Przyczepa Setha 'Sety' Clustera

First topic message reminder :

Jeśli ktoś zawędruje do końca osiedla przyczep zauważy jedną w dość... ciekawym stanie.
Jeśli akurat świeci się w jej oknach światło, to na zewnątrz musi stać motocykl nie pierwszej nowości, postawiony na stopce tuż nieopodal skrzynki pocztowej. Po wejściu po drewnianych schodkach na dobudowany, zadaszony 'ganek' należy otworzyć drzwi, potem moskitierę, a w końcu wchodzi się do dość niewielkiego wnętrza. Po prawo, na samym końcu znajduje się aneks kuchenny.
Nowy to on z pewnością nie jest, ale nie da się też powiedzieć żeby był zaniedbany. Nieco bliżej, na lewo od aneksu znajduje się stolik z trzema krzesłami, nad którym na ścianie naklejony jest plakat Lemmy'ego z Motorheada. Zaraz obok stolika jest kanapa, a naprzeciwko niej, tuż przy wejściu niewielkich rozmiarów telewizor kineskopowy - cóż, widać że Seth raczej nie bardzo dba o wygody.
Po lewo, gdzie kończy się kanapa, jest ściana, która oddziela główne pomieszczenie od łazienki. Za małą łazienką jest niewielki pokoik, gdzie umiejscowione jest łóżko.
Charakterystyczną cechą przyczepy jest spora kolekcja płyt jednej tylko kapeli - Motorhead. Podobnie jak flaga rozwieszona nad łóżkiem i praktycznie niezlliczona ilość plakatów, jakimi 'sypialnia' jest powyklejana.

- Dokładnie. Właśnie o to chodzi. O wspólne wsparcie i współpracę. W pojedynkę nic proste nie jest, ale kiedy jest się z ludźmi z którymi dzieli się przestrzeń i cel, można do czegoś dojść. Dlatego też nie można smucić się w pojedynkę. - Wypuścił dym z ust. - Bo to do niczego nie prowadzi.

- Lepiej smucić się grupami? - usmiechnęła się pod nosem - Ale wiem o co ci chodzi - opróżniła szklankę.
- Jutro jest pogrzeb.. - odezwalą się po chwili ciszy. - Jestem ciekawa ile osób się pojawi.

- Ktoś na pewno. Możliwe też że ja się pojawię... Bo czemu by nie, szkoda chłopaka. Młody, porywczy. Skąd go znałaś? - zapytał, strzepując popiół do popielniczki nieopodal.

- Wszyscy sie tu znają. Indianie tym bardziej. A poznałam go jak tu przyjechałam, szukałam pracy, poszłam do muzeum i do parku.. No i spotkałam go ze swoim dziadkiem w muzeum wlasnie - wyjaśniła przypominając to sobie.

- Dawno to bylo? - zapytał, podnosząc szklankę do ust i pociągając z niej. Ostatnio dość sporo pił, ale właściwie to co mu szkodzi...

Odstawiła pustą szklankę na blat.
- Ponad trzy lata temu. Trzy i pół? Jakoś tak - zagryzła wargę licząc w myślach - No, powiedzmy ze trzy i pół.

- Było coś miedzy wami? - Spytał z ciekawości, przyglądając się jej. W jego ustach tkwił papieros, a jego oczy tkwiły w niej, wertując ją badawczo niczym dobrą książkę.

Poprawiła się na kanapie i nie odpowiadała dobrą chwilę. Było czy nie było? Zaczerwieniła się.
- Nie wiem - przyznała - Trudny temat - dodała zaraz. Pewnie napiłaby się teraz, gdyby miała coś jeszcze w szklance.
- W sumie chyba nie mozna tak tego nazwać..

- Czemu? - zapytał i wziął whisky ze stolika przy kanapie, po czym napełnił obie szklanki. Liluye oczywiście wlał mniej. Samemu pociągnął ze szklanki i westchnął.

- Bo najpierw o niczym nie wiedziałam, a potem było za poźno - powiedziała w wielkim skrócie.
- I nie miałam zamiaru pakować się między niego i Lolę.

- Teraz będziesz żałować? - zapytał, przyglądając się jej. Cóż, nalał jej drinka, ciekawe czy się napije. No i ciekawe co się stanie jak się wstawi...

