sekundy!

- No nawet jakbym chciał, to potrzebne mi są te kajdanki...
I nim się zorientował, to Carma go obejmowała
- Am, dobra, zrobię pani przysługę i nie powiem o tym narzeczonej.
Chwila, powiedział "narzeczonej"?
- To ten... jakby co... to będziemy się kontaktować - dodał i wreszcie wyszedł z gabinetu.
- Boże drogi, koniec na dziś.

/zt

Carmalita skinęla. Faktycznie Gabriel by mogła dwojako to odczytać, ale Carma była po prostu wdzięczna. Została uwolniona i zaraz z uśmiechem pomachała na do widzenia detektywowi.
- Mam jeszcze jedną sprawe. Potrzebuje sali dla szkoły rodzenia, to projekt Rady Miasta, który koordynuje. - powiedziała. Tak jak nie faceci to praca.

- Jasne nie ma problemu. Myślę, że coś się wygospodaruje. - stwierdziła Roberts ciężko siadając za biurkiem. To popołudnie było koszmarne.
- Rada miasta zasponsoruje wyposażenie?- dopytała jeszcze bo w ośrodku na pewno nie wyskrobią na coś takiego ani dolca.

Carmalita wstała i wyciągneła z pliku dokumentów, wcześniej przyniesionych kartkę. Był tam cały kosztorys.
- Jeśli nie zapłacimy za wynajem sali to owszem. Oczywiście sprzęt będzie potem do wykorzystania przychodni. - powiedziała zadowolona z siebie. Musi tylko jeszcze opłacić instruktorkę i będzie cacy!

Chwyciła dokumenty i zaczęła je przeglądać. Wszystko wyglądało całkiem rozsądnie. Widać było, że Carma sobie to przemyślała. Pomieszczenie w przychodni nie stanowiło problemu. Mogli jedno z pomieszczeń używanych jako magazynek rzeczy wszelakich zaadoptować.
- Świetnie. Myślę, że z tą szkołą rodzenia to doskonały pomysł. Przyda nam się tutaj w mieście.- uśmiechnęła się do dziewczyny. - Salę macie zapewnioną. Myślę, że znajdzie się kilku wolontariuszy by ją przystosować.

Na twarzy Carmality pojawił się wielki usmiech. Po raz pierwszy od "rozstania" z Florenciem.
- Pewnie. Poproszę kolegów taty to sprzątną. Tylko muszę wynając instruktorkę. Może pani jakąś ma do polecenia? - spytała wprost. Trochę jest przecież dłużej w tym fachu, to moze kogoś na swojej drodze spotkała.

- Carma Święci przy takiej pracy to chyba nie najlepszy pomysł co?- podparła brodę na dłoni.- Ktoś by mógł coś potem zarzucić.- westchnęła. - Z drugiej strony zamiast tyczyć w Vivie i żłopać whiksey przydaliby się do czegoś konkretnego. Jak myślisz?- postukała palcami o blat biurka.
- Hmm trenerka? Mam znajomą w Ap zapytam jej i dam ci znać, może się zgodzi. Chociaż myślałaś o tym by samej zrobić kurs. Świetnie byś się do tego nadawała.

- To przyjdą bez kurtek. Oni zrobią to o wiele szybciej i zawsze jakaś praca charytatywna im się przyda. - odpowiedziała. To była jednak prawda. Carmalita spojrzała na nią. - Tak, ale taki kurs trwa kilka miesięcy, a my na ten projekt mamy trochę mniej czasu. - odpowiedziała na propozycję kursu. Sama o tym myślała, ale faktycznie kurs trwa z 2 miesiące przy zaocznym trybie. - To by było świetnie. Mogłaby by pani podać do niej namiary to spróbuje się z nią skontaktować. Przeciez to mój projekt. - musiała w końcu dać sobie ze wszystkim rady.

- Nawet bez kurtek będzie wiadomo kto to.- Beth stwierdzała tylko ale w sumie niech się do czegoś przydadzą. Ot taki William na przykład to się do tego świetnie nadawał. W sumie to Roberts nawet nie wiedziała jak świetnie. A Consuela też praktyki nabierała.- w każdym razie jak się zgodzą to ja nie mam nic przeciwko.
Potem zaczęła przeszukiwać swoją torebkę. Oczywiście Telefon był na samym dnie, no bo nie mogło być inaczej. Napisała numer na karteczce.
- Powiedz, że ja cię przysyłam i wiesz pomyśl o tym kursie. Przecież szkoła rodzenia zostanie tutaj na stałe, nie będzie funkcjonować miesiąc czy dwa więc potem możesz ją przejąć.

Carmalita w tym samym czasie szukała swojego telefonu. Znalazła go nieco szybciej i spisała numer oraz nazwę kontaktu. Skinęla głową.
- Nie potrzeba ich wielu chyba, z dwóch? Przecież policja nie będzie sprawdzać, czy oni pomagają jako wolontariusze w przychodni. Kto im zabroni? - poruszyła jeszcze temat pomocy Świętym. - Sprawdzę kiedy sie zaczyna najbliższy kurs w Apalloosa i ile kosztuje. To by był dobry start, bo chce iść na studia położnicze. - powiedziała zadowolona. Kto by pomyślał, ze carma zacznie planować swoją przyszłość.

- Widzisz przyda ci się to a i położna z powołania w miasteczku jest potrzebna bo teraz to wiesz jak wygląda. W takiej sytuacji więcej porodów można by tutaj przyjmować. Zresztą zobaczymy jak to wyjdzie.
Podniosła się od biurka i zaczęła powoli zbierać do domu.
- Jak byś potrzebowała pomocy. To możesz w każdej chwili na meni liczyć.- z uśmiechem zapewniła dziewczynę.