- Że tego nie zrobiłam? - sięgnęła po szaklankę i spojrzała w nią.
- Nie. Chyba nie. Może tak miało byc? - pokręciłą głową - Nie mam pojęcia. Nie wiem czy poradziłabym sobie z Naiche, to nie było proste. Nie wiem ile zrobiła Lola, ale pewnie wszystko co się dało - wzruszyła ramionami i napiła się, a potem skrzywiła.
- A ty? Miałeś kogos?

- Ja? Nie. Tylko przelotnie. Na krótko. W tamtych czasach raczej trudno mi było przywiązać się do kogoś na czas dłuższy niż kilka tygodni. Burzliwe czasy, hormony, alkohol, motocykle. To nie sprzyjało związkom. - Rzucił i uniósł szklankę do ust.

Pokiwała głową.
- Masz jeszcze coli do tego? - spojrzała na szklankę.
- No tak.. czyli nikogo na dłużej. Ale raczej w ilości mnogiej?

Przyniósł jej coli i zalał whisky do pełna.
- Tak, raczej tak. Liczba mnoga, nikt na stałe. A co?

Wzruszyła ramionami.
- Nic, tylko jestem niepotrzebnie ciekawska - wyjaśniła i napiła się. O, od razu mniej ohydne.
- Mam wrażenie, że większość mężczyzn w.. gangach tak włąśnie działa. Rzadko mają kogoś na stałe. Zastanawiam się dlaczego.

- To jest kwestia typu... Po co mieć kogoś na stałe jak można to robić z wieloma na zmianę? To kwestia dojrzałości do tego momentu, kwestia bycia gotowym. Ja nie byłem, nie szukałem. Lubiłem przygody. Teraz... Już jest inaczej. Troszeczkę przejrzałem na oczy, że tak powiem.

- Pewnie tak.. ale i ci powyżej trzydziestki u Swiętych rzadko kogo mają - oparła się wygodniej i opuscila scierpniete stopy na ziemię.
- Może tu kogoś znajdziesz.. chociaż to dziura - usmiechnełą się pod nosem. - Chociaż spodziewałabym sie raczej takich typów.. na jedną noc. Czy coś kolo tego. Takie się koło Świetyhc kręcą najczęściej - dziwne, bo nie mowila przecież o sobie. Wyjątek od reguły/

- Co, ty też jesteś na jedną noc? - Rzucił prowokacyjnie Cluster, patrząc na nią zawadiacko. Był ciekaw jak zareaguje na to, co powiedział.

W pierwszej chwili nie bardzo wiedziała co odpowiedzieć i zaczerwieniły jej się policzki.
- Nie. A na taką wyglądam? - od Loco pewnie dostałby już po mordzie za taki komentarz.

- Tego nie powiedziałem, ale skoro mówisz że wokół Świętych są same laski na jedną noc, to wiesz... - parsknął śmiechem.
- Wiem, że taka nie jesteś. Inaczej nie byłabyś z Connorem na stałe.

- Takie zauważylam - stwierdzila i napiła się.
- Jedna była.. ale zrobila coś nie tak i krótko po tym wyjechala - przypomniała sobie Liluye.
- Nie.. nie byłabym z nim na stałe i nie zgodzilabym się na narzeczeńśtwo.. - westchneła ciężko i na zalew wspomnień napiła się swojej whisky z colą

- Wiem, że ci z tym ciężko. Sorry, nie powinienem był o to pytać. - rzucił, zaciągając się papierosem. Niedopałek zgasił w popielniczce i wstał, by zmienić kasetę. Wrzucił Piece Of Mind Maidenów i wrócił do niej, pociągając ze szklanki.
- Nie czekasz na niego?

Od dłuższego czasu, a raczej od czasu jak schudła nosiła pierścionek na łańcuszku na szyi, więc nie każdy go widział. Teraz jednak nie miała ani żadnego wisiorka, ani innej ozdoby, oprócz bransoletki na szyi.
- A widzisz, żebym miała pierścionek? - podniosła na niego wzrok.

- Nie, i wlaśnie to mnie zastanawia. - przyznał, bo brak pierścionka gdziekolwiek na jej ciele zauważył. Connora znał słabo, ale znał. Wiedział, że siedzi, pluł sobie trochę w brodę że go to ominęło, choć też zdawał sobie sprawę że raczej nic by na to nie poradził. Chociaż kto wie, kto miał przewidzieć